We Francji trwają protesty funkcjonariuszy policji przeciwko oskarżeniom o rasizm. Zablokowali oni radiowozami drogę do Łuku Triumfalnego oraz obszar Pól Elizejskich. Francuscy policjanci alarmują swoich przełożonych o swojej bezradności podczas interwencji w imigranckich gettach.
W Paryżu trwają protesty policjantów. Nie zgadzają się na oskarżenia władzy na rzekomy panujący rasizm w szeregach funkcjonariuszy, a także przeciwstawiają się podobnym oskarżeniom ze strony organizacji pozarządowych. Zapalnikiem była wypowiedź szefa resortu spraw wewnętrznych Christophe’a Castanera, który powiedział, że każdy policjant podejrzany o rasizm zostanie zawieszony.
Zobacz także: Rozstrzelana Francja. Napastnik popełnił samobójstwo w sądzie
Po wydarzeniach z Minneapolis francuscy policjanci odczuli na sobie krytykę paryskiego rządu. Ich zdaniem zjednoczy to społeczność w imigranckich gettach, gdzie policjanci w takim przypadku nie będą interweniować.
Warto zaznaczyć obawy francuskich mundurowych, którzy boją się interweniować w gettach. Relacjonują, że w trakcie wykonywania obowiązków w takich miejscach czują się narażeni na utratę zdrowia lub nawet życia. Niejednokrotnie spalono w takich sytuacjach radiowozy, czy wybijano w nich szyby kamieniami.
Funkcjonariusze twierdzą też, że dostają rozkazy, aby nie ścigać sprawców tych napaści, żeby nie pogarszać i tak już napiętej sytuacji w imigranckich gettach, gdzie regularnie wybuchają zamieszki.
Szef MSW Francji zakazał policjantom stosowania niektórych technik unieruchamiających agresywnych przestępców podczas aresztowań. Chodzi o uniknięcie podobnej sytuacji jak w Stanach Zjednoczonych, podczas zatrzymania czarnoskórego mężczyzny.
rmf24