- Aleksandr Łukaszenka zapowiedział utworzenie wspólnych sił z Rosją w obliczu rzekomej agresji Ukrainy i Zachodu.
- Według słów analityka Piotra Żochowskiego, jest to chwyt mający na celu rozdzielenie ukraińskich żołnierzy.
- Posunięcie to oznacza, że Ukraina musi mieć wojska na granicy z Białorusią, a zatem nie będzie mogła zaangażować takiej liczby, jaką mogłaby chcieć, na wschodzie czy południu Ukrainy.
- Zobacz też: Ekspert: Użycie broni jądrowej byłoby dla Rosji militarnie nieskuteczne i politycznie katastrofalne
Zapowiedź białoruskiego przywódcy Aleksandra Łukaszenki o utworzeniu wspólnych sił z Rosją w obliczu rzekomej agresji Ukrainy i Zachodu jest próbą pomocy dla słabych wojsk Rosji na Ukrainie, uważa analityk Piotr Żochowski z Ośrodka Studiów Wschodnich (OSW). W rozmowie z PAP Żochowski powiedział, że posunięcie Łukaszenki należy rozpatrywać w kontekście tego, jak przebiega wojna na Ukrainie
Analityk OSW uważa, że jest to element próby Moskwy poprawienia zarówno morale, jak i faktycznej sytuacji sił rosyjskich na Ukrainie. Posunięcie to oznacza, że Ukraina musi mieć wojska na granicy z Białorusią, a zatem nie będzie mogła zaangażować takiej liczby, jaką mogłaby chcieć, na wschodzie czy południu Ukrainy.
Putin i Łukaszenka
Żochowski uważa, że nie chodzi tylko o Ukrainę, mówiąc, że Moskwa chce odpowiedzieć na twierdzenia Łukaszenki, iż NATO pragnie zaatakować Białoruś. To wg Żochowskiego klasyczny pretekst do stopniowania napięcia na granicy z NATO. Putin, jak podejrzewa Żochowski, liczy na to, że uda mu się przestraszyć jednego z ważnych członków Organizacji Traktatu Północnoatlantyckiego, by skłonić Zachód do zaangażowania się w deeskalację i zmniejszenie wsparcia dla Ukrainy.
Rosja i Białoruś należą do związku, który przewiduje połączenie sił zbrojnych w świetle zewnętrznego zagrożenia. Łukaszenka przez wiele lat angażował się w takie działania, próbując również rozmawiać z Zachodem.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Gazeta prawna