/ fot. pixabay

Do tragicznego zdarzenia doszło wczoraj na jednej z holenderskiej plaży. 37-letni Polak uratował trójkę dzieci przed zatonięciem na otwartym morzu. Niestety za bohaterski czyn przypłacił własnym życiem. Po pewnym czasie morze wyrzuciło ciało na brzeg, lecz służby ratownicze nie zdołały uratować naszego rodaka.

W ostatnią niedzielę w holenderskiej miejscowości Julianadorp doszło do tragicznego zdarzenia. Trójka dzieci beztrosko korzystała z uroków morza i plaży. Pływające dzieci w pewnym momencie porwał prąd morski, który spowodował, że zaczęły tonąć.

Zobacz także: „Passauer Neue Presse”: Stan zdrowia Benedykta

Niebezpieczeństwo zauważył 37-letni Polak wypoczywający w Holandii. Rzucił się on ratować dzieci. Zdołał je odciągnąć bliżej brzegu, lecz morski pociągnął go za sobą. Nie zdołał już się uratować, a z pomocą polskiemu obywatelowi ruszyły służby ratownicze z Holenderskiego Królewskiego Towarzystwa Ratowniczego oraz z udziałem śmigłowca i samolotu Straży Powietrznej.

Po pewnym czasie morze wyrzuciło na brzeg ciało naszego rodaka. Służby ratownicze nie zdołały jednak uratować Polaka i stwierdziły zgon. Holenderskie media podały, że w ten dzień panowały trudne warunki pogodowe.

wp

Dodano w Bez kategorii

Światowa Organizacja Zdrowia wykorzystuje obecnie trwającą pandemię jako pretekst do promowania aborcji farmakologicznej. WHO opublikowała poszerzoną wersję przewodnika, w którym zaleca państwom utrzymanie „kluczowych usług”, pomimo ograniczeń nakładanych w związku z epidemią COVID-19.

Wśród tych usług, w rozdziale dotyczącym praw reprodukcyjnych i seksualnych wymieniona została „bezpieczna aborcja”. WHO otwarcie zachęca kobiety planujące dokonanie aborcji do samodzielnego przeprowadzenia jej w domu z użyciem środków poronnych, wpisanych zresztą przez Organizację na listę „kluczowych leków”. WHO zaleca także, by władze państw rozważyły zniesienie części ograniczeń, które utrudniają nie tylko dostęp do aborcji, ale także sprowadzanie środków medycznych wywołujących poronienie. Agenda ONZ promuje aborcję farmakologiczną jako nieinwazyjną metodę leczenia i zaleca rozważenie stosowania jej w ramach „bezpiecznej aborcji” do 12 tygodnia, a w niektórych przypadkach nawet do 24 tygodnia ciąży. 

Aborcja a prawo międzynarodowe

“Twierdzenia o pozytywnym wpływie aborcji na zdrowie kobiet nie znajdują uzasadnienia w faktach. Jak już wykazaliśmy w kompleksowej analizie, legalizacja aborcji wcale nie przyczynia się do spadku śmiertelności kobiet, a w niektórych państwach zachodzi wręcz odwrotna korelacja. Aborcja farmakologiczna, poza tym, że stanowi śmiertelne zagrożenie dla poczętego dziecka, jest również niebezpieczna dla przeprowadzających ją kobiet. Powoduje liczne skutki uboczne, a jej następstwa często wymagają hospitalizacji. Wszelkie działania ze strony organizacji międzynarodowych zmierzające do popularyzacji aborcji na globalną skalę są z gruntu sprzeczne z obowiązującym prawem międzynarodowym i wartościami, na których zostało ono zbudowane. System ochrony praw człowieka powstał właśnie po to, by chronić ludzi i ich prawa do życia, także tych najmłodszych i najbardziej bezbronnych przed przemocą i nadużyciami” – podkreśla Karolina Pawłowska, Dyrektor Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.

Wielka Brytania i Francja, wdrożyły już zalecenia WHO odnośnie umożliwienia kobietom dokonywania zabicia dziecka w czasie pandemii. Organizacje proaborcyjne usilnie dążą do tego, aby aborcja, również w innych krajach, została uznana za usługę niezbędną, gdyż, ich zdaniem, w większości państw nie jest ona traktowana priorytetowo i z tego względu zawieszono jej wykonywanie w związku z zagrożeniem epidemiologicznym.

źródło: pch24.pl/Ordo Iuris

Zobacz także: Sąd Najwyższy podjął uchwałę. Wybory prezydenckie są ważne

Dodano w Bez kategorii

Wybory prezydenckie z 12 lipca 2020 r. są ważne – orzekł Sąd Najwyższy. Orzeczenie oznacza definitywne rozwianie wątpliwości nt. ważności głosowania.

Po wyborach do SN wpłynęło łącznie blisko 6 tys. protestów wyborczych. Jedynie w 1995 r. do SN wniesiono więcej protestów przeciwko ważności wyborów. Izba Kontroli Nadzwyczajnej SN zakończyła rozpatrywanie protestów w niedzielę. W 92 przypadkach zarzuty w nich zawarte zostały uznane za zasadne w całości lub w części, ale bez wpływu na wynik wyborów. Większość protestów została jednak pozostawiona bez dalszego biegu.

Wśród protestów pozostawionych bez dalszego biegu był też protest wyborczy pełnomocnika komitetu wyborczego Rafała Trzaskowskiego. Sąd Najwyższy wskazał, że protest wyborczy komitetu Trzaskowskiego w części wykraczał poza jego ustawowo określony przedmiot i granice zakreślone w Kodeksie wyborczym. Sąd uznał też, że w części wnoszący protest nie przedstawił ani nie wskazał dowodów na poparcie formułowanych zarzutów, do czego obliguje go Kodeks wyborczy.

W uchwale Sądu Najwyższego możemy przeczytać, że: “Sąd Najwyższy (…) stwierdza ważność wyboru Andrzeja Sebastiana Dudy na prezydenta RP dokonanego 12 lipca 2020 r.” Jak powiedziała w uzasadnieniu uchwały przewodnicząca składu Ewa Stefańska, sąd podejmując uchwałę “wziął pod uwagę wszystkie okoliczności, także te, które nie były przedmiotem protestu wyborczego”.

Przypomnijmy, że w drugiej turze wyborów prezydenckich, która odbyła się 12 lipca, Andrzej Duda zdobył 51,03 proc. głosów, natomiast jego kontrkandydat Rafał Trzaskowski – 48,97 proc. Frekwencja wyniosła 68,18 proc.

źródło: rmf24.pl

Zobacz także: Polski przemysł wrócił na właściwe tory. Zaskakująco dobre dane

Dodano w Bez kategorii

Dziś na portalu informacyjnym “Onet” pojawił się artykuł, który omawia aspekty obecności amerykańskich żołnierzy w Polsce. Według pozyskanych przez tamtejszą redakcje danych, goszczący w naszym kraju wojskowi będą wyjęci spod prawa. Ma to się stać po podpisaniu nowej umowy z amerykańskim rządem. Porannym doniesieniom zaprzecza sam Minister Błaszczak.

Minister Obrony Narodowej Mariusz Błaszczak otrzymał misję stworzenia nowej umowy, która zagwarantowałaby dalszą obecność amerykańskich żołnierzy w Polsce oraz pracował nad zwiększeniem ich liczebności w naszym kraju. Redaktor Edyta Żemła z portalu “Onet” udostępniła nad ranem artykuł, który ma pokazywać kulisy negocjacji polskiego rządu z Waszyngtonem.

Na początku czerwca w przedłużających się negocjacjach miał pomóc Prezydent Andrzej Duda, który odbył podróż do Stanów Zjednoczonych, gdzie spotkał się z prezydentem Donaldem Trumpem. Polski rząd oczekiwał, że dzięki jego negocjacjom uda się pozyskać wycofującą się z Niemiec jednostkę Eskadry Sił Lotniczych USA dysponującej myśliwcami F-16. Przede wszystkim polski prezydent miał przedstawić swojemu amerykańskiemu odpowiednikowi nową umowę wojskową, która jednak nie została wypracowana na czas przez Ministra Mariusza Błaszczaka.

Zobacz także: Ukraina wprowadza kwarantannę dla osób przyjeżdżających z Polski

Zdaniem informatora redakcji “Onet” – “Narracja resortu obrony była taka, by do tematu wrócić po wyborach” – z tego powodu pojawiały się naciski na polski rząd, aby jak najszybciej ogłosić nową umowę. Z powodu jej braku prawdopodobnie amerykańskie korpusy miały powędrować do Rumunii i Turcji. A następnie według kolejnych informacji do Belgii i Włoch. Wszystko wskazuje jednak na to, iż kierunek Polski, wciąż pozostaje przy życiu.

Zapis zabezpieczający prawne przebywanie Amerykanów

Najważniejszym elementem pod kątem prawnym stanowi tzw. Status of Forces Agreement. Zapis ten reguluje stosunek prawny amerykańskich żołnierzy oraz pracowników cywilnych w Polsce. Dotychczas w sprawach karnych to strona Polska posiada pierwszeństwo w egzekwowaniu sprawiedliwości w nadzwyczajnych przypadkach. Wyjątek stanowi popełnienie przestępstwa przez amerykańskiego obywatela stacjonującego w Polsce podczas wykonywania obowiązków służbowych.

Wkrótce może się to zmienić pod wpływem nowej umowy, która ma wykluczyć amerykańskich żołnierzy i pracowników cywilnych spod polskiego prawa.

“Żołnierze USA, nawet jeśli popełnią przestępstwo niezwiązane ze służbą, to nie będą podlegać prawu polskiemu, lecz amerykańskiemu” – powiedział informator “Onetu”, który wspomniał także, że ma chodzić o takie przestępstwa jak rozboje poza terenem bazy, gwałty, spowodowanie wypadków pod wpływem alkoholu itd. – “Takiego żołnierza przejmą amerykańscy żandarmi, przetransportują do swojej bazy i odeślą do USA, gdzie będzie sądzony” – dodał.

Takim doniesieniom zaprzeczył dzisiaj Minister Obrony Mariusz Błaszczak, mówiąc że są one szkodliwe dla Polski, a zapisy umowy zostaną ujawnione po jej podpisaniu – “Pojawiające się informacje dotyczące zasad stacjonowania żołnierzy Sił Zbrojnych USA w Polsce są nieprawdziwe. Umowę przedstawię po jej podpisaniu. Dezinformowanie szkodzi bezpieczeństwu Polski!”.

onet

Dodano w Bez kategorii

Według badań IHS Markit, lipiec 2020 okazał się nadspodziewanie dobry dla polskiego przemysłu. Mocno odbiły w górę nowe zamówienia.

Według badań ankietowych menadżerów do spraw zakupów w firmach przemysłowych tegoroczny lipiec był najlepszym okresem od dwóch lat. Na to przynajmniej wskazuje indeks PMI, który według najnowszych wyliczeń osiągnął wartość 52,8 pkt. Indeks notuje wartości od 0 do 100 pkt. i każdy odczyt powyżej 50 pkt. oznacza prognozę wzrostu w najbliższym czasie. 52,8 pkt. to wartość dość wysoka, bo historyczne maksimum dla naszego kraju wynosi 55,9 pkt.

W lipcu zwiększyła się liczba nowych zamówień otrzymanych przez polskich producentów. Tempo wzrostu nowych kontraktów było najszybsze od lipca 2018 – wskazano w raporcie, jednocześnie informując, że do czerwca liczba nowych zamówień spadała nieustannie przez 20 miesięcy i był to najdłuższy trend zniżkowy w 22-letniej historii badań.

Napływ nowych zleceń odnotowano zarówno na rynku krajowym jak i na rynkach zagranicznych. Eksport wzrósł po raz pierwszy od dwóch lat. Tempo wzrostu było jednak słabe w związku z ograniczającymi popyt obostrzeniami społecznymi wciąż obowiązującymi w wielu krajach.

To skutkowało wzrostem produkcji po raz pierwszy od października 2018, przy czym wskazano, że po części wynika to z realizacji zaległych kontraktów. Przedsiębiorcy byli przy tym optymistyczni odnośnie produkcji w najbliższych 12 miesiącach.

Wskaźnik zatrudnienia do poprawy

Cały czas kuleje jednak wskaźnik zatrudnienia. Jego poziom ponownie się obniżył, a “niepewność odnośnie długofalowych skutków gospodarczych pandemii sprawiła, że optymizm biznesowy wzrósł tylko nieznacznie od zeszłego miesiąca” – czytamy w raporcie. To wskazuje, że przedsiębiorcy obawiają się nowych kosztów i wciąż nie są pewni przyszłości.

W lipcu zatrudnienie znów spadło, choć warto wspomnieć, że trend zniżkowy rozpoczął się długo przed wybuchem pandemii koronawirusa. Poziom zatrudnienia obniża się niemal nieustannie od października 2018 (z wyjątkiem dwóch miesięcy). Tempo spadku powróciło do średniego poziomu sprzed kryzysu” (trend obserwowany od ponad dwóch lat).

“Trzeci z rzędu duży wzrost głównego Wskaźnika PMI w końcu wywindował indeks powyżej neutralnego progu 50,0. Wskaźnik rejestrował negatywne wartości nieprzerwanie od października 2018, a lipcowy odczyt zakończył 20-miesięczny i zarazem najdłuższy od niemal 18 lat okres spadku” – podsumował ekspert IHS Markit, Trevor Balchin.

źródło: businessinsider.com.pl

Zobacz także: Szumowski zapowiada kontrole w sklepach. „Tutaj nie ma żadnych wymówek medycznych”

Dodano w Bez kategorii

Stan zdrowia Benedykta XVI, który choruje na powodującą silne bóle różę twarzy, jest bardzo zły – poinformował w poniedziałek (3 sierpnia) niemiecki dziennik “Passauer Neue Presse”, powołując się na jego biografa Petera Seewalda.

Jak powiedział Seewald, 93-letni emerytowany papież jest bardzo słaby. Ma nadal sprawny umysł i pamięć, ale jego głos jest ledwo słyszalny. 

Papież choruje od czasu powrotu z Ratyzbony, gdzie odwiedził swego brata tuż przed jego śmiercią.

Seewald osobiście przekazał w sobotę (1 sierpnia) Benedyktowi XVI napisaną przez siebie biografię niemieckiego papieża. Jego rozmówca był mimo swych cierpień w nastroju optymistycznym i zadeklarował, że jeśli zaistnieje taka możliwość, iż częściowo odzyska siły, wówczas znów sięgnie po pióro. 

Źródło: interia.pl

Dodano w Bez kategorii

Gazprom

Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów nałożył blisko 213 mln zł kary na Gazprom z powodu braku współpracy w dochodzeniu prowadzonym w związku z budową gazociągu Nord Stream 2, podał Urząd.

„Nałożenie kary na Gazprom związane jest z prowadzonym postępowaniem w sprawie utworzenia konsorcjum finansującego budowę gazociągu Nord Stream 2 bez wymaganej zgody prezesa UOKiK. Prezes Urzędu postawił w tej sprawie zarzuty sześciu spółkom: Gazpromowi z Rosji, Engie Energy ze Szwajcarii oraz czterem pochodzącym z Niderlandów: Uniper, OMV, Shell oraz Wintershall. W trakcie trwania tego postępowania” – czytamy w komunikacie.

Prezes UOKiK zwrócił się o dokumenty istotne dla sprawy także do Gazpromu, jednak spółka odmówiła udzielenia informacji ważnych dla prowadzonego postępowania.

– Na podstawie istniejących przepisów zwróciliśmy się na początku roku do Gazpromu o udostępnienie nam kontraktów zawartych przez jego spółkę zależną z pozostałymi firmami finansującymi budowę Nord Stream 2. Pomimo prawnego obowiązku współpracy z prezesem Urzędu przedsiębiorstwo nie przekazało tych informacji, także po wszczęciu w maju postępowania w związku z brakiem współpracy, które powinno być dla spółki sygnałem ostrzegawczym. Łamanie przepisów prawa Polski – państwa członkowskiego Unii Europejskiej, spotka się z przewidzianymi w nim sankcjami finansowymi. W mojej opinii, to działanie umyślne, które miało utrudnić prowadzone postępowanie. Zdecydowałem w związku z tym o nałożeniu na Gazprom blisko 213 mln zł kary. To maksymalna sankcja przewidziana przepisami prawa za nieudzielenie informacji na żądanie prezesa Urzędu, stanowiąca równowartość 50 mln euro – powiedział prezes UOKiK Tomasz Chróstny.

Kontrola dokumentów

Dokumenty, o które wystąpił UOKiK, to przede wszystkim umowy przesyłu, dystrybucji, sprzedaży, dostaw i magazynowania paliw gazowych.

„O umyślności działania spółki świadczy choćby fakt, że Gazprom nie wystąpił nawet o zgodę na przekazanie informacji do rosyjskiego Ministerstwa Energii. Tamtejsze spółki o strategicznym znaczeniu muszą uzyskać taką aprobatę przed przekazaniem informacji np. zagranicznej instytucji. Brak zwrócenia się o zgodę świadczy, że Gazprom nie zamierzał w ogóle odpowiadać na żądania prezesa UOKiK” – wskazano w materiale.

W ubiegłym roku prezes UOKiK nałożył 172 mln zł kary na spółkę Engie Energy, to jednak pozostali czterej przedsiębiorcy, którzy utworzyli spółkę finansującą Nord Stream 2, współpracują i przekazują dokumenty i informacje, o które występuje Urząd, zaznaczono.

W 2015 r. do UOKiK wpłynął wniosek sześciu spółek o zgodę na utworzenie wspólnego przedsiębiorcy odpowiedzialnego za budowę i eksploatację gazociągu Nord Stream 2. W 2016 r. Urząd wydał zastrzeżenia do koncentracji, w których uznał, że planowana transakcja mogłaby doprowadzić do ograniczenia konkurencji i przedstawił zastrzeżenia. Przedsiębiorcy wycofali wniosek, co w praktyce oznaczało zakaz połączenia. Tymczasem niedługo potem w mediach pojawiły się informacje, że niedoszli uczestnicy transakcji podpisali umowę na finansowanie gazociągu. W związku z tym wszczęto postępowanie przeciw Gazpromowi i jego pięciu kontrahentom o dokonanie transakcji bez zgody prezesa UOKiK.

Za naruszenie zakazu dokonania koncentracji bez uzyskania zgody prezesa UOKiK grozi kara do 10% rocznego obrotu przedsiębiorcy. Ponadto, jeżeli koncentracja została dokonana, a przywrócenie konkurencji na rynku nie jest możliwe, prezes Urzędu może nakazać zbycie całości lub części majątku przedsiębiorcy, udziałów lub akcji zapewniających kontrolę nad przedsiębiorcą, a także rozwiązanie spółki, nad którą przedsiębiorcy sprawują wspólną kontrolę, przypomniano.

Źródło: wprost.pl

Dodano w Bez kategorii

Rozpoczęcie w tym tygodniu kontroli zasłaniania ust i nosa przez klientów i przez personel w sklepach zapowiedział w poniedziałek minister zdrowia Łukasz Szumowski. Jego zdaniem, trudno jeszcze mówić o drugiej fali pandemii.

Pytany w Programie Pierwszym Polskiego Radia, czy mamy do czynienia z drugą falą pandemii koronawirusa, minister zdrowia ocenił, że trudno jest jeszcze o tym mówić. Jego zdaniem, wzrost zakażeń w ostatnich dniach, to efekt “rozluźnienia” w przestrzeganiu reżimów sanitarnych oraz “paru ognisk z imprez rodzinnych, a to wesel, a to różnych spotkań”.

Minister wskazał także na “duże ogniska” w kopalniach i zakładach produkcyjnych. Tam też się pojawiają dosyć wysokie liczby zakażonych – zaznaczył, wyrażając jednak nadzieję, że w tym tygodniu “te “liczby spadną”. Podsumowując ocenił, że to nie druga fala, a “falowanie”. Odnosząc się z kolei do pytania o poziom transmisji zakażania się w codziennych sytuacjach, m.in. na ulicach, w sklepach, punktach usługowych, czy użyteczności publicznej, Szumowski potwierdził, że poziom tej transmisji “na szczęście jeszcze nie jest taki duży”.

Minister zaznaczył, że poziomo transmisji poziomej zakażeń zależy “tylko i wyłącznie od tego, czy będziemy zachowywali się rozsądnie, czy będziemy nosili maseczkę, czy przyłbicę w sklepie”. Tutaj nie ma naprawdę żadnych wymówek medycznych, bo gdy ktoś nie może maseczki nosić, to może nosić przyłbicę – podkreślił.

Jak zapowiedział, “rozpoczynamy w związku z tym w tym tygodniu kontrolę w sklepach, kontrolę wykonywaną zarówno przez policję, jak i przez służby sanitarne, czy klienci noszą maseczki, czy personel nosi maseczki”.

Na uwagę, że wiele osób zasłania usta, ale nadal ma odsłonięty nos, Szumowski podkreślił, że zgodnie z przepisami “zasłaniamy nos i usta”. Według niego, “nie ma żadnych danych, które by mówiły, że noszona maseczka zmniejsza ilość tlenu, która dochodzi do człowieka”. Dodał, że “na palcach jednej ręki można policzyć” przeciwskazania medyczne do noszenia maseczki, a gdy noszenie jej powoduje u kogoś dyskomfort psychiczny, to może nosić przyłbicę.

Pytany, czy za źle noszoną maseczkę będzie można dostać mandat, szef MZ odparł: “zacznijmy od tego, że jak ktoś nie ma maseczki, po prostu nie zasłania nic, to wtedy na pewno służby powinny zareagować”.

Szef resortu zdrowia był też pytany, czy wzrost liczby zachorowań może wynikać z wyjazdów wakacyjnych i często tłumnego spędzania wakacji, np. na plażach czy w górach.

Ponad 60 proc. nowych zakażeń jest w dwudziestu kilku powiatach. To pokazuje, że to naprawdę jest ogniskowe, że to nie jest kwestia nawet turystyki, ani też – a takie głosy się też podnosiły ostatnio w prasie – że to kwestia wyborów (prezydenckich). Bo gdyby tak było, to byśmy mieli w całej Polsce wzrost podobny, a mamy w województwie warmińsko-mazurskim pięć osób, a w śląskim 191 i w małopolskim 76 – powiedział.

Przekonując, że to jest kwestia “dużych ognisk” zakażeń w zakładach pracy i na niektórych weselach, minister zapowiedział możliwość wprowadzenia zmian przepisów. Będziemy proponować rejestrację tych dużych spotkań, wesel, po to, żebyśmy mogli przeprowadzić potem dochodzenie epidemiczne – zaznaczył.

Pytany, czy taka rejestracja będzie polegać na dostarczeniu listy gości, Szumowski odpowiedział twierdząco. I wtedy również będzie można zrobić kontrolę, ile tych osób jest – wyjaśnił. Przypomniał, że na weselu może być najwyżej 150 osób i apelował, aby tego przestrzegać.

W niedzielę przed południem Ministerstwo Zdrowia poinformowało o potwierdzonych w ostatniej dobie zakażeniach koronawirusem u kolejnych 548 osób i śmierci 10 osób w wieku od 55 do 95 lat. Wszystkie osoby – według MZ – miały choroby współistniejące.

Łączna liczba potwierdzonych przypadków zakażenia koronawirusem w Polsce wynosiła w niedzielę 46 894, z czego 1731 osób zmarło.

Źródło: dziennik.pl

Dodano w Bez kategorii

“Nie ma planów wypłacania świadczeń w ramach programu Rodzina 500 plus w formie bonu cyfrowego” – podkreślił w poniedziałek (3 sierpnia) rzecznik rządu Piotr Müller, pytany o słowa wicepremier, minister rozwoju Jadwigi Emilewicz na ten temat.

Emilewicz w piątkowym (31 lipca) wywiadzie dla money.pl pytana była o możliwość wypłacania świadczeń w formie bonu. Dopytywana, czy taką formę można w dalszej perspektywie wykorzystać do programów takich jak 500 plus czy wyprawki, odparła, że jest to droga, którą rząd chce podążać.

Rzecznik rządu zapytany w TVN24, czy 500 plus będzie wypłacane w postaci bonu cyfrowego, zaprzeczył. 

“Nie będzie. Nie ma takich planów. Z tego, co mi się wydaje, to pani premier Emilewicz mówiła w ogóle o świadczeniach społecznych, czyli szerzej. Nie wiem, czy wymieniła świadczenie 500 plus” – podkreślił.

“Nie ma takich planów. Chciałbym, żeby to wyraźnie wybrzmiało. Program 500 plus będzie wypłacany klasycznie, tak jak do tej pory” – powiedział.

Dopytywany, jak rozumieć słowa wicepremier, rzecznik rządu odparł, że jako element dyskusji w Zjednoczonej Prawicy. “Naprawdę, nie każda różnica zdań musi oznaczać konflikt” – dodał.

Co dokładnie powiedziała Emilewicz w wywiadzie?

Emilewicz w wywiadzie nawiązywała do bonu turystycznego. “Za sprawą tego, że jest to ta blockchainowa płatność, numeryczna, my jesteśmy pewni, że te środki rzeczywiście trafią do branży turystycznej, posłużą rzeczywiście wypoczynkowi rodzinnemu, wypoczynkowi dzieci i młodzieży. Więc tutaj realizacja innych świadczeń w ten sposób daje także gwarancję, że to, co ustawodawca zaplanował, w istocie zostanie zrealizowane” – wyjaśniła.

“Tak, potwierdzam, będziemy chcieli przechodzić w jak największą liczbę realizacji kolejnych świadczeń właśnie w taki sposób” – powiedziała wicepremier. Zaznaczyła jednak, że to, które świadczenia zostaną objęte cyfryzacją, będzie przedmiotem ustaleń. Zapowiedziała, że kwestie te ma omówić wraz z prezes ZUS Gertrudą Uścińską pod koniec sierpnia.

Szydło: Pomysł bardzo zły

Na ten fragment wywiadu, który opublikowano pod tytułem “500+ też w formie bonu. Emilewicz: Tą drogą chcemy iść”, zareagowała była premier, europosłanka PiS Beata Szydło. 

“Program #Rodzina500plus w postaci ‘bonów’ to pomysł bardzo zły i pozbawiony uzasadnienia. Wprowadzanie takich pomysłów do debaty publicznej podważa zaufanie między rządem PiS i obywatelami. Aż się ciśnie na usta: Nie idźmy tą drogą!” – napisała na Twitterze.

Źródło: interia.pl

Dodano w Bez kategorii

Podczas sobotnich wielotysięcznych manifestacji w Berlinie przeciwko wprowadzonym przez władze ograniczeniom związanym z koronawirusem zatrzymano 133 osoby, 45 policjantów zostało rannych – podała w niedzielę policja. Tego dnia w stolicy Niemiec doszło do kilku mniejszych zgromadzeń.

Trzech funkcjonariuszy, którzy zostali trafieni w twarz kawałkami wybitych szyb, wymagało hospitalizcji – sprecyzowała policja.

Według jej szacunków w jednej manifestacji, która odbyła się w sobotę w centrum Berlina, wzięło udział 20 tys. osób: ,,wolnomyśliciele”, antyszczepionkowcy, zwolennicy teorii spiskowych i sympatycy skrajnej prawicy – podaje agencja AFP.

Demonstranci, z których większość nie miała na twarzy maseczek ochronnych i nie przestrzegała dystansu społecznego, wynoszącego w Niemczech 1,5 m, ruszyli w kierunku Bramy Brandenburskiej. Policja zaczęła rozpraszać protestujących późnym popołudniem, ale setki pozostały do późnego wieczora pod Bramą.

Policja wniosła skargę na organizatora zgromadzenia za ,,nieprzestrzeganie zasad higieny” w dobie pandemii koronawirusa.

Podczas osobnej demonstracji antyfaszystowskiej w dzielnicy Neukoelnn na południu berlińskiej aglomeracji, protestujący obrzucili policję kamieniami, odpalili sztuczne ognie i uszkodzili dwa radiowozy i biura lokalnej partii. Kilku policjantów zostało rannych, w tym trzech hospitalizowano.

Łącznie w sobotę w miejscach protestów rozmieszczono 1100 funkcjonariuszy policji.

Jak podaje AFP, w niedzielę pod Bramą Brandenburską również zebrało się kilkuset demonstrantów. Większość miała na twarzach maski i przestrzegała dystansu społecznego.

Politycy skrytykowali sobotni wiec, uznając go za nieodpowiedzialny. ,,Tak, protesty powinny być możliwe w czasie koronawirusa, ale nie w ten sposób” – oświadczył minister zdrowia Jens Spahn, podkreślając konieczność przestrzegania reguł dystansu społecznego i zasad higieny.

Źródło: PAP

Dodano w Bez kategorii