Leszek Miller

Leszek Miller / wikimedia commons/Lukaspl

Były premier Leszek Miller odniósł się szerzej do fatalnego wyniku kandydata na prezydenta z ramienia Lewicy. Przypomnijmy, że szef SLD 5 lat temu był współautorem największej personalnej pomyłki jaką dokonała w XXI Lewica. Okazuje się, że wynik Magdaleny mógł wcale nie stanowić przysłowiowego gwoździa do trumny. Dziennikarka TVP zdobyła bowiem 2,4% głosów. To więcej niż w wyborach prezydenckich 2020 zdobył Robert Biedroń. Były członek Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej poddał wnikliwej analizie kompromitacje kandydata środowisk lewicowych.

Były lider Sojuszu Lewicy Demokratycznej odniósł się do fatalnego rezultatu Roberta Biedronia.

Miller ostro o kandydacie Lewicy

Pytany przez dziennikarza o błędy w kampanii Roberta Biedronia Miller odpowiedział następująco:- Myślę, że miał dwie szanse, które mógł lepiej wykorzystać bezpośrednio w kampanii. Po pierwsze, chodzi o jedną debatę telewizyjną. Nie sądzę, żeby był zadowolony ze swojego udziału. Po drugie, niepotrzebnie przy każdej okazji atakował Rafała Trzaskowskiego. I to w sytuacji, w której zdecydowana większość elektoratu Biedronia deklaruje chęć głosowania na kandydata Kolacji Obywatelskiej.

Miller był również pytany o możliwe przełożenie się fatalnego wyniku z wyborów prezydenckich na wybory parlamentarne:- Ten rezultat nie jest na pewno dla Lewicy niczym dobrym i będzie miał swoje konsekwencje. Następne wybory są dopiero jednak za trzy lata. Przez ten czas w Polsce może się tak wiele zdarzyć, że trudno, w tej chwili wysuwać jakieś szersze konkluzje.

Były premier został zagadnięty o wynik jaki 5 lat temu uzyskała Magdalena Ogórek. Redaktor TVN zwrócił uwagę, że był on lepszy od tego, który w wyborach prezydenckich 2020 uzyskał Robert Biedroń:- To żadna satysfakcja. Pamiętam jednak jak koledzy chłostali mnie biczem przy każdej okazji, twierdząc, że to był tylko mój pomysł. Że to kompromitacja, byliśmy głupi itd. Celował w tym oczywiście Włodzimierz Czarzasty. Nie mógł sobie jednak wyobrazić, że coś takiego zostanie powtórzone.

Interia

Czytaj także: Najnowszy sondaż. PIS poniżej 40%

Czytaj także: Trwa batalia o polskie interesy w obrębie UE

Dodano w Bez kategorii

Niedawno posłowie opozycji skierowali oficjalne pismo do Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy. Celem wniosku jest informacja o kosztach funkcjonowania pierwszej damy Agaty Kornhauser -Dudy. Co ciekawe Kancelaria postanowiła utrzymać wnioskodawców w niepewności. Nie ujawniono także statystyk i danych, o które apelowali przedstawiciele ugrupowań opozycyjnych.

Niedawno posłowie KO złożyli wniosek o uzewnętrznienie informacji tyczących się kosztów funkcjonowania pierwszej damy Agaty Kornhauser- Dudy.

Kancelaria nie ujawnia kosztów funkcjonowania pierwszej damy

Według medialnych doniesień posłowie Koalicji Obywatelskiej złożyli niedawno wniosek o publiczną informację Kancelarii Prezydenta Andrzeja Dudy dotyczącą kosztów funkcjonowania pierwszej damy Agaty Kornhauser- Dudy. Chodzi tu przede wszystkim o koszty obsługi sekretariatu, służbowe spotkania czy wyjazdy oraz ubiór.

Warto też dodać, że według specjalnego oświadczenia Agata Kornhauser- Dudy, w ciągu 5 lat podjęła aż 1426 działań. To znacznie więcej niż żona Bronisława Komorowskiego czy Aleksandra Kwaśniewskiego. Na tę statystykę składa się oczywiście bardzo wielu różnorakich czynników. Pierwsza dama uczestniczyła w wielu akcjach charytatywnych. Objęła także swoim patronatem niektóre wydarzenia publiczne. Uczestniczyła w wyjazdach zagranicznych oraz wraz z mężem podejmowała gości w prezydenckim pałacu.

Co warte odnotowania Kancelaria odmówiła udzielenia pełnych danych dotyczących kosztów funkcjonowania pierwszej damy. Według przedstawicielstwa Kancelarii podobna statystyka nie jest w ogóle prowadzona. Więcej na ten temat powiedziała szefowa Kancelarii Prezydenta Halina Szymańska. Zaznaczyła, iż wydatki na funkcjonowanie pierwszej damy są wliczane do ogółu kosztów prezydenckich. Dodała również, że prawo nie nakazuje prowadzenia takiej klasyfikacji.

Inaczej ma się sytuacja w kontekście obecnie urzędującego prezydenta Andrzeja Dudy. Wydatki na jego kancelarię mogą przyprawić o zawrót głowy. Prawie miliard złotych wynosił koszt pierwszej kadencji wybranego na reelekcję Dudy. Na rok 2019 do rozdysponowania Kancelarii Prezydenta przypadła kwota 197 mln. Na ten rok Kancelaria może pozwolić sobie na nieco więcej. Otóż tegoroczny budżet wyniósł 199,3 mln złotych. Co znamienne prawdopodobnie opinia publiczna nie będzie miała znów żadnej możliwości wniknięcia w faktyczny koszt funkcjonowania pierwszej damy Agaty Kornhauser- Dudy.

Gazeta.pl

Czytaj także: Najnowszy sondaż. PIS poniżej 40%

Czytaj także: Sławomir Nowak nie przyznaje się do winy

Czytaj także: Trwa batalia o polskie interesy w obrębie UE

Dodano w Bez kategorii

Sławomir Nowak były minister w rządzie PO- PSL nie przyznaje się do winy. Po jego stronie stanął dziś m.in. były szef MSWiA Bartłomiej Sienkiewicz. Warto dodać, że to już nie pierwsza afera wokół kontrowersyjnego przedsiębiorcy. Mężczyzna jest także autorem skandalu dotyczącego niewpisania zegarka do poselskiego oświadczenia. Media ochrzciły ten incydent mianem” afery zegarkowej”.

Sławomir Nowak został zatrzymany, w związku z możliwością popełnienia przestępstwa. Sam zainteresowany, w krótkim sformułowaniu odpiera ciążące na nim zarzuty.

Nowak stanowcza zaprzecza podejrzeniom.

Były polityk i autor’ afery zegarkowej” zaprzeczył podejrzeniom. Sławomir Nowak utrzymuje, iż jest całkowicie niewinny. W dobitny sposób zaznaczył to pytany, o całą sprawę przez reportera TVN 24:- Oczywiście, że nie- podkreślił Nowak.

Sławomir Nowak to były minister transportu w rządzie PO- PSL. Odszedł on ze stanowiska po tzw” aferze zegarkowej”. Okazuje się, że po kilku latach kontrowersje wokół postaci przedsiębiorcy stale narastają. Zarzuty wobec byłego polityka są niezwykle poważne. Jeśli się potwierdzą Sławomira Nowka czeka wiele lat pozbawienia wolności.

Były polityk został zatrzymany w poniedziałek rano. Według informacji jakie zgromadziło Centralne Biuro Antykorupcyjne postępowanie ma dotyczyć przede wszystkim domniemanych korupcyjnych działań oraz uczestnictwa w zorganizowanej grupie przestępczej.

Wedle najświeższych informacji na Sławomirze Nowaku ciąży bardzo wiele prokuratorskich zarzutów. Jest on oskarżony, o m.in. przyjmowanie i legalizowanie łapówek w zamian za przedłużenie remontu dróg. Warto dodać, że uwikłane w całą akcję mogą być ukraińskie firmy oraz znajomi przedsiębiorcy.

Według danych jakie zgromadziła redakcja RMF FM Sławomir Nowak nie będzie dzisiaj zmuszony udzielać odpowiedzi na ewentualne zarzuty. Zostanie on prawdopodobnie przewieziony do Warszawy. Tam też spędzić ma noc w izbie zatrzymań. We wtorek zostaną podjęte wobec niego kolejne niezbędne kroki.

Cała ta sprawa przywodzi na myśl niedawne wystąpienie posła Artura Dziambora. Poseł z ramienia Konfederacji apelował do Prokuratora Generalnego Zbigniewa Ziobry o rozliczenie polityków PO. Czyżby lider Solidarnej Polski wziął sobie te słowa do serca?

Wirtualna Polska

Czytaj także: Trwa batalia o Polskie interesy w obrębie UE

Czytaj także: Pawłowicz wygrała proces z Tomaszem Lisem

Czytaj także: Najnowszy sondaż. PIS poniżej 40%.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. WikimediaCommons

Krystyna Pawłowicz wygrała z redaktorem naczelnym” Newsweeka” Tomaszem Lisem, proces o naruszenie dóbr osobistych. Wieloletnia postać medialna musiała przeprosić sędzię TK na łamach swojej gazety. Profesor Krystynie Pawłowicz to jednak nie wystarcza. Kontrowersyjna posłanka Zjednoczonej Prawicy zaznaczyła, iż jej zdaniem, treść zamieszczonych przeprosin nie jest, w żaden sposób zgodna z zapadłym wyrokiem.

Na łamach ostatniego numeru” Newsweeka” ukazało się osobiste oświadczenie redaktora Tomasza Lisa, w którym znany dziennikarz przeprosił profesor Krystynę Pawłowicz. Sędzia TK nie jest jednak ukontentowana formą spełnienia sądowego wyroku.

Lis przegrał z Krystyną Pawłowicz

Tomasz Lis zamieścił, w ostatnim numerze gazety” Newsweek” , oświadczenie, w którym przeprosił prof. Krystynę Pawłowicz za naruszenie dobrego imienia, czci oraz godności. Lis odniósł się także do tekstu, jaki na łamach gazety” Newsweek”, ukazał się, w 2016 roku. Dziennikarz przyznał, że artykuł zawierał w sobie bezpodstawne i niezgodne z prawem twierdzenia dotyczące Krystyny Pawłowicz. Co więcej Lis wspomniał, że” publikacja zawierała nieprawdziwe informacje dotyczące życia prywatnego i rodzinnego powódki”.

Sędzia Trybunału Konstytucyjnego nie zamierza jednak pogodzić się z formą przeprosin ze strony Tomasza Lisa. Profesor nauk prawnych utrzymuje, iż treść oświadczenia nie zgadza się z sądowym wyrokiem. Wobec tego jedna z najbardziej barwnych postaci polskiej polityki, sama postanowiła opublikować treść przeprosin( oczywiście na koszt Tomasza Lisa). Taką informacją podzieliła się na swoim twitterowym profilu.

Sprawa dotyczy mocno kontrowersyjnego tekstu, który ukazał się na łamach” Newsweeka”, w 2017 roku. Nosił on tytuł” Bulterierka Prezesa”. Autorka tekstu posunęła się nawet do obraźliwego sformułowania pod adresem prof. Pawłowicz. Posłanka została okrzyknięta mianem” psa gończego Kaczyńskiego”.

Sąd przychylił się do wniosku Krystyny Pawłowicz i nakazał Tomaszowi Lisowi umieścić przeprosiny na łamach” Newsweeka”. Warto nadmienić, że redaktor złożył apelację. Sąd jednak nie odniósł się do niej pozytywnie. Sprawa toczy się już od kilku lat. Pierwszy wyrok na korzyść Krystyny Pawłowicz zapadł bowiem trzy lata temu.

Wirtualna Polska

Czytaj także: Trwa batalia o Polskie interesy w obrębie UE

Czytaj także: Najnowszy sondaż. PiS poniżej 40%

Czytaj także: Wskaźniki polskiego przemysłu idą w górę

Dodano w Bez kategorii

Od kilku dni trwa wzmożona dyskusja dotycząca uzależnienia środków, które, w bezpośredni sposób miałby trafiać do poszczególnych państw członkowskich, od praworządności. Negocjacje są niezwykle burzliwe oraz intensywne. Strona Polska póki co wyklucza możliwość przystania na żądania brukselskich elit. Przypomnijmy, że sprawa powiązania praworządności z unijnymi środkami, jest podnoszona w obrębie unijnym już od kilku miesięcy. Głos, w tej ważkiej dla nas kwestii zabrał premier Luksemburga.

Praworządność albo Weto

Premier Luksemburga żąda uzależnienia rozdysponowywania unijnych środków, od stopnia praworządności, w danym państwie członkowskim. Jeśli stałoby się inaczej, przedstawiciel niewielkiego państewka, zdecydowałby się na weto. Finalizacje w kontekście transakcyjnym zostały przesunięte do 18 Sierpnia. Od kilku dni można zaobserwować wzmożoną dyskusję tyczącą się projektu, wedle którego kwoty wypłacane poszczególnym państwom, miałby zostać powiązane ze stopniem ich praworządności. Premier Mateusz Morawiecki nie zgodził się na pobrzmiewające z ust brukselskich elit rozwiązanie

Stanowiska premiera Luksemburga Xaviera Bettela jest jednak jednoznaczne. Mężczyzna niedawno był łaskaw stwierdzić, że albo wypłata środków będzie uzależniona od praworządności, albo użyje on instytucji weta. Warto tu dodać, iż znakomita większość krajów należących do UE zgodziła się na pomysł forowany przez brukselskie elity.

Wobec twardej postawy niektórych polityków obozu Zjednoczonej Prawicy premier Mateusz Morawiecki nie zgodził się na żądania unijnych eurokratów. Sprzeciw wobec rzeczonego pomysłu wyraziła Beata Szydło oraz Patryk Jaki. Niestety Mateusz Morawiecki nie ma, w tej sprawie wielu możliwości. Większość państw członkowskich nie zamierza wycofać się z możliwości powiązania unijnych środków z praworządnością.

Nasz kraj może liczyć jedynie na poparcie Węgier. Wydaje się, że większość krajów Europy Zachodniej jest już przekonana, co do takiego przedsięwzięcia. Najostrzej swoje stanowisko ostatnimi czasy artykułuje premier Luksemburga. Czekają nas z pewnością gorące unijne dysputy. Miejmy nadzieje, że zostaną one zwieńczone polskim sukcesem. Umiarkowaną przychylność wobec polskiego stanowiska wyraziło jeszcze kilka krajów wschodniej części Europy.

Money.pl

Czytaj także: Najnowszy sondaż. PIS poniżej 40%.

Czytaj także: Terroryści w niemieckiej armii?

Dodano w Bez kategorii

Gdyby wybory parlamentarne odbyłyby się teraz, na PiS zagłosowałoby 39,7 proc. wyborców, na KO – 28,1 proc., a na Lewicę – 9,9 proc. – wynika z sondażu IBRiS dla Onetu. W Sejmie znalazłyby się jeszcze Konfederacja – 8 proc. oraz PSL z wynikiem 5,8 proc.

Według sondażu opublikowanego na Onet.pl, Zjednoczona Prawica mogłaby cieszyć się poparciem na poziomie 39,7 proc. “Nie dałoby to jednak obecnie rządzącej partii samodzielnej większości” – zauważa portal.

Na drugim miejscu znalazłaby się Koalicja Obywatelska, na którą chęć oddania swojego głosu wyraziło 28,1 proc. ankietowanych, na trzecim – Lewica z 9,9 proc. poparcia.

W parlamencie znalazłaby się jeszcze: Konfederacja, na którą oddanie głosu zadeklarowało 8 proc. badanych i Polskie Stronnictwo Ludowe z wynikiem 5,8 proc. Aż 8,6 proc. ankietowanych nie wie, na kogo oddałoby swój głos.

Według badania, frekwencja wyborcza wyniosłaby 62,1 proc. Jak podkreśla Onet – o ponad 5 pkt proc. mniej w porównaniu z II turą tegorocznych wyborów prezydenckich.

IBRiS zapytał również, na kogo zagłosowaliby wyborcy, jeśli w II turze wyborów prezydenckich spotkaliby się Andrzej Duda i Szymon Hołownia. Andrzej Duda mógłby liczyć na 49,3 proc. głosów, a Hołownia – 42,8 proc. 4,7 proc. respondentów stwierdziło, że nie wie, na kogo oddaliby głos. 3,2 proc. zadeklarowało, że nie wzięłoby udziału w wyborach. Sondaż przeprowadzono w dniach 17-18 lipca na próbie 1100 osób.

Zobacz także: Wskaźniki polskiego przemysłu idą w górę. Analitycy zaskoczeni

źródło: onet.pl/rmf24.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot., pixabay

Podczas wycieczki na pokładzie statku “Dar Młodzieży” w Gdyni doszło do wypadku. 19-letni mężczyzna spadł z dużej wysokości. Medycy z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa nie zdołała uratować ofiary. Zgon stwierdzono już na miejscu. Obecnie służby ustalają przyczyny wypadku.

Do śmiertelnego wypadku doszło podczas rejsu wycieczkowego okrętem wojennym “Dar Młodzieży”. W jednodniowej wyprawie brało udział 150 osób w tym studenci i uczniowie szkół średnich. 19-letni mężczyzna spadł z rei, części masztu umieszczonego kilkanaście metrów nad pokładem. Pierwszej pomocy udzielał mu lekarz obecny na okręcie.

Zobacz także: Łukaszenka dostał udaru? Rzeczniczka prezydenta zaprzecza

Przybyła na miejsce również grupa ratownicza z Morskiej Służby Poszukiwania i Ratownictwa. Niestety stwierdziła ona zgon na miejscu zdarzenia. Na razie nie są także znane okoliczności wypadku. W tej sprawie przyjrzą się śledczy.

Dar Młodzieży” to fregata szkoleniowa wybudowana 1982 roku. Jednostka należy do Uniwersytetu Morskiego w Gdyni. Maszty żaglowca mają wysokość nawet 50 metrów.

wp

Dodano w Bez kategorii

Niemiecki kontrwywiad wykrył, że w Bundeswerze prawdopodobnie znajdują się terroryści się z tureckiej organizacji Szare Wilki. Poseł z Lewicy Ulli Jelpke zgłosiła wcześniej swoje podejrzenia. Organizacja ta jest uznawana przez niemiecki rząd za organizację terrorystyczną.

Ulli Jelpke z Lewicy napisała interpelacje do niemieckiego rządu w sprawie czterech członków Bundeswehry. Kontrwywiad wojskowy MAD wszczął śledztwo w sprawie podejrzanych obcokrajowców. Mieli wykazywać oni brak poszanowania do niemieckiego prawa oraz sympatię do Szarych Wilków. Według pozyskanych informacji turecki wywiad jest powiązany tą organizacją.

Zobacz także: Lewica apeluje do prezydenta o podpisanie paktu dla zachowania konwencji stambulskiej

Zdaniem niemieckiej poseł organizacja ta wykazuje wzmożoną agresję – “Pokazują nie tylko brutalne napaści ze strony ich zwolenników, lecz także organizowane przez tureckich nacjonalistów treningi sportów walki z użyciem broni” – mówiła.

Obok przypadków podejrzeń o związki z Szarymi Wilkami problemem w niemieckim wojsku są również sympatie dla grup neonazistowskich i innych skrajnie prawicowych ruchów. W czerwcu z uwagi na powiązania żołnierzy z neonazistami rozwiązano jednostkę komandosów KSK. Według MAD w szeregach Bundeswehry jest ok. 500 osób podejrzanych o związki z radykalną prawicą.

interia/pap

Dodano w Bez kategorii

Produkcja przemysłowa w czerwcu wzrosła o 0,5 proc. rdr, a w porównaniu z poprzednim miesiącem zwiększyła się o 13,9 proc. – podał Główny Urząd Statystyczny. Analitycy spodziewali się spadku produkcji w czerwcu rdr o 6,5 proc., a mdm wzrostu o 4,9 proc.

Takiego obrotu spraw nie spodziewali się nawet najwięksi optymiści. “Produkcja przemysłowa wyższa o 0,5 proc. rdr – to duża niespodzianka. Pomogły dni robocze, niska baza, ale przede wszystkim odbudowa aktywności po pandemii. W stosunku do stanu wyjściowego produkcja jest już “tylko” o 10 proc. niższa” – napisali na gorąco tuż po opublikowaniu danych przez GUS ekonomiści Banku Pekao.

Wzrost produkcji odnotowano w aż 21 spośród 34 działów badanych przez urząd. Bardzo dobrze poradziła sobie na przykład produkcja mebli – wzrost o 19,3 proc., wyrobów z drewna, korka, słomy i wikliny – o 17,6 proc. czy urządzeń elektrycznych – o 16,9 proc. Z kolei spadek zanotowano w porównaniu z czerwcem 2019 roku, wystąpił w 13 działach, m.in.: w wydobywaniu węgla kamiennego i brunatnego – o 17,0 proc.; w produkcji pojazdów samochodowych, przyczep i naczep – o 15,2 proc. czy produkcji maszyn i urządzeń – o 13,0 proc.

Cieszą się analitycy mBanku. “Bum! Produkcja przemysłowa w czerwcu wyszła na roczny plus: +0,5 proc.. A my myśleliśmy, że z prognozą -6 proc. jesteśmy optymistami. Bardzo ładnie” – przekonują.

Z kolei analitycy ING Banku Śląskiego wyjaśniają, że w tym roku mylące mogą być dane o produkcji energii elektrycznej. Przypominają, że w 2019 r. w Polsce była obecna fala upałów, która stymulowała duży popyt na prąd do klimatyzacji. “Obecne lato jest jednak chłodniejsze i niższy popyt na energię nie oznaczał przedłużającego się załamania branż przetwórczych – produkcja w przetwórstwie przemysłowym podniosła się o 0,9 proc.” – twierdzą.

Zobacz także: Polityk Platformy ujawnił dlaczego głosował przeciw ks. Isakowiczowi-Zaleskiemu. Ostra reakcja księdza!

źródło: businessinsider.com.pl

Dodano w Bez kategorii

Rafał Trzaskowski przyjmuje wynik, ale doskonale wie, że wybory nie były uczciwe – powiedziała Barbara Nowacka, posłanka Koalicji Obywatelskiej.

– To nie były uczciwe wybory i to nie jest tak, że tylko my składamy protesty wyborcze. (…) To, co się działo w placówkach dyplomatycznych, nie miało wiele wspólnego z porządnym, uczciwym przygotowaniem wyborów. Już dzisiaj wiadomo, że w kilku państwach Polacy zostali wprowadzeni w błąd – przekonywała Nowacka w programie “Onet Rano”.

CZYTAJ TAKŻE: Były minister transportu Sławomir N. zatrzymany przez CBA. „Efekt międzynarodowego śledztwa”

Legalnie, ale nieuczciwie?

Według niej “użyto machiny państwa po stronie jednego kandydata”. Wymieniła w tym kontekście m.in. działania Telewizji Polskiej, Jacka Kurskiego oraz spotkania organizowane przez premiera Mateusza Morawieckiego.

– Rafał Trzaskowski przyjmuje wynik, ale doskonale wie, że wybory nie były uczciwe. Jeżeli teraz użyto takiej skali manipulacji, bo PiS tak boi się utraty władzy, to co będzie w następnych wyborach? Jeżeli byśmy teraz odpuścili, to ukradną nam demokrację na dobre. A tego nie pozwolimy zrobić – oświadczyła Nowacka.

CZYTAJ TAKŻE: Zatrzymany w sprawie pożaru katedry w Nantes uchodźca nadal w areszcie

W jej ocenie “Andrzej Duda został wybrany legalnie, bo te głosy jakoś do niego spłynęły, natomiast został wybrany nieuczciwie”. – To jest tak, jakby jechał na dopingu – dodała posłanka KO.

W drugiej turze wyborów prezydenckich Andrzej Duda zdobył 51,03 proc. głosów, natomiast Rafał Trzaskowski – 48,97 proc.

DORZECZY

Dodano w Bez kategorii