Malina Błańska, która wyczuwając bieżące trendy zaprosiła na wywiad Jasia Kapelę, obnażyła patologię myślenia współczesnych działaczek lewicowych. Za taką właśnie uważa się rzeczona pani, której udało się wybić na Jasiu Kapeli, lecz nie dała rady powtórzyć tego wyczynu na rozpoznawalności Krzysztofa Stanowskiego. Dziennikarz “Kanału Sportowego” w krótkich słowach podziękował jej za zaproszenie do programu. Błańska w nagraniu z Kapelą uważa “dawanie tyłka” za pomoc dla zagubionych mężczyzn głosujących na Konfederację.
“Jakimś rozwiązaniem doraźnym jest dawanie tyłka każdemu napotkanemu chłopcu z takiej grupy. To moim zdaniem jest jedyna możliwa pomoc, jaką współczesna kobieta może zaoferować tym mężczyznom. Nie ma rozwiązania systemowego, ja wiele wieczorów spędziłam rozmawiając na ten temat.” – mówi w nagraniu Malina Błańska.
“Dawanie tyłka”, a hipokryzja lewaczek
Kobieta promująca raczej lewicowy światopogląd całkiem zagubiła się w zeznaniach. Można stwierdzić, że w swoim bezeceństwie zabrnęła do granic absurdu i hipokryzji. Środowiska, do których jest jej blisko głoszą, że ciemiężący kobiety patriarchat traktuje kobiety przedmiotowo i widzi w nich tylko obiekt pożądania seksualnego. Lewaczki głoszą także feminizm, który chce uniezależnić je od mężczyzn i sprawić, aby męska część społeczeństwa została maksymalnie zmarginalizowana. W imię tych wątpliwych ideałów, Błańska proponuje “dawanie tyłka” każdemu napotkanemu mężczyźnie, który deklaruje chęć oddania głosu na Konfederację. Ktoś mówił o przedmiotowym traktowaniu kobiet? Ktoś wspominał o traktowaniu kobiet tylko jako obiekt pożądania seksualnego? no tak – aktywistki lewicowe.
W dalszej części fragmentu nagrania Błańska twierdzi, że mężczyźni głosujący na Konfederację nie tylko nienawidzą kobiet, ale również pochodzą głównie z małych miejscowości. To zdaniem Błańskiej jest powodem zaściankowości ich myślenia i zacofania. Dla przeciwwagi, autorka tej tezy podała przykład dużych miast, takich jak Warszawa.
Zobaczmy więc statystyki, według majowego sondażu IBSP wynika, że wyborcy pochodzący z miast stanowią 55-65% całości elektoratu Konfederacji. W ubiegłorocznych wyborach na urząd Prezydenta RP, Krzysztof Bosak uzyskał w obszarach miejskich powyżej 500 tys mieszkańców ponad 1,5 raza więcej głosów, niż czołowy kandydat postępowej lewicy Robert Biedroń. Konfederata uzyskał w największych miastach 6,25%, podczas gdy reprezentant Wiosny zebrał 3,53% wszystkich głosów w tej kategorii. Dane pochodzą z oficjalnej strony Państwowej Komisji Wyborczej.
Widać, że dzisiejsza lewica nie tylko gubi się we własnych poglądach dotyczących przedmiotowego traktowania kobiet, ale również ma problem z analizą podstawowych danych. Nikt nie zniechęca do lewicy lepiej, niż oni sami. Wystarczy dać im mówić. Przekonał nas o tym już Jaś Kapela, ale o tym pisaliśmy wczoraj.