Nicholas Sandmann to nastoletni obrońca życia z USA, który w zeszłym roku był przedstawiany przez liberalne media jako rasista i homofob. Powodem tego była postawa ucznia katolickiej szkoły wobec indiańskiego plemienia Omaha oraz przedstawicieli jednej z żydowskich sekt.

Do zdarzenia, po którym media fałszywie przedstawiły postawę młodego katolika doszło tuż po waszyngtońskim Marszu dla Życia w 2019 roku. To wtedy Nicholas Sandmann wraz z kolegami ze szkoły Covington Catholic High School wziął udział w prowokacji ze strony członków indiańskiego plemienia Omaha oraz przedstawicieli jednej z żydowskich sekt. Media sugerowały, że jego postawa była pogardliwa wobec Indian i członków sekty. Zarzucano mu, że słownie zaatakował jednego z uczestników zgromadzenia.

W związku ze skandalicznym zachowaniem mediów, chłopak wraz ze swoimi prawnikami postanowił złożyć pozwy o zniesławienie i przedstawienie jego fałszywego wizerunku. W pozwie przeczytać można było m.in., że „Washington Post” „niesłusznie piętnował i zastraszał Nicholasa, gdyż jest on białym, katolickim studentem”. We wniosku domagał się również wypłaty ćwierć miliarda dolarów rekompensaty od redakcji.

Jak informują amerykańskie media, po ponad roku od tamtych zdarzeń, młody obrońca życia zawarł ugodę z dziennikiem The Washington Post. Szczegóły ugody nie zostały podane do publicznej wiadomości. Rzecznik tej jednej z największych redakcji w USA powiedział Fox News: „Cieszymy się, że byliśmy w stanie osiągnąć obopólne rozwiązanie związane z pozostałymi roszczeniami w tym pozwie” – stwierdził.

„Jestem wiernym chrześcijaninem i praktykującym katolikiem i zawsze staram się żyć zgodnie z ideałami, których uczy mnie moja wiara – szanować innych i nie podejmować żadnych działań, które mogłyby prowadzić do konfliktów lub przemocy” – powiedział Nicholas Sandmann.

Zobacz także: Unijny podatek od plastiku. Wielka suma dla Brukseli

źródło: lifenews.com/ pch24.pl

Dodano w Bez kategorii

Od 2021 roku wejdzie w życie unijny podatek od jednorazowych opakowań z plastiku. Za jeden kilogram przedsiębiorca musi zapłacić dodatkowo 80 eurocentów. Polska w ciągu najbliższych siedmiu lat będzie musiała stracić na konto Brukseli blisko 3 miliardy euro. Eksperci przewidują wzrost cen produktów.

Kilka dni temu podczas obrad Rady Europejskiej zatwierdzono wprowadzenie unijnego podatku od plastiku. Obejmie on produkty niepodawane recyklingowi. Za kilogram takich odpadków producent będzie musiał od 1. stycznia 2021 roku zapłacić 80 eurocentów.

Według opiniodawców, taki ruch ma zmusić kraje członkowskie do inwestycji w odzyskiwanie materiałów oraz w produkty biodegradalne, które dzięki swoim właściwościom mają chronić środowisko naturalne. Państwa, które nie spełnią unijnych wymagań będą płacić odpowiednie kary finansowe.

Zobacz także: Prokuratura chce postawić Cimoszewiczowi zarzuty. Będzie wniosek o pozbawienie immunitetu

“Perspektywa nowego budżetu UE na lata 2021-2027 otwiera szansę na cywilizacyjny przełom w zakresie recyklingu tworzyw sztucznych. Recykling musi być nie tylko opłacalny środowiskowo, ale też finansowo, aby Polska uniknęła kar w postaci daniny od plastiku niepoddanego recyklingowi. Jako branża recyklingu jesteśmy gotowi na inwestycje i rozwój, ale niezbędny jest tzw. przedsionek ROP, czyli wymóg obligatoryjnego wykorzystania recyklatów w opakowaniach i produktach z tworzyw sztucznych. Odpowiednie rozwiązania prawne dadzą niezbędny bodziec do lepszego wykorzystania zasobów i realne wprowadzanie Zielonego Ładu w Europie” – mówił prezes stowarzyszenia “Polski Recykling”, Szymon Dziak-Czekan.

Nasz kraj pod tym względem spełnia formalne warunki czystości. W 2017 roku 35% produktów z plastiku było odzyskiwanych natomiast w tym roku ma już to wynieść 44%. Za pięć lat powinniśmy odzyskiwać 54% plastiku. Jak dotychczas, najwięcej odpadów spala się w specjalnych spalarniach.

W latach 2021-2027 Polska ma zapłacić w podatkach około 3 miliardów euro, za odpady nieodnawialne. Eksperci natomiast uważają, że za unijny podatek zapłacą zwykli obywatele podczas codziennych zakupów. Jest to związane z narzucaniem obowiązku opłat na przedsiębiorstwa.

money

Dodano w Bez kategorii

Minister Sprawiedliwości Zbigniew Ziobro nie zabiega o stanowisko wicepremiera – zapewnił w poniedziałek wiceszef MS Michał Wójcik. Pytany, czy Solidarna Polska zachowa kierownictwo w dwóch resortach odparł, że taka była umowa, a umów należy dotrzymywać.

Wiceszef MS, wiceprezes Solidarnej Polski Michał Wójcik w wywiadzie dla TVN24 powiedział, że ugrupowanie pozytywnie ocenia rządy premiera Mateusza Morawickiego i współpracę w ramach Zjednoczonej Prawicy.

Pytany, czy Zbigniew Ziobro powinien zostać wicepremierem powiedział, że Solidarna Polska nie rozmawia w pierwszej kolejności o stanowiskach, ale o tym, jak służyć Polakom. Nigdy minister Zbigniew Ziobro nie zabiegał o to, aby być wicepremierem. Dla nas najważniejszy jest program dla Polski i jak go zrealizować. A stanowiska to jest melodia przyszłości – dodał.

Wiceminister zapewnił, że minister Ziobro nie zabiega o stanowisko wicepremiera.

Pytany, czy Solidarna Polska zachowa dwa ministerstwa odparł: “pacta sunt servanda”. Taka była umowa i trudno przyjmować w tym momencie, że jeżeli ktoś gdzieś w drzwiach powiedział, że będzie to jedno ministerstwo, żeby przyjmować to poważnie – dodał.

Zaznaczył przy tym, że ostateczną decyzję w tej kwestii będą podejmować trzej liderzy Zjednoczonej Prawicy.

W ubiegłą niedzielę prezes PiS zapowiedział, że w rządzie “na pewno będą zmiany personalne”, rząd ma być inaczej skonstruowany; Kaczyński zadeklarował zarazem, że “premier zostaje”.

Planowana rekonstrukcja rządu oraz nowa umowa koalicyjna były wśród tematów niezależnych od siebie czwartkowych obrad władz Porozumienia i Solidarnej Polski. Również w czwartek wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS Ryszard Terlecki powiedział, że w związku ze zmianami w rządzie zmniejszona ma być liczba resortów, a każdemu z koalicjantów PiS miałby przypaść jeden resort.

Obecnie przedstawiciele Porozumienia stoją na czele dwóch resortów: rozwoju (kierowanym przez wicepremier Jadwigę Emilewicz) oraz nauki i szkolnictwa wyższego (Wojciech Murdzek), natomiast politycy Solidarnej Polski kierują resortami sprawiedliwości (Zbigniew Ziobro) i środowiska (Michał Woś). Przedstawiciele Solidarnej Polski i Porozumienia mają też w rządzie wiceministrów.

Źródło: dziennik.pl

Dodano w Bez kategorii

Tempo rozprzestrzeniania się koronawirusa na świecie niepokojąco szybko rośnie. W niedzielę liczba potwierdzonych zakażeń przekroczyła 16 milionów, zaś licznik zgonów osiągnął 645 tysięcy osób.

Informacje na temat szybko rosnącej liczby przypadków przekazała agencja AFP. Przypomina ona, że 2 kwietnia została przekroczona bariera miliona zakażeń (co zajęło nieco ponad 3 miesiące), 21 maja odnotowano przypadek numer pięć milionów, zaś 10 milionów – 29 czerwca. Ostatni milion nowych przypadków odnotowano na przestrzeni zaledwie czterech dni.

Koronawirus na świecie. Obie Ameryki z najwyższymi wzrostami

Najszybsze tempo wzrostu zakażeń odnotowuje się w Stanach Zjednoczonych. Tylko w sobotę w tym kraju potwierdzono 67 tysięcy nowych przypadków. Dalej w tej statystyce znajdują się Indie (48 tysięcy), Brazylia (48 tysięcy) i Republika Południowej Afryki (12 tysięcy). Szybkie tempo wzrostu panuje również w krajach Ameryki Łacińskiej, zwłaszcza w Meksyku, Kolumbii, Argentynie i Peru.

Całościowo najwięcej przypadków zakażenia potwierdzono w USA (4,3 mln), Brazylii (2,4 mln) i Indiach (1,4 mln). W pierwszych dwóch tych krajach odnotowano również największą liczbę zgonów – odpowiednio 149 tysięcy i 86 tysięcy. Trzecie miejsce pod tym względem zajmuje Wielka Brytania (45 tysięcy).

Zgony na koronawirusa a grypa

Przypadek Brazylii jest o tyle poważny, że zdaniem wielu epidemiologów faktyczna liczba zakażeń w tym kraju jest znacznie wyższa. Kilka dni temu odnotowano tam nowy rekord potwierdzonych przypadków w ciągu doby – niemal 68 tysięcy.

Niepokojąco szybko rośnie również liczba zgonów na całym świecie. Od początku pandemii we wszystkich państwach z powodu koronawirusa zmarło 645 717 osób. WHO z kolei informuje, że w ciągu roku z powodu grypy umiera od 310 do 650 tysięcy osób.

Źródło: gazeta.pl

Dodano w Bez kategorii

Relokacja wojsk z Niemiec do Polski może nastąpić po wyborach. Chyba że Donald Trump przegra – podaje w poniedziałek “Dziennik Gazeta Prawna”.

Gazeta zaznacza, że kilka dni po wyborach w Polsce Warszawę odwiedził amerykański wiceminister obrony Ryan D. Mccarthy, odpowiedzialny za cywilną kontrolę nad armią.

“Rozmawiałem z ministrem Błaszczakiem o negocjacjach na temat umowy o współpracy obronnej (DCA – Defense Cooperation Agreement), a także o tym, jak możemy ostatecznie sprostać swojej części tej umowy” – mówi, cytowany przez “DGP”, amerykański wiceminister obrony.

Mccarthy podczas spotkania dodał, że obecność Amerykanów w Polsce zwiększona zostanie o tysiąc żołnierzy. Zapytany, czy ten kontyngent przyjedzie z Niemiec – o czym dwa razy w amerykańskich mediach wspominał Donald Trump przy okazji deklaracji zmniejszenia obecności USA w RFN – Mccarthy zadeklarował, że tysiąc, o którym mówi, nie ma związku z tym, o czym wspominał Trump. Odnosi się on natomiast do żołnierzy, co do których polski i amerykański prezydent umówili się w Waszyngtonie 18 miesięcy temu. 

Amerykański polityk unikał konkretnej odpowiedzi na pytanie, jak należy rozumieć słowa Trumpa na temat przeniesienia wojsk z RFN do Polski – czytamy.

Jak podaje dziennik, w Waszyngtonie panuje przekonanie, że za decyzją Donalda Trumpa stoi Richard Grenell, do niedawna ambasador USA w Berlinie, który przez kilka miesięcy w tym roku pełnił obowiązki dyrektora Wywiadu Narodowego, a teraz zajmuje się kampanią wyborczą prezydenta. Ten republikański konsultant i dyplomata nie ukrywał publicznie swojej niechęci do rządu i decyzji Angeli Merkel. 

Niewykluczone, że Mark Esper – obecny szef Pentagonu – wstrzymuje się z realizacją deklaracji prezydenta, bo czeka na wynik listopadowych wyborów w USA. Jeśli Trump przegra, sytuacja niemal na pewno się zmieni, a w Niemczech zostanie utrzymane status quo. Jeśli wygra – jego decyzję o relokacji do Polski wykona już nowy szef Pentagonu – informuje “DGP”.

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna, interia.pl

Dodano w Bez kategorii
Senat

PiS odbije Senat z rąk opozycji? Wicemarszałek Marek Pęk stwierdził, że „jeszcze dwóch senatorów” i może do tego dojść. – Będziemy się teraz bacznie przyglądać całej sytuacji – mówił portalowi tvp.info.

Po wyborach prezydenckich powrócił temat ewentualnego odbicia Senatu przez Prawo i Sprawiedliwość. W izbie wyższej sytuacja jest skomplikowana: blok klubów opozycji liczy 48 senatorów (43 z KO, 3 z PSL i 2 z Lewicy), taką samą liczbą senatorów dysponuje PiS. Wszystko jest zależne od czwórki senatorów niezrzeszonych, którzy są w nieformalnej koalicji z opozycyjnym blokiem.

Już po wyborach parlamentarnych zaczęto spekulować, jak i kiedy PiS uda się przejąć senatorów, by zdobyć większość w izbie wyższej. Niedawno mówił o tym Krzysztof Sobolewski, szef Komitetu Wykonawczego PiS, który w Polskim Radio stwierdził, że jego partia „jeszcze” nie ma większości w Senacie. – Jeszcze nie ma. Ale wszystko przed nami – mówił.

Marek Pęk: Jeszcze dwóch senatorów i układ sił może się zmienić

Niedawno w rozmowie z PAP medialne spekulacje o transferach w Senacie komentował marszałek izby wyższej Tomasz Grodzki. Jak mówił, wierzy w senatorów, i że nie będą „podatni na korupcję polityczną”. – Myślę, że nikt nie chce kończyć kariery w odium zdrajcy – powiedział.

Portal tvp.info poprosił o ocenę tego stanowiska wicemarszałka Senatu z PiS Marka Pęka. Polityk stwierdził, że zaobserwował „wzmożoną nerwowość” po stronie Grodzkiego, ponieważ większość senacka jest „krucha”. Podkreślał, że w ostatecznym rozrachunku to PiS ma „największy, jednolity klub”.

Jeszcze dwóch senatorów – obecnie senator niezależna Lidia Staroń w większości zgadza się z nami – i układ sił może się zmienić. Będziemy się teraz bacznie przyglądać całej sytuacji – powiedział Marek Pęk.

Źródło: TVP Info, wprost.pl

Dodano w Bez kategorii

Bojówkarz Antify został aresztowany w Portland. W czasie zamieszek próbował nożem zabić czarnoskórego zwolennika prezydenta Donalda Trumpa.

Do próby morderstwa doszło w sobotę w czasie zamieszek w Portland. Czarnoskóry zwolennik Trumpa i youtuber znany w sieci jako Black Rebel pojawił się na rozruchach organizowanych przez faszystów z Antify i rasistów z BLM, by zrobić z nich relację do mediów społecznościowych.

Bojówkarz Antify i pedofil w jednym

Rebel wybrał się z czterem przyjaciółmi. Rozpoznał go jeden faszystów Antify Blake David Hampe. Wtedy zaczęli śledzić go bojówkarze. Hampe podał przez media społecznościowe gdzie się znajduje Rebel.

Czarnoskóry youtuber opowiada, iz próbował porozmawiać z bojówkarzami Antify. Zbliżył się do nich i zapytał: Co słychać?  

Wtedy Hampe podszedł do niego i bił mu nóż w okolicy nerek.

– Ten nóż był wystarczająco długi. Wbił go, żeby mnie zabić – opowiedział Rebel, który jeszcze z karetki robił relację na żywo.

Policji udało się aresztować Hampe’a, a nagranie z zatrzymania udało się zrobić dziennikarzowi Garrisonowi Davisowi. Kolejne sceny uchwycił fotoreporter „Blaze” Elijah Schaffer. Faszyści Antify próbowali odbić niedoszłego mordercę. Atakowali funkcjonariuszy i samochód, w którym był Hampe.

Jak się okazuje Hampe jest nie tylko faszystą z Antify, ale też pedofilem. W 2008 roku w Main został skazany na 4,5 roku wiezienia. Policja odkryła na jego komputerze pornografię dziecięcą. W jego samochodzie znaleziono dziecięce zabawki, bieliznę dziecięca, naklejki dla dzieci, ręczniki dziecięce z postaciami z komiksów, prezerwatywy, lubrykanty. Hampe trzymał pornografię dziecięca nawet na komputerze swej matki.

Zboczeniec i faszysta z Antify przebywa teraz w areszcie w Portland. Będzie odpowiadał za próbę zabójstwa.

NCZAS

Dodano w Bez kategorii

“Szok!”, “Zaskoczenie!” – tak francuska prasa komentuje przyznanie się afrykańskiego imigranta do podpalenia katedry w Nantes we Francji. Usłyszał on zarzuty i został w nocy umieszczony w areszcie śledczym. Chodzi o 39-letniego Rwandyjczyka, który od pięciu lat pracował jako wolontariusz w diecezji, gdzie zapewniono mu dach nad głową i wyżywienie.

Pożar w katedrze w Nantes wybuchł w sobotę, przed godz. 8 rano i został opanowany około godz. 10. W akcji gaśniczej brało udział ok. 100 strażaków. W wyniku pożaru całkowicie zniszczone zostały zabytkowe organy. 400-letnie barokowe organy, które uniknęły zniszczenia podczas rewolucji francuskiej i pożaru świątyni w styczniu 1972 roku teraz spłonęły doszczętnie. Instrument zbudowany przez organmistrza Girardeta w 1621 roku był wielokrotnie restaurowany i powiększany. Po zdarzeniu prokuratura w Nantes wszczęła dochodzenie “w sprawie podpalenia”.

Francuskie media nie dowierzają

Do podpalenia przyznał się 39-letni rwandyjski imigrant, który jeszcze podczas przed tygodniem podczas przesłuchań zapewniał o swojej niewinności. Mężczyzna posiadał klucze do świątyni, ponieważ od pięciu lat pracował jako wolontariusz w diecezji, gdzie zapewniono mu schronienie i wyżywienie. Dlaczego zdecydował się na podpalenie katedry? Tego nie umiał w sposób racjonalny wyjaśnić. Wcześniej jednak nie krył swojej złości na władze Francji za nieprzedłużenie mu dokumentów pobytowych.

Afrykańskiemu imigrantowi grozi do 10 lat pozbawienia wolności i 150 tys. euro grzywny.

DORZECZY

Dodano w Bez kategorii
Sala plenarna Sejmu RP.

Na zlecenie portalu “Wirtualna Polska” wykonano najnowszy sondaż przez IBRIS. Ponad 60 procent Polaków poszłaby dziś na wybory parlamentarne. Do Sejmu dostałoby się pięć ugrupowań: PiS, KO, Lewica, Konfederacja oraz PSL.

Na wybory parlamentarne, gdyby się odbyły one w tą niedzielę poszłoby blisko 60% Polaków. Zdecydowanych było 46,1 procent osób, a 14,4 procent wyraziło chęć udziału. Natomiast ponad 35 procent osób nie wzięłaby udziału w najbliższych wyborach.

Zobacz także: Błażej Kmieciak przewodniczącym państwowej komisji ds. pedofilii

W badaniu IBRIS dla “Wirtualnej Polski” wyszło, że PiS otrzymałoby 39,2 procent poparcia. Na drugiej pozycji utrzymałaby się Koalicja Obywatelska z 26,5 procent poparcia. Na trzecie miejsce tym razem wskakuje Lewica z wynikiem 9,8 procent poparcia, natomiast Konfederacja 9,3 procent. Ostatnią siłą jaką weszłaby do polskiego Sejmu byłoby PSL uzyskując 5,1 procent.

https://twitter.com/IBRiS_PL/status/1287386263037841415

Sondaż IBRIS został przeprowadzony w dniach 24-25 lipca 2020 roku na reprezentatywnej próbie 1100 dorosłych Polaków. Badanie zrealizowano metodą telefonicznych, standaryzowanych wywiadów kwestionariuszowych wspomaganych komputerowo (CATI).

wp

Dodano w Bez kategorii
Euromajdan Ukraina

W Częstochowie w dniu 21 lipca 2020 roku odbyło się sympozjum geostrategiczne pt. Anatomia kolorowych rewolucji. Organizatorem wydarzenia było Polskie Towarzystwo Geostrategiczne.

Wydarzenie ze względu na organizację miało charakter szczególny. Problematyka zrewoltowanych mas, buntów, rewolucji społeczno-politycznych nazywanych bardzo często mianem kolorowych rewolucji, pomimo iż bardzo aktualna, jest tematem drażliwym i krępowanym w dyskursie akademickim.  Organizatorzy natomiast, postanowili odejść od nadgorliwych manier akademickich koncentrując się na analitycznym i praktycznym aspekcie omawianych zagadnień.

W założeniu sposób przeprowadzenia konferencji miał przebiegać według reguł Chatham House. Oznacza to, iż uczestnicy mieli swobodę w posługiwaniu się pozyskanymi informacjami, argumentami, które w obecnej rzeczywistości akademickiej, medialnej czy społecznej mogłyby być uznane przez wielu za niepoprawne.

W części referatowej spotkania wystąpili: prof. Andrzej Zapałowski z Uniwersytetu Rzeszowskiego, dr Michał Siudak z Uniwersytetu Jagiellońskiego oraz dr Leszek Sykulski z Uniwersytetu Humanistyczno-Przyrodniczego im. Jana Długosza w Częstochowie.

Poruszane kwestie dotyczyły takich zagadnień, jak:

– mechanizmy, metody i techniki wpływania na sytuację geostrategiczną za pomocą czynników społecznych;

– geostrategiczny wymiar konfliktów poniżej progu wojny;

– metody non-violent action w teorii i praktyce;

– strategia oporu niekierowanego – wybrane metody;

– wojna hybrydowa;

– walka informacyjna;

– studia przypadków (“pomarańczowa rewolucja” na Ukrainie, “rewolucja róż” w Gruzji, “tulipanowa rewolucja” w Kirgistanie, tzw. Arabska Wiosna, próba wywołania rewolucji w Macedonii w 2016 r. itd.).

Zobacz także: Czy Rosja się rozpadnie? dr Leszek Sykulski o Putinie, rosyjskich agentach w Polsce i sile armii

Część referatowa miała stanowić wstęp, przygotowanie do strategicznej gry decyzyjnej (gry wojennej) w formule narracyjnej gry macierzowej. Głównym podmiotem prowadzenia konfliktu nie były siły zbrojne, lecz ludność cywilna, gdzie pojedynczy człowiek z dostępem do Internetu staje się żołnierzem wojny informacyjnej w walce o sferę kognitywną. „The matrix games narrative wargames” zostały wymyślone na początku lat 90, wykorzystywane przez służby specjalne i ośrodki akademickie w wielu krajach, natomiast w Polsce niemal nieznane.

W wydarzeniu wzięli również udział koordynatorzy Stowarzyszenia Roty Marszu Niepodległości Bartosz Szatkowski i Rafał Gawęda. Podczas sympozjum Bartosz Szatkowski przedstawił rzadko poruszaną w Polsce problematykę piroterroryzmu, tj. wykorzystania ognia jako broni w działaniach terrorystycznych i zrewoltowanych mas.

Sympozjum ma mieć charakter cykliczny, a przeprowadzana gra wojenna udoskonalana. Relacja z wydarzenia ukaże się niebawem na kanale Mediów Narodowych.

Dodano w Bez kategorii