- Minister ds. zmian klimatu James Shaw z Nowej Zelandii ogłosił obszerny plan walki ze skutkami tzw. globalnego ocieplenia.
- W 200-stronnicowym dokumencie opracowano plan ewakuacji około 70 tys. mieszkańców objętych strefą zagrożenia.
- Plan obejmuje obecnie okres 6 lat, gdzie głównym jego założeniem jest informowanie ludności i przedsiębiorców o niebezpieczeństwie.
- Zobacz także: Lobbyści związani z Pelosi przepychają chiński system kredytu społecznego dla USA
Ok. 70 tys. domów położonych na nowozelandzkich wybrzeżach jest zagrożonych rosnącym poziomem mórz, a innym, położonym w głębi lądu, grożą powodzie
– przekazał nowozelandzki minister ds. zmian klimatu James Shaw.
W dokumencie resortu klimatu wskazano obszary, które są zagrożone naturalnym niebezpieczeństwe, gdzie życie może być niemożliwe do zniesienia.
Budynki i infrastruktura, w tym drogi i sieci przesyłowe zapewniające kluczowe usługi, zaczną być zalewane, co doprowadzi do ich uszkodzenia i zniszczenia
– czytamy w dokumencie nowozelandzkiego rządu.
Stwierdzono również, że zaplanowany odwrót, ucieczka z takich miejsc będzie wskazana jako ostateczność. Zaproponowano również budowę wałów oraz budowanie domów na palach.
Czytaj: więcej: Będzie kolejny rządowy pełnomocnik. Zdubluje zadania innego?
Zmiany klimatyczne stanowią zagrożenie?
W ponad 200-stronnicowym dokumencie uwzględniono 6-letni plan, który głównie koncentruje się na informowaniu lokalnej społeczności i przedsiębiorstw o ewentualnych zagrożeniach. Ma to ułatwić podejmowanie decyzji o planowaniu przestrzennym.
O potencjalnych zagrożeniach związanych ze zmianą klimatu i ich wpływem na konkretny obszar obowiązkowo informowane mają być np. osoby kupujące nieruchomości na danym terenie. W niektórych przypadkach może to wpłynąć na ceny ubezpieczeń oraz stawki podatków od nieruchomości.
Musimy sobie radzić z ekstremalnymi zjawiskami meteorologicznymi, które jeszcze kilka lat temu wydawały się nie do wyobrażenia, a teraz występują z niespotykaną wcześniej częstotliwością i intensywnością
– wyjaśnił minister.
Zdaniem ekspertów plan jest krokiem w dobrym kierunku, ale został przyjęty za późno i brakuje w nim szczegółów.
Dopiero sprzątamy po niedawnych powodziach, przyszły rok może przynieść kolejne ekstremalne zjawiska i ten dokument przypomina nam o zagrożeniach przed którymi stoimy, ale przed nami jeszcze długa droga
– powiedział dr Nick Cradock-Hendy z instytutu Manaaki Whenua.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
rmf24.pl