Ksiądz Sylwester Zych – ofiara, która nie poszła na marne

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Świadectwo życia ks. Zycha, którego męczeńska śmierć zapisała się na kartach najnowszej historii Polski, wydało po latach owoce. I wiele na to wskazuje, że dzięki popularyzacji jego dokonań, kolejne pokolenia otrzymają wzór bohatera na czasy trudne dla Polski i Kościoła. To właśnie jego postawa – podobnie jak bł. ks. Jerzego Popiełuszki – przyczyniła się do tego, że dziś w polskich szkołach i w gmachu Sejmu krzyż wisi na ścianie. A próby jego zabrania trafiają na silny opór społeczny.

Kapłan w przededniu karnawału „Solidarności”

Na wstępie warto przypomnieć, iż ks. Sylwester Zych dał się poznać opozycji oraz jego późniejszym oprawcom z SB jako młody kapłan. Gdy rozpoczynał się „karnawał Solidarności” miał zaledwie 30 lat. Od młodzieńczych lat wyróżniała go skłonność do pomagania innym osobom, do wychodzenia z inicjatywą wykonania jakichś prac. Już w wieku siedemnastu lat odczuwał silne pragnienia pójścia drogą służenia Chrystusowi jako kapłan.

Kształcił się w warszawskim seminarium im. św. Jana Chrzciciela. Ukończył je w 1977 r. z wynikiem bardzo dobry. Niedługo po tym, otrzymał święcenia kapłańskie – bezpośrednio z rąk Prymasa Tysiąclecia kard. Stefana Wyszyńskiego.

Ks. Sylwester Zych: wieszajcie krzyże w salach!

Do historii Kościoła i Polski przeszła inicjatywa ks. Zycha z lat 1977-78. Wówczas zaczął namawiać dzieci i nauczycieli z Tłuszcza do zawieszenia krzyża w szkolnych salach. Do swojej akcji szybko włączył miejscowe przedszkola.

Wieść o krzyżach pojawiających się w salach szkół i przedszkoli pocztą pantoflową rozeszła się po kraju. Momentalnie spozycjonowało to ks. Sylwestra Zycha jako wroga „władzy ludowej”, który przez takie działania ma naruszać zasadę rozdziału Kościoła od państwa. Był to najbardziej nośny w skutkach i zarazem pierwotny powód znienawidzenia ks. Zycha przez komunistów i w konsekwencji doprowadzenia do jego śmierci.

Za Tłuszczem poszło wiele innych miejscowości. Na ten nowy trend, jakże piękny z punktu widzenia pielęgnowania chrześcijańskiej kultury i wiary w zniewolonym kraju, zwracał uwagę na posiedzeniach najważniejszych organów państwa członek KC PZPR Kazimierz Barcikowski. W marcu 1981 r. na posiedzeniu Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu żalił się interlokutorom, że w diecezji przemyskiej akcja wieszania krzyży doprowadziła do pojawienia się ich we wszystkich istniejących tam szkołach.

Więziony, prześladowany, zabity

Z ciężkim sercem ks. Sylwester Zych przeżył wprowadzenie stanu wojennego. Starał się – wraz z innymi kapłanami – wspierać rodziny internowanych i aresztowanych. Działał w konspiracji. Osobiście uważał, że zbrojna walka społeczeństwa z reżimem gen. Jaruzelskiego nie ma sensu. – Nie wierzyłem w skuteczność akcji zbrojnej (…) Wiedziałem, że chłopcy rozmawiali o odbiciu internowanych w Białołęce, ale ten plan nie mógł się powieść – mówił ks. Zych. W jego myślach dojrzewały inne sposoby na ratowanie Ojczyzny i chrześcijańskiego dziedzictwa narodu.

Na początku marca 1982 r. także i ks. Zycha dosięgły komunistyczne ręce. Został aresztowany w obławie urządzonej wokół plebanii kościoła św. Anny w Grodzisku Mazowieckim. Władze komunistycznej Polski na podstawie spreparowanego śledztwa oskarżyły duchownego o próbę obalenia siłą ustroju PRL i przynależność do organizacji zbrojnej. Próbowano księdza dyskredytować i oczerniać, publikując nawet książkę „Rok w trumnie” – pełną insynuacji i oskarżeń pod adresem ks. Zycha.

Niezłomny kapłan w komunistycznym sądzie usłyszał wyrok sześciu lat więzienia. Opuścił je w 1986 roku. Bardzo szybko dostrzegł, iż wiatr zmian obejmuje przeobrażenia w mentalności i podejściu do społeczeństwa komunistycznej dyktatury. Ta ostatnia, dążąca do ułożenia na nowo stosunków w państwie i uwłaszczenia swojej nomenklatury w docelowo zreformowanym systemie gospodarczym, na pierwsze strony gazet oraz do dziennika telewizyjnego zaczęła wrzucać gorbaczowskie hasła przebudowy i otwartości na opozycję, przy jednoczesnym kontynuowaniu zbrodniczych działań aparatu represji na zapleczu głównego teatru wydarzeń.

Nie inaczej było z samym ks. Zychem, którego funkcjonariusze SB nieustannie inwigilowali, jak np. podczas nabożeństw odprawianych w Gdańsku w lipcu 1988 r. Kilkukrotnie został też pobity przez nieznanych sprawców. Jak zauważa Zbigniew Branach, nie był to wyjątek, lecz reguła – w raportach władz tego okresu przewijały się nazwiska: Stefan Niedzielak, Jan Sikorski, Paweł Piotrowski, Leon Kantorski i Tadeusz Sitko.

Narastająca począwszy od akcji wieszania krzyży z 1977 r. nienawiść aparatu represji do ks. Zycha przyniosła tragiczne żniwo. W dniu 11 lipca 1989 r. – a więc tuż po zwycięskich dla „Solidarności” wyborach kontraktowych – odnaleziono ciało niezłomnego kapłana w pobliżu małego baru w Krynicy Morskiej. Skandalicznie poprowadzone śledztwo, podczas którego przy pomocy sfingowanych zeznań rzekomych świadków zdarzenia, starano się ze zmarłego kapłana zrobić alkoholika, doprowadziło w 1993 r. do umorzenia postępowania.

„Nie wstydzę się Jezusa” – dziedzictwo ks. Popiełuszki i ks. Zycha

Komunistom – kimkolwiek się nie posłużyli – udało się uciszyć w tamtym czasie ks. Zycha. Niemniej jednak, jego śmierć wywarła skutki odwrotne od zamierzonych. Obok bł. ks. Jerzego Popiełuszki, ksiądz Zych stał się postacią korowodu polskich kapłanów-męczenników. Mało tego, świadectwo jego życia, wielokrotnie zintensyfikowane pracą duszpasterską następców i doniosłym pontyfikatem św. Jana Pawła II, doprowadziło do ukształtowania kilku pokoleń polskich patriotów i katolików, którzy krzyż potraktowali z szacunkiem, jakiego pragnął ks. Sylwester Zych.

Gdy w 2010 r. z inicjatywy lewicowych mediów rozpoczęła się we Wrocławiu akcja zdejmowania krzyży z sal jednej ze szkół średnich, reakcja społeczna sparaliżowała inicjatorów przedsięwzięcia. Choć inicjatywę dechrystianizatorów, posługujących się małą grupą średnio świadomej swych czynów młodzieży, szeroko rozpropagowano w wielkonakładowych mediach, za Wrocławiem nie poszły kolejne miasta.

Przeciwnie – reakcja katolickiej opinii publicznej, na czele której wysunęły się organizacje takie jak Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej, Instytut Ks. Piotra Skargi, Radio Maryja, Fronda, wygenerowała trend odwrotny. Setki tysięcy Polaków zaczęły publicznie przyznawać się do Jezusa, m.in. za sprawą akcji pod prostym hasłem „Nie wstydzę się Jezusa”.

Wspomniane Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej z Krakowa wyprodukowało i zaczęło rozprowadzać po Polsce breloki z hasłem „Nie wstydzę się Jezusa” oraz cytatem z Ewangelii wg św. Mateusza, a konkretnie ze słowami Zbawiciela, przestrzegającymi przed tym, co stanie się z tymi, którzy zaprą się Jego Osoby przed innymi ludźmi (Mt 10,33). W ojczyźnie ks. Popiełuszki i ks. Zycha – po ponad 2 dekadach od śmierci tych niezłomnych kapłanów – w tę inicjatywę włączyło się 1,2 mln osób. Słynne srebrne breloki do dziś można spotkać na ulicach polskich miast.

Ksiądz Sylwester Zych to jedna z tych postaci, które dzięki świadectwu swojego życia i męczeńskiej śmierci żywo przyczyniły się do odrodzenia moralnego dużej części polskiego społeczeństwa. Dzięki ludziom takim jak on po dziś dzień krzyż wisi na ścianach tysięcy sal lekcyjnych w Polsce, a nawet w gmachu Sejmu. Choć przybywa tych, którzy dążą do zabrania krzyża z przestrzeni publicznej, muszą liczyć się z tym, że i tym razem nie pójdzie gładko.


Mariusz Zawadzki

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY