Korea Północna ogłosiła w czwartek, że obróci w “popiół i ciemność” Stanów Zjednoczonych i “zatopi” Japonię. Będzie to kara za poparcie rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ nakładającej sankcje na reżim Kim Dzong Una, i “zatopienie” Japonii. 

Komitet zajmujący się relacjami międzynarodowymi Korei Północnej oświadczył że wyspy japońskie powinny zostać zatopione przez bombę nuklearną. Komunikat został przekazany przez północnokoreańską agencję prasową KCNA.

W oświadczeniu wezwano również do “zmobilizowania wszystkich środków odwetowych” i likwidacji Rady Bezpieczeństwa ONZ, którą nazwano “narzędziem zła.” Władza koreańska twierdzi, że w jej skład wchodzą skorumpowane kraje, działające na rozkaz Stanów Zjednoczonych.

Najbardziej oberwało się Japonii, która “tańczy jak jej zagra USA” i “nigdy nie przeprosiła za zbrodnie popełnione na narodzie koreańskim.”

Dodano w Bez kategorii

/ youtube.com

Czy w Kościele katolickim istnieje terroryzm? Według o. Remigiusza Recława, tak. Jego sprawcami są natomiast tradycjonaliści i lefebryści (dla jezuity to wszystko jedno).

O. Recław to kapłan archidiecezji łódzkiej. Prowadzi tam misje ewangelizacyjne. Posługuje także jako duszpasterz Centrum ,,Mocni w Duchu” w Łodzi.

Jest bardzo aktywny w internecie. Prowadzi swoją stronę, publikuje także nagrania na You Tube. Ostatnio popularne stały się jego polemiki z ,,tradycjonalistami i lefebrystami” oraz filmiki na temat tychże.

W jednym z ostatnich określił tradycjonalistów mianem terrorystów. Jego zdaniem są oni jedyną grupą ,,hejterów” w Kościele.  – Firmy, które się zajmują czarnym PR-em to są malutkie organizmy w porównaniu z tym, co robią tradycjonaliści, czy lefebryści – stwierdza jezuita. Przedstawia on ich rzeczywiście jako organizację militarną. – To grupa 300, czy 500 osób, którzy w jednym momencie uderzają. To jest miażdżące – mówi. – Nikt inny w Kościele tego nie robi – dodaje. Tradycjonaliści mają też niszczyć pracę duszpasterską.

O. Recław szczególne zarzuty ma wobec lefebrystów. Jak twierdzi ,,to oni uważają się za tradycjonalistów jedynych, prawdziwych”. Podaje także receptę na to, jak rozróżnić tradycjnalistów i lefebrystów. Tę przedstawia w artykule opublikowanym na portalu jezuici.pl. Jego zdaniem księża i wierni Bractwa Kapłańskiego Świętego Piusa X mają poglądy będące poza nauczaniem Kościoła. Należy do nich m.in. rzekome przekonanie o wyższości własnego sposobu przeżywania wiary, unikanie tematu miłosierdzia Bożego, czy nieuznawanie Franciszka za papieża. Rzekome, podkreślmy.

Jaki zatem, zdaniem jezuity ma być sposób na uchronienie się przed tymi ,,terrorystami”? Prosty – ,,od razu banować”. – Jeśli ci terroryści widzą, że nie banujesz, to na twojej stronie zrobią ci miazgę – straszy ojciec. Duchowny przejrzał także ,,taktykę” tradycjonalistów. –To będzie zmasowane, bo oni się informują między sobą – ostrzega.

O. Recław ujawnił także jaki ma być największy problem z lefebrystami.- Oni zrobili sobie z prawa Boga. Dla nich prawo to jest świętość największa – uważa. – Oni cię będą tak atakować, że zabiją wszystko w tobie – bije na alarm kapłan. Jego zdaniem tradycjonaliści ,,chcą średniowiecza, chcą stosów”. – Nie miej z nimi kontaktu – radzi.

Nie przeszkadza to ojcu szafować hasłami o miłości i miłosierdziu. Ciekawe tylko jak się do tego ma nazywanie inaczej myślących (także tych, wbrew jego opinii niebędących poza Kościołem) mianem ,,terrorystów” i porównywanie ich do radykalnych muzułmanów? Czy polecenie, aby nie mieć z nimi kontaktu mieści się w ramach ,,szukania dróg ewangelizacji”? Tego pewnie od o. Recława nie dowiemy. Bowiem zanim uzyskamy odpowiedź on już zdąży nas zbanować.

youtube.com/jezuici.pl

 

 

 

Dodano w Bez kategorii

/ fot. youtube.com

Reporterzy Mediów Narodowych wybrali się na warszawskie ulice, żeby dowiedzieć się, co mieszkańcy stolicy sądzą o reparacjach za II wojnę światową. Odpowiedzi można usłyszeć w naszym najnowszym materiale.

Żądać pieniędzy, odpuścić, a może zostawić całą sprawę politykom? Opinie Polaków o reparacjach są bardzo różne. Nie zaskakuje, gdy starsze osoby czują się pokrzywdzone tą sytuacją i oczekują wyraźnych kroków polskich władz. Z kolei zadziwiająca jest postawa młodych, którzy uważają sprawę reparacji za nieaktualną, “bo to już było prawie 100 lat temu”.

Zapraszamy do zapoznania się z materiałem MN i subskrybowania naszego kanału. Jaka jest Państwa opinia na temat żądania zwrotu reparacji?

https://www.youtube.com/watch?v=s54aqG54C9o

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Narodowcy.net

Matka jednego z przedszkolaków zamieściła post na portalu społecznościowym z prośbą o pomoc w postaci zabawek, książek i gier dla dzieci z utworzonego w tym roku oddziału przedszkolnego w szkole w miejscowości Trąbki Wielkie.

Środki finansowe z gminy zostały wykorzystane na przystosowanie sal pod najmłodszych i modernizację związaną z ponowną reformą szkolnictwa. Niestety, piękne, nowe szafki świecą pustkami.  – pisała w wyżej wspomnianym poście Pani Adrianna z Trąbek Wielkich.

Internauci z wielkim zapałem komentowali wpis, narzekając na sytuację finansową w gminie. Jednak chęć udzielenia pomocy wyraziło niewielu.

Jeden z Narodowców z Gdańska odczytał  prośbę Pani Adrianny i przeprowadził konsultacje z kolegami. Postanowili przeprowadzić zbiórkę pieniężną wśród zainteresowanych osób z okolicy. Umówił się wcześniej z Panią sołtys oraz dyrektorem placówki. Wraz z kolegami przyjechał do Trąbek Wielkich, gdzie oficjalnie wręczyli nowe zabawki, książki oraz inne materiały edukacyjne. Trafiły one z wielką radością do małych rączek przedszkolaków. Jak sami później wspominali, dzieci przyjęły ich bardzo gorąco. Po wszystkim uważnie dzieci wsłuchiwały się w to, co mieli do powiedzenia Narodowcy, którym leży na sercu poprawne wychowanie i kształcenie młodego pokolenia polskich patriotów.

Dodano w Bez kategorii
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. pixabay.com / CC

“Rośnie wymiana handlowa z Chinami. Choć dominuje import, to tylko w I połowie 2017 r. eksport z Polski wzrósł o niemal 20 proc. Wyraźnie ożywiły się też chińskie inwestycje nad Wisłą. W ciągu roku ich liczba wzrosła dwukrotnie, a wartość przekroczyła 636 mln euro. Prowadzenie biznesu z Państwem Środka to jednak spore wyzwania, w dużej mierze ze względu na różnice kulturowe. Dlatego 14 września ruszają Targi China Expo – China Brand Show Poland 2017. Chcemy nauczyć Polaków, jak współpracować z Chinami, nie tylko jak importować, ale jak sprzedawać” – zapowiada Bartosz Sosnowski. Bartosz Sosnowski jest wiceprezesem zarządu Centrum Targowo-Kongresowego.

Wymiana handlowa z Chińską Republiką Ludową jest na naszą niekorzyść. Mamy duży deficyt w naszej wymianie handlowej, ale z roku na rok liczby wydają się być coraz bardziej optymistyczne. Dynamika wzrostu eksportu polskich przedsiębiorców do Chin to prawie 20 proc. rok do roku, natomiast wciąż jest to 10 proc. tego, co importujemy z Chin – wskazuje w rozmowie z agencją informacyjną Newseria Biznes Bartosz Sosnowski, wiceprezes zarządu Centrum Targowo-Kongresowego.

Dane GUS wskazują, że w I półroczu 2017 roku import z Chin do Polski wzrósł o 10 proc. Wyniósł on blisko 49,3 mld zł. Towary sprowadzane z Chin stanowią 11,7 proc. krajowego importu. W tym samym okresie eksport z Polski sięgnął 5 mld zł, jednak w ciągu 6 miesięcy wzrósł o 19 proc.

Aby poprawić bilans handlowy z Chinami, należy próbować wejść na tamte rynki i eksportować coraz więcej. To wymaga know-how, nakładów inwestycyjnych, ale wymaga też starań. Obecnie istnieje dużo możliwości w sektorach związanych z żywnością, z ekologią, z sektorem wydobycia surowców mineralnych – wymienia Sosnowski.

Chiny chcą zacieśniać relacje biznesowe z Polakami nie tylko przez import. W Państwie Środka rośnie zainteresowanie naszymi produktami. W dużej mierze to efekt mody na egzotyczne produkty u chińskiej klasy średniej, a za takie uważane są polskie towary.

Dynamika wymiany handlowej będzie coraz lepsza, jednak w skali globalnej jesteśmy małym państwem, mamy mniej mieszkańców niż większość chińskich prowincji. To będzie trudne do osiągnięcia, oni są wielkim eksporterem i producentem, mają coraz lepszą jakość za bardzo niską cenę, natomiast my mamy pewne wartości i pewne sektory, w których jesteśmy bardzo mocni, np. sektor żywności, gdzie upatrywałbym szansy dla polskich producentów – ocenia ekspert.

Potencjał polsko-chińskiej wymiany handlowej jest bardzo duży. Chińskie produkty, choć wciąż tanie, są coraz lepszej jakości. Coraz więcej polskich firm stara się zaistnieć na rynku Chin, dominują produkty spożywcze i kosmetyki. Jak zaznacza Sosnowski, problemem jest dość długi czas certyfikacji danego produktu i dopuszczenie go do obrotu.

Różnice kulturowe mają bardzo duży wpływ na to, czy uda nam się zrobić biznes z Chińczykami, czy też nie, tego trzeba się nauczyć. Nie jest to oczywiście kluczowy element, ale jest bardzo istotny, to ludzie, którzy inaczej pracują, inaczej zachowują się podczas negocjacji, tego wszystkiego trzeba się nauczyć – przekonuje wiceprezes zarządu Centrum Targowo-Kongresowego.

Z danych wynika, że ożywił się też chiński biznes nad Wisłą. W ciągu roku dwukrotnie wzrosła liczba bezpośrednich inwestycji chińskich w Polsce nad którymi pracuje PAIH. Ich wartość ponadpięciokrotnie – ze 117 mln euro w lipcu 2016 roku do ponad 636,5 mln euro obecnie.

Mamy polskie firmy globalne w Chinach, choćby KGHM ma tam spółki wydobywcze. Polskich inwestycji w Chinach jest stosunkowo niewiele. Natomiast inwestycje bezpośrednie z Chin w Polsce rosną w tempie bardzo szybkim – ocenia Sosnowski.

Na rozwój wzajemnych relacji handlowych i inwestycyjnych duży wpływ ma Nowy Jedwabny Szlak. Polska może stać się jego europejskim węzłem logistycznym.

Jest to niewątpliwie ogromna szansa dla Polski, stworzenie hubu logistycznego spowoduje wzrost zatrudnienia, wzrost inwestycji bezpośrednich i ogromną szansę dla polskich producentów, aby eksportować do Chin. Wiadomo, że kontenery będą obłożone, jadąc z Chin do Europy, natomiast powrót na pusto jest nieopłacalny, coś trzeba będzie tam wozić, miejmy nadzieję, że będą to polskie produkty – podkreśla ekspert.

Jak przekonuje Sosnowski, dla firm, które chcą szerzej zaistnieć na zagranicznych rynkach, obecność na rynku chińskim jest obowiązkowa.

Wejście na rynek chiński daje polskim przedsiębiorcom wejście na rynek wart miliardy, to miliardy potencjalnych konsumentów, to nieporównywalne do rynku lokalnego czy europejskiego. Obecność na rynku w Chinach z dobrym produktem, który cieszy się popularnością, jest w mojej ocenie dla firm, które planują jakąkolwiek ekspansję poza granice kraju, niezbędne – ocenia przedstawiciel Centrum Targowo-Kongresowego.

Różnice kulturowe, trudności z nawiązaniem kontaktu i przede wszystkim słabe możliwości zaistnienia na chińskim rynku sprawiają, że wciąż jeszcze stosunkowo mało przedsiębiorców próbuje podbić azjatycki rynek. Konieczna jest pomoc na poziomie dyplomacji gospodarczej, ale też przybliżenie chińskich firm i pomoc w nawiązaniu kontaktu. Temu mają służyć Targi China Expo – China Brand Show Poland 2017 w dniach 14–16 września 2017 roku. Na tegoroczną edycję, organizowaną pod patronatem PAIH, wybierają się nad Wisłę producenci z 7 prowincji z Państwa Środka: Fujian, Guangdong, Jiangsu, Zhejiang, Hebei, Henan oraz Shanxi.

To targi, które z jednej strony mają przybliżyć producentów chińskich czy bezpośrednio fabryki, które przyjeżdżają tutaj się wystawić z polskimi importerami, ale przede wszystkim chcemy nauczyć Polaków podczas szeregu paneli, szkoleń i wystąpień, jak z Chinami współpracować – nie tylko jak importować, lecz także jak zacząć tam sprzedawać. Organizujemy sesje B2B, gdzie przyjeżdżają delegacje z różnych prowincji chińskich, aby nawiązywać współpracę – zapowiada Bartosz Sosnowski.

Dodano w Bez kategorii

,,Frankfurter Allgemeine Zeitung” opublikował ekspertyzę niemieckich naukowców w sprawie polskich dezyderatów wobec Niemiec. – Eksperci naukowi Bundestagu doszli do wniosku, że polskie roszczenia reparacyjne za straty podczas drugiej wojny światowej są nieuzasadnione – podała gazeta.

W raporcie stwierdzono, że ewentualne żądania wynikające z niemieckich zbrodni wojennych straciły ważność w 1990 r., kiedy zawarto ,,traktat 2+4″. Polska w ramach negocjacji traktatowych co najmniej milcząco zrezygnowała z ich dochodzenia – napisano w FAZ. Stwierdzono także, że potencjalne roszczenia już w tamtym okresie byłyby przedawnione.

Ekspertyzę zlecił naukowcom wiceprzewodniczący Bundestagu Johannes Singhammer. – Polskie żądania reparacji, skazane z prawnego punktu widzenia z góry na niepowodzenie, są zaprzeczeniem wspólnego, skierowanego w przyszłość projektu między Niemcami a Polską, a wręcz przeciwnie, mogą spowodować niebezpieczne skutki – powiedział on w rozmowie z ,,Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

Eksperci doszli do wniosku, że niezgodne z prawem byłyby też żądania osób prywatnych w stosunku do RFN.

W komentarzu napisano, że obecnie między Niemcami a Polską ,,nie ma otwartych rachunków”. – Jak można ponad 70 lat po zakończeniu wojny ręczyć za siebie, gdy jedna strona wymachuje ciągle ogromnymi rachunkami – stwierdza FAZ.

 

niezależna.pl

Dodano w Bez kategorii

/ bip.kielce.eu

Kieleccy radni zadecydowali o nadaniu imienia Brygady Świętokrzyskiej NSZ jednemu z rond. Nie obyło się bez burzliwej dyskusji. 

Tę nazwę zaproponowała kielecka Delegatura IPN. Sprawa od początku budziła sprzeciw środowisk lewicowych. Protestował m.in. historyk Uniwersytetu Jana Kochanowskiego prof. Jerzy Szczepański. Wtórowali mu niektórzy kieleccy radni.

Dyskusja podczas dzisiejszej sesji Rady Miasta wzbudziła wiele emocji. Przeciwko nadaniu rondu imienia Brygady sprzeciwiali się politycy PO i SLD. – Niektórzy mówią o tym, że w czasie gdy cała Europa walczyła, wtedy Brygada Świętokrzyska postanowiła współpracować z hitlerowcami. Ma zasługi z walki partyzanckiej, natomiast końcówka jej działalności nie powinna napawać dumą mieszkańców tej ziemi – mówił Marcin Chłodnicki z Sojuszu Lewicy Demokratycznej.

Natomiast radna Platformy Agata Wojda oskarżyła inicjatorów projektu uchwały o prowokację – Mam wrażenie, że tak jak w przypadku Łupaszki, to są działania prowokacyjne. Moim zdaniem IPN nie uprawia polityki historycznej, tylko politykę, której narzędziem jest historia – stwierdziła.

Innego zdania był radny Piotr Kisiel z PiS, który przypomniał zasługi dowódcy Brygady płk. Antoniego Szackiego ,,Bohuna” i fakt, że jej żołnierze zostali wzięci w obronę przez aliantów zachodnich. Swoich przedmówców oskarżył o powielanie komunistycznej propagandy. – Wyrok w tej sprawie już zapadł. Amerykanie doskonale wiedzieli kto współpracował z Niemcami. Nie wydali Brygady Świętokrzyskiej sowietom. Jeśli wtedy ich uniewinniono, to dlaczego dziś ich oskarżacie? – pytał radny.

Ostatecznie uchwała została przegłosowana. 16 osób było za, 5 przeciw, 2 się wstrzymało.

Do sprawy odniosła się też obecna na sali dr Dorota Koczwańska-Kalita, naczelnik Delegatury IPN w Kielcach. – Uważam, że w Polsce dzisiaj obok siebie funkcjonują trzy środowiska. Jedno to postkomuniści, drugie to aparat represji z czasów PRL, a trzecie to środowisko kombatantów i osób walczących z komunizmem. Ten konglomerat postaw to pokłosie totalitaryzmu, a powinny nas łączyć takie wartości jak naród i ojczyzna. Niemniej cieszę się, że uhonorowaliście państwo Brygadę Świętokrzyską. Ta formacja zyskuje na godne upamiętnienie  – powiedziała.

Uchwałę Rady Miasta skomentował również Filip Bator, koordynator Brygady Świętokrzyskiej ONR – Jest to bardzo dobra decyzja. Szkoda tylko, że Brygada czekała na uhonorowanie tak wiele lat. Mam nadzieję, że dzisiejsza uchwała przyczyni się do poszerzenia wśród mieszkańców Kielc wiedzy o naszych bohaterach – stwierdził w rozmowie z Mediami Narodowymi.

Imię Brygady Świętokrzyskiej otrzyma rondo w zachodniej części Kielc. Inne decyzje jakie podjęli dziś kieleccy radni to nadanie rondom nazw: prezydenta Kazimierza Sabatta, Pamięci Męczeństwa Kresowian, mjr. Ignacego Skowrona, płk. Jana Zientarskiego, Cichociemnych – Spadochroniarzy Armii Krajowej oraz Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata. Jedna z nowych ulic będzie się nazywać Uniwersytecka, a inna nosić będzie imię Edwarda Taylora. Był to kielczanin, wybitny ekonomista, działacz organizacji narodowych, współpracownik Romana Dmowskiego.

onet.pl/medianarodowe.com

Dodano w Bez kategorii

/ fot. facebook.com

Renata Cytacka z Akcji Wyborczej Polaków na Litwie nie kryje, że rządy PiS wymierzone są przeciwko interesom narodu polskiego na Wileńszczyźnie.

W wymianie zdań na swoim profilu na Facebooku Renata Cytacka odniosła się do twierdzenia, że rząd PiS spisał na straty Polaków z Wileńszczyzny. „Może i tak jest… Jednak jest pytanie, czy my zgadzamy się na takie spisywanie [na straty – przyp. Mediarodowe.com]?!” – pisze Cytacka.

Polityk Akcji Wyborczej Polaków na Litwie nie kryje się ze swoim krytycznym spojrzeniem na podporządkowywanie polskiej racji stanu Litwie. Jako przedstawicielka społeczności Polaków z Wileńszczyzny domagała się w przeszłości w Sejmie rozmów z Republiką Litewską prowadzonych w sposób ultymatywny przez Warszawę.

Obecnie Cytacka jest radną miasta Wilna z ramienia AWPL.

 

MediaNarodowe.com

Dodano w Bez kategorii

Narkotyki – zrujnowane dusze

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

/ fot. pixabay

Od najmłodszych lat jesteśmy przestrzegani przed skutkami zażywania narkotyków w szkole i przez rodziców. Istnieje wiele programów edukacyjnych i kampanii społecznych ukazujących zdrowotne i społeczne skutki zażywania środków psychoaktywnych. Mimo to problem ten we współczesnym społeczeństwie wciąż narasta. W całej dyskusji na temat narkotyków, wszelkiej maści dopalaczy oraz innych środków zaburzających świadomość warto spojrzeć na tę kwestię nie tylko z perspektywy zdrowia ciała, ale też zdrowia duszy i rozumu. W końcu człowiek nie jest tylko materią. Warto zastanowić się nad duchowymi skutkami zażywania oraz sprzedaży różnego rodzaju dopalaczy.

Z perspektywy Kościoła Katolickiego zażywanie oraz dystrybuowanie narkotyków jest grzechem ciężkiej materii przeciwko V przykazaniu – „Nie zabijaj”. Grzechem ciężkim nazywamy świadome i dobrowolne opowiedzenie się człowieka po stronie zła w sprawach istotnych (ciężkiej materii). Skutkiem ciężkiego grzechu jest pozbawienie się łaski uświęcającej, czyli jedności z Bogiem. Jak wiadomo, przykazanie V dotyczy nie tylko zabijania w sposób dosłowny, bezpośredni, ale również odnosi się do każdej świadomej i dobrowolnej czynności skutkującej negatywnie na zdrowiu własnym oraz zdrowiu innych ludzi. Świadome i dobrowolne zażywanie narkotyków jest więc grzechem ciężkim, również w przypadku, gdy jest to sytuacja jednorazowa. Jak wiadomo, zażywanie narkotyków wyrządza wielkie szkody zdrowiu i życiu ludzkiemu, powoduje uzależnienia i często tragiczne skutki dla zdrowia psychicznego i fizycznego oraz niszczy relacje międzyludzkie – w dzisiejszym społeczeństwie informacyjnym wiadomości na temat skutków narkotyków są szeroko dostępne, a pierwsze informacje na ten temat młodzi ludzie pozyskują dzięki rodzicom, opiekunom, wychowawcom czy katechetom.

V przykazanie nie kończy się jedynie na świadomym godzeniu w zdrowie ludzkiego ciała. Dotyczy ono również naruszania stanu duszy własnej i duszy bliźniego. Środki psychoaktywne oddziaływają na mózg, który jest narzędziem wykorzystywanym przez duszę rozumną. Jedynie człowiek pośród całego ziemskiego stworzenia posiada duszę rozumną, która usprawnia go do czynności rozumowych. Zdolność ta odróżnia go od zwierząt posiadających jedynie duszę zmysłową – wykorzystującą instynkt jako główne narzędzie. Zażywanie narkotyków doprowadza do zakłóceń w komunikacji między mózgiem a duszą, przez co człowiek uniemożliwia sobie używanie rozumu w sposób racjonalny. Dobrowolne pozbawianie się możliwości korzystania w pełni z władz rozumu przez człowieka można nazwać swego rodzaju odrzucaniem przez niego własnego człowieczeństwa, gdyż postanawia odrzucić właśnie prawidłowe działanie rozumu i duszy, które to odróżniają go od zwierząt i umożliwiają mu panowanie nad nimi. Wyrzekając się dla chwili „rozrywki” zdolności wykorzystywania rozumu przez duszę sprawia, iż człowiek odrzuca godność, jaką obdarzył go Bóg, ofiarujący mu rozum i duszę nieśmiertelną. Ciężka materia grzechu dotyczy w równym stopniu zażywania narkotyków miękkich, twardych oraz różnego rodzaju dopalaczy, gdyż wszystkie one zaburzają pracę rozumu i pozostawiają uszczerbek na zdrowiu (często nie zauważalny po jednorazowym użyciu). Problem zaburzania komunikacji między duszą a mózgiem dotyczy również spożywania alkoholu w nieumiarkowanych ilościach i jest grzechem podobnej materii, gdyż niszczy zdrowie i prawidłowe działanie rozumu, a uzależnienie od alkoholu jest równie tragiczne w skutkach, co uzależnienie od narkotyków.

Kwestia dystrybucji narkotyków ma się podobnie, lecz materia tego grzechu staje się jeszcze cięższa, gdyż jest to grzech cudzy oraz działanie gorszące. Grzech cudzy następuje wtedy, gdy następuje współdziałanie w czyimś grzechu poprzez uczestniczenie w nim; pochwalając, zalecając bądź ułatwiając dany grzech, nie przeszkadzając grzechom, mimo iż istnieje taka możliwość oraz gdy chronimy tych, którzy popełniają zło. Sprzedaż narkotyków bez wątpienia przybiera formę grzechu cudzego, gdyż ułatwiając dostęp do narkotyków tym, którzy chcą je zażyć bądź namawiając innych do zakupu narkotyków w pewien sposób sprzedający staje się współsprawcą tego grzechu. Każdy grzech cudzy jest swego rodzaju formą grzechu przeciw przykazaniu „Nie zabijaj”, gdyż sprawca grzechu cudzego nie tylko bierze udział w niszczeniu zdrowia fizycznego i psychicznego osoby zażywającej narkotyki, ale też bierze udział w jego grzechu ciężkim – czyli w zabijaniu jego duszy i odcinaniu jej od Boga i łaski uświęcającej. Można więc stwierdzić, że sprzedaż narkotyków jest grzechem cudzym w dwojaki sposób – poprzez uczestnictwo w czyimś grzechu śmiertelnym oraz bezpośrednio poprzez sprzedaż środków niszczących zdrowie i życie bliźniego. Dystrybucja narkotyków jest również działaniem gorszącym. Działanie gorszące można porównać do dawania złego przykładu. Słabość ludzkiej psychiki sprawia często, że ludzie łamią się pod wpływem postawy innych ludzi, która staje się dla nich usprawiedliwieniem do złego postępowania. Kto by się stał powodem grzechu dla jednego z tych małych, którzy wierzą we Mnie, temu byłoby lepiej kamień młyński zawiesić u szyi i utopić go w głębi morza (Mt 18,6)- tak Ewangelia przedstawia wagę grzechów gorszących.

Zażywanie środków odurzających niesie ogromne spustoszenie dla ludzkiego zdrowia ciała i duszy. Nie zapominajmy więc, że ciało ludzkie jest świątynią Ducha Świętego, a grzech związany z zażywaniem narkotyków niesie tragiczne skutki dla duszy i rozumu ludzkiego. Z tego też powodu dbajmy o nasze ciała i dusze, a do tych, którzy się zagubili, wyciągajmy pomocną dłoń, by uchronić ich przed zepsuciem.

Agata Reczek

Dodano w Bez kategorii

Wiara – ale jaka?

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Z zainteresowaniem, chociaż nie bez chwilowej irytacji, przeczytałem w „internetach” tekst autorstwa panów Grzegorza Ćwika i Witolda Dobrowolskiego pod tytułem „Renesans ideologii – szkic Nacjonalizmu Szturmowego„. Od razu zastrzegam, że nie jest moją intencją recenzowanie ani wyczerpująca polemika ze wzmiankowanym artykułem. Do większości kwestii poruszonych w tym tekście w ogóle się nie odniosę. Po prawdzie coraz mniej wierzę we wszystkie te zbawienne „programy ideowe”, pisane czy to przez siebie, czy to przez innych. Jest to dla mnie raczej pretekst do własnych, raczej nieuporządkowanych refleksji na temat stosunku polskiego nacjonalizmu do konkretnej „sprawy” a mianowicie do religii katolickiej.

Otóż przy obowiązkowym dla takich tekstów omawianiu spustoszenia cywilizacji europejskiej natrafiamy na taki passus: Efektem tego jest faktyczny, pełzający, acz sukcesywny genocyd białych Narodów, zagłada naszej tradycji, wszelkich regionalizmów, kultury i wreszcie Wiary.

I właśnie ta „Wiara” umieszczona na końcu wyliczanki (klasyczne „last but not the least”) budzi moje szczere zaciekawienie. Wyrażenia w rodzaju „sukcesywny genocyd regionalizmów” nie wskazują raczej na poetycki charakter tekstu, więc od autorów można chyba oczekiwać komunikatywności i jednoznaczności przekazu. Ale czym jest owa „Wiara” już się nie dowiadujemy. Zapytałbym nieśmiało, czy chodzi może o rzymski katolicyzm, który ukształtował oblicze Europy, ale nie muszę. Poznaję akurat dość dobrze ten (pseudo?)intelektualny wybieg, tę próbę pisania o katolicyzmie (którego przecież pominąć nie sposób) bez katolicyzmu.

Ta pisana wielką literą „Wiara” nasuwa mi skojarzenia z „prymatem Ducha” z Deklaracji Trzeciej Pozycji. Sformułowanie to zawsze wydawało mi się trochę niepokojące, gdyż jak wiemy, istnieje zarówno Duch Święty jak i duch nieczysty. Radykalne przeciwstawienie ducha i materii jest rysem gnostyckim, a więc tym, co jest chrześcijaństwu obce, a co często próbowało się pod chrześcijaństwo podszywać. Tymczasem ani materia nie jest tożsama ze złem, ani duchowość z dobrem. Zresztą tak naprawdę nawet najbardziej przyziemny materializm jest zdegenerowaną formą religii – mówiąc językiem Biblii – kultem złotego cielca. Wierzyć można w Boga Jedynego, bożków Walhalli, naturę, kosmiczną energię, ale także w Wisłę Kraków, własne odbicie w lustrze albo w dolary i zdrową żywność. Dla chrześcijanina podstawowy podział ideowy nie przebiega na linii materia-duch ale Ewangelia-świat, albo też pomiędzy wyznawaniem Boga i czegokolwiek innego, czyli bałwochwalstwem.

Rozumienie tych problemów w polskim nacjonalizmie zawsze było, nazwijmy to, kulawe. Weźmy przykład – koncepcje Juliusa Evoli – publikowane od lat w polskich wydawnictwach nacjonalistycznych – nawet tych programowo katolickich – prawie jak nieomylny drogowskaz ideowy. Zatrzymajmy się na chwilę nad tym ciekawym poznawczo nurtem i przeanalizujmy jego stosunek do chrześcijaństwa. W evoliańskim tradycjonalizmie brak głębokiego namysłu nad podstawowymi prawdami chrześcijańskimi, a jeśli prawdy te gdzieś się pojawiają – to w krzywym zwierciadle, ukazane jako niemęskie, demoralizujące i generujące rozkład. Wyjątek poczyniony dla epoki krucjat jest tylko potwierdzeniem reguły, ponieważ Evola rozpatruje krzyżowców w oderwaniu od ich misji. Wielbiąc wojowniczość, inicjacje i elitarność stanu rycerskiego zapomina całkowicie o chrześcijańskim sensie wypraw krzyżowych – o centralnej idei, jaka tym wyprawom towarzyszyła. Nie głosi świętej wojny w imię Chrystusa, ale świętą wojnę samą w sobie.

Ta próba odebrania integralnie chrześcijańskim ideom ich chrześcijaństwa jest rysem charakterystycznym szkoły tradycjonalizmu integralnego. Nawet gdy Bogdan Kozieł zachwyca się Legionem Św. Michała Archanioła, to przedmiotem jego adoracji nie jest głębokie chrześcijaństwo Codreanu, ale właśnie to, co może być w Legionie pierwiastkiem chrześcijaństwu obcym, a więc zachowane w ludowym prawosławiu panteistyczne elementy pogańskie. Choć trzeba docenić wkład tych tradycji w kulturę europejską, mają one dla chrześcijanina znaczenie drugorzędne wobec Ewangelii. Tymczasem to właśnie Ewangelia jest przez evolian odrzucona przy równoczesnym ubóstwieniu marginaliów. Jest to działanie przewrotne i śmiało można zaliczyć je do duchowych trucizn.

Trucizną jest również duch ezoteryki i religijnego synkretyzmu. U evolian mamy do czynienia z zainteresowaniem każdą w zasadzie formą duchowości: sufizmem, buddyzmem, kabałą, etc. Gdyby nawet tradycjonalista mówił o św. Augustynie lub św. Janie od Krzyża – jest to dyskurs wyprany z zasadniczej treści chrześcijańskiej, a skoncentrowany na stronie – nazwijmy to – technicznej „duchowego rozwoju”, nie zaś na osobie Chrystusa. Nasuwają się tu paralele z bardziej rozpoznawalnym ruchem new age, skierowanym do zagubionych mas wykorzenionych mieszkańców Zachodu. Tradycjonalizm jest jego prawicowym odpowiednikiem odzianym w szatę wyniosłego elitaryzmu a zawierającym tę samą pogańską treść.

Wydawać mogłoby się, że taka nieokreślona duchowość, a więc wszystkie te „Wiary”, „Duchy”, „Prawdy” są sojusznikami chrześcijaństwa w walce z liberalizmem, konsumpcjonizmem i materializmem. Tak – jak mniemam – widzą to niektórzy katoliccy nacjonaliści w Polsce. Uważam, że jest to katastrofalna pomyłka. Duchowość new age jest dużo bardziej niebezpieczna dla naszej cywilizacji, ponieważ jest żywa, podczas gdy materializm umiera. Nie posiada już żadnego wewnętrznego ognia, jakim początkowo była dla niego rewolucja przemysłowa, scjentyzm, a potem bunt antyhierarchiczny 1968 r. i towarzyszący mu przewrót obyczajowy. Nie należy patrzeć na idee podtrzymywane bezwładnością systemu na społecznej i ekonomicznej kroplówce, ale na te, które są młode i przybierają na sile. Duchowa próżnia Zachodu zasysa z coraz większą siłą duchowości niechrześcijańskie – islam, mistycyzm wschodni oraz rodzime pogaństwo, podczas gdy chrześcijaństwo ogłuszone wściekłym atakiem liberalizmu i komunizmu nie może się odrodzić. Nie wchodząc w rolę proroka, wydaje mi się, że pojawi się forma duchowości, którą starzy lub nowi możni tego świata uczynią złotym cielcem.

Wiara katolicka – wiara w Chrystusa wyznawana w Jego Kościele musi pozostać czysta. Nie może stać się częścią jakiegoś politycznie poprawnego, nieokreślonego, synkretycznego konglomeratu sprzecznych idei.

Czytając tekst przez chwilę miałem nadzieję się, że „Wiara” to jednak tylko zabieg literacki, jednak ustęp pt „Religia” pozbawił mnie złudzeń. Tutaj mamy już frontalną próbę wyrugowania katolicyzmu z polskiego ruchu narodowego. Nie obyło się bez kuriozalnych stwierdzeń np. tezy jakoby przywiązanie do przedsoborowej wizji Kościoła miałoby wpływać na „rekonstrukcjonizm” w działaniu politycznym – piramidalny absurd nie poparty żadną argumentacją.

Pomijając nieudolność wywodu, tekst ten wpisuje się w pewien nurt, jaki można obserwować od dłuższego czasu. Wśród części nacjonalistów, zwłaszcza w ruchach wzorowanych na całkowicie świeckich lub spoganizowanych nacjonalistach zachodnich, upowszechnia się mniemanie jakoby nacjonalizm można było budować bez odniesień do chrześcijaństwa lub nawet w opozycji do niego.

Powstaje pytanie – czy wobec emancypacji niechrześcijańskiego nacjonalizmu (ateistycznego, rodzimowierczego lub po prostu indyferentnego religijnie) chrześcijański nacjonalista może działać tak jak do tej pory ? Czy można tworzyć front „szeroko pojętego” nacjonalizmu z grupami, które katolicyzm co najwyżej tolerują i czy z tego mariażu może narodzić się cokolwiek dobrego ?

Moim zdaniem, odpowiedź na wszystkie te pytania musi brzmieć – nie. Uprzedzając obawy czytelników – nie zamierzam nikogo przekonywać do katolicyzmu cytując Dmowskiego lub działaczy przedwojennego ONR. Nie zamierzam nikogo oszukiwać, że polski nacjonalizm musi być katolicki. Nie musi – jak pokazuje przykład wielu dawnych i współczesnych nacjonalizmów na całym świecie. Chcę przez to powiedzieć, że nacjonalizm wyzuty z fundamentu wiary katolickiej jest logicznie i historycznie możliwy w Polsce AD 2017- co nie znaczy, że dobry. Nie zmienia to faktu, że nacjonalizm katolicki i ten, który katolicyzm odrzuca, nie mają z sobą wiele wspólnego.

Podstawową sprawą w życiu człowieka, która rzutuje na jego działania i relacje jest hierarchia wartości. Powołaniem katolika jest, aby na szczycie tej hierarchii umieścił Boga. Wszystko inne ma być konsekwencją tego podstawowego wyboru, a cały system przekonań musi kształtować się w oparciu o Ewangelię, wyrażoną w nauczaniu Kościoła. Nie chciałbym wchodzić w te kwestie głębiej, aby nie raczyć czytelnika domorosłą homiletyką. Jednak niewątpliwie wiara katolicka bardzo specyficznie ustawia optykę widzenia zjawisk, także tych społecznych, rzutując na koncepcje ustrojowe, ekonomiczne, obyczajowe i prawne. Nie sposób ograniczyć „bycia katolikiem” do zestawu religijnych praktyk i indywidualnej etyki. Nie sposób budować ruchu nie mając wspólnych podstaw światopoglądowych. Jeżeli zachodzi sprzeczność w pierwszej i podstawowej kwestii, jak można mówić o zgodności w sprawach niższej wagi ? Wystarczyłoby jedno hasło w rodzaju „aborcja niepełnosprawnych”, albo „znaczenie własności prywatnej”, „władza duchowa Kościoła” i już statek o nazwie „bezpodziałowy” areligijny nacjonalizm rozbija się o skały.

Zresztą reklamowane przez autorów oddzielenie religii od polityki jest niczym innym, jak powieleniem głównego postulatu oświeceniowego liberalizmu, na który to liberalizm autorzy ciskają gromy w całym artykule.

Cóż, ja też pociskam gromy – dlaczego chcecie sprzedać wiarę swoich ojców za jakąś przykurzoną nowoczesność?

Aguirre

Dodano w Bez kategorii