/ źródło: PHILIPPE HUGUEN / AFP

Irak zażądał przekazania kontroli nad przejściami granicznymi. Zapowiedział to premier Iraku, Hajdar al-Abadi.

Hajdar Dżawad al-Abadi to iracki polityk, premier Iraku od 8 września 2014. W związku z referendum niepodległościowym w Kurdystanie powiedział, że Irak chciałby monitorować przepływ osób i towarów na granicy.

W Iraku rozpoczęło się w poniedziałek referendum, w którym mieszkańcy terenów kontrolowanych przez Kurdów odpowiadają na pytanie, czy chcą, by stały się one niepodległym państwem. Mieszkańcy odpowiadają na pytanie: Czy chcesz, by Region Kurdystanu oraz kurdyjskie tereny poza administracją Regionu stały się niepodległym państwem?

Irak zapowiedział także, że przejmie pełną kontrolę na nad przepływem osób i towarów “do i z” Kurdystanu. Szczególną wagę będzie się przywiązywało do złóż ropy i gazu. Jednak takie decyzje napotykają na opór ze strony Rosji.

Rozchodzi się tutaj o umowę z koncernem Rosnieft, którą podpisał Kurdyjski Rząd Regionalny. Zgodnie z dokumentem Rosjanie zapłacili KRG 1 mld USD w ramach przedpłaty na zakup kurdyjskiej ropy.

defence24.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Flickr.com

Były prezydent Bronisław Komorowski zabrał głos ws. reparacji, o których od jakiegoś czasu przebąkują prominentni politycy związani z obozem władzy.

Czy nazywany pieszczotliwie przez internautów “Bigos” mógł zaskoczyć i stanąć po stronie polskiej racji stanu? Swoją opinię niedawna głowa państwa wyraziła w wywiadzie udzielonym portalowi Deutsche Welle.

Jak nietrudno się domyślić, Bronisław Komorowski jest orędownikiem współpracy i przyjaźni z Niemcami, dlatego też domaganie się reparacji przez stronę polską uznaje za duży błąd polityczny, którego skutki mogą być bardzo dotkliwe i niekorzystne dla wzajemnych relacji.

Był prezydent dodał: Współpraca polsko-niemiecka jest w moim przekonaniu nieodzowna i bliskość polsko-niemiecka, także w sensie emocji, jest niezbędna dla budowania i pogłębiania procesu integracji europejskiej w naszym regionie. A i tak się będzie działo w przyszłości. I liczę tutaj na pewną korektę w momencie poznania wyników wyborów w Niemczech także ze strony rządu polskiego.

Zdziwieni? My ani trochę.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Pixabay.com

We Lwowie trwają przygotowania do 75-lecia powstania UPA. W ciągu najbliższych dni władze mają przedstawić plan uroczystości.

Wiadomo, że w planie uroczystości uwzględniono składanie kwiatów, nabożeństwa za Ukrainę, czy występu artystyczne. W wydarzenia będą włączone służby – część uroczystości odbędzie się na terenie jednostek wojskowych.

Władze zapowiedziały, że w wydarzenia będą włączone szkoły. W placówkach zaplanowano tydzień historii UPA, a także konkursy pieśni patriotycznych.

Ukraińska Armia Powstańcza to formacja zbrojna stworzona przez frakcję banderowską Organizacji Ukraińskich Nacjonalistów pod koniec 1942 roku i przez nią kierowana. W lutym 1943 r. UPA rozpoczęła akcję eksterminacji polskiej ludności na terenie okupowanego województwa wołyńskiego.

Żołnierze będący w UPA są traktowani na Ukrainie jak bohaterowie. Przypominamy, że rok 2017 ogłoszono rokiem UPA w obwodach wołyńskim i iwanofrankowskim.

Niestety władze ukraińskie chcą zatuszować ludobójstwa, których dokonała Ukraińska Armia Powstańcza. Działania propagandowe mają na celu zanegowanie odpowiedzialności tych organizacji za ludobójstwo dokonane na Polakach w trakcie rzezi wołyńskiej i czystki etnicznej w Małopolsce Wschodniej.

Kresy.pl

Dodano w Bez kategorii

/ Fot. Facebook

Wczoraj odbyły się wybory do niemieckiego Bundestagu. Frekwencja na poziomie 75% jest imponująca, ale wynik głosowań zastanawiający.

CDU/CSU wygrała wybory z wynikiem 33%. Jest to spadek aż o 8,5%. Chadecy stracili około 2,5 miliona wyborców. Ok. miliona byłych wyborców CDU zagłosowało na AFD, a około 1,2 miliona na FDP. W przypadku AFD głównym czynnikiem była oczywiście kwestia niepohamowanej imigracji. W przypadku FDP był to raczej powrót „liberalnych wyborców” do ich partii pierwszego wyboru (w roku 2013 była dla większości z nich niewybieralna). Symptomatyczne jest, że udało się pozyskać ok. 300.000 osób, które wcześniej nie głosowały ale nie udało się pozyskać praktycznie żadnych wyborców innych partii. Kampania była spersonalizowana całkowicie na osobie Angeli Merkel i ten wynik (najsłabszy od 1949 roku) trzeba odczytać jako jej osobistą porażkę. Bardzo słaby wynik (jak na nich) zaliczyła również CSU na Bawarii. Spadli z 49,3% na 38,5%. Przewodniczący CSU Horst Seehofer zwalił winę za wynik na brak jednoznacznego stanowiska wobec uchodźców, ale doły partyjne mogą zwalić winę na niego.

SPD – wynik 20,5%, spadek o 5,2%. Po krótkim zwyżce zaraz po ogłoszeniu Schulza kandydatem na kanclerza przyszedł spadek, który skończył się wynikiem jeszcze niższym niż w zeszłych wyborach. Schulz zapowiedział, że SPD nie wejdzie ponownie do koalicji rządzącej. Sam Schulz zajmie się partią a przewodniczącym frakcji w Bundestagu ma zostać ktoś inny. SPD nie potrafiła podczas ostatnich 4 lat pokazać sukcesów rządu jako swoich. Wszystko szło na konto Angeli Merkel. Dla SPD parę lat w opozycji (jako największej partii) zrobi dobrze, będą mogli się ponownie sprofilować i przemyśleć czego właściwie chcą w polityce. Tylko czy wyborcy nie uznają takiego podejścia jako ucieczkę od odpowiedzialności? Podczas tych wyborów SPD straciła wyborców na rzecz AFD, FDP, Zielonych i Lewicy, co pokazuje, że nie było spoiwa tych wyborców, a inne partie bardziej sfokusowane na poszczególnych problemach potrafiły ich lepiej zagospodarować.

AFD – wynik 12,6%, wzrost o 7,9%. Zdecydowany zwycięzca tych wyborów. Zyskali wyborców od każdej partii, zmobilizowali ok. 1,3 milionów osób, które wcześniej nie głosowały. WYGRALI wybory w Saksonii, bastionie CDU. Na wschodzie uzyskali wynik ok. 20%. Jest tylko jeden problem: co dalej? Frakcja w Bundestagu będzie składać się z ok. 90 osób. Bardzo różnych osób. Dzień po wyborach już zdążyli pokłócić się Frauke Petry i Alexander Gauland. Frauke Petry zapowiedziała, że nie wejdzie do frakcji AFD. Także określenie „pyrrusowe zwycięstwo” chyba najbardziej oddaje to co się stało.

FDP – wynik 10,7%, wzrost 5,9%. Zwycięzca, który będzie potrafił spożytkować swoje zwycięstwo. Co prawda Christian Lindner jeszcze mówi, że nie wszystko jest przesądzone, ale wszyscy czekają na CDU/CSU – FDP – Grüne. Partia potrafiła się odbudować po katastrofie zeszłych wyborów. Wyborcy ponownie jej uwierzyli (byli wyborcy powrócili z CDU). Potrafili również przyciągnąć ok. 700.000 wyborców, którzy wcześniej nie głosowali, 400.000 wyborców SPD i ok. 110.000 wyborców Zielonych. Jedynie na rzecz AFD stracili ok. 50.000 wyborców. Ich poparcie jest równomiernie rozłożone co jest dobrą bazą. Tylko muszą uważać na to, aby koalicja rządząca nie wykończyła ich tak samo jak za poprzednim razem. Po raz kolejny może się powrót nie udać.

Linke – 9,5%, wzrost o 0,6%. Wzrost na zachodzie zrekompensował spadek na wschodzie. Na wschodzie stracili dużo poparcia na rzecz AFD. Ok. 430.000. Zrekompensowali to sobie przyciągając wyborców SPD (380.000) oraz CDU (70.000). Dla partii to dobrze, że udało się zakotwiczyć w zachodnich Niemczech. Nienaturalne poparcie na wschodzie wcześniej czy później się skończy i wtedy dobrze będzie mieć również poparcie na zachodzie. Wiele bastionów na wschodzie już zostało raczej bezpowrotnie utraconych. Problemem partii jest brak perspektyw na rządzenie. Jedyna możliwa koalicja to SPD-Linke- Grüne. Gdzie SPD jest mocno poobijana i jeśli się podniesie to będzie walczyć o tych samych wyborców a Zieloni wejdą do koalicji z CDU/CSU i FDP.

Grüne – 8,9%, wzrost 0,5%. Jak dla mnie to ogromne zaskoczenie. Przypuszczałem po wyborach do poszczególnych Landtagów, że ciężko im będzie wejść do Bundestagu. Wynik ok. 9% nie tylko pozwolił im spokojnie wejść do Bundestagu ale i do koalicji rządzącej. Cem Özdemir raczej nie przepuści swojej szansy aby mieć realny wpływ na politykę. Zieloni potracili część wyborców na rzecz Die Linke oraz FDP ale potrafili to nadrobić byłymi wyborcami SPD. Mam wrażenie, że ich programem była nadzieja na koalicję Jamajka i to udało się sprzedać.

Najbardziej prawdopodobna koalicja CDU/CSU – FDP – Grüne jeśli powstanie będzie musiała sobie poradzić z różnicą zdań na niektóre tematy:

– Unia Europejska – FDP jest przeciwna wspólnemu budżetowi a Zieloni chcą odejść od polityki oszczędazania wew. UE.

– Imigracja – FDP i Zieloni zgadzają się co do tego, żeby osoby prześladowane będą mogły przyjechać do Niemiec, ale co do pozostałych Niemcy powinny mieć prawo wyboru czy chcą daną osobę. CSU co prawda również ma podobne zdanie, ale po słabym wyniku w Bawarii i 13% AFD możliwe, że będą chcieli jeszcze zaostrzyć swoje stanowisko,

– Prawa obywateli – CDU tradycyjne stoi po stronie policji i większych praw do nadzoru obywateli, FDP i Zieloni chcieliby aby prawa obywateli do ochrony swoich danych było bardziej respektowane,

– Rolnictwo – tutaj różnice między partią rolniczą CSU a partią ekologów Zieloni są bardzo widoczne.

Łatwiej będzie dogadać się w sprawie zmian w energetyce, digitalizacja bądź nawet sprawach podatkowych. Ciekawe jak będą przebiegały dyskusje na temat legalizacji marihuany bądź dofinansowań studenckich dla wszystkich, niezależnie od dochodów rodziców, ale to tylko wątki poboczne.

Prawdopodobnie czeka nas zmiana koalicji rządzącej w Niemczech. Kanclerz się nie zmieni ale większość otoczenia już tak. CDU nie będąc już ograniczona SPD, a współpracując z FDP na pewno wprowadzi ulgi dla przedsiębiorców. A współpracując z Zielonymi dołoży pieniądze na wszelkie inicjatywy związane z tzw. „rewolucją w energetyce”.

Co to dla Polski oznacza? Dużych zmian nie należy się spodziewać, ale możemy być pewni, że za cztery lata dojdzie w Niemczech do politycznego „trzęsienia ziemi” i na to trzeba się przygotować.

Dodano w Bez kategorii
Flaga UE.

/ fot. pixabay.com

Posłowie donoszą, że Komisja Europejska wydaje duże pieniądze na analizy i pisanie raportów. Jednak nie zostają one później publikowane. Dlaczego KE ukrywa raporty?

Jeden z takich przypadków wydarzył się w roku 2014, kiedy KE zapłaciło ponad 1,5 miliona złotych firmie Ecorys za badania nt. piractwa.

Jak informuje sama firma: Ecorys jest międzynarodową grupą firm specjalizujących się w badaniach, doradztwie i usługach z zakresu zarządzania. Ma siedziby w 11 państwach. Grupa jest obecna na rynku europejskim od 1929 roku. Misją grupy jest wykonywanie pracy niosącej realne korzyści społeczeństwu.

Firma wykonała raport w 2015 roku. Dotyczył on wpływu piractwa na sprzedaż książek, filmów, muzyki, gier – a więc szeroko rozumianych dóbr kultury. Raport pokazuje niezwykle ciekawe treści: według firmy piractwo nie ma wpływu na legalną sprzedaż dóbr kultury.

Poniżej przedstawimy urywki raportu. W 2014 roku 51 procent dorosłych i 72 procent niepełnoletnich w UE nielegalnie pobrało albo strumieniowało jakiś rodzaj twórczych treści z sieci. Stopa piractwa była wyższa w Hiszpanii i Polsce, niż w czterech innych krajach, które brały udział w badaniu.

Nasze badania nie pokazują silnych statystycznych dowodów na to, że naruszenia praw autorskich w sieci wpływają na sprzedaż treści. To nie znaczy, że piractwo nie ma na nią wpływu, ale analiza statystyczna go nie potwierdza. Wyjątkiem są najnowsze kinowe przeboje.

Statystyki pokazują w ich wypadku współczynnik przesunięcia na poziomie 40 procent. To oznacza, że na każde obejrzane nielegalnie 10 premier, oglądamy ich o cztery mniej w legalnych źródłach. (…) Estymowana strata dla przebojów kinowych wynosi pięć procent przychodów.

Jak widać wnioski są rewolucyjne, być może dlatego Komisja Europejska postanowiła utajnić raport. Jednak sprawą zajęła się Julia Reda. Podkreśliła, że Komisja Europejska nie tylko nie opublikowała raportu, ale także dwa razy ignorowała jej prośbę o udostępnienie jej jego treści, do czego jest prawnie zobowiązana.

Julia Reda to niemiecka polityk związana z ruchem Partii Piratów. Jest przewodniczącą europejskiej federacji młodzieżowej Young Pirates of Europe, posłanka do Parlamentu Europejskiego VIII kadencji.

onet.pl

Dodano w Bez kategorii

Najwyższy czas, żeby Polska wnioskowała i żądała od Niemiec reparacji wojennych. Powiedział polityk brytyjskiej Partii Konserwatywnej, cytowany przez Polską Agencję Prasową.

Słowa te wypowiedział Daniel Kawczynski, który zamierza wykorzystać pozycję, jaką posiada w brytyjskim parlamencie, aby przekonywać deputowanych do poparcia żądań reparacji niemieckich dla Polski.

Jak przekonuje Kawczynski, rząd komunistyczny, który został siłą narzucony z zewnątrz, nie miał prawa zrzec się reparacji, a zrobił to zresztą pod naciskiem Sowietów.

Kawczynski uważa, ze polski rząd właśnie teraz powinien domagać się wypłaty reparacji od Niemiec.

Daniel Kawczynski jest brytyjskim politykiem Partii Konserwatywnej o polskich korzeniach. Urodził się w 1972 r. w Warszawie. Od 2005 r. jest deputowanym do brytyjskiego parlamentu.

Dodano w Bez kategorii

Czarnoskóry imigrant w Niemczech próbował zablokować wyjazd samochodu. Nie wiedział, że w środku siedzą Polacy. Spotkanie z nimi zapamięta na długo.

Mężczyzna nie chciał przepuścić wyjazdu samochodu. Uderzył nawet w jego maskę. Kierowca postanowił nie przejmować się tym i gwałtownie ruszył.

Murzyn jednak nie dawał za wygraną, dlatego Polacy postanowili dać mu nauczkę. Dwóch pasażerów wysiadło z samochodu. Jeden z nich znokautował imigranta jednym ciosem, a drugi kopnął go jeszcze, gdy ten leżał na ziemi.

Na nagraniu słychać, jak Polacy krzyczą w stronę murzyna “Skur…ynie ty”. To świadczy, o tym, że byli to prawdopodobnie nasi rodacy, a nie, jak napisano w opisie filmiku, Rosjanie.

 

Dodano w Bez kategorii
sądownictwo

/ fot. Krzysztof Sitkowski/ KPRP

Równo dwa miesiące temu prezydent Duda zawetował dwie z trzech ustaw sądowych Prawa i Sprawiedliwości. Dzisiaj przedstawił własne projekty reformujące sądownictwo (Krajową Radę Sądowniczą i Sąd Najwyższy). Oprócz tego zapowiedział konieczne zmiany w Konstytucji Rzeczpospolitej.

Prezydent miał przede wszystkim zastrzeżenia do nieograniczonej władzy, jaką otrzymałby rząd po podpisaniu ustaw o KRS i SN. Przedstawionego przez niego projekty mają mieć charakter społeczny i wprowadzać zmiany, które obiecał w kampanii wyborczej.

Projekt wprowadza bardzo ważne narzędzie dla obywateli, które pomoże im w walce z niesprawiedliwymi wyrokami prawomocnymi. Obywatele będą mogli odwołać się od każdego wyroku prawomocnego poprzez tzw. skargę nadzwyczajną. W związku z tym powstanie w Sądzie Najwyższym Izba Kontroli Nadzwyczajnej, która będzie tymi sprawami się zajmować. Jednocześnie zostanie wprowadzona Izba Dyscyplinarna, która będzie kontrolować dotąd bezkarnych sędziów.

Sędziowie Najwyżsi będą wybierani przez Senat spośród kandydatów Sejmu oraz obywateli, natomiast będą odchodzić po ukończeniu 65 lat. Będą mieli jednak wybór aby odwołać się do prezydenta z prośbą o pozostanie na stanowisku.

Członkowie Krajowej Rady Sądownictwa mają być wybierani większością 3/5 głosów, co gwarantuje ponadpartyjność kandydatów. Kandydaci mogą być też zgłaszani przez grupę 2 tys. obywateli lub środowiska sędziowskie. Termin na głosowanie wynosi 2 miesiące, a w przypadku braku wyboru będzie decydował prezydent. Aby jednak tego dokonać, konieczna jest zmiana Konstytucji, którą prezydent zapowiedział.

Dodano w Bez kategorii

Premier Węgier Viktor Orban pogratulował dotychczasowej i zarazem nowej kanclerz Niemiec, Angeli Merkel. Polityk uważa, że obecny rząd w Berlinie sprzyja węgierskim interesom. 

„Budapeszt gratuluje/Budapest gratuliert!” – napisał Orban na swoim oficjalnym profilu na Facebooku. Według oficjalnych danych koalicja Angeli Merkel zdobyła 33% głosów, dzięki czemu utrzyma się przy władzy, jednak liczono na nieco wyższe poparcie. Drugą siłą Bundestagu jest SPD Martina Schulza z 20,5% wynikiem, zaś największą niespodzianką jest wysoki wynik wolnościowo-prawicowej Alternative für Deutschland – 12.6%.

Premier Węgier posunął się nawet o krok dalej w Radiu Kossuth. Orban wezwał do modlitwy w intencji dobrego wyniku koalicji Angeli Merkel: “Odmawiajmy co wieczór cichą modlitwę o przedłużenie mandatu obecnej, urzędującej kanclerz” – cytuje słowa polityka portal “Rzeczpospolita”.

Mówi się, że powodem sympatii Orbana jest niechęć do socjalisty Martina Schultza. Niemiecki polityk wielokrotnie krytykował Węgry. Uważa Budapesz i Warszawę za dwie najbardziej problematyczne stolice europejskiej Wspólnoty.

Orban podkreśla, że obecna kanclerz Niemiec sprzyja węgierskim interesom w większym stopniu niż pozostałe opcje polityczne w Bundestagu.

 

źródło: rp.pl, facebook.com/Viktor Orban

 

Dodano w Bez kategorii

Projekt „Konstytucji dla Nauki” tworzy zupełnie nowe uwarunkowania dla funkcjonowania uczelni. Już nie Ministerstwo, ale same uczelnie będą decydować w statuach o swojej strukturze. Rozwiązanie to daje ogromną szansę na lepsze wykorzystanie potencjału polskich uczonych, pracujących w kraju i za granicą.

Jednym ze sposobów wydobywania tego potencjału jest postulowane przez Klub Jagielloński wprowadzenie możliwości tworzenia na uczelniach kolegiów, czyli oddolnych inicjatyw pracowników akademickich. Jesteśmy przekonani, że kolegia mogą odegrać ważną rolę w procesie odbudowy prestiżu naszych uniwersytetów na arenie międzynarodowej. Pisze w najnowszym komentarzu Centrum Analiz KJ dr hab. Radosław Rybkowski.

Zaprezentowany w czasie Narodowego Kongresu Nauki w Krakowie projekt ustawy „Prawo o szkolnictwie wyższym i nauce” w sposób zasadniczy zmienia obecną strukturę polskich uczelni. Jedynymi organami uczelni stają się: rada uczelni, rektor oraz senat. Tym samym z ustawowo określanej struktury znikają dziekani oraz wydziały (tzw. podstawowe jednostki organizacyjne).

Zgodnie z zapisami projektu wewnętrzna struktura uczelni i jej podział na mniejsze jednostki ma być określona na podstawie nowego statutu uczelni. Ze względu na wprowadzane zmiany, każda szkoła wyższa będzie zmuszona do równie radykalnej zmiany swoich statutów. Wyjaśnia zmiany zaproponowane przez Ministra Jarosława Gowina ekspert CA KJ ds. szkolnictwa wyższego.

[PRZECZYTAJ PEŁNĄ WERSJĘ KOMENTARZA]

Klub Jagielloński już w 2016 roku, zanim rozpoczęły się burzliwe dyskusje w ramach Narodowego Kongresu Nauki, sugerował, że rozwiązaniem usprawniającym działanie uczelni może stać się kolegium. Zgodnie z naszą propozycją kolegia nie są się jakimiś „superwydziałami”. Warunkiem koniecznym do wprowadzenia kolegiów było rozdzielenie funkcji badawczo-dydaktycznej od administracyjnej, i na szczęście zapis taki znalazł miejsce w projekcie ustawy.

Należy podkreślić, że kolegium jako zespół dydaktyków i badaczy połączonych wspólnym celem jest chyba najwłaściwszym sposobem sprawdzenia, na ile pasje pracowników uczelni mogą doprowadzić do trwałych efektów. Kolegium, które nie jest prostym zastąpieniem obecnych wydziałów, może łatwo ulec samorozwiązaniu po osiągnięciu zakładanych celów, jak na przykład zrealizowanie projektu badawczego.

I dlatego w żaden sposób nie stanie się konkurencją dla wydziałów w ich obecnej formie. Ewolucyjność i elastyczność tego rozwiązania to dodatkowy powód, dla którego warto przemyśleć jego wprowadzenie. Zwłaszcza, że polskie uczelnie z pewnością zatrudniają wielu znakomitych i ambitnych naukowców i nauczycieli, którym po prostu czasem trudno odnaleźć skuteczne sposoby optymalnego wykorzystania własnych talentów i zasobów uczelni.

Nie wspominając o tym, że kolegia mogą stać się także szansą na powrót wielu wybitnych naukowców, których wyjechali z Polski ze względu na brak możliwości rozwoju. − podsumowuje autor.

Dodano w Bez kategorii