- Od stycznia na Polaków czeka podwyżka płacy minimalnej, która wynosić będzie 3490 zł brutto, a od lipca 3600 zł.
- Ekonomiści wskazują, że podwyżki są podyktowane wzrostem inflacji.
- Podwyżka może również wpłynąć na cięższy okres na rynku pracy.
- Zobacz także: Zgorzelski krytycznie o wyborze Melnyka. “Jego awans na wiceministra to cios w serce Polaków”
Od stycznia najniższe wynagrodzenie brutto będzie wynosić 3490 złotych, a od lipca 3600 złotych. Będą to dwie zapowiadane przez rząd podwyżki płacy minimalnej. Do góry pójdzie również minimalna stawka godzinowa dla umów cywilnoprawnych.
W związku z wysoką stawką inflacji pracownicy mogą chcieć więcej zarabiać, więc podwyżki nie będą dotyczyć tylko i wyłącznie osób, które otrzymują wynagrodzenie minimalne, ale pracodawcy będą musieli się liczyć z tym, że dla części pracowników wynagrodzenia, pomimo gorszej sytuacji ekonomicznej, muszą być wyższe
– powiedział Piotr Arak.
Kwestią płacy minimalnej zajęła się w tym roku Unia Europejska. Parlament Europejski we wrześniu przegłosował, a Rada Europejska przyjęła na początku października dyrektywę, która ma zostać wprowadzona do krajowych legislacji w ciągu dwóch lat.
Dyrektywa o minimalnej płacy UE zakłada, że powinniśmy harmonizować, czyli ujednolicać poziom relacji najniższego wynagrodzenia bądź do średniej, a więc płaca minimalna powinna stanowić ok 50 proc., bądź do mediany i to wynosi mniej więcej 60 procent
– wytłumaczył Jakub Rybacki.
Dodał jednak, że wciąż nie ma informacji, jak ma przebiegać proces dostosowawczy.
Na pewno jest tak, że część państw, które historycznie do tej pory w niewielkim stopniu podnosiły płace minimalne, będą musiały zmodyfikować swoją politykę i szybciej podnosić minimalne wynagrodzenie
– dodał.
Czytaj więcej: Kijów. Kolejny ostrzał rakietowy. Rosjanie atakują ukraińskie miasta
Jak podwyżka wpłynie na rynek pracy?
Pojawia się wiele obaw o to, w jaki sposób podnoszenia płacy minimalnej wpłynie na rynek pracy. Jak przekonywali ekonomiści, nie ma znanych przypadków, które wskazywałyby, że zmiany w wysokości najniższych wynagrodzeń przekładają się na drastyczny wzrost stopy bezrobocia.
Częściej towarzyszy to zwiększeniu produktywności gospodarki, czyli tego, że z tych wynagrodzeń następuje relokacja pracowników do sektorów wyżej produkcyjnych, więc mamy większe i lepsze efekty dla produktywności ogółem gospodarki
– ocenił Arak.
Jak podkreślili, trzeba się liczyć z tym, że przyszły rok będzie ciężki dla rynku pracy i zatrudnienia w Polsce. Nie można też wykluczyć, iż bezrobocie lekko wzrośnie.
Ma to związek z tym, że na początku przyszłego roku być może będziemy widzieli recesję
– podkreślił ekonomista.
Albo bardzo niski wskaźnik odczytu wzrostu kwartalnego PKB.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
radiomaryja.pl