Bodakowski: Kiedy Polska była Afryką — szkice z obyczajów XVII i XVIII wieku [RECENZJA]

Dodano   1
  LoadingDodaj do ulubionych!
Obraz Jacka Malczewskiego z Muzeum Narodowego w Warszawie zdjęcie Jan Bodakowski

Obraz Jacka Malczewskiego z Muzeum Narodowego w Warszawie. / Fot. Jan Bodakowski

Nakładem wydawnictwa Replika ukazała kolejne wydanie pracy „O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII wieku” autorstwa zmarłego przed 30 laty historyka profesora Bohdana Baranowskiego.

„O hultajach, wiedźmach i wszetecznicach. Szkice z obyczajów XVII i XVIII wieku” to książka napisana za komuny i pełna PRL-owskich propagandowych komentarzy (o szerzeniu przez kler zabobonów i ucisku klasy pracującej – dziś zapewne te anachroniczne w latach 90. XX wieku propagandowe komentarze spodobają się na lewicy). Jednak po odrzuceniu tych propagandowych komentarzy czytelnik ma do dyspozycji książkę napisaną bardzo przystępnie i zawierającą wiele ciekawych informacji uświadamiających nam jak trudne było życie naszych przodków w XVII i XVIII wieku.

Czytając o sytuacji naszych przodków z XVII i XVIII wieku miałem skojarzenie ze współczesną Afryką, targaną wojnami, brakiem struktur państwa, nierównościami, destruktywnym wpływem międzynarodowych potęg, które doprowadziły ten bogaty kontynent na skraj ubóstwa. Podobnie było i z Rzeczpospolitą – stąd i tytuł tego artykułu.

Wiek XVII i XVIII to czasy, kiedy Polska była „Afryką”. Dziś środowiska wrogie do zachodniej cywilizacji gloryfikują rzekomy post postęp tej epoki, choć była ona regresem wobec wcześniejszych wieków. W XV i XVI sytuacja chłopów nie była zła, wielu z włościan było bogatych, a śluby z przedstawicielami szlachty częste.

Cierpienia włościan w XVII i XVIII wieku

W XVIII włościanie (czyli przodkowie pewnie ponad 90% współczesnych Polaków) cierpieli ogromne jarzmo pańszczyzny. Włościanie musieli pracować od 3 do 5 dni na pańskim, jeżeli do pracy wykorzystywali własnego woła. Jeżeli nie to wymiar pracy był dwa razy większy. Nędzę włościan powiększały wyniszczające ziemie Polskie wojny – skali zniszczenia naszego kraju przez wojny XVII absolutnie sobie nie uświadamiamy. Konsekwencją wojen było nie tylko zniszczenie kraju, upadek kultury, ale i plaga przestępczości – niezwykle dolegliwe były rabunki (czyli codzienność współczesnej Afryki). Warto sobie uświadomić, że tak jak dziś wyniszczający dla Polski i Polaków jest wyzysk podatkowy państwa tak w XVII i XVIII przodków dzisiejszych Polaków (a więc i ich kraj) wyniszczała pańszczyzna.

Standard życia włościan był bardzo niski, nie posiadali mebli, brakowało im ubrań, paszy dla zwierząt, bardzo źle się odżywiali – powszechny był głód. Było to tym bardziej widoczne na tle ostentacyjnej konsumpcji magnaterii. Wszystko to włościan skłaniało do skazanych na klęskę buntów. Nie może więc dziwić, że sytuacja taka była potępiana przez Kościół katolicki (o czym oczywiście autor nie mógł pisać w PRL), czego np. w XIX wieku były wyrazem encykliki Leona XIII domagające się upowszechnienia własności wśród biedoty i ochrony jej praw.

Migracje z biedy

Powszechna nędza i zniszczenia, utrata majątków w wyniku wojen (będących owocem rewolucji protestanckiej, o czym autor oczywiście w PRL nie mógł pisać) lub przejmowania przez magnaterię zmuszały wielu włościan do porzucenia ziemi rodzinnej i poniewierki. Luzakami byli też ludzie „wyrzuceni poza obręb swojej społeczności” w tym i często szlachcianki, które za romanse z chłopstwem przyniosły wstyd swojej rodzinie. Stawali się oni ludźmi luźnymi, za cenę nędzy nieobaczonymi pańszczyzną i innymi obowiązkami.

Z powszechnymi migracjami na ogromne odległości wiązała się eksplozja demoralizacja. Ludzie pozbawieni kontroli społecznej ze strony rodzimej społeczności zaczynali żyć niemoralnie. Wielu z nich wbrew przepisom zakazującym pracy u Żydów stawało się ofiarami żydowskiego wyzysku. Luźnych ludzi wyzyskiwali też i osiadli chłopi i szlachta, nie płacąc im za wykonaną pracę. Z zachowanych akt procesów karnych luzaków wiemy, że mieli oni nikłe pojęcie o dogmatach wiary katolickiej, za to doskonale znali ludową demonologię – dziś też jest powszechne zjawisko, więcej osób w naszym kraju wierzy w brednie o reinkarnacji, niż prawdę o rzeczach ostatecznych takich jak piekło (w ramach kary za grzechy) czy niebo (w ramach nagrody za cnotliwość).

Sytuacja chłopów (przodków ponad 90% obecnych Polaków) była na ziemiach polskich w XVII i XVIII wieku o wiele gorsza niż sytuacja chłopów w innych krajach. Szlachta zbyt często traktowała chłopów gorzej niż żywy inwentarz – często bezkarnie odbierano chłopom ich lichy makatek, powszechna była nędza i głód. Nie było państwa broniącego ubogich przed chciwością bogatych (dziś niestety pomimo istnienia państwa też mamy do czynienia z taką sytuacją).

Nędza skłaniała do oddania wolności

Żyjący w skrajnej nędzy i głodzie włościanie, ludzie luźni, a nawet spauperyzowani szlachcice, często przyjmowali dobrowolne poddaństwo – była to forma ucieczki od długów, ale też i od odpowiedzialności karnej. Dziś też bieda pcha wielu do brania kredytów na całe lata i zostawania faktycznymi niewolnikami banków.

Państwo w XVII i XVIII wieku było tak słabe, że nie zapewniało ochrony swoim obywatelom. Każdy dwór, by przetrwać musiał mieć własne siły ochrony przed napadami band kryminalnych, zbuntowanego chłopstwa czy sąsiednich dworów. Realia rzeczywistości bez instytucji państwa, tak gloryfikowane przez współczesnych libertarian, wcale nie były takie fajne.

Jan Bodakowski

Zobacz także: Morawiecki: Reforma sądownictwa niesatysfakcjonująca. Nawet jest jeszcze gorzej

Subskrybuj
Powiadom o
1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY