Jak zarobić na niepełnosprawnych? Czyli słabość państwowej biurokracji [OPINIA]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Czy kolejny raz jesteśmy świadkami sytuacji, gdy obywatele – przygnieceni ciężarem i niejasnością biurokratycznych przepisów – padają ofiarą biznesu, który, delikatnie mówiąc, wykorzystuje ludzką niedolę?

Biurokratyczne perypetie

Ostatnio w mediach wypłynął temat rodzącej się branży firm oferujących pomoc niepełnosprawnym oraz ich opiekunom, którym przysługuje świadczony przez państwo zasiłek pielęgnacyjny. Jest to dodatkowe świadczenie na opiekę nad osobą niepełnosprawną bądź starszą i należy się osobom niepełnosprawnym, a także każdej osobie powyżej 75. roku życia. Świadczenie wynosi obecnie 215,84 zł miesięcznie. Aby je uzyskać, należy złożyć odpowiedni wniosek. Jak? Wystarczy przejść się do urzędu gminy lub miasta właściwego dla miejsca zamieszkania wnioskodawcy. Co istotne, w niektórych gminach obsługą wniosków zajmują się również ośrodki pomocy społecznej.

Zobacz także: Litwa zawraca nielegalnych migrantów z Białorusi. “Wszelkimi legalnymi sposobami”

W teorii wszystko brzmi wspaniale, ale niestety realia polskich urzędów niekiedy przerastają, a zwłaszcza ludzi schorowanych, biednych i niemających zaufania do własnego państwa. Temat biznesu rodzącego się na ludzkiej krzywdzie i niemocy państwowej biurokracji poruszył w swoim artykule „Jak zarobić na niepełnosprawnych? Załatw im świadczenie pielęgnacyjne” dziennikarz Robert Wyrostkiewicz:

„Już sama procedura, formularze, zawiłości powodują, że ludzie prości, biedni, zagubieni, szukają najłatwiejszej ścieżki, by zdobyć to, co im się należy i w ten sposób przebić urzędniczy mur. Wtedy na ich drodze pojawia się np. kancelaria, firma, specjaliści od tego tematu” – pisze w felietonie opublikowanym na DoRzeczy.

Podmioty, o których mowa, występują w roli „pełnomocników” pomagających schorowanym osobom i ich opiekunom w sprawach urzędowych. Wysłannicy firm mają wyszukiwać klientów pod MOPS-ami, Powiatowymi Centrami Pomocy Rodzinie, a nawet pod kościołami, gdzie nietrudno o osoby w ciężkiej sytuacji życiowej.

Na czym polega biznes?

Firma występująca w roli pełnomocnika podpisuje z klientem „umowę dochodzenia roszczeń”, w ramach której potencjalny świadczeniobiorca lub też jego opiekun zobowiązani są do udzielenia pełnomocnictwa do odbioru uzyskanego przez pełnomocnika świadczenia na wskazany rachunek bankowy. Klient oświadcza również na piśmie, że w dzień zawarcia umowy nie powierzył żadnemu innemu, konkurencyjnemu podmiotowi podejmowania jakichkolwiek działań objętych przedmiotem umowy. Ponadto deklaruje, że firma, z której usług korzysta, zobowiązuje się do dokonania wszelkich czynności przewidzianych prawem w celu uzyskania świadczeń od jednostek samorządu terytorialnego odpowiedzialnych za wypłatę świadczenia pielęgnacyjnego. To daje pełnomocnikowi pełną legitymację do zgłoszenia się do Samorządowego Kolegium Odwoławczego o wyrównanie za czas od momentu zgłoszenia wniosku o przyznanie świadczenia.

„To dobry i łatwy biznes. Łatwy, ponieważ chodzi o uzyskanie pieniędzy od państwa (a nie banku czy osoby prywatnej). Wystarczy spełnić skomplikowane procedury, jednak te są podobne dla większości przypadków prezentowanych przez zagubionych w systemie klientów: opiekunów osób niepełnosprawnych czy starszych, wymagających opieki, czyli ludzi, którym po prostu należy się świadczenie pielęgnacyjne. Kwota jest ściśle sprecyzowana, a więc zysk jest łatwy do oszacowania. Co najważniejsze, rynek jest duży. Zwłaszcza, jeśli weźmiemy pod uwagę wszystkie osoby niepełnosprawne, w tym również w podeszłym wieku, wymagające opieki osoby trzeciej (statystyki mówią o trzech milionach świadczeniobiorców)” – czytamy w tekście.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Kwota wynosi trzykrotność uzyskanego świadczenia pielęgnacyjnego (1971 złotych), czyli 5.913.00 zł brutto. Z wynagrodzenia 5913 złotych około 2 tysiące złotych ma być przekazywane do struktur sprzedażowych, a blisko 4 tysiące pozostawać w firmie. Rozliczenie jest uzależnione od wysokości pobieranego dotychczas zasiłku pielęgnacyjnego. Przedstawiciel firmy zyskuje na jednej umowie od 1000 do 1200 złotych. Menedżerowie z kolei zarabiają około 400-500 złotych. Największe firmy na rynku chwalą się tysiącami zadowolonych klientów… To pokazuje skalę tego biznesu.

Niby legalnie, ale…

Ale niesmak pozostaje. Trudno ukryć, że za pięknymi hasłami i dobroczynną otoczką kryją się konkretne cele biznesowe. W końcu jest o co walczyć – rynek wydaje się naprawdę chłonny, klientów nie brakuje, a media (przynajmniej na razie) szczególnie nie uprzykrzają życia. Jak zauważa Wyrostkiewicz, tak naprawdę problemem nie są oferty tych firm same w sobie, a patologiczna rzeczywistość polskiej biurokracji, która wytworzyła dla nich podatny grunt:

„Felieton ten nie jest zarzutem do kancelarii czy firm. Te działają zgodnie z prawem, chociaż osobiście uważam, że bezduszność takiej oferty jest niebotyczna. To zarzut do państwa, gdzie świadczenia pielęgnacyjne są obwarowane murem przepisów niezrozumiałych, formularzy trudnych, urzędników nieprzyjaznych, a w dobie covida wręcz zabarykadowanych. To także seria absurdów w tle świadczeń” – precyzuje swoje stanowisko Wyrostkiewicz.

Jak Państwo myślą – czy działalność tego typu firm, pomijając aspekty prawne, można uznać w ogóle za etyczną?

dorzeczy.pl

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY