Odporny na reedukację
Ostatnio w stolicy doszło do kuriozalnego zdarzenia – za łby wzięli się mieszkańcy dwóch, dotychczas ze sobą współpracujących warszawskich skłotów. O co poszło? Postaram się pokrótce odpowiedzieć na to pytanie i przedstawić szczegóły tej zawiłej sytuacji.
Zobacz także: Lewak sam się zaorał! Zobacz co powiedział [+WIDEO]
Skłot Syrena (znany m.in. z czynów kolektywu Stop Bzdurom na czele z Michałem Sz., szerzej znanym jako Margot) przyjął ostatnio pod swój dziurawy dach Białorusina, który w oświadczeniach jest określany jako Di lub D. Ów Białorusin, jako człowiek pochodzący z kraju znacznie mniej splugawionego przez zachodni marksizm, nie rozumiał, o co chodzi ze zwracaniem się do trans-anarcholi wybranymi przez nich zaimkami, czym skazał się na wysłuchiwanie wielogodzinnych tyrad o tolerancji i prawach ludzi LGBTQWERTY+. Di okazał się jednak człowiekiem wyjątkowo odpornym na tę wiedzę i agresywnie reagował na wszelkie próby bycia musztrowanym przez lewackich aktywistów. Tęczowy kolektyw podjął decyzję o eksmisji niepokornego lokatora. Ten jednak postanowił szukać pomocy wśród mieszkańców pobliskiego skłotu Przychodnia.
W oświadczeniu kolektywu z Syreny czytamy:
„Eksmisję poprzedziła długotrwała i bezskuteczna próba przeprowadzenia procesu naprawczego (sic! – red.), który sabotował D. Po eksmisji D. udał się do sąsiedniego skłotu Przychodnia, gdzie zebrał kilkadziesiąt osób wspierających, które zaatakowały skłot Syrena butelkami, kamieniami i petardami, przez co część kolektywu straciła mieszkanie i musiała uciekać”.
W innym oświadczeniu skłotersi przekonywali, że wyrzucony lokator otrzymał tuż po eksmisji kurtkę i zimowe obuwie. Człowiek czytający oświadczenie mógłby odnieść wrażenie, że załoga Syreny w sposób bardzo delikatny pozbyła się niechcianego mieszkańca i nawet zadbała o to, by ten podczas przymusowej przeprowadzki zbytnio nie zmarzł. Nie wszyscy jednak podają tę samą wersję wydarzeń. Można powiedzieć, że zdania ekspertów są podzielone, bo Przychodnia przedstawia sprawę zupełnie inaczej:
„Członek kolektywu Syrena, uchodźca polityczny z Białorusi i jeden z liderów społeczności białoruskiej w Warszawie wraz ze swoją koleżanką, zostali siłą i przemocą wyrzuceni na mróz ze swojego domu przez grupę kilkudziesięciu zamaskowanych i uzbrojonych osób z poza (sic! – red.) skłotu i kolektywu Syrena zachowujących się jak najgorsi czyściciele i komornicy”.
W oczy rzuca się m.in. fakt, że skłotersi z Syreny informowali wyłącznie o eksmisji Białorusina, nie wspominając ani słowem o usunięciu ze skłotu jego koleżanki, co tworzy podejrzenie, że jej jedyną winą było wstawienie się za eksmitowanym towarzyszem, co potwierdzają informacje podane przez Przychodnię:
„Po pierwsze przedstawianie tego konfliktu jako konflikt Syreny z Przychodnią jest nieprawdziwe. Syrena pękła na pół jakiś czas temu i na***ła się również między sobą, nie pierwszy raz. Po jednej i po drugiej stronie są też osoby z różnych innych kolektywów. Nie pierwszy raz na Syrenie też doszło do przemocy fizycznej, psychicznej i ekonomicznej (np. znalezienie na Syrenie martwej lokatorki ze śladami pobicia, odcinanie prądu części lokatorów, próby eksmisji różnych niewygodnych dla nich osób)”.
Anarchizm podzielony
Atak Przychodni na Syrenę został przez obrońców przedstawiony jako szturm uzbrojonych osób na nieświadomych niczego mieszkańców. Jednakże wertując stosy oświadczeń i wyzwisk, którymi obrzucały się dwie grupy anarchistów, możemy przekonać się, że obrońcy byli wyposażeni w pałki teleskopowe, kije i gogle. Budynek został przygotowany na odparcie ataku: furtkę zaspawano, drzwi wejściowe zabarykadowano, a przy oknach pozostawiono stosy butelek i kamieni oraz lasery do oślepiania napastników. Zabawnym akcentem w całej sytuacji jest fakt, że część skłotersów z Przychodni i Syreny brała udział w szkoleniach z taktyki walk w mieście organizowanych przez warszawski ratusz za pieniądze podatnika. Widzimy, że anarchiści potrafili materiał szkoleniowy zrozumieć i nawet zrobić z niego użytek, ale organizatorzy chyba nie przewidzieli, że anarchiści wykorzystają tę wiedzę do walk między sobą.
Dzięki @stopbzdurom dostaliśmy piękną relacje jacy to sympatyczni, pokojowi i walczący o równość ludzie zamieszkują warszawskie skłoty. A to wszystko za pieniądze od @trzaskowski_. pic.twitter.com/rvPd4tEmIj
— Michał Osial (@MichaalOsial) December 6, 2021
Konflikt między dwoma skłotami wywołał pęknięcie w ruchu anarchistycznym Polski. Nagle każda, nawet najmniejsza anarchistyczna grupka poczuła się w obowiązku, by opublikować własną odezwę i poprzeć jeden z walczących kolektywów, przy okazji zyskując nieco rozgłosu dzięki nośnemu tematowi. Jeden z największych kolektywów w Polsce, poznański Rozbrat, wstawił się za Przychodnią, przy okazji informując, że przyczyną eksmisji Białorusina były działania zamieszkującego Syrenę kolektywu Stop Bzdurom z Michałem Sz. na czele, który zmierzał do podporządkowania lokatorów skłotu własnej grupie. Środkiem do realizacji celu były dzikie eksmisje lokatorów, którzy się temu sprzeciwiali. Natomiast za Syreną wstawili się m.in.: warszawska grupa Anarchistycznego Czarnego Krzyża, grupa Antyfaszystowski Lublin, Manifa Warszawa oraz Wilczyce.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com