- Zdaniem władz, decyzja o tym, aby w szkołach w Chicago były rozdawane prezerwatywy, wynika z chęci ograniczenia „rozprzestrzeniania się chorób przenoszonych drogą płciową, w tym zakażenia wirusem HIV, oraz niezamierzonej ciąży wśród uczniów”.
- W Chicago pięciolatki są uczone masturbacji, więc teraz piątoklasiści potrzebują prezerwatyw – komentują krytycy inicjatywy.
- Lila Rose, prezes i założycielka organizacji Live Action oceniła, że prezerwatywy dla 10-latków w szkołach w Chicago to pomysł „perwersyjny”.
- Zobacz także: Bąkiewicz i Sumliński w Jedwabnem: Domagamy się prawdy! Domagamy się ekshumacji [+WIDEO]
Chicago nie jest pierwszym dużym dystryktem szkolnym, który rozdaje darmowe prezerwatywy w szkołach bez informowania o tym rodziców. W 2016 roku San Francisco United School District przegłosował rozdawanie darmowych prezerwatyw szóstoklasistom i starszym.
Prezerwatywy są dostarczane bezpłatnie przez Wydział Zdrowia Publicznego w Chicago w ramach ciągłych wysiłków mających na celu ograniczenie rozprzestrzeniania się chorób przenoszonych drogą płciową, w tym zakażenia wirusem HIV, oraz niezamierzonej ciąży wśród uczniów CPS
– poinformowano.
Decyzja o tym, że w szkołach w Chicago 10-latkom będą rozdawane prezerwatywy, wywołała spore kontrowersje.
W Chicago pięciolatki są uczone masturbacji, więc teraz piątoklasiści potrzebują prezerwatyw. Dlaczego? Ponieważ są one hiperseksualizowane. (…) Nie ma na tej planecie dziecka w piątej klasie, które mogłoby podejmować „zdrowe decyzje seksualne”.
– powiedział Jaco Booyens.
Nową politykę skrytykowała również Lila Rose, prezes i założycielka organizacji Live Action.
Dawanie prezerwatyw 10-latkom – którzy nie są psychicznie przygotowani do wyrażenia zgody na seks – jest perwersyjne
– napisała Rose na Twitterze.
Zobacz także: Litwa wzmocni kontrolę granicy z Polską. Trwa walka z napływem imigrantów
lifesitenews.com