- Dzień przed świętem niepodległości doszło z inicjatywy kanclerz Niemiec Angeli Merkel do rozmowy telefonicznej z prezydentem Rosji Władimirem Putinem.
- Tematem przewodnim, była rzecz jasna sytuacja na granicy polsko-białoruskiej i kryzys imigracyjny wywołany przez prezydenta Aleksandra Łukaszenkę.
- Ustępująca kanclerz poprosiła ona Putina o wpłynięcie na białoruskie władze, ten zaś zaproponował Unii Europejskiej negocjacje bezpośrednio z Mińskiem.
- Wiceminister spraw zagranicznych Marcin Przydacz komentując tę rozmowę stwierdził, że odbyła się ona bez uprzedniego poinformowania strony polskiej.
- Zobacz także: Nowe sankcje na Białoruś. “Polska zasługuje na całkowitą solidarność”
W środę 10 listopada ponad głowami polskiego rządu, doszło do rozmowy telefonicznej pomiędzy kanclerz Niemiec Angelą Merkel a prezydentem Federacji Rosyjskiej Władimirem Putinem. Jej tematem był konflikt na granicy polsko-białoruskiej.
Zgodnie z informacjami podanymi przez niemiecką prasę, w rozmowie telefonicznej, ustępująca kanclerz Niemiec powiedziała Putinowi, że instrumentalizacji imigrantów przeciwko Unii Europejskiej przez białoruskie władze jest nieludzka i nie do przyjęcia. Z kolei rzecznik niemieckiego rządu Steffen Seibert zaznaczył, że Angela Merkel po prosiła prezydenta Rosji, aby ten wpłynął na Aleksandra Łukaszenkę.
Prezydent Rosji zaproponował, by Unia Europejska rozmawiała bezpośrednio z białoruskim rządem w celu znalezienia rozwiązania.
Wiceminister Przydacz komentuje sprawę
O komentarz do rozmowy Merkel z Putin został poproszony w programie “Tłit” Wirtualnej Polski wiceszef MSZ Marcin Przydacz. Polski wiceminister nie chciał otwarcie skrytykować kanclerz Niemiec, niemniej jednak określił jej inicjatywę jako niefortunną. Przydacz wskazał, że zabrakło przede wszystkim konsultacji z partnerami Niemiec w UE.
W moim przekonaniu Angela Merkel być może chciała dobrze, ale zabrakło najpierw konsultacji z partnerami wewnątrzunijnymi. Od razu próba wyjścia do Władimira Putina, który jest w moim przekonaniu częściowo współsprawcą tej sytuacji
– zauważył Marcin Przydacz.
Na tym etapie powinno nam zależeć, żeby Niemcy stały po naszej stronie. Nie namówi mnie pan na wielką krytykę działań Angeli Merkel
– dodał wiceszef MSZ.
Być może motywacje były słuszne, ale wykonanie nie do końca
– podsumował wiceminister Przydacz.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
dorzeczy.pl