/ Fot. Wikimedia Commons

Politycy Prawa i Sprawiedliwości przez pierwsze kilkanaście miesięcy swoich rządów realizowali dość konsekwentną strategię. Skupiali się co prawda na wymianie kadr w całej sferze publicznej i raczej niezdarnej centralizacji władzy w rękach większości parlamentarnej, jednak równolegle podejmowali autentyczne próby realizacji swoich obietnic wyborczych. Próby te były mniej lub bardziej udane, jednak sam fakt, że były podejmowane, świadczy o wyraźnej jakościowej różnicy między tym a poprzednim rządem (którego program wyborczy z 2007 roku popadł w całkowite zapomnienie w momencie ogłoszenia wyników wyborów). Tej dwutorowej strategii Polska zawdzięcza, że oprócz rozmaitych instytucjonalnych szkód, jakich narobił obecny rząd, mamy też ewidentne korzyści z ich władzy – m.in. konsekwentne stanowisko w sprawie relokacji imigrantów, uszczelnienie systemu podatkowego i ukrócenie działalności mafii paliwowej, czy zaczątki rzeczywistej polityki prorodzinnej.

Niestety, nie można oprzeć się wrażeniu, że od początku wakacji politykom PiS skończyły się pomysły na zmiany, które byłyby jednocześnie mądre i popularne. Żaden z rządowych pomysłów, które omówię w tym tekście, sam w sobie nie byłby niczym bardzo alarmującym – ot, kolejny drobny, głupi projekt na marginesie „Dobrej Zmiany”. Jednak wszystkie te pomniejsze działania razem i w zestawieniu z faktem, że rząd obecnie nie realizuje już żadnego autentycznie poważnego, i pożytecznego projektu – pokazują, że im bliżej kolejnego cyklu wyborczego, tym bardziej PiS popada w prymitywny populizm.

Wyjaśnię, że pisząc „populizm” nie mam na myśli tego samego, co lewicowe media, które od kilku lat wypaczają dawniejsze znaczenie tego słowa, a „populistą” nazywają każdego, kto zakwestionuje demokrację liberalną, globalizację, multikulturalizm i całą resztę neomarksistowskiego „raju na ziemi”. Populizm rozumiem tak, jak był on rozumiany kilkanaście lat temu (kiedy dopiero zaczynałem się interesować polityką) – jako chaotyczne branie na sztandar coraz to nowych, nieprzemyślanych pomysłów bez żadnej podbudowy ideologicznej i merytorycznej, obliczone wyłącznie na to, żeby przekonać do siebie wyborców (wszystkich naraz, lub jakąś ich konkretną grupę). Pół biedy, kiedy populistyczna jest opozycja, bo ta może co najwyżej składać obietnice bez pokrycia. Gorzej, kiedy po takie metody sięga rząd i – mając do tego narzędzia – zaczyna populistyczne hasła wprowadzać w życie. Obecny rząd jak dotąd tego raczej nie robił (o tyle, o ile to w demokracji w ogóle możliwe), ale kilka projektów z ostatnich miesięcy wskazuje, że niestety PiS może w najbliższych miesiącach obrać polityczny kurs właśnie na tak pojęty populizm.

1. W lipcu ogłoszony został projekt „500+ dla emerytów”. W założeniach miałby to być coroczny, kilkusetzłotowy zasiłek wypłacany wszystkim lub tylko najbiedniejszym emerytom. Politycy i dziennikarze bardzo podkreślają przy tym, że wypłata ta miałaby mieć miejsce zawsze przed Bożym Narodzeniem, jakby była to jakaś szczególna zaleta pomysłu i przebłysk legislacyjnego geniuszu jego autorów. Nie mogę mówić za emerytów, ale mnie byłoby obojętne, czy zasiłek zostanie wypłacony 23 grudnia, czy np. w marcu… Tak czy inaczej, w sytuacji, gdy system emerytalny został potężnie obciążony kosztami obniżenia wieku emerytalnego, a cały budżet wprowadzeniem 500+ (tego dla dzieci), obiecywane kolejnego zasiłku emerytom jest – delikatnie mówiąc – mało odpowiedzialne. Zwłaszcza, że PiS aktualnie korzysta z bardzo dobrej ogólnej koniunktury gospodarczej i związanych z tym wyższych wpływów podatkowych, a zasiłek trzeba będzie wypłacać również w trudniejszych latach. Nie wydaje się też, aby za „500+ dla emerytów” przemawiały jakieś szczególnie ważne względy społeczne (inaczej niż za „zwykłym” 500+ i ogólnie wydatkami na politykę demograficzną). Projekt ten wygląda więc po prostu na ordynarne kupowanie głosów emerytów kosztem reszty podatników – choć jestem pewien, że nawet sami emeryci woleliby od zasiłku na przykład mądrą reformę służby zdrowia.

2. Również w lipcu zostało ogłoszone i weszło w życie rozporządzenie obejmujące rolników większą ochroną przed egzekucjami komorniczymi. Na jego podstawie mocno ograniczone zostały możliwości zajmowania przez komorników m.in. maszyn rolniczych – wszystko w imię dbania o rolników przez państwo i zabiegania o ich głosy. A ponieważ te właśnie maszyny rolnicze dotąd bardzo często stanowiły zabezpieczenie kredytów zaciąganych przez rolników, to rozporządzenie wywołało natychmiastowy skutek w postaci zmniejszenia zdolności kredytowej rolników, utrudnienia im dostępu do finansowania bankowego i podniesienia oprocentowania kredytów.
Więcej komentarza nie trzeba, rzeczywistość sama skomentowała.

3. I wreszcie koronne hasło w arsenale każdego populisty – „trzeba zaostrzyć karę za gwałty”, pojawiające się w wypowiedzi chyba każdego polityka PiS już od ładnych kilku tygodni. Proszę mnie nie zrozumieć źle: kwestia gwałtu budzi we mnie, jak w każdym normalnym mężczyźnie, bardzo żywe emocje. I gdyby to te emocje miały decydować o kodeksowej karze za gwałt, to miałbym kilka pomysłów znacznie ciekawszych niż kara więzienia. Ale choć nie jestem karnistą, to dobrze pamiętam ze studiów casus Związku Radzieckiego, w którym zrównano kiedyś karę za gwałt i morderstwo – obie te zbrodnie karząc śmiercią. W szybkim czasie spowodowało to, że gwałciciele zaczęli masowo mordować swoje ofiary – bo wymiaru kary to i tak nie zwiększało, a mordercę jest o wiele trudniej złapać, niż gwałciciela. Kiedy słuchałem buńczucznych wypowiedzi pisowskich „szeryfów” po całej koszmarnej sprawie z Rimini, przeszły mnie ciarki – bo wymiar kary za gwałt po zapowiadanej nowelizacji niebezpiecznie zbliży się do wymiaru kary za morderstwo… Jak widać, historia nic nas nie nauczyła i zaraz będziemy przerabiać wariant radziecki. Co innego, gdyby zaostrzenie kar miało charakter systemowy – i na przykład za morderstwo wymierzano maksymalnie karę śmierci, a za gwałt – wieloletnie więzienie. Proporcja zostaje zachowana i pod taką zmianą podpisałbym się obiema rękami. Ale populiści już to do siebie mają, że są pozbawieni myślenia systemowego i zdolności przewidywania skutków własnych działań.

Ta krótka lista na pewno nie wyczerpuje tematu populizmu w legislacji Prawa i Sprawiedliwości. Jednak czasowa jednoczesność pojawienia się wszystkich trzech kwestii (przy jednoczesnym braku mądrych, konstruktywnych projektów) budzi niepokój – czy to czasem nie jest nowy standard na kolejne dwa lata rządów.

Autor jest członkiem Zarządu Ruchu Narodowego.

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. Media Narodowe

W naszym studio gościliśmy Radosława Patlewicza. Komentarz Mediów Narodowych dotyczył najnowszej książki gościa, której tytuł brzmi: Historia polityczna Polski – nowe spojrzenie.

Pozycja stanowi kompleksową pracę, opisującą dzieje polityczne Polski i Narodu Polskiego. Tom I zawiera wiedzę od czasów tworzenia państwowości do okresu rozbiorów.

Jak mówi autor: Nie jest to książka mająca na celu dzielenie się teoriami spiskowymi czy deklaratoryjne odkłamywanie historii przez kolejne jej fałszowanie, tym razem po innej linii partyjnej. Wręcz przeciwnie – jej celem jest przedstawienie wydarzeń i procesów historycznych w sposób obiektywny, w oderwaniu od panującej obecnie poprawności politycznej.

Radosław Patlewicz podkreśla, że nie można prowadzić polityki bez właściwego zrozumienia polskiej historii. Do skutecznego prowadzenia polskiej polityki wystarczy dobrze przestudiować naszą historię. Dokładnie to opisałem w swojej książce.

Nowe spojrzenie na historię polityczną Polski to także opisanie kwestii współczesnych, które wpływają na chociażby dzisiejszą geopolitykę. Patlewicz zaznacza, że nawet kwestię imigrancką można odnieść do historii – rozbicia dzielnicowego. Jeśli chodzi o imigrantów, bardzo dobrym przykładem będzie tutaj okres rozbicia dzielnicowego, kiedy nasprowadzano do Polski osadników niemieckich. Nastąpiło wtedy zwarte osadnictwo – co ułatwiło następnie przejęcie naszych ziem.

Całość rozmowy z autorem książki Historia polityczna Polski – nowe spojrzenie można obejrzeć w poniższym materiale. Zachęcamy także do subskrypcji naszego kanału na portalu YouTube!

Dodano w Bez kategorii

/ fot. NASA, wikimedia commons

Sylwia i Tomasz Wierzchowscy dopiero co wzięli ślub i zamierzali spędzić niezapomniany miesiąc miodowy na karaibskiej wyspie Sint Maarten. Niestety natura postanowiła im te plany pokrzyżować…

Miejscowe radio w związku z huraganem “Irma” zaleca turystom, aby nie opuszczali swoich hoteli. W mieście panuje chaos, brakuje praktycznie wszystkiego, więc zaczęły się rabunki. Dodatkowo żywioł zniszczył hotel, w którym mieszkali Polacy. Na miejscu nie ma prądu, a kontakt telefoniczny jest utrudniony.

Serwis gazeta.pl opublikowała dramatycznego SMS-a, którego otrzymała od pana Tomasza.

“Zostaliśmy zostawieni tutaj sami. Ewakuacja tylko Amerykanów. Nam nie pozwolili wejść do samolotu. Prosimy o pomoc” – czytamy w serwisie gazeta.pl.

“Woda nam się kończy, jedzenie też. W tym momencie jesteśmy z powrotem w hotelu. Na lotnisku holenderscy żołnierze wpuszczali do samolotów Amerykanów, innym kazali wracać do hoteli!” – czytamy w kolejnej wiadomości.

Według informacji z polskiego MSZ małżeństwo zostało wpisane na listę osób do ewakuacji podczas pierwszej akcji ratunkowej. Resort zapewnia, że bezpieczne opuszczenie wyspy przez polskich obywateli jest priorytetem.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Adrian Grycuk, wikimedia commons

Poseł ruchu Kukiz’15 Adam Andruszkiewicz skomentował informację o zdewastowaniu pomnika Jana III Sobieskiego. Do zdarzenia doszło na wzgórzu Kahlenberg w Austrii, prawdopodobnie przez lewackich bojówkarzy.

 

Po prostu nie rozumieją, że gdyby nie Polacy, ich państwo zostałoby zdobyte, splądrowane, mężczyźni wymordowani, a Kobiety zgwałcone – napisał Andruszkiewicz o wandalach.

Dziś Zachód ponownie stoi przed inwazją islamu, tyle, że Polska już nie pomoże. A więc czekają was zamachy, morderstwa i gwałty – dodał poseł.

Andruszkiewicz poinformował, że zwróci się do Ministerstwa Spraw Zagranicznych, aby jak najszybciej zlokalizować sprawców i doprowadzić do ich ukarania.

Nieznani sprawcy dokonali zbezczeszczenia polskiego pomnika odsieczy wiedeńskiej na wzgórzu Kahlenberg pod Wiedniem. O akcie wandalizmu jako pierwszy poinformował były marszałek Sejmu Józef Zych, który w Austrii uczestniczy w uroczystościach 334. rocznicy zwycięstwa nad Turkami.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. redbubble.com

Realistyczny scenariusz jest taki, że w niedługim już czasie Europa będzie zaczynać się na Odrze, Nysie Łużyckiej i Sudetach na wschód od tej granicy. Dziś rząd podtrzymuje retorykę jedności europejskiej, która faktycznie już nie istnieje. Wysokie poparcie Polaków dla uczestnictwa w Unii Europejskiej powiązane jest – w dużej mierze propagandowo – z korzyściami materialnymi, czy swobodą przepływu przez granicę. To się jednak zmienia i sondaże pokazują, iż duża część Polaków jest skłonna wystąpić z Unii, gdyby narzuciła nam ona, przyjmowanie imigrantów – mówił we wczorajszej audycji „Aktualności dnia” w Radiu Maryja prezes Ruchu Narodowego, poseł Robert Winnicki.

Pierwotny zamysł Europy Zachodniej został wyrażony właśnie przez „Süddeutsche Zeitung”. Tym zamysłem jest totalna zmiana struktury etnicznej, kulturowej, religijnej Starego Kontynentu. Dlaczego? Od kilkudziesięciu lat forsowany jest projekt kosmopolitycznej, liberalnej, multikulturalnej, lewackiej federacji – europejskiego superpaństwa. Jeśli ktoś miał co do tego wątpliwości, to Traktat z Maastricht je rozwiewa. Unia Europejska konsekwentnie zmierza w tym kierunku od blisko trzech dekad. Aby stworzyć takie superpaństwo potrzebne jest złamanie oporu narodów Europy – kontynuował poseł.

Będzie taki czas, że doświadczymy tego, iż zapukają do naszych drzwi rdzenni Anglicy, Szwedzi, Niemcy, Francuzi. Będą mówili, że chcą zamieszkać w Polsce, na Węgrzech, bo tu jest jeszcze Europa (…). Polski rząd powinien dziś przygotowywać scenariusz polexitowy (…). Jako Polska powinniśmy mieć świadomość, że dotychczasowy ład międzynarodowy wali się pod każdym kątem. Za dekadę będziemy mieli zupełnie inny porządek w Europie i na świecie. Jako poważne państwo musimy mieć swoją siłę gospodarczą, militarną, dyplomatyczną oraz mieć świadomość, że na tę siłę, albo jej brak, będziemy skazani.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Wikimedia Commons/Piotr Drabik

Jak nosi niemiecki dziennik “Der Spiegel”, polska komisarz ds. rynku wewnętrznego Elżbieta Bieńkowska stanowczo ostrzegła Unię Europejska “przed państwami takimi jak Polska”.

 

Bieńkowska zwróciła uwagę na szerzący się w części państw wspólnoty eurosceptycyzm, czego dowodzą działania niektórych rządów, jaskrawo sprzeczne z europejskim prawem i wartościami. Według niej stanowi on nawet większe zagrożenie dla przyszłości UE niż Brexit.Polska komisarz poddała jednoznacznej krytyce sprzeciw wobec programu relokacji uchodźców, łamiący zasadę solidarności państw Wspólnoty. Bieńkowska przekonywała także, że Polska łamie prawo europejskie, nie przerywając wycinki w Puszczy Białowieskiej, pomimo decyzji Trybunału Sprawiedliwości, który nakazał jej wstrzymanie.

“Der Spiegel”, próbując tłumaczyć nieco Bieńkowską, na wstępie materiału zaznaczył, że polska komisarz nie oceniała jedynie swojej ojczyzny, ale mówiła bardziej ogólnie o państwach, które zachowują się podobnie jak Polska

Dodano w Bez kategorii

/ fot. pixabay.com

Wśród wielu mówców podczas XXVII Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdrój znalazł się również Gabor Vona, przewodniczący nacjonalistycznego Jobbiku – Ruchu na rzecz Lepszych Węgier, poseł do Zgromadzenia Narodowego.

Aktualne, istotne, korespondujące z najważniejszymi problemami gospodarczymi, społecznymi i politycznymi Europy, to tematy od lat podejmowane podczas Forum Ekonomicznego w Krynicy-Zdroju. Tematem wystąpienia Vony był lansowany od kilku miesięcy pomysł tzw. „Unii Płac”, czyli zrównania poziomu wynagrodzeń w obrębie UE.

– “Europa dwóch prędkości czy dwie Europy”, taki jest tytuł tego panelu. Pozwolę sobie zadać prowokacyjne pytanie: jak doszliśmy do sytuacji w której coraz mniej mówimy o jednolitej, zintegrowanej, silnej i przede wszystkim solidarnej Europie? Czy naprawdę chcemy takiej Europy, czy są to tylko fantazyjne, ale puste słowa skierowane do mediów i opinii publicznej? – zastanawiał się Vona.

– W 2004 r. do UE przystąpiło kilka państw wschodnioeuropejskich. To była największa ekspansja w historii wspólnoty. Historyczną chwilę obchodzono wszędzie przy blasku fajerwerków, a serca ludzi byłego bloku socjalistycznego wypełniła nadzieja. Nadzieja na wolność i bogactwo. Minęło 13 lat. Fajerwerki skończyły się. Nadzieja przepadła. Dla mieszkańców dzisiejszej Europy Środkowo-Wschodniej UE wcale nie jest szczęśliwym historycznym spełnieniem ich nadziei, ale zagubioną iluzją – gorzko zauważył prezes Jobbiku. – Wszystkie sondaże opinii wskazują, że zaufanie do UE spadło dramatycznie w całym regionie. Gospodarki byłych krajów socjalistycznych nie zdołały w pełni zintegrować się z gospodarką europejską. Wolna konkurencja i jednolity rynek spowodowały spowolnienie krajowych gospodarek.

– Pozwólcie mi stwierdzić, że Europa dwóch prędkości nie jest scenariuszem przyszłości. To przeszłość i teraźniejszość. To jest rzeczywistość, w której żyjemy (…) pytanie brzmi, czy można w ogóle zintegrować ekonomicznie, społecznie i kulturowo Europę? – zastanawiał się Węgier. – Największe rozczarowanie wśród ludzi było spowodowane płacami. Jak widać, jednolity rynek przyniósł pewien rodzaj równowagi jedynie pod względem cen. Gdy Polak, Węgier, Francuz czy Niemiec kupuje te same produkty w supermarkecie, zapłaci mniej więcej taką samą kwotę w kasie. Kiedy jednak pod koniec miesiąca otrzymują oni wypłaty, ludzie ze Wschodu otrzymują 3-4 razy mniej pieniędzy za tę samą pracę.

Jeśli spojrzymy na parytet siły nabywczej, sytuacja nie jest lepsza. W ciągu 13 lat od przystąpienia, różnica między płacami na Wschodzie i Zachodzie nie zmniejszyła się wcale; w rzeczywistości nawet wzrosła w niektórych państwach członkowskich (…) Dlatego miliony (głównie młodzież) opuszczają Polskę, Węgry, Estonię, Słowację i inne państwa członkowskie wschodniej części Unii Europejskiej. Dla nich nie jest to wolny ruch ludzi i pracy; to jest wymuszona, życiowa konieczność. Im nie chodzi o przygodę. Oni stają się ekonomicznymi uchodźcami. Nie mogą prosperować w swojej ojczyźnie. Jeśli nie możemy powstrzymać tego procesu – a teraz wydaje się, że nie możemy – to nasz region będzie musiał stawić czoła poważnym zagrożeniom demograficznym, społecznym, uderzeniem w rynki pracy i rodziny.

Dodano w Bez kategorii

Brytyjscy śledczy prowadzą śledztwo ws. śmierci Polaka. 

Do śmierci 28-letniego Polaka doszło w czwartek w Harmondsworth. W niedzielę próbował on popełnić samobójstwo przez powieszenie, na skutek czego został zabrany do szpitala. To właśnie tam, kilka dni później zmarł.

Polak zmarł na intensywnej terapii, kiedy odłączono go od urządzeń podtrzymujących życie. W feralnym ośrodku nadal przebywa łącznie ok. 400 osób. Od czasu śmierci Polaka ma panować w nim nerwowa atmosfera.

Brytyjskie media zwracają jednak uwagę, że ośrodki dla imigrantów owiane są w Wielkiej Brytanii złą sławą. Strażnicy mają się bowiem znęcać nad przebywającymi tam osobami. Ujawniono nawet nagrania, po których zawieszono 9 pracowników ośrodka.

Już kilka lat temu zwracano uwagę na to, że w UK uchodźców i przebywające tam osoby traktuje się jak niewolników. Jednym z najbardziej rażących przykładów takich nadużyć jest ośrodek Harmondsworth, gdzie przebywał Polak. Uchodźcy oczekujący w nim na rozpatrzenie swoich spraw pracowali średnio 16,737 godzin miesięcznie. Na pensje dla nich przeznaczono 17,218 funtów, a więc w przeliczeniu daje to stawkę jednego funta za godzinę.

Kresy.pl/polishexpress.co.uk

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Gates of Ale, wikimedia commons

W stosunku do liczby ludności, w Szwecji jest cztery do pięciu razy więcej zgonów w wyniku strzelanin niż w sąsiadującej z nią Norwegii lub Niemczech – podaje Sveriges Radio, publiczna rozgłośnia radiowa.

Jedynym w Europie porównywalnym regionem w tej kategorii przestępczości są południowe Włochy. Ale to i tak mniej niż w szwedzkich strefach no-go. Na policyjnej liście w całej Szwecji istnieje co najmniej 55 stref podwyższonego ryzyka.

– Gdy rozmawiam z policjantami i naukowcami z zagranicy, trudno jest im odnieść się do podobnych sytuacji w swoich krajach – przyznaje Joakim Sturup, kryminolog indagowany przez radio. – Nie wiemy, czy we wspomnianych obszarach zwiększyła się ilość nielegalnej broni i czy pojawiają się tendencje do coraz częstszego jej użycia. Ale niewątpliwie coś się tam dzieje.

Sturup przyznaje, że najgorszą sławą cieszy się Malmö. W tym szwedzkim porcie na południu kraju, w maju – akurat an rozpoczęcie Ramadanu eksplodował samochód – pułapka. Do wybuchu doszło w dzielnicy Rosengård. Szczęśliwie obyło się bez ofiar. Odnotowano gwałtowny wzrost przemocy w okresie trzech miesięcy w okresie letnim ub.r. Podpalono wtedy co najmniej 70 pojazdów.

Anty-imigrancka partia Szwedzcy Demokraci, która w szwedzkim Riksdagu dysponuje 12 % miejsc już w styczniu b.r. domagała się za pośrednictwem Magnusa Olssona, by do Malmö skierowano regularne oddziały wojska. Żołnierze to – jego zdaniem – jedyna możliwość, by przywrócić ład i porządek w mieście opanowanym przez brutalnych bandytów ze środowisk imigranckich, którzy zamienili miasto w jedną, wielką strefę no-go.

Rozmawiając z dziennikiem “Expressen” Olsson powiedział, że obywatele mają dość strzelanin, ataków przy pomocy granatów i morderstw. Dokuczliwe nie tylko w tym mieście są ciągłe podpalenia samochodów. Doskwiera też brak policjantów w całej Szwecji, ale to dodatkowy argument, by skorzystać z zasobów sił zbrojnych.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Ggia, wikimedia commons

W sprawie śmierci 28-latka wszczęto śledztwo.

Do śmierci 28-letniego Polaka doszło w czwartek w Harmondsworth. W niedzielę próbował on popełnić samobójstwo przez powieszenie, na skutek czego został zabrany do szpitala. To właśnie tam, kilka dni później zmarł.

Brytyjskie Home Office potwierdziło informacje o śmierci mężczyzny. Informujący o sprawie aktywiści mówią też, że do powieszenia doszło w niedzielę, koło południa.

W tym feralnym ośrodku przebywa łącznie ok. 400 osób. Od czasu śmierci Polaka ma panować w nim nerwowa atmosfera.

“Independent” informuje, że w tego typu placówkach na Wyspach Brytyjskich, doszło w 2015 roku aż do niespełna 400 prób samobójczych.

Ogólnie brytyjskie ośrodki dla uchodźców nie cieszą się najlepszymi opiniami. Kilka dni temu BBC ujawniło nagrania, które ukazują jak strażnicy jednego z takowych ośrodków znęcają się nad obecnymi tam imigrantami. Po tym incydencie 9 pracowników zostało zawieszonych w pełnionych do tej pory obowiązkach.

 

 

Dodano w Bez kategorii