- W Erfurcie na corocznym jarmarku bożonarodzeniowym można kupić kontrowersyjne słodycze.
- Niemiecka gazeta “Bild” informuje, że sprzedawane są ciastka w kształcie męskich i żeńskich narządów płciowych.
- Kierownik jarmarku Sven Kaestner zaznaczył, że głównym duchem tego jarmarku jest jednak sprzedaż rzeczy związanych z Bożym Narodzeniem.
- 63-letni sprzedawca Dick Middel został poproszony, by schował te słodyczy w głąb straganu, by nie były one widoczne.
- Zobacz także: Nauczycielka nie chciała czytać przedszkolakom o LGBT. Zwolniono ją z pracy
Dick Middel od 32 lat handluje słodyczami na jarmarkach bożonarodzeniowych. Ten 63-letni Holender – jak informuje niemiecki “Bild” – liczy na dobry zarobek na swoich słodkich specjałach. Mężczyzna do Erfurtu przywiózł po 30 kilogramów każdej ze słodkości. Ceny zaczynają się od 2 euro za 100 gramów.
Jak informuje niemiecki dziennik “Bild” na jarmarku bożonarodzeniowym w Erfurcie rozprowadzane są słodycze w kształcie męskich i żeńskich narządów płciowych. Ich sprzedawca 63-letni Dick Middel z Holandii, od 32 lat zajmuje się sprzedażą słodyczy na jarmarkach, tym razem szukając dodatkowego zarobku na kontrowersyjnych ciastkach. Do Niemiec przywiózł on 30 kilogramów fallicznych ciastek, sprzedając je od 2 euro za 100 gram.
Erfurt: Penis-Affäre auf dem Weihnachtsmarkt Erfurt 2022 https://t.co/Ws1w5ijHWF
— Αγενής Μακεδόνας (@kimosambe) November 29, 2022
Czytaj więcej: Przepychanki po meczu Mistrzostw Świata. Przedstawiciel FIFA uderzony łokciem
Reakcja kierownictwa jarmarku
Sprzedawca nie widzi specjalnego powodu do szukania sensacji. Jak przekonuje, sam widzi w frywolnych słodkościach jedynie świąteczne dzwonki. Jego zdaniem słodycze stanowią znakomitą ozdobę na choince.
Holender dodaje, że słodycze, które być może nie spodobają się niektórym ze zwiedzających, znajdują się w drugim rzędzie, dzięki temu mają być niewidoczne dla dzieci.
Jednakże kierownik jarmarku w Erfurcie Sven Kaestner nie przyjmuje takiej argumentacji. Wyjaśnił on w wywiadzie dla “Bild”, że nakazał on ukryć kontrowersyjne ciastka. Wyjaśnił, że miejski jarmark świąteczny, a także produkty, które mogą tam się znaleźć muszą odpowiadać charakterowi światecznemu oraz być przyjazne dla rodzin.
Dlatego jak relacjonuje 63-letni sprzedawca, poproszono go o nieeksponowanie kontrowersyjnych słodyczy.
Poproszono bym sprzedawał je jak najbardziej dyskretnie
– poinformował sprzedawca.
Przedsiębiorca zastosował się do prośby i jak podkreśla, kontrowersyjne słodycze są teraz na tylnej półce tuż obok ziołowych słodyczy.
Żeby przynajmniej pozostało trochę pikanterii
– dodał Dick Middel.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
interia.pl