Naprzód idziem w skier powodzi

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Młodzi z dzisiejszego obozu narodowego w Polsce niejednokrotnie wywołują uśmiech zdziwienia, rozbawienia czy politowania wśród tych osób, które są skłonne przypuszczać, że idea narodowa i Polska to zupełnie dwie różne rzeczy. Istnieje dość powszechne przekonanie, że narodowcy stają się powoli reliktem przeszłości, a trwała nagonka na ruch paradoksalnie ma tylko to potwierdzać.

Ponoć tajemnicą poliszynela jest fakt, że działacze Młodzieży Wszechpolskiej i Obozu Narodowo-Radykalnego (dwie największe organizacje narodowe w kraju) z niedawnych sojuszników stają się przeciwnikami, a cały obóz narodowy jest pisowską ekspozyturą. Oczywiście powracają stare pomysły z agenturą, wywrotnością, niekonsekwencją czy te o antypolskim (sic!) charakterze młodzieżowych organizacji. Całość dopina mniemanie lewicy o tym, że zamykamy się w ideologicznej muszli.

Powielone przez lata i przypominane teraz zarzuty spowodowały, że nie potrzeba dzisiaj wysiłków, ze strony propagandowej machiny władzy, aby przekonać Polaków do tych poglądów. Można nawet uznać, że ich faktycznym celem jest właśnie utrwalanie tego poglądu, aby w odbiorze społecznym każdy narodowy działacz był nazistą, faszystą czy hitlerowcem gotowym sprzedać Polskę swoim chorym ideałom. Wydawać się może, że protesty przeciwko takiej ocenie, tak naprawdę, nie mają większego znaczenia, ponieważ zmanipulowana, „oświecona” opinia publiczna zdecydowanie je odrzuca, gdyż są zbyt tendencyjne, pozbawione bezstronności, a i zaangażowanie w obronę młodych – księży, doktorów, publicystów, etc., rzekomo powoduje lojalność i podporządkowanie. Komu, to już staje się problemem trudnym do oceny z powodu dość prozaicznego – zaostrzająca się sytuacja polityczna i przypadki autentycznej działalności antypolskiej powodują reakcję nie znoszących nas liberalnych kręgów, które poprzez media starają się znaleźć coś, co mogłoby nas ostatecznie zdyskredytować. Opowiadają wymyślne bzdury, apelując o wspólną akcję w obronie zagrożonej rzekomo faszyzmem demokracji. Z tego też wnika wiele nieporozumień czy wręcz przekłamań wśród opinii publicznej.

Bezsprzecznym jest fakt, że ONR odszedł z Ruchu Narodowego, a i MW zrewidowała swoje stanowisko względem partii. Adam Andruszkiewicz, były członek RN, poseł na Sejm RP z ramienia Kukiz’15, od sierpnia 2016 roku nie stoi na czele Wszechpolaków. Z Ruchu Narodowego odeszli posłowie, którzy wydawali się być sednem partii i samego ruchu, mającym być marszem na lata. Została założona nowa inicjatywa – Endecja. Dość niedawno zmieniono również władze w Marszu Niepodległości. Narodowcy nie mogą więc mieć za złe tego, że przetasowania i działania, które miały na celu rozwiązać pewne problemy, jeszcze bardziej zaostrzyły sytuację i postawiły nas na świeczniku. Oczywistym skutkiem jest nasilenie sporów, konfliktów i ataków na działaczy. O ile bieżąca sytuacja zdaje się być opanowana, o tyle pojawia się ważne pytanie: Co dalej? Przed nami stoi zadanie zorganizowania sprawnego obozu narodowego, gdzie Młodzież Wszechpolska będzie mogła wychowywać członków w duchu narodowym, być „szkołą”, dzięki której wyrosną nowe kadry dla przyszłego ruchu narodowego, gotowego działać na rzecz narodu i państwa, a nie konkretnego i wąskiego elektoratu. Stanie się to wtedy, gdy będziemy czerpali z wiedzy i dorobku polskiej idei narodowej – ma ona o wiele więcej do zaoferowania niż różnego rodzaju „izmy”, którymi tak chętnie szafują nasi przeciwnicy.

Pozostaje pytanie dlaczego lewica i demoliberalni polityce nie mogą znieść młodych, ideowych ludzi? Jednym z powodów jest narastająca tendencja Polaków do popierania działań narodowców. Z potrzeby chwili wychodzą więc na światło dzienne informacje mające poszerzyć chaos i wywołać wokół nas kolejne skandale. O ile zebrane materiały wydają się być imponujące, o tyle przekształcenie ich w rzeczywiste dowody jest trudne do zrealizowania, choć oczywiście niezliczonych prób nie brakuje. Dowody te są zdobywane nielegalnie, a inwigilowanie działaczy jest na porządku dziennym, co nie przeszkadza wielu środowiskom podżegać nimi społeczeństwo przeciwko nam. Za czasów I sekretarza KC PZPR – Edwarda Gierka, studenci mieli na takie zachowanie gotową przyśpiewkę: „Gierek, ty zmoro/ ty zginiesz jak Aldo Moro/ a jak nas zamkną/ wyzwoli nas Baader-Meinhof”. Dzisiaj jednak naszym orężem jest Hymn młodych. Naprzód idziem w skier powodzi – tytuł artykułu może być wyjaśnieniem dlaczego, mimo ciągłych ataków, do środowisk narodowych wstępują szeregi młodych ludzi.

Rozłamy, kłótnie wewnętrzne, kolejne złowrogie nagłówki artykułów, choć pokazują nasz ruch radykalnym i kontestującym demokrację, w gruncie rzeczy czynią nas nieszkodliwymi. Wprawne oko czytelnika i widza dostrzeże jednak, że emanacja jaką są nasze protesty, wykłady, szkolenia, marsze i codzienna, ideowa praca u podstaw mają zupełnie inny charakter, co odróżnia nas od innych środowisk czy młodzieżowych przybudówek partyjnych. Kierunki naszych działań są także poza wszelkimi motywacjami materialnymi. Nie można oczywiście powiedzieć, że wszystkie osoby, które są w młodzieżówkach partyjnych to ciągnące do koryta świnie, pasione na rzeź przez politykierów. Co prawda zdumiewająca jest pobłażliwość mediów dla takich osób i łatwość przedostawania się młodych z PiS, PO, etc., do rządowych instytucji, uczelni, urzędów wojewódzkich czy miejskich. Nie podejrzewałabym tutaj jednak jakiegoś specjalnego spisku, a raczej wyjątkową naiwność osób będących odpowiedzialnymi za nabór kandydatów. Wszak i tam są „idealiści” przekonani, że przekazywanie informacji, służba w reżimowej partii służy budowie lepszego jutra. Zdradzają więc swój kraj w imię wyimaginowanej rzeczywistości.

Fakt, że ów lepszy, wymarzony świat budowany jest kosztem narodu, wydaje się nie mieć dla nich znaczenia, ponieważ albo są ignorantami, albo usprawiedliwiają się tym, że nie do końca zgadzają się z „linią partii”, a podejmowane decyzje nie należą do nich samych. Trudno jest się wyrwać z takiego środowiska bez odpowiedniej psychiki i ideologicznej bazy. Osobną grupę stanowią również samotne wilki, defetystycznie nastawione do otaczającego ich społeczno-politycznego świata. Francuski pisarz, Maurice Barrès, w „Wyrwanych z gruntu ojczystego”, trafnie zauważył: I czyż to nie jest z ich strony dowodem wielkiego rozsądku? Nie chcą wiedzieć o niczym, co leży poza sferą ich interesów osobistych: byleby tylko byli zabezpieczeni od nędzy i cierpień przestają się troszczyć o społeczeństwo i rząd – zresztą nie znają się nawet na tym; urodzili się do posłuszeństwa.

W samotnych marszach łatwo o strach i zwątpienie, łatwo też o przymknięcie oczu na pełnię rzeczywistości. Zaś pośród partyjniactwa i lewicowych środowisk widoczny jest brak bazy ideologicznej, dominują natomiast wielkie pieniądze i niedorozwój emocjonalny jeśli chodzi o poczucie odpowiedzialności za społeczeństwo, i niedołężność, jeśli chodzi o historię. Trzeba wyraźnie i stanowczo powiedzieć, że ani samotny wilk, ani ten urodzony do posłuszeństwa nie może kształtować losów narodu. Potrzeba nam jednak zorganizowanego narodu, interes narodowy nie znosi bowiem postawy neutralnej w działaniu.

Artykuł ukazał się w dwumiesięczniku Wszechpolak, w listopadzie 2016 r.

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY