- Ogłoszona dziś rano mobilizacja w Rosji może oznaczać problemy z kadrami.
- Według polskiego analityka Mariusza Cielmy przyczyną decyzji o mobilizacji są również małe efekty zaciągu ochotniczego oraz rezygnacje służących już w wojsku z kontraktów.
- Cielma zwraca uwagę na to, że mobilizacja nie rozwiąże problemu słabego wyszkolenia wojska.
- Zobacz też: Karty Moja Rodzinka w przystępny sposób pokazują rozwój człowieka. Jak je zdobyć?
Mychajło Podolak, doradca prezydenta Ukrainy, oznajmił, że ogłoszenie mobilizacji w Rosji pokazuje, iż agresja tego kraju na Ukrainę nie przebiega po myśli Kremla. Dodał, że w rosyjskim społeczeństwie mobilizacja będzie “skrajnie niepopularna”.
Inne wypowiedzi zawarte w wyemitowanym w środę rano nagraniu prezydenta Rosji Władimira Putina, podczas którego ogłosił mobilizację, miały charakter retoryczny i zmierzały do zrzucenia na Zachód winy za wojnę i pogarszającą się sytuację ekonomiczną w samej Rosji.
Zdaniem polskiego analityka
Redaktor naczelny “Nowej Techniki Wojskowej” Mariusz Cielma powiedział z kolei:
Decyzja władz Rosji o przeprowadzeniu częściowej mobilizacji świadczy o problemach z kadrami i pozyskiwaniem sił do walki w wojnie z Ukrainą.
Cielma za przyczynę decyzji o mobilizacji uważa problemy z kadrami, małe efekty zaciągu ochotniczego oraz rezygnacje służących już w wojsku z kontraktów. Sądzi, że “przymusowy zaciąg” to następstwo strat wojennych i słabego morale rosyjskich żołnierzy.
To ma pomóc frekwencji i poprzez groźby zmniejszyć liczbę odmów. Formalne zwiększenie liczby żołnierzy nie rozwiąże też innego problemu: z wyszkoleniem wojska. Dotychczasowe działania na froncie pokazały, że problemy ma zawodowa armia. Szybkie przeszkolenie zmobilizowanych, zwłaszcza w sytuacji, gdy wielu szkoleniowców wysłano na front, wydaje się nieprawdopodobne.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Onet, Wnp.pl