Kolejny skandal z “antysemityzmem w tle”. Tym razem Żydów miał “zaatakować” menadżer jednego ze szwajcarskich hoteli. Poszło o sprawy higieny.

Całe zajście miało miejsce w hotelu “Paradies”, w mieście Arosa w Alpach. Menadżer tamtejszego kurortu postanowił wydać komunikat do żydowskich turystów. To, co chciał im przekazać mocno ich zdenerwowało. Sprawą zajęło się Centrum Simona Wiesenthala, które domaga się zamknięcia hotelu. Na kartce było bowiem napisane:

– “Do wszystkich żydowskich gości. Kobiet, mężczyzn i dzieci. Proszę brać prysznic przed pójściem na basen i po tym jak z niego wyjdziecie. Jeśli złamiecie zasady, będę zmuszony zamknąć basen dla was”

Sprawa została nagłośniona i w mediach wybuchła burza. Centrum Simona Wiesenthala nazywa ten komunikat “antysemickim w najgorszy możliwy sposób”. Próbuje również doszukiwać się w tym odwołania do fałszywych pryszniców w obozach zagłady.

Menadżerka hotelu Ruth Tomman broni się. Mówi, że komunikat został wywieszony ze względu na prośby innych turystów, którzy mieli twierdzić, że żydowscy goście się nie myją. Na koniec przyznała się do błędu i stwierdziła, że tabliczka powinna być skierowana do wszystkich gości.

 

 

Dodano w Bez kategorii

/ niezalezna.pl

Jak podaje Telewizja Republika w Puszczy Białowieskiej doszło do ataku na księdza. Duchowny został pobity i znieważony. Sytuacja miała miejsce na terenie Nadleśnictwa Brok.

Ks. Tomasz Duszkiewicz, duszpasterz Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych pojawił się w Puszczy Białowieskiej, aby obserwować protest ekologów przeciwko wycince drzew.

Demonstranci próbowali zablokować wyjazd samochodu przewożącego drewno. Duchowny nagrywał całe zdarzenie telefonem. Wtedy został znieważony przez obecnych na miejscu ekologów. – Oszust zwykły, biznesmen – usłyszał ksiądz od jednego z protestujących.

Chwilę później inny uczestnik protestu zagroził kapłanowi śmiercią. – Użył słowa, że jeśli to zdjęcie się gdzieś ukaże, to ksiądz zostanie ścięty – mówi rzecznik Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Białymstoku.

Doszło także do fizycznego ataku na ks. Duszkiewicza. Duchowny trafił do szpitala. Lekarz stwierdził u niego silne stłuczenie ręki. Sprawca został zatrzymany przez policję.

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. Instagram

Prezes Maspexu Wadowice Krzysztof Pawiński poinformował, że firma nie zwolni dwójki pracowników, którzy akceptowali grafiki na profili instagramowy marki Tiger. Osoby te zapłacą natomiast kary finansowe i zaangażują się w wolontariat.

Kryzys wizerunkowy Tigera zaczął się w środę, kiedy użytkownicy Twittera zwrócili uwagę na wpis instagramowy tej marki z 1 sierpnia: grafikę z wyciągniętym środkowym palcem oraz napisami: „1 sierpnia. Dzień pamięci. Chrzanić to, co było. Ważne to, co będzie”. Z profilu szybko usunięto ten wpis, a także wpisy z 10 kwietnia i 15 czerwca (tego dnia w br. przypadało Boże Ciało). Maspex przeprosił za publikację wpisu z 1 sierpnia.

Bardzo przepraszamy za ten błąd, który nie powinien się wydarzyć. Wiemy, że usunięcie tej publikacji nie naprawi tego błędu, ale post został już usunięty. Jeszcze raz bardzo serdecznie przepraszamy. Nigdy podobna sytuacja się nie powtórzy – zapewniła firma.

Kilka godzin później poinformowała, że przekazała 500 tys. zł w ramach zbiórki „Pomoc dla Powstańców”. Organizowana jest ona przez Światowy Związek Żołnierzy Armii Krajowej. Odpowiadająca za komunikację Tigera na Instagramie agencja J. Walter Thompson Group Poland zwolniła dwie zajmujące się tym osoby i także przeprosiła za wpis z 1 sierpnia. Następnego dnia Maspex za porozumieniem stron rozwiązał umowę z J. Walter Thompson Group Poland oraz zapowiedział, że profile Tigera na Twitterze i Instagramie zostaną zamknięte.

Jednak specjaliści odpowiadający w firmie za markę Tiger nie stracą pracy, mimo że Krzysztof Pawiński przyznał, że zwolnienie ich byłoby adekwatne w obecnej sytuacji.

Osoby, których to dotyczy, zaproponowały zadośćuczynienie w formie zaangażowania się w wolontariat – pomoc chorym powstańcom i własny pieniężny wkład w tę pomoc. Poniosą też kary finansowe. Taką propozycję przyjęliśmy, bo to się wpisuje w nasze postanowienie, by każda reakcja oznaczała coś dobrego dla tych, których dotknęliśmy – wyjaśnił prezes Maspexu.

Dodano w Bez kategorii

Miał być Centralny Port Lotniczy… w Berlinie! Miały być narodowy przewoźnik lotniczy… Air Berlin! Czy regionalizacja portów lotniczych i zakaz budowy centralnego lotniska w Polsce na Europę Środkowo-Wschodnią, Amber Gold, OLT Ekspress oraz zadłużane i bankrutujące Polskie Linie Lotnicze LOT były przypadkiem? Czy może to wszystko była po prostu polityka Niemiec?

Upadłość piramidy finansowej Amber Gold i jej dziecka OLT Express mogła być także jedną z przyczyn upadłości niemieckich linii lotniczych Air Berlin – napisał europoseł PiS Zbigniew Kuźmiuk. Przypomniał, że na rozmowy z niemieckimi liniami, które miały doprowadzić do upadłości narodowego przewoźnika LOT S.A. często latał Marcin P., współwłaściciel Amber Gold i OLT Express. Jak wynika z dotychczasowych przesłuchań wielu świadków przed sejmową komisją śledczą w sprawie Amber Gold, to właśnie linie Air Berlin miały przejąć polski rynek lotniczy – napisał Zbigniew Kuźmiuk.

Air Berlin złożyły w sądzie rejonowym w Berlinie wniosek o otwarcie postępowania upadłościowego. Niemiecki przewoźnik jest od paru lat na minusie. W 2016 r. straty wyniosły 780 mln euro, a jego łączne długi to blisko 1,2 mld euro. Linie są bankrutem, a mogłyby nadal prosperować, gdyby znalazły dużą ilość pasażerów niedaleko swojego węzła przesiadkowego w Berlinie. W stolicy Niemiec bowiem, aktualnie posiadającej dwa nieduże jak na światowe standardy lotniska Tegel i Schönefeld, powstaje nowy ogromny port lotniczy Berlin Brandenburg. Właśnie. Powstaje i powstać nie może…

Lotnisko miało być gotowe już prawie dekadę temu. W niemieckiej prasie można było przeczytać komentarze typu Polacy nie zdążą rozbudować swoich portów lotniczych na Euro 2012? Dobrze, my zdążymy. Hub przesiadkowy kilkadziesiąt kilometrów od granicy z Polską. Na szczęście dla naszego kraju, to z niemieckim ordnungiem zaplanowane działanie nie powiodło się za sprawą burmistrza Berlina Klausa Wowereita (polityka socjaldemokracji, który oznajmił kiedyś, że jest dumny z bycia gejem) i innych regionalnych polityków landów Berlina i Brandenburgii. Lotnisko stało się symbolem korupcji, oszustw, partactwa budowlanego i nie przestrzegania przepisów nie tylko w Niemczech, ale i na świecie. Do dziś nie wiadomo nawet kiedy hub będzie gotowy, ani czy to jest w ogóle opłacalne i realne.

W Polsce natomiast od lat buduje się lotniska malutkie i regionalne, z których w zasadzie do nikąd nie można dolecieć, a samorządy, które je budują, toną w długach. Rząd PO-PSL nie widział konieczności budowy dużego portu przesiadkowego w centrum kraju. Lepiej żeby Polacy latali przez Frankfurt, Monachium czy Berlin.

Kolejna kwestia, LOT. Po co Polaczkom własne linie, jedne z najstarszych na świecie, skoro mogą latać Air Berlin albo OLT Ekspress? PLL LOT zadłużały się więc i powoli  upadały, tak jak węgierski Malév, który niestety nie przetrwał. Donald Tusk powiedział, że narodowy przewoźnik nie będzie ratowany za wszelką cenę. Alles klar! Wybuchła afera Amber Gold, zmieniła się władza w Polsce, LOT nagle przynosi zyski. Warum? Wo zu?

Tak czy owak, niezależnie od wszystkiego możemy uznać, że plan przejęcia polskiego rynku lotniczego nie powiódł się Niemcom. Całe szczęście. Jaka przyszłość czeka LOT i CPL jeszcze nie wiadomo. Plan budowy lotniska jest, obecny rząd deklaruje chęć jego realizacji, narodowy przewoźnik rozwija się i kupuje kolejne samoloty oraz otwiera nowe trasy. Miejmy nadzieję, że odniesie sukces. A czy to wszystko co działo się wcześniej i co miało się stać było przypadkiem czy też nie, zostawmy do oceny komisji śledczej i prokuraturze. Oby miała ona tylko odwagę dotrzeć do prawdy.

Dodano w Bez kategorii

Organizacje non-profit Save the Children i Sea-Eye, pomagające w przemycie nielegalnych imigrantów z wybrzeży Libii do Europy zdecydowały się zaprzestać swoją działalność na Morzu Śródziemnym.

 

Wcześniej tego lata Lekarze bez granic ogłosili decyzje o zaprzestaniu przemycania imigrantów. Teraz za ich śladem idą inne organizacje.

Wywodząca się z Niemiec Sea-Eye poinformowała, że ,,z ciężkim sercem” musi zakończyć swoje ,,operacje ratunkowe” przy wybrzeżu Libii po tym, jak państwo to zadecydowało o niedopuszczaniu zagranicznych lodzi tak blisko wybrzeża, jak dotychczas. Organizacja, która od kwietnia 2016 roku przemyciła 12 000 imigrantów z Afryki do Europy nazwała decyzję libijskiego rządu ,,wyraźnym zagrożeniem dla prywatnych NGO”.

W niedziele również Save the Children zdecydowała o zaprzestaniu swoich operacji na Morzu Śródziemnym z powodu odczuwanego zagrożenia ze strony libijskiej straży przybrzeżnej.

Zdaniem Deutsche Welle podobną decyzje może podjąć więcej organizacji.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Ursus

Wielu ludzi w naszym kraju bezrefleksyjnie zachwyca się wszystkim co płynie do nas z zachodu. Ma to swoje odzwierciedlenie zarówno w kulturze, sztuce, muzyce jak i w gospodarce. Made in Germany „musi” być lepsze niż Made in Poland. Czy aby na pewno? Polak przecież także potrafi i często robi to lepiej niż inni.

W zeszłym tygodniu wyjątkowo nie było nowego artykułu. Stało się tak, gdyż miałem mało czasu, a kolejny temat jaki wybrałem okazał się bardzo obszerny. Nie przedłużając tego wstępu, zapraszam do zapoznania się dziś z firmą, której historia to ponad 120 lat rozwoju mechanizacji rolnictwa w Polsce, 120 lat tradycji przemysłu opartego na rodzimym kapitale i 120 lat historii marki, która stworzyła teraźniejszość oraz tworzy przyszłość w dziedzinie produkcji pojazdów, maszyn i urządzeń dla potrzeb rolnictwa. Ta firma to… Ursus!

Ursus S.A. jest jedyną spółką z segmentu maszyn i urządzeń dla rolnictwa, która jest notowana na Giełdzie Papierów Wartościowych. Obecnie firma skupia się na rozwoju i promocji, zarówno w Polsce jak i na rynkach eksportowych. Marka reprezentuje rodzimy, polski kapitał, a jej zakłady produkcyjne znajdują się w Lublinie, Dobrym Mieście i Opalenicy. Siła firmy płynie z wysokiej jakości i nowoczesności produktów oraz długoletniego doświadczenia w branży.

Historia Ursusa sięga roku 1893. Trzej inżynierowie: Ludwik Rossman, Kazimierz Matecki, Emil Schönfeld, wraz z czterema przedsiębiorcami: Stanisławem Rostkowskim, Aleksandrem Radzikowskim, Karolem Strassburgerem i Ludwikiem Fijałkowskim założyli w Warszawie przy ul. Siennej 15, Towarzystwo Udziałowe Specyalnej Fabryki Armatur. Pierwszym dyrektorem został Ludwik Rossman, a przedsiębiorstwo wytwarzało armaturę dla przemysłu cukrowniczego, spożywczego i gorzelniczego, hydranty przeciwpożarowe oraz armaturę centralnego ogrzewania i wodociągową. Znakiem firmy założyciele ustanowili “P7P”, oznaczające “Posag 7 Panien”, czyli posagi swoich córek, które posłużyły twórcom za kapitał początkowy. Armatura “P7P” była nieprzerwanie produkowana w fabryce aż do roku 1939.

W 1902 roku akcjonariusze podjęli decyzję o rozbudowie zakładu i rozszerzeniu asortymentu o silniki spalinowe, a zafascynowanie powieścią “Quo Vadis” sprawiło, że postanowili nadać firmie nową nazwę, która miała się kojarzyć z mocą, siłą i niezawodnością na wzór sienkiewiczowskiego Ursusa. Znak towarowy firmy zastąpiono nowym, stylizowanymi w kole zębatym trzema literami tworzącymi słowo URSUS. Od tej pory pełna nazwa brzmiała Towarzystwo Udziałowe Specyalnej Fabryki Armatur i Motorów URSUS.

W 1910 fabryka Ursus została przeniesiona na Wolę i znalazła się przy ul. Skierniewickiej 27/29. Pierwszym silnikiem spalinowym był dwusuwowy, jednocylindrowy silnik z zapłonem gruszkowym o mocy 5 KM wzorowany na szwedzkim Bolinderze. Trzy lata później fabryka stała się głównym producentem spalinowych silników w Królestwie Polskim i jedynym ich dostawcą do Cesarstwa Rosji. Do początku I wojny światowej wyprodukowano ich ogółem 6000, o mocach od 5 do 450 KM. W oferowanym asortymencie pojawiły się także przewoźne silniki dla rolnictwa – tzw. lokomobile, silniki na paliwa ciężkie i spirytus, średnioprężne silniki dwu- i czterosuwowe o mocy do 60 KM, silniki na gaz ssany o mocy do 70 KM i wysokoprężne silniki Diesla o mocach do 80 KM, a później do 450 KM przeznaczone głownie dla elektrowni.

Nadszedł rok 1915. Armia rosyjska, wycofując się z Polski, zniszczyła zakład na Skierniewickiej i wywiozła część maszyn w głąb swojego kraju (typowe działanie dla tego narodu). Mimo zniszczeń fabryka Ursus szybko się odrodziła i po wojnie nadal funkcjonowała, a w latach 1916-1918 pod kierownictwem polskiego profesora Karola Taylora skonstruowano pierwszy prototyp polskiego ciągnika.

W 1920 roku przedsiębiorstwo przekształcone zostało w Fabrykę Silników i Traktorów „Ursus” Sp. Akc., a pierwsza maszyna, Tego typu zjechała z taśmy montażowej 2 lata później. Pierwotne projekty rozwojowe zakładały produkcję silników o mocy 600 KM i traktorów rolniczych. Problemy produkcyjno-finansowe firmy i sytuacja polityczna spowodowały jednak, że zaczęto także realizować zamówienia dla wojska. Obok remontów samochodów w Centralnych Warsztatach Samochodowych w Warszawie przy ul. Terespolskiej 34/36, fabryka przedsiębiorstwa przy ul. Skierniewickiej 27/29 podjęła produkcję maszyn do wytłaczania łusek do naboi, podstaw do karabinów maszynowych i montaż pocisków.

Rok 1923 przyniósł duże zmiany w rozwoju firmy. Od tego momentu znów na nowo nazwane Zakłady Mechaniczne „Ursus” Spółka Akcyjna, rozpoczęły seryjną produkcję pierwszych polskich ciągników rolniczych nazywanych ciągówkami. Ogółem do 1927r. wyprodukowano ich 100 sztuk. W latach 1923-1927 w podwarszawskiej wsi Czechowice (obecnie warszawska dzielnica Ursus) wybudowano Fabrykę Samochodów i Fabrykę Metalurgiczną. W tym okresie zaczęto produkować ciężarówki i autobusy. W 1928 roku wyprodukowano 300 szt., a w 1929 roku 350 szt. samochodów.

W 1930r. ZM „Ursus” Spółka Akcyjna została przejęta przez Bank Gospodarstwa Krajowego i włączona jako główny zakład, do struktur Państwowych Zakładów Inżynierii – PZInż, które produkowały w tym czasie głównie czołgi, ciągniki opancerzone kołowe i gąsienicowe, samochody pancerne, samochody “Ursus” i “Saurer” w wersji ciężarówek, wozy strażackie i pocztowe, a ponadto motocykle “Sokół” oraz silniki lotnicze, stacjonarne i rolnicze. W skład PZInż wchodziło sześć odrębnych zakładów: Fabryka Samochodów Ciężarowych „Ursus” (czołgi rozpoznawcze, czołgi lekkie 7TP, lekkie ciągniki artyleryjskie, ciężkie ciągniki typu C7P, silniki i podwozia „Saurer” do samochodów ciężarowych i autobusów), Fabryka Samochodów Osobowych i Ciężarowych (samochody „Fiat”, motocykle “Sokół 1000” i “Sokół 600” oraz samochody ciężarowe o ładowności 4t), Fabryka Silników i Armatur (silniki lotnicze i wysokoprężne silniki morskie oraz prefabrykaty do produkcji w pozostałych fabrykach PZInż.), Odlewnia Żeliwa i Metali Nieżelaznych (odlewy silników i zespoły podwozi do produkcji PZInż oraz odlewy ze stopów metali lekkich dla potrzeb przemysłu lotniczego), Stocznia Rzeczna Modlin (trałowce, motorówki patrolowe, pontony, sprzęt saperski, nadwozia do samochodów ciężarowych oraz przyczepy do pojazdów wojskowych) i Stacja Obsługi (naprawy głównie silników).

W latach 1939–1945 w czechowickich fabrykach Ursus Niemcy zorganizowali zakłady produkcyjno-remontowe czołgów i pomp lotniczych. W lipcu 1944 roku ukradli oni z fabryki całe wyposażenie i wywieźli wraz z częścią załogi do Oławy, Kaczanowa, Streitu i Wrocławia, a w grudniu zaminowali cały jej teren. Wówczas zaczęto zabezpieczać resztki ocalałego zakładu, do którego ściągnęła część dawnej załogi.

Już rok po zakończeniu II wojny światowej nowe władze państwowe podjęły decyzję o rozpoczęciu w Ursusie produkcji ciągników rolniczych. Wówczas zespół konstruktorów Politechniki Warszawskiej pod kierunkiem prof. Edwarda Habicha opracował dokumentację ciągnika Ursus C-45 z jednocylindrowym dwusuwowym silnikiem o pojemności 10,3 dm3 i mocą 45 KM. Pierwszy ciągnik był gotowy w 1947 roku wprost na 1. Maja, jako “dar robotnika i inżyniera dla brata chłopa”. W latach późniejszych dokonano wiele modernizacji pojazdu, który był produkowany w Ursusie do 1959 roku, a następnie w Gorzowie Wielkopolskim jeszcze przez kilka lat. W 1948 powstały państwowe Zakłady Mechaniczne “Ursus”.

Od roku 1958 produkowano jednoosiowe ciągniki rolno-ogrodnicze Ursus C-308, w którym zastosowano jednocylindrowy dwusuwowy silnik S261C produkcji WSM w Bielsku-Białej. W 1960 pojawił się legendarny Ursus C-325, uniwersalny czterokołowy ciągnik rolniczo-drogowy o klasycznej samonośnej konstrukcji z napędem na tylne koła, wyposażony w silnik wysokoprężny z bezpośrednim wtryskiem do komory spalania, chłodzony wodą, o mocy znamionowej 25 KM. Badania eksploatacyjne i porównawcze prowadzone przez Instytut Mechanizacji Rolnictwa wykazały, że Ursus C-325 był konkurencją dla ciągników czechosłowackich, niemieckich i angielskich. Ciągnik ten stał się protoplastą całej rodziny ciągników lekkich, a jego produkcja wraz z zmodernizowanymi wersjami trwała nieprzerwanie 34 lata aż do 1993 roku.

W roku 1961 pomiędzy Polską i Czechosłowacją podpisano umowę, w wyniku której powstał Polsko Czechosłowacki Ośrodek Badawczo Rozwojowy Ciągników (PCOBRC). W 1969 w wyniku owej współpracy ruszyła produkcja ciągnika Ursus C-385 o mocy 76 KM z napędem na tylną oś, który był pierwszym z rodziny ciągników ciężkich. Od 1971 w wyniku decyzji rządowych wstrzymano produkcję i dalszy rozwój polskich maszyn “rodziny U”, a dla firmy wybrano drogę rozwoju opartą na licencji firmy „Massey Ferguson”. Budowa licencyjnej fabryki w Ursusie i uruchomienie nowej produkcji finansowane były kredytem udzielonym przez międzynarodowe instytucje finansowe. Inwestycja została jednak przewymiarowana, w wyniku czego przedsiębiorstwo, nie mogąc wywiązać się z umowy, zaczęło popadać w długi.

W 1972 roku powstało Zrzeszenie Przemysłu Ciągnikowego “Ursus” z członkami: Zakłady Mechaniczne Ursus jako zakład wiodący, Zakłady Mechaniczne w Gorzowie Wielkopolskim, Zakłady Sprzętu Mechanicznego w Ostrowie Wielkopolskim, Kujawskie Zakłady Maszyn Rolniczych we Włocławku, Zakłady Metalowe Nimet w Nisku, Zakłady Sprzętu Mechanicznego w Chełmnie, Zakłady Mechaniczne w Sulęcinie, Zakłady Metalurgiczne w Lublinie, Zakład Doświadczalny Ciągników Rolniczych i Biuro Projektowo-Technologiczne.

Lata 1974-1984 były okresem rozbudowy, modernizacji, przystosowywania całego zrzeszenia do wymogów licencyjnych oraz dostosowywania konstrukcji ciągników MF do wymagań i potrzeb krajowego rolnictwa. Zarówno w Ursusie, jak i w zakładach filialnych wybudowano wówczas nowe fabryki z nowoczesnym parkiem maszynowym o zdolności produkcyjnej 75 tys. maszyn rocznie. W 85-tym roku istnienia firmy, 20 kwietnia 1978 roku zgłoszono do ochrony kolejny znak towarowy. W listopadzie w ramach szkolenia, z części dostarczonych przez licencjodawcę, rozpoczęto montaż ciągnika MF-235 o mocy 38 KM. Wkrótce uruchomiono produkcję krajowych części i po wprowadzeniu istotnych zmian konstrukcyjnych w 1984 z taśm montażowych zjechała pierwsza seria nowych ciągników MF-255 o mocy 47 KM.

Równolegle z rozwojem produkcji licencyjnej MF rozwijała się również produkcja ciągników ciężkich. W 1980 roku wznowiono prace w PCOBRC. Prace prowadzono przez kilka lat etapami, w wyniku czego powstawały modele Ursus: 1002, 1004 i 1604, a następnie w 1984 Ursus 912, 914, 1012, 1014, 1222, 1224 i 1614. W 1983 firma osiągnęła zdolności produkcyjne na poziomie 50 tys. rocznie.

Po transformacji ustrojowej nastąpił podział Zrzeszenia, z którego powstały Zakłady Przemysłu Ciągnikowego “Ursus”. Przeprowadzono głęboką restrukturyzację firmy, w wyniku której w 9 polskich miastach powstało wiele nowych podmiotów gospodarczych, produkcyjnych i usługowych, które były prywatyzowane i restrukturyzowane. Część z nich upadła nie mogąc odnaleźć swojego miejsca na rynku, a w 2001 z głównej części holdingu powstały: Fabryka Ciągników “Ursus” Sp. z o.o. i Lubuskie Zakłady Mechaniczne Sp. z o.o w Gorzowie Wielkopolskim, które w 2003 roku wspólnie z Przedsiębiorstwem Handlu Zagranicznego “Bumar” utworzyły nowe przedsiębiorstwo o nazwie “Ursus” Sp. z o.o.

W latach 1998-2003 unowocześniono ciągniki poprawiając ich ergonomiczność, opracowano nową stylistykę, wdrożono do produkcji całkowicie nowe maski uchylne, błotniki i dachy kabin. W 2006 roku taśmę produkcyjną opuścił 1,5 milionowy ciągnik, a 2 czerwca otwarto Muzeum Historii Ursusa. W lutym 2010 wprowadzono nowy logotyp. Ursus wprowadził także nową gamę ciągników rolniczych o mocach 50-160 KM, dostosowanych do potrzeb i oczekiwań klientów. Przełomowym rokiem był 2011, kiedy to spółka połączyła siły z innym rodzimym producentem maszyn dla rolnictwa spółką POL-MOT Warfama SA. Nastąpił dynamiczny rozwój firmy, a do produkcji wprowadzono prasy zwijające oraz owijarki i zbieracze bel, które stanowią kompletną linię technologiczną do zbioru i przechowywania zielonek, siana i słomy.

Dziś Ursus SA to największy polski producent ciągników i maszyn rolniczych, a także lider segmentu elektromobilności. Do grupy kapitałowej należą URSUS S.A. – podmiot dominujący, Ursus sp. z o.o., URSUS BUS S.A., URSUS Zachód sp. z o.o., AIU+ SP. Z O.O. Produkty Ursusa odpowiadają na oczekiwania i potrzeby wszystkich pokoleń rolników – łączą w sobie tradycję polskiej motoryzacji z nowoczesnością i światową jakością. Równolegle Spółka z sukcesem rozwija segment transportu miejskiego oferując ok. 10 modeli autobusów i trolejbusów miejskich, w tym także autobusy elektryczne i hybrydowe. Do spółki należą trzy zakłady produkcyjne: w Dobrym Mieście, w Opalenicy i największy w Lublinie, gdzie zatrudnionych jest około 800 osób. Ursus produkuje rocznie ok. 1,5 tysiąca ciągników i kilka tysięcy maszyn rolniczych. Grupa jest kluczowym inwestorem regionu lubelskiego, gdzie rozwija swoje zaplecze produkcyjne i badawczo-rozwojowe. Ursus R&D współpracuje z inżynierami z Politechniki Lubelskiej oraz z Wojskową Akademią Techniczną w Warszawie. Firma chce wykorzystać siłę marki oraz potencjał polskich inżynierów i konstruktorów do stworzenia w Lublinie nowoczesnego centrum badawczo-produkcyjnego.

Produkty Ursusa docierają do klientów w kraju i na świecie, w tym do Czech, Belgii, Holandii czy Pakistanu. Z 1,5 mln ciągników wykorzystywanych w Polsce, ok. 700 tys. to ciągniki Ursus. W ostatnich latach Ursus znalazł się w czołówce polskich eksporterów do Afryki. W 2013 roku, w ramach umowy pomiędzy rządami Polski i Etiopii, grupa zawarła umowę ze spółką METEC na dostawę 3 tysięcy ciągników, wyposażenie centrów serwisowych, dostawę części zamiennych do ciągników oraz szkolenia. W 2015 roku podobną umowę udało się zawrzeć z Tanzanią. Polskie ciągniki zdominowały nie tylko rodzime rolnictwo, ale również sięgnęły po zagraniczne rynki w ponad 50 krajach na całym świecie. Grupa Ursus dostarcza dziś także autobusy i trolejbusy do wielu miast Polski. Spółka myśli również o elektrycznych samochodach. Siła polskiej firmy jest przykładem sukcesu jaki można odnieść jeśli się ma ambicje, cele i je realizuje. Ursus udowadnia, że Polak potrafi, a polski produkt to synonim wysokiej jakości i dobrej ceny. Mamy z czego być dumni.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Flickr.com

W dniu wczorajszym (15.08.2017) żona ministra Radosława Sikorskiego, Anne Applebaum udostępniła na swoim twitterowym koncie status, który sugeruje, że Młodzież Wszechpolska jest organizacją faszystowską. Do sprawy odniósł się rzecznik prasowy MW Mateusz Pławski.

 

Treść, którą zamieściła Anne Applebaum nie została bez odpowiedzi ze strony Młodzieży Wszechpolskiej.

Rzecznik prasowy organizacji – Mateusz Pławski tak skomentował zaistniałą sytuację na swoim profilu:

 

Po wczorajszym III Marszu Zwycięstwa Rzeczpospolitej, bardzo dużo osób, prosi się o proces podobny do tego, który wytoczymy tzw. “Obywatelom RP”.

Przykład, Anne Applebaum – żona skompromitowanego polityka Platformy Radosława Sikorskiego.

Spokojnie, nasz Wydział Prawny już analizuje wypociny przedstawicieli środowisk liberalno-lewicowych. Koniec z bezkarnością w szkalowaniu środowiska narodowego!

Dodano w Bez kategorii

/ fot. togotopinfos.com

Aż 62 procent Francuzów nie jest zadowolonych z działań podejmowanych przez wybranego w maju prezydenta Emmanuela Macrona. Jak wynika z sondażu pracowni Harris Interactive zadowolonych jest 37 procent.

To nie pierwsze badanie, który pokazuje spadek poparcia dla Macrona. W zależności od sondażu francuski prezydent ma 36-40 proc. poparcia.

Najwięcej niezadowolonych jest wśród zwolenników ruchów skrajnych: prawicowego Frontu Narodowego (94 proc.), Partii Komunistycznej i lewicowej Francji Nieujarzmionej (87 proc.). Wśród sympatyków prawicowych Republikanów niezadowolonych jest 75 proc., a Partii Socjalistycznej – 57 proc. Najmniejszy odsetek – 11 proc. – niezadowoleni stanowią wśród zwolenników rodzimej partii prezydenta La Republique en Marche.

Ankietowani byli pytani o to, które zapowiedziane przez Macrona reformy są dla nich najważniejsze. 76 proc. wskazało, że priorytetowa jest reforma edukacji, 74 proc. na uchwalone już przez parlament uzdrowienie moralne w polityce, a 72 proc. na ujednolicenie systemów emerytalnych. Na reformę prawa pracy, nad którą prace już się rozpoczęły, wskazało 56 proc. pytanych.

Sondaż potwierdził, że Francuzi są podzieleni w sprawie reformy prawa pracy. 46 proc. zadeklarowało poparcie dla niej a 52 proc. wypowiedziało się przeciwko.

Dodano w Bez kategorii

/ fot.Narodowcy.net

 

Na planie filmu “Deadpool 2” doszło do śmiertelnego wypadku. Zginęła kaskaderka, której nazwiska początkowo nie ujawniono. Policja wszczęła dochodzenie, a zdjęcia do filmu wstrzymano na 48 godzin. Dziś wiemy, że kobietą, która poniosła śmierć na miejscu, była Joi “SH” Harris.

Jak informuje policja z Vancouver na planie Deadpoola 2 doszło do wypadku, w którego wyniku zginęła jedna z kaskaderek. Naoczni świadkowie w lokalnych mediach mówili, że kobieta czterokrotnie wykonała swoją scenę motocyklowego pościgu perfekcyjnie, lecz za piątym straciła panowanie nad pojazdem i uderzyła w ścianę znajdującego się nieopodal Shaw Tower.

W oświadczeniu studia 20th Century Fox możemy przeczytać:

Jesteśmy głęboko poruszeni wypadkiem, do którego doszło dzisiaj na planie Deadpoola 2. Nasze serca i modlitwy skierowane są ku rodzinie i znajomym zmarłej członkini naszej załogi.

Śmierć koleżanki dotknęła całą ekipę. Tragiczną sytuację skomentował reżyser filmu i aktor, który wciela się w rolę tytułowego antybohatera.

Dziś, w tragedii, straciliśmy członkinię naszego zespołu – napisał Ryan Reynolds, który wciela się w Deadpool’a. – Jesteśmy załamani i zdruzgotani… chociaż nie da się tego porównać ze smutkiem i niewyobrażalnym bólem, które muszą odczuwać jej rodzina i przyjaciele. W ich stronę kieruję swoje serce – razem ze wszystkimi, którzy ją znali.

 Jestem głęboko zasmucony stratą jednej z naszych kaskaderek – tak w swoim oświadczeniu powiedział reżyser David Leitch. – Żadne słowa nie mogą wyrazić tego, co czuję i co czuje reszta ekipy “Deadpool 2”. Nasze myśli są z jej rodziną, przyjaciółmi, tymi, których kochała.

Rozpoczęło się dochodzenie, które ma wyjaśnić, jak doszło do tragedii. Własne śledztwo prowadzić będzie też Amerykańska Gildia Aktorów – Amerykańska Federacja Artystów Radiowych i Telewizyjnych (SAG-AFTRA).

Zdjęcia do filmu “Deadpool 2” rozpoczęły się pod koniec czerwca. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez policję. Według najnowszych doniesień po 48 godzinach od tragedii prace na planie ponownie ruszyły.

Dodano w Bez kategorii

Michał Kamiński udzielił wywiadu TOK FM. Prowadzący poruszył temat incydentu w Gruzji, kiedo to oddano strzały w okolicy prezydenckiego konwoju.

Kamiński powiedział: Nie myśmy wywieźli prezydenta Kaczyńskiego w nieznany teren. Powiem szczerze, że sam byłem tym przerażony. W sposób oczywisty prezydent Saakaszwili zrobił ustawkę.

Wtedy jeszcze tego nie wiedziałem. Myśmy wiedzieli, że kolejny minuty mijają, a z mojej wiedzy na temat geografii Gruzji wiedziałem, że już dawno powinniśmy być na miejscu. Później okazało się, że byliśmy na granicy – kontynuował Kamiński.

Wydarzenie miało miejsce, kiedy w listopadzie 2008 do Gruzji przyleciał ówczesny prezydent Polski. Wraz z Micheilem Saakaszwilim, Lech Kaczyński pojechał do Tbilisi, gdzie zatrzymano polski konwój prezydencki. Tuż po tym padły strzały – Prezydent Lech Kaczyński zachował się wtedy z dużą odwagą. Nie myślał o swoim bezpieczeństwie tylko o bezpieczeństwie tłumaczki. Wspominał Kamiński.

Był rzecznik prezydenta Lecha Kaczyńskiego stwierdził, że za incydentem stał Micheil Saakaszwili. Jednak dodał: Saakaszwili zrobił wiele dobrego, także dla pamięci Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. Jest człowiekiem, który stawiał się rosyjskiemu imperializmowi. Jego pobyt polityczny na Ukrainie trudno uznać za udany, wszedł w konflikt ze szczerymi ukraińskimi patriotami.

Polityk odniósł się również do słów byłego prezydenta Gruzji nt. katastrofy smoleńskiej. Michał Kamiński nie zgadza się z opinią, że katastrofa była zamachem.

Saakaszwili powiedział bowiem w jednym z wywiadów: Nie ma takich wypadków, nie ma takich zbiegów okoliczności. Nie wierzę w takie rzeczy. Nie wierzę w tego typu przypadki. To było celowe działanie Putina i jestem pewien, żeby był bardzo zadowolony, z tego co się wydarzyło.

Obserwuję to, co się dzieje z Gruzją, a Saakaszwili zrobił wiele dobrego, także dla pamięci Lecha Kaczyńskiego w Gruzji. Jest człowiekiem, który stawiał się rosyjskiemu imperializmowi. Jego pobyt polityczny na Ukrainie trudno uznać za udany, wszedł w konflikt ze szczerymi ukraińskimi patriotami. Stwierdził Kamiński i dodał, że nie zgadza się z teorią o zamachu.

Dodano w Bez kategorii