Proroctwo ks. Piotra Skargi i tajemniczy zgon polskiego króla

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Czy car Paweł I niedługo po śmierci swojej matki zamierzał wskrzesić Rzeczpospolitą Obojga Narodów ze Stanisławem Augustem Poniatowskim na jej tronie? Wiele na to wskazuje – niestety, jak to nierzadko bywało w rosyjskim imperium, propolskie zamierzenia udaremnił nagły zgon tego ostatniego.

5 marca 1798 roku ulice Petersburga przemierzał uroczysty kondukt żałobny. Pogrzeb wyprawiony na rozkaz cara Pawła I rangą z pewnością dorównywał żałobnym uroczystościom rosyjskich carów. Kondukt żałobny otwierali heroldowie niosący herby… Polski i Litwy (sic!), czyli składowych państwa, które w roku 1795 zostało wymazane z mapy Europy!

Jeden z heroldów dzierżył też królewską laskę z orłem białym. Dalej na czele oddziału gwardzistów jechał sam car Wszechrosji, z obnażoną szpadą opuszczoną na znak żałoby. Trumnie ustawionej na katafalku ozdobionym królewską koroną towarzyszyli najwyżsi dostojnicy carskiego dworu, nie wyłączając carskich ministrów. Na całej trasie orszaku pogrzebowego – od Pałacu Marmurowego aż po kościół św. Katarzyny car nakazał ustawić szpaler gwardzistów. W uroczystościach wzięło udział, bagatela, dwanaście tysięcy żołnierzy! W kościele św. Katarzyny, jedynej katolickiej świątyni w Petersburgu, odprawiono uroczystą Mszę Świętą, po czym trumnę złożono w kościelnej niszy, którą zamurowano. Na rozkaz cara na nagrobku wyryto sentencję rozpoczynającą się od słów: Stanisław II August, Król Polski, Wielki Książę Litewski, wymowny przykład zmienności doli…

Mieszkańcy Petersburga tłumnie uczestniczący w tej smutnej uroczystości z pewnością nie mogli się nadziwić, dlaczego Paweł I żegna polskiego monarchę –niedawnego przecież więźnia carycy Katarzyny – niczym rosyjskiego cara? Wiele pytań przywodziła na myśl także nagła śmierć polskiego króla, jak również okoliczności towarzyszące jego ostatnim dniom.

Podejrzane okoliczności

11 lutego 1798 roku Poniatowski wcześnie rano wypił zwyczajową filiżankę bulionu. Niedługo później, podczas porannego czytania poczty źle się poczuł. Wkrótce nieoczekiwanie zasłabł.

Pośpiesznie wezwany medyk nie był w stanie pomóc Stanisławowi Augustowi. Wkrótce goniec popędził na dwór cara Pawła, który niezwłocznie przybył do Pałacu Marmurowego wraz z synami: Aleksandrem i Konstantym. Władcy Rosji nie było już jednak dane zamienić z Poniatowskim choćby słowa, gdyż król wciąż był nieprzytomny.

Następnego dnia, 12 lutego 1798 roku, o godzinie ósmej rano ostatni władca Rzeczypospolitej Obojga Narodów, Stanisław August Poniatowski nie odzyskawszy przytomności, wydał ostatnie tchnienie. Lekarz stwierdził wylew krwi do mózgu, wielu jednak okoliczności śmierci Poniatowskiego wydały się mocno podejrzane.

1 lutego 1798 roku Stanisław August Poniatowski, przebywający na wygnaniu w Petersburgu, zapowiedział swojemu dworowi rychły powrót do Warszawy i odbudowę utraconej polskiej państwowości.

Król był wyraźnie podekscytowany i tryskał energią po niedawnej wizycie cara Pawła I w Pałacu Marmurowym – petersburskiej siedzibie polskiego króla. Otoczenie Poniatowskiego, przyzwyczajone od dłuższego czasu do posępnych nastrojów monarchy, z pewnością mocno dziwiło się takim wieściom, których prawdziwość zdawało się potwierdzać niecodzienne zachowanie monarchy.

Dworzanie Poniatowskiego z pewnością musieli się zastanawiać, o czym król rozmawiał z władcą Rosji i dlaczego ta ponad dwugodzinna rozmowa odbywała się przy zamkniętych drzwiach. Jakie tematy poruszali dwaj władcy? Tego, zwłaszcza w świetle późniejszych wydarzeń, możemy się jedynie domyślać…

Romans sprzed lat

Dlaczego car Paweł I tak uroczyście żegnał władcę nieistniejącego państwa, unicestwionego w głównej mierze z inicjatywy jego własnej matki, carycy Katarzyny II, którego los osobiście przypieczętował, podpisując w styczniu 1797 roku (czyli niespełna rok przed pogrzebem Poniatowskiego) z Prusami i Austrią traktat trzech czarnych orłów zobowiązujący sygnatariuszy do wymazania z historii Europy nawet imienia Polski! Dlaczego przed trumną Stanisława Augusta carscy heroldowie nieśli Białego Orła i litewską Pogoń?

Część światła rzucają na sprawę wydarzenia sprzed lat, kiedy młody Poniatowski w misji dyplomatycznej zawitał do Petersburga…

Przystojny, inteligentny i żądny wrażeń młodzieniec wkrótce zwrócił na siebie uwagę niezwykle urodziwej i oczytanej księżniczki. Wkrótce zapałali do siebie uczuciem i romans rozwijał się w najlepsze, rozpalając uczucia przyszłego króla, tym bardziej, że – jak sam podkreślał – była to jego pierwsza kobieta. Pewnej trudności bezsprzecznie przysparzał fakt, iż piękna księżniczka była zamężna, i to z następcą rosyjskiego tronu, choć zarówno sam romans, jak i jego owoc, córka Anna Piotrowna, nie stanowił na petersburskim dworze większej tajemnicy, tym bardziej, że przyszły car Piotr III nakrył swoją żonę na igraszkach z polskim arystokratą!

Dziecko Katarzyny i Poniatowskiego nie dożyło drugiego roku życia. Dla zakochanego Poniatowskiego był to niewątpliwie cios, dla Katarzyny z pewnością też. On był w niej ślepo zakochany, ona zaś… wkrótce udowodni, że najważniejszy dla niej jest interes Rosji.

Bo to zła kobieta była

Pół roku po objęciu tronu przez wielkiego księcia Piotra, w roku 1762, przy pomocy carskich gwardzistów Katarzyna przeprowadziła bezkrwawy zamach stanu, doprowadzając do uwięzienia własnego męża, po czym sama natychmiast ogłosiła się imperatorową Wszechrosji.

Przetrzymywany w więzieniu mąż, który na dodatek był carem, z pewnością nie dawał spokoju Katarzynie. Nie dziwi więc zbytnio, że wkrótce Piotr III zmarł na atak kolki hemoroidowej. Nowa caryca pokazała, że będzie władczynią bezwzględną, konsekwentną i nieznoszącą sprzeciwu.

W tym samym 1762 roku caryca pisała do Poniatowskiego, przebywającego od kilku lat w Rzeczypospolitej, iż wysyła mu swojego posła Keyserllinga, aby ten pomógł uczynić go królem po śmierci panującego Augusta III Sasa. Poniatowski zaś w listach zwrotnych deklarował gorące uczucie i chęć powrotu do Petersburga. Na to już jednak caryca się nie zgadzała…

Jednak w kwestii uczynienia swego byłego kochanka monarchą słowa dotrzymała i w roku 1764, pod rosyjskimi bagnetami Stanisław Antoni Poniatowski obrany został królem Rzeczypospolitej Obojga Narodów, przybierając imiona Stanisława Augusta.

Spełnione proroctwo Piotra Skargi

Fakt, iż wojska rosyjskie, zachowując pozory, oddaliły się na trzy mile od łąki, na której 5584 szlachciców obierało w „wolnej” elekcji monarchę Rzeczypospolitej, źle wróżył przyszłości państwa.

Już w marcu 1764 roku Rosja podpisała układ z Prusami mający na celu utrzymanie w Polsce za wszelką cenę anarchistycznej republiki. Pretekstu do wtrącania się w wewnętrzne sprawy Polski dostarczyła sprawa innowierców. Katarzyna i Fryderyk zażądali zrównania prawosławnych i protestantów w prawach politycznych z katolikami. Rzecz jasna, ani w Rosji, ani w Prusach nie mogło być mowy o równych prawach dla katolików.

Trudno w tym miejscu nie wspomnieć przewidywań księdza Piotra Skargi (więcej o postaci Sługi Bożego ks. Piotra Skargi można na stronie https://piotra-skargi.pl/), które właśnie za rządów Poniatowskiego zaczęły się jakże boleśnie spełniać. Oto współtwórca unii brzeskiej, nawołujący do jedności religijnej, niedwuznacznie wskazywał, iż fakt podlegania prawosławnych obywateli Rzeczypospolitej patriarchatowi znajdującemu się we wrogim państwie przyniesie opłakane skutki. Nie pomylił się.

W roku 1764 okazało się ponad wszelką wątpliwość, że sprawa dysydentów (prawosławnych i protestantów) to jedynie instrument do wywierania presji na Polsce i pozyskiwania zwolenników. Ksiądz Skarga przewidział tę sytuację niemal dwa wieki wcześniej. Sprawa dysydentów skłóciła rody magnackie w Rzeczypospolitej, znacznie osłabiając państwo i de facto przyczyniając się do jego upadku. Zwalczające konfederację barską wojska rosyjskie często korzystały z pomocy powstańców kozackich (hajdamaków), buntując prawosławnych przeciw katolikom, czego ostatecznym rezultatem okazało się unicestwienie państwa polskiego.

Abdykacja za utrzymanie

O królewskim kaznodziei przypominał polski episkopat podczas wojny polsko‑rosyjskiej roku 1792, wydając list pasterski wzywający do obrony Ojczyzny i powołujący się na autora Kazań sejmowych, który proroczym duchem dwa wieki wcześniej przewidział zagrożenia spadające wówczas na Rzeczpospolitą. Niestety, opamiętanie przyszło zbyt późno. Nie bez znaczenia okazała się w tej kwestii chwiejna postawa króla.

Po przegranej wojnie i drugim rozbiorze Rzeczypospolitej, Polacy jeszcze raz chwycili za broń w obronie niepodległości Ojczyzny podczas insurekcji kościuszkowskiej. Powstanie zakończyło się klęską, po której ulubieniec Katarzyny II, Aleksander Suworow odpowiedzialny za rzeź Pragi, rozpoczął politykę terroru, aresztowań i egzekucji.

Stanisław August usiłował wstawiać się za powstańcami, ponownie pisząc błagalne listy do Katarzyny. Oczywiście, bezskutecznie. Co więcej, 5 stycznia 1795 roku, na rozkaz carycy, król siłą został zmuszony do wyjazdu do Grodna, gdzie stał się de facto więźniem carycy.

Nie był to jednak koniec upokorzeń. 25 listopada 1795 roku, w dzień, a jakże, św. Katarzyny, i w trzydziestą pierwszą rocznicę swojej koronacji, Stanisław August został zmuszony do podpisania aktu „dobrowolnej” abdykacji. Data podpisania abdykacji także oczywiście nie była przypadkowa… Wielu historyków zgadza się, iż wcześniejsza abdykacja Poniatowskiego, lub też jej odmowa, mogła być poczytana jako protest króla i równoznaczna z uratowaniem honoru. Tak się jednak nie stało. Za podpisanie „dobrowolnej” abdykacji caryca zapewniła swemu dawnemu kochankowi spłatę długów, pensję i dożywotnie utrzymanie.

Paweł Stanisławowicz?

Położenie polskiego ekskróla odmieniła dopiero śmierć Katarzyny II w roku 1796. Nienawidzący swej matki Paweł I uwolnił Kościuszkę, Niemcewicza i innych przywódców insurekcji roku 1794, a także zaprosił do swej stolicy Stanisława Augusta, który w marcu 1797 roku zamieszkał w petersburskim Pałacu Marmurowym.

Ustawicznie zmuszano go do uczestnictwa w carskich balach, ucztach i zabawach. Czyżby polski monarcha przydawał splendoru dworowi cara? Z pewnością tak, choć petersburska ulica szeptała, że nie tylko o to chodziło…

Czyż nie wydaje się zastanawiające nietypowe jak na rosyjskiego cara uwolnienie przywódców antyrosyjskiej insurekcji, więcej nawet – wypłacenie jej naczelnikowi Kościuszce sześćdziesięciu tysięcy rubli? Nigdy przedtem ani potem nie zdarzyła się podobna łaskawość ze strony Rosji. Wiadomo, że car nienawidził swej matki, ale czy powodowała nim tylko wyłącznie chęć zrobienia na złość nieżyjącej rodzicielce?

Niejedną łzę uronił Paweł I nad trumną Poniatowskiego, a pogrzeb polskiego monarchy był prawdziwie „carski”. Petersburska ulica już wcześniej szeptała, że car wierzył, iż Poniatowski był jego ojcem – jego stosunek do Poniatowskiego i Polaków miał jedynie potwierdzać te przypuszczenia. Pamiętajmy, że Poniatowski miał z carycą dziecko, które przedwcześnie zmarło. W Petersburgu nie było to tajemnicą. Paweł I najprawdopodobniej jednak nie był synem Poniatowskiego. W opracowaniach rosyjskich można przeczytać powtarzaną anegdotę, że po wstąpieniu na tron Paweł I wezwał adiutanta Sałtykowa, który również był kochankiem jego matki, by zadać mu pytanie:

– Czy jesteś moim ojcem?

Speszony Sałtykow miał odpowiedzieć:

– Mateczka miała nas wielu…

Pruski trop

Wróćmy jednak do rozmowy Pawła I i Stanisława Augusta z 1 lutego 1798 roku. Biorąc pod uwagę fakt, iż Paweł uważał się za syna Poniatowskiego, mogła to być rozmowa serdeczna. Poniatowski był po niej wyraźnie podekscytowany, wręcz szczęśliwy. Zapowiadał rychły powrót do Warszawy, dodając przy tym, że Polska odzyska blask

Warto jednak przypomnieć, że od roku 1796 Warszawa znajdowała się w rękach pruskich. Z pewnością więc Prusacy z ogromnym niepokojem patrzyli na uwolnienie przez cara przywódców insurekcji kościuszkowskiej, którą sami tak gorliwie pomagali dobijać. Paweł I powiedział wówczas zwalnianemu z więzienia marszałkowi sejmu Ignacemu Potockiemu: Zawsze byłem ­przeciwny podziałowi Polski, był to krok równie gorszący, jak niepolityczny. W przypadku Pawła I, o którym mówiono, że kieruje państwem jak pijany woźnica powozem, wszystko było możliwe. Był władcą nieobliczalnym i jeśli tylko miał taki kaprys, mógł chcieć odrodzenia polskiej państwowości.

W Petersburgu przebywał naonczas poseł pruski, markiz Girolamo Lucchesini. Doskonale poinformowany o nastrojach panujących na carskim dworze, wiedział, jaką estymą Paweł I darzy polskiego monarchę. Lucchecini miał też kilku donosicieli na dworze Poniatowskiego, w których gronie miał też niestety znajdować się sekretarz naszego monarchy, Friese. To właśnie Friese miał poinformować pruskiego ambasadora o tajemniczej rozmowie cara z Poniatowskim i, o zgrozo, o radości polskiego króla po serdecznym pożegnaniu z Pawłem I.

Jedenaście dni później, wypiwszy zwyczajową filiżankę bulionu, król stracił przytomność, po czym zmarł. Czy tym razem bulion był czymś doprawiony? Czy król został otruty? Na to pytanie zapewne już nigdy nie znajdziemy odpowiedzi. Stanisław August Poniatowski w chwili śmierci miał sześćdziesiąt sześć lat i był schorowany. Jednak okoliczności jego śmierci do dzisiaj zastanawiają wielu historyków. Odbudowanie polskiej państwowości godziło wszak w żywotne interesy Prus, które w przypadku takiego obrotu spraw musiałyby utracić spory kęs polskich ziem. Czy zatem Prusacy postanowili udaremnić zamiary Pawła I w najprostszy sposób?

Historia lubi się powtarzać

Panowanie Pawła I Romanowa zakończyło się tragiczną śmiercią w zamachu przygotowanym… za wiedzą jego własnego syna – późniejszego cara Aleksandra I. Tak więc napis, który kazał on wykuć na grobie Poniatowskiego – wymowny przykład zmienności doli – okazał się proroczy także w stosunku do niego samego… Co ciekawe, Aleksander I w pewnym sensie reaktywował po roku 1815 Królestwo Polskie, ale oczywiście… na własnych, rosyjskich warunkach.

Krystyna Zienkowska, biografka Stanisława Augusta Poniatowskiego, pisze, iż król mając do wyboru wyjście honorowe lub obowiązek, często ulegał carycy wybierając mniejsze, w swoim mniemaniu, zło. Tymczasem wybór mniejszego zła często rodzi zło większe.

Rosyjscy przewodnicy oprowadzając polskie wycieczki po Petersburgu, wspominają, że w Pałacu Marmurowym zmarł wasz król. O tajemniczych okolicznościach jego śmierci, o tym, jak do Petersburga trafił, będąc uprzednio więźniem carycy, nie wspominają słowem. Tymczasem warto znać szczegóły, sprawdzać źródła i zastanowić się nad zachodzącymi procesami historycznymi, chociażby po to, by – powtarzając za księdzem Piotrem Skargą – nie stać się jak dziecię, które ojca i matki nie ma. Historia wszak lubi się powtarzać…

Jarosław Mańka

Artykuł został pierwotnie opublikowany w magazynie “Polonia Christiana”. Przedruk za zgodą redakcji.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY