- Jakiś czas temu tzw. starzy sędziowie Sądu Najwyższego wydało oświadczenie o rezygnacji wspólnego orzekania z nowymi sędziami.
- Jak poinformowała I prezes SN prof. Małgorzata Manowska, może to postawić instytucje w stan paraliżu.
- Nie wykluczyła, że odpowiednie instytucje mogą wdrożyć sprawy dyscyplinarne wobec niepracujących sędziów.
- Zobacz także: Łodyga: „W czasach Jezusa świat rzymski był bardziej brutalny i niemoralny niż nasz” [NASZ WYWIAD]
Niedawno 30 tzw. starych sędziów Sądu Najwyższego 30 wydało oświadczenie, w którym odmówili wspólnego orzekania z nowymi sędziami, nominowanym przez obecną Krajową Radą Sądownictwa. Taka sytuacja grozi paraliżem w Sądu Najwyższego, ponieważ może brakować sędziów do ustalenia składu sędziowskiego w poszczególnych sprawach.
W rozmowie z “Rzeczpospolitą” pierwsza prezes SN prof. Małgorzata Manowska przyznała, że taki krok tych sędziów nie był dla niej zaskoczeniem.
Starsi stażem sędziowie SN, lubią szafować takimi oświadczeniami. I to obrazuje ich podejście do służby. Na razie jednak nie zdarzył się przypadek, by sędzia odmówił orzekania w konkretnej sprawie. Mamy wolność słowa, nie mam zamiaru reagować na tego typu prowokacje
– stwierdziła I prezes Sądu Najwyższego.
Czytaj więcej: Wzrost zachorowań na AIDS w Polsce. Co jest powodem? [OPINIA]
I prezes SN nie wyklucza dyscyplinarek
Prof. Manowska zaznacza, że jej możliwa odpowiedź na paraliż została zapisana w ustawie.
Ustawa mówi, że za odmowę sprawowania wymiaru sprawiedliwości może grozić postępowanie dyscyplinarne. Ja jestem daleka od stosowania tego typu środków. Tym bardziej że zdarzają się sędziowie, którzy marzą o postępowaniu dyscyplinarnym. Marzą, żeby wyjść do mediów i powiedzieć patrzcie Manowska zrobiła nam postępowanie dyscyplinarne. Nie chcę uprzedzać faktów, dlatego że wyznaczenie składów sędziowskich należy do prezesów poszczególnych izb w SN. Są całkowicie niezależni w tych sprawach
– wskazała prof. Małgorzata Manowska.
I prezes SN nie wykluczyła jednak, że sędziowie unikający pracy mogą ponieść w przyszłości konsekwencje w postaci wszczęcia postępowania dyscyplinarnego. Jak podkreśliła, tym sprawami zajmuje się odpowiednia instytucja, a nie ona sama.
Żadnej sytuacji nie wykluczam, ale nie grożę dyscyplinarkami, nie zrobię przyjemności nikomu, kto chce na sztandarach – do Europy ponieść hasło, że znęcam się nad sędziami i wszczynam im postępowania. Jeśli jednak nie będzie wyjścia, to ocena zachowania sędziów należy w pierwszym rzędzie do rzecznika dyscyplinarnego, a następnie do sądu. Moje chęci nie mają tu znaczenia
– wyjaśniła.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
rp.pl, dorzeczy.pl