- Ciąża 19-letniej Megan Mcgee przebiegała w pełni prawidłowo, do czasu infekcji zęba.
- Wówczas za zgodą lekarza, zaczęła brać antybiotyki, które doprowadziły do komplikacji.
- Urodziła ona swojego synka w 23 tygodniu, a jego stan stale się pogarszał.
- Lekarze doradzali młodym rodzicom odłączenie syna od aparatury.
- Jednakże ich opór uratował małego Chaya Jefferysa, który obecnie ma się coraz lepiej.
- Zobacz także: Niemiecka ambasador nie wie jak wygląda węgierska flaga? Zabawna wpadka
Ciąża 19-letniej Megan Mcgee przebiegała w pełni prawidłowo i młoda mama nie miała żadnych powodów do niepokoju. Tak było aż do chwili, gdy zaczęła się u niej rozwijać poważna infekcja zęba. Wówczas z powodu ogromnego bólu kobieta musiała zażywać kilka różnych antybiotyków.
Ból był nie do zniesienia i dostawałam wszelkiego rodzaju antybiotyki. Nie mogę wymyślić innego powodu, dla którego Chay miałby się urodzić tak wcześnie. Lekarze zgadzają się ze mną, że to prawdopodobnie antybiotyki wywołały mój wczesny poród
– powiedziała Megan Mcgee.
Kiedy kobieta odpoczywała w domu swojej matki, nagle zaczęła rodzić. To był dopiero 23 tydzień ciąży.
Po przewiezieniu do szpitala Hillingdon w Londynie jej synek w ciągu kilku godzin przyszedł na świat. Po narodzinach jego stan był jednak bardzo zły.
Kiedy się urodził, nie płakał, bo nie oddychał
– wspomina 19-latka.
Chłopiec był reanimowany i udało się przywrócić jego funkcje życiowe, ale był to dopiero początek trudnej drogi, jaką miał przejść. Kiedy miał zaledwie trzy dni, lekarze potwierdzili, że doznał poważnego krwawienia do mózgu, w wyniku którego uszkodzeniu uległy istota biała i móżdżek. Po kolejnych trzech tygodniach również nerki malucha zaczęły zawodzić.
Czytaj więcej: Hiszpania. Kościół przeciwny tranzycji 12 -latków
Walka rodziców o własne dziecko
Wtedy lekarze uznali jego stan za tak ciężki i nierokujący poprawy, że zalecili rodzinie wyłączenie urządzeń podtrzymujących życie. Młoda kobieta podkreśliła, że oboje natychmiast odmówili odłączenia swojego dziecka o aparatury i rozpoczęli walkę o jego życie.
Nie była to jednak jedyna tego rodzaju sugestia lekarzy. Mama i tata małego Chaya, Bradley Jefferys, musieli mierzyć się z namowami personelu do zaprzestania leczenia chłopca i odłączenia go od aparatury również później.
Powiedziano nam, że nigdy nie będzie chodził, mówił ani się uśmiechał, ale teraz ma dziewięć miesięcy, doskonale się rozwija, je i śmieje się
– wspominali rodzice.
W czasie, gdy przebywali z synem na oddziale intensywnej opieki medycznej, młodzi rodzice włożyli do jego inkubatora małego niebieskiego misia, aby uspokajał chłopca. Zabawka była wówczas niemal tego samego rozmiaru, co dziecko.
Jestem wdzięczna, że nie urodził się kilka dni wcześniej, bo nie osiągnąłby jeszcze punktu granicznego. Dzieci urodzone w 23 tygodniu są najczęściej uważane za zbyt niedojrzałe, aby lekarze podejmowali leczenie
– relacjonowała Megan.
Po tym, jak rodzice odmówili odłączenia synka od aparatury podtrzymującej życie, stan chłopca z czasem zaczął się poprawiać. Maluch rósł i nabierał sił, a kolejne problemy zdrowotne udawało się wyleczyć.
Ostatecznie Chay wyszedł do domu po 280 dniach na oddziale szpitalnym. Wymagał wtedy jeszcze wspomagania w oddychaniu, co jest typowym problemem tak wcześnie urodzonych dzieci.
Przebył tak długą drogę i jest teraz proporcjonalny do swojego małego misia. Stał się jedną z jego ulubionych zabawek – uwielbia się do niego przytulać. Jest niesamowity i już zaszedł tak daleko. Ma dużo do nadrobienia, ale wiem, że sobie poradzi
– powiedziała młoda matka.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
righttolife.org.uk, metro.co.uk, marsz.info