Lewicowa agresja wobec Marszu
Marsz miał przejść Krakowskim Przedmieściem i Nowym Światem pod pomnik Romana Dmowskiego. Wyjście z placu blokowali jednak lewicowi bojówkarze. Część z nich poprzebierana była w pasiaki więźniów obozów koncentracyjnych (zapewne udawali kapo). Blokada legalnego marszu narodowców była, zgodnie z prawem o zgromadzeniach, przestępstwem. Policja wobec tego przestępstwa pozostała bezczynna i jawnie akceptowała ordynarne łamanie prawa. Dodatkowo organizatorami blokady były środowiska antyfaszystowskie znane z nawoływania do agresji wobec policji (jako instytucji faszystowskiej). W tłumie lewaków byli trockiści, anarchotrockiści, homoseksualiści i feministki. Większość z lewicowców miała pozakrywane twarze.
Nacjonalistów od lewicowców odgradzały dwa szpalery policjantów w rynsztunku bojowym, wyposażonych w rozpylacze gazu łzawiącego, psy i konie.
Zobacz także: Uczestnik powstania warszawskiego o Marszu Niepodległości: Tam są polscy patrioci, to ja też muszę być
Uczestnicy Marszu
Pod Zamkiem Królewskim, otoczeni przez policję w rynsztunku bojowym, stali nacjonaliści z Młodzieży Wszechpolskiej, Obozu Narodowo Radykalnego, Narodowego Odrodzenia Polski, Autonomicznych Nacjonalistów. Wśród zebranych był też Janusz Korwin Mikke z działaczami swojej partii WIP, działacze UPR, Białorusini, Ukraińcy, tradycyjni katolicy i neopoganie. Kordon policji jednoznacznie negatywnie naznaczył narodowców, wskazywał, że nie ma dla nich miejsca w Polsce.
By ominąć blokadę lewicy, nacjonaliści zostali przez policję przepędzeni na Powiśle. Nie wiadomo czemu policja nie umożliwiła przejścia narodowcom zaplanowaną trasą. Szybko zapadła noc. Można było odnieść wrażenie, że celem policji jest zapędzenie nacjonalistów na stację kolejową, by wywieźć ich w bydlęcych wagonach do obozu. W okolicach Biblioteki Uniwersytetu Warszawskiego nacjonaliści natknęli się na kolejną blokadę lewicy. Tym razem policja nie mając gdzie dalej przepędzać narodowców, zlikwidowała lewicową blokadę.
Następnego dnia w relacji „Gazecie Wyborczej” znalazła się informacja, że narodowców było 2000, a lewaków i pederastów 3000. Oznaczało to totalną klęskę kampanii nienawiści wobec nacjonalistów. Medialny koncern „Gazety Wyborczej zdołał skrzyknąć tylko 3000 lewicowych aktywistów. Tyle samo, 3000 młodych narodowców zdołało się skrzyknąć za pomocą internetu. Uświadomiło to słabość lewicowych mediów.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com