Islamska Republika Iranu jest państwem bardzo specyficznym, hybrydą teokracji i demokracji. Na jej czele stoi Najwyższy Przywódca, wybierany dożywotnio przez Zgromadzenie Ekspertów. 88 członków Zgromadzenia Ekspertów musi być duchownymi o odpowiednim poziomie znajomości prawa religijnego. Wybierani są w wyborach powszechnych na 8-letnie kadencje. Do tej pory wybory Najwyższego Przywódcy odbyły się tylko raz – w 1989 zmarłego przywódcę Rewolucji Islamskiej i twórcę państwa ajatollaha Ruhollaha Chomeiniego zastąpił Ali Chamenei, urzędujący po dziś dzień.
Czytaj także: Biskupi wreszcie mają dość. Biden bez Komunii Świętej?
Wpływ Rady Strażników
Najwyższy Przywódca nadzoruje całość państwa, którym na co dzień administrować ma rząd, na czele z wybieranym w wyborach powszechnych prezydentem. W wyborach powszechnych wybierany jest także jednoizbowy parlament. Wszystkie ustawy musi jednak zatwierdzić składająca się z 12 duchownych Rada Strażników, która sprawdza zgodność danego prawa z konstytucją i Koranem. Ta sama Rada Strażników musi również zatwierdzić wszystkich kandydatów startujących w wyborach, którzy muszą być zwolennikami istniejącego ustroju.
Od lat Rada coraz bardziej poszerza swoje wymagania. W tym roku przed wyborami prezydenckimi ogłosiła, że wszyscy muszą mieć między 40 a 70 lat, ukończone studia magisterskie, 4 lata w zarządzaniu na wysokim poziomie, a także bycie w przeszłości ministrem, burmistrzem dużego miasta, szefem dużej instytucji publicznej lub generałem. Teoretycznie można to uznać za element merytokracji – nie można awansować na stanowisko szefa rządu bez politycznego doświadczenia. W praktyce Rada wykorzystała jednak swoją pozycję do ustawienia wyborów pod Ebrahima Raisiego. Zabroniono bowiem startu innym czołowym politykom, którzy mogli zagrozić Raisiemu, takim jak szef parlamentu w latach 2008-20 Ali Laridżani czy urzędujący jeszcze wiceprezydent Dżahangiri. Odrzucono również byłego (2005-13) prezydenta Mahmuda Ahmadineżada. To jednak nie było zaskoczenie – Ahmadineżad jest już w otwartej opozycji wobec systemu, dryfując w stronę świeckiego, ludowo-populistycznego nacjonalizmu. Jego najbliższy współpracownik Maszai siedzi w więzieniu i Ahmadineżad też może tam trafić.
Raisi nowym Przywódcą?
Dlaczego system podważa swoją własną wiarygodność, eliminując z wyborów polityków, których nie można nazwać niekompetentnymi czy niewiernymi zasadom Islamskiej Republiki, skoro sprawują w niej wysokie stanowiska? Ponieważ Raisi musiał wygrać, by mieć pewną pozycję jako prawdopodobnie naznaczony na kolejnego Najwyższego Przywódcę.
60-letni Raisi stosuje retorykę podobną co Zbigniew Ziobro w Polsce. Jako szef sądownictwa (od 2019) stara się budować popularność na hasłach walki z nadużyciami i korupcją w wymiarze sprawiedliwości. Jedną z jego pierwszych decyzji na urzędzie był nakaz publikacji szczegółowych oświadczeń majątkowych wszystkich sędziów. O nadużywających władzy sędziach mówił: “Ci osobnicy powinni wiedzieć, że nadszedł koniec ich żyć, ta powaga i zdecydowanie nie są pojedynczym działaniem, ale będą przychodzić falami, które zniszczą całość korupcji”.
Raisi był kandydatem pryncypialistów (obozu “twardych”, bardziej antyzachodnich) w 2017 przeciwko odchodzącemu prezydentowi Rouhaniemu, ale wyraźnie przegrał (38%:57%). Zanim Chamenei powierzył mu ważne stanowisko szefa sądownictwa – wcześniej w latach 2014-16 był prokuratorem generalnym. Szybko po nominacji na szefa sądownictwa Raisi kazał właśnie za korupcję aresztować zastępcę swojego poprzednika Sadegha Laridżaniego, Akbara Tabariego. Laridżani, brat ww. Alego, obecnie szef innej ważnej instytucji, był wcześniej wymieniany jako jeden z konkurentów Raisiego w walce o następstwo po Chameneim.
Brutalna przeszłość
Za Raisim ciągnie się udział jako młodego (28-letniego) prokuratora w masowych, brutalnych egzekucjach kilku tysięcy więźniów, członków Organizacji Mudżahedinów Ludowych (MEK) w 1988, zarządzonych pod sam koniec życia przez ajatollaha Chomeiniego. Rouhani wyciągał mu to w kampanii w 2017. Mudżahedini Ludowi to łącząca marksizm i islam organizacja zbrojna, która brała udział w walce przeciw szachowi i w rewolucji w 1979. Następnie doszło do konfliktu między nimi a Chomeinim.
Mudżahedini byli przeciwni opieraniu prawa na szariacie, chcieli rewolucyjnego, zmodernizowanego islamu, inspirowali się maoizmem. W 1981 przeprowadzili zamach, w którym zginęli naraz prezydent i premier Islamskiej Republiki. Potem walczyli po stronie Saddama Husajna w wojnie iracko-irańskiej – więźniowie byli pojmani w jej trakcie, uważani więc nie tylko za wrogów, ale i za zdrajców. Chomeini kazał ich zabić, choć było już blisko rozejmu i powrotu do status quo ante po 8 morderczych latach. Obecnie – choć wyrośli na hasłach imperializmu i ideowego sprzeciwu wobec Zachodu – MEK współpracuje z Saudami, Izraelem i USA (które skreśliło ich z listy organizacji terrorystycznych w 2012), stale uważając obalenie Islamskiej Republiki za swój najważniejszy cel. A w latach 70. MEK wysadzało siedziby amerykańskich firm i zabijało Amerykanów.
Uczestnictwo w mordach pozwoliło Raisiemu pokazać się jako człowiek lojalny i bezwzględny. Dzięki temu dziś został prezydentem. Chamenei w 1989 właśnie z tego stanowiska przeskoczył na pozycję Najwyższego Przywódcy. Pozycję Raisiego wzmacnia też fakt, że w 2019 został wiceszefem Zgromadzenia Ekspertów, które wybierze następcę Chameneiego. Warto więc oswajać się z tym nazwiskiem i przygotować na to, że Iran będzie stawał się państwem jeszcze mniej demokratycznym i jeszcze mniej otwartym na rozmowy z Zachodem. Te ostatnie będą pewnie kontynuowane przez Raisiego, ale Irańczycy wzmocnili już swoją pozycję podpisanym kilka miesięcy temu na 25 lat strategicznym porozumieniem z Chinami.