Zawiedzione nadzieje
Przystępując do Unii Europejskiej mieliśmy nadzieje na ostateczne przezwyciężenie podziału Europy, rozwój gospodarczy, zakorzenienie Polski w świecie tradycyjnych europejskich wartości, a przede wszystkim nadzieje na gwarancje naszego bezpieczeństwa. Unia obok NATO jawiła się jako strefa bezpieczeństwa i pokoju, wyzwalająca nas od zagrożeń wynikających z położenia pomiędzy Niemcami a Rosją. Patrzyliśmy na Unię idealistycznie jako spełnienie naszych marzeń, a w pewnym wymiarze jako dopełnienie odzyskania niepodległości z 1918 roku. Tym razem w zakresie bezpieczeństwa narodowego Unia jawiła się jako ostateczne rozwiązanie historycznych dylematów naszego bezpieczeństwa. I choć pojawiały się głosy ostrzegające przed tą naiwną wizją, to jednak aspiracje związane z członkostwem były przytłaczające. Nie widzieliśmy, czy nie chcieliśmy widzieć narastających zagrożeń wynikających z realistycznego postrzegania interesów narodowych poszczególnych państw, ani też nie dostrzegaliśmy zagrożeń wynikających z odradzania się niemieckich i francuskich aspiracji zdominowania naszego kontynentu. A przecież już negocjacje akcesyjne w których Unia domagała się redukcji naszego potencjału wytwórczego w przemysłach, zwłaszcza konkurencyjnych, powinno być dzwonkiem alarmowym przestrzegającym nas przed naiwnie idealistycznym postrzeganiem interesów dominujących państw w Unii.
Zobacz także: Brytyjscy gwałciciele “polowali” w Polsce na ukraińskie dzieci
Agresja przeciw suwerenności naszego państwa
Kompleks zapóźnienia przesłaniał obronę naszego interesu narodowego. Godziliśmy się na destrukcje części naszego potencjału gospodarczego, czy jego wyprzedaż zachodnim inwestorom. Otworzyliśmy nasz rynek bez żadnych zabezpieczeń przed ekspansją zachodniej konkurencji, wszystko w nadziei, że zostaniemy przyjęci do klubu bogatych i rozwiniętych, choć nam szykowano miejsce podrzędne jako podwykonawcy dla zachodniego korporacji i miejsce niskomarżowej produkcji. Wiara w Unię, będąca w istocie kompleksem niższości i niedojrzałości utrudniającej samodzielne decydowanie o własnym losie, przesłaniała realne interesy narodowe. Godziliśmy się na redukcję naszego głosu w traktacie lizbońskim i narzucanie nam coraz bardziej restrykcyjnych ograniczeń gospodarczych i politycznych. Dopiero zagrożenie wynikające z muzułmańskiej migracji obudziło sprzeciw przeciwko narzucaniu nam polityki jawnie uderzającej w nasze bezpieczeństwo wewnętrzne. To właśnie społeczny opór, który wsparł ówczesny rząd, choć w pierwszej chwili gotowy był do zaakceptowania narzuconych kontyngentów migrantów zainicjował bardziej brutalną strategię Niemiec, za pośrednictwem Komisji Europejskiej, destrukcji naszej suwerenności, pod pretekstem naruszenia praworządności. Berlin rękoma Komisji postanowił całkowicie podporządkować sobie Polskę, grożąc wstrzymaniem finansowania i wykorzystując TSUE, które przyznało sobie kompetencje władcze daleko wykraczające poza przyznane traktatowo prerogatywy. Mamy tu do czynienia z agresją przeciwko suwerenności naszego państwa i wolności obywatelskich naszego narodu. Jest bowiem dążeniem do narzucania, każdej wygodnej i korzystnej dla Berlina polityki nawet kosztem fundamentalnych interesów naszego kraju. Ta polityka ma ubezwłasnowolnić nasze państwo i nasz naród w Unii Europejskiej. Niestety polityka rządu Mateusza Morawieckiego, mającego nadzieję na otrzymanie funduszy z KPO prowadziła do stopniowej zgody na coraz dalej idące żądania Brukseli. PiS zapatrzony w ogromne fundusze, których aplikacja mogłaby walnie przyczynić się do kolejnego zwycięstwa wyborczego, nie zważając na prawo traktatowe wyprzedawał kolejne atrybuty suwerenności. Dziś, gdy Komisja Europejska zażądała odwołania konstytucyjnych przepisów o suwerenności doszliśmy do wyczerpania możliwości działania w ramach Unii bez utraty suwerenności. Dziś bowiem toczy się wojna o zachowanie suwerenności państwa polskiego, zagrożonego przez Niemcy, posługujące się instytucjami Unii. Niemcy wracają do polityki dominacji, polityki Wilhelma II i Adolfa Hitlera. Na razie ten powrót odbywa się drogami politycznymi. W tej wojnie czeka nas albo utrata niepodległości, ze wszystkimi konsekwencjami tego faktu, albo też konieczność wyjścia z Unii Europejskiej. Nie ma trzeciego wyjścia. Doszliśmy bowiem do bariery, której przekroczenie oznacza nasze zniewolenie.
Plany Moskwy
Otóż niemiecka agresja przeciwko Polsce, za parawanem Unii Europejskiej, ma miejsce w sytuacji wojny na Ukrainie i zagrożenia rosyjską ekspansją. Ta wojna jest także naszym zagrożeniem, bo zmierza do przywrócenia geopolitycznej sytuacji sprzed upadku Związku Sowieckiego, przynajmniej do odtworzenia rosyjskiej dominacji na terenie przynajmniej byłego Związku Sowieckiego. A to uczyniłoby Polskę państwem frontowym ze wszystkimi negatywnymi konsekwencjami tego faktu. Przede wszystkim czyniłoby nas bardziej podatnymi na niemiecki szantaż i ułatwiałoby Berlinowi wymuszanie na Polsce dalszego podporządkowania. Ale plany Moskwy są szersze bo zmierzają także do podporządkowania sobie Europy Środkowej. To jest wielkie zagrożenie dla naszej suwerenności i naszego bezpieczeństwa. Dlatego wsparcie dla Ukrainy ma fundamentalne znaczenie dla naszego bezpieczeństwa. Od sukcesu Ukrainy zależy nie tylko wolność od bezpośredniego zagrożenia rosyjskiego, ale także w znacznej mierze zależy nasze przyszłe miejsce w systemie europejskim. Stwarza bowiem szansę zbudowania nie zdominowanego przez Niemcy nowego porządku europejskiego. Aktywne wejście Ukrainy w europejski system oznacza bowiem przesunięcie na Wschód centrum polityki europejskiej. Oznacza to utratę dominacji przez Niemcy w dotychczasowym porządku ukształtowanym w formie Unii Europejskiej i wytworzenie się w naszej części Europy sojuszu zdolnego do przeciwstawienia się rosyjskiej ekspansji. Oznacza to także koniec niemieckiej hegemonii, bo ten sojusz ma wystarczający potencjał do przeciwstawienia się przedmiotowego traktowania przez Niemcy naszej części kontynentu. W praktyce oznacza bowiem upadek tej koncepcji Unii Europejskiej, która ukształtowała się po zjednoczeniu Niemiec w wyniku ekonomicznego i politycznego zdominowania Unii przez Berlin. Wojna na Ukrainie zapoczątkowuje bowiem długi proces rywalizacji mocarstw, chaosu, niepewności i przewartościowania dotychczasowych dominacji. To proces, który doprowadzi do ukształtowania nowego systemu międzynarodowego i nowego podsystemu europejskiego. Jego kształt nie jest przesądzony. Ale będzie zależał przede wszystkim od wyniku wojny na Ukrainie i możliwości Niemiec pozbawienia suwerenności państw środkowo-europejskich. Jego rezultatem może być bardziej sprawiedliwy porządek oparty o poszanowanie suwerenności i interesów państw narodowych, albo zdominowany przez rosyjski i niemiecki nacjonalizm niszczący europejskie narody. Stawką tej wojny jest nie tylko suwerenność bezpieczeństwo Ukrainy, ale także podmiotowość pozostałych państw środkowo-europejskich. To dlatego Niemcy z takim trudem ukrywają swoje prorosyjskie stanowisko, nawet wbrew części własnej opinii publicznej. W interesie Niemiec jest bowiem klęska Ukrainy i powrót do układów z Moskwą. Mamy tu do czynienia z fundamentalna sprzecznością pomiędzy interesem Polski i Niemiec. I nie jest to sprzeczność drugorzędnych interesów, ale sprzeczność dotycząca samej istoty państwa i jego bezpieczeństwa. Zdominowanie Unii przez Niemcy oznacza bowiem zwiększenie szans na politykę zmuszenia Ukrainy do ustępstw i tym samym umożliwienie rosyjskiemu imperializmu odbudowę, w perspektywie kilku lat, możliwości ekspansji, nie tylko celem całkowitego podporządkowania sobie Ukrainy, ale także stwarza realne zagrożenie dla Polski. Polityka Niemiec jest więc zagrożeniem naszej wolności nie tylko w płaszczyźnie unijnej, ale także sprzyja odbudowie rosyjskiego zagrożenia dla Polski. Dlatego nie mają racji ci, którzy twierdzą że w sytuacji wojny na Ukrainie i rosyjskiego zagrożenia nie możemy podważać pozycji Unii Europejskiej. Wprost przeciwnie, osłabienie Unii zdominowanej przez mocarstwa prorosyjskie jest ważnym czynnikiem sprzyjającym ukraińskiemu zwycięstwu. Po prostu ta wojna negatywnie zweryfikowała tezę, że Unia jest gwarancją naszego bezpieczeństwa. Nie jest, a nawet, poprzez osłabianie sankcji wzmacnia to zagrożenie.
Czas na nową Unię?
Dlatego zasadniczym celem polskiej polityki, oprócz maksymalnego wsparcia Ukrainy jest osłabienie możliwości działania Niemiec. Oznacza to przede wszystkim konieczność polityki sparaliżowania działalności Unii Europejskiej poprzez stosowanie polityki weta do wszelkich działań, które wymagają jednomyślności, blokowanie niemieckich postulatów. Ale oznacza to także rozpoczęcie przygotowań Polski do opuszczenia Unii Europejskiej. Wyjście Polski z Unii byłoby wielka klęską nie tylko Unii ale także i Niemiec. Co więcej przygotowania do opuszczenia Unii, które z różnych powodów muszą potrwać co najmniej kilka lat, zmieniłoby sytuację w Unii spychając Niemcy do politycznej defensywy. W tym także utrudniając im politykę „ratowania twarzy Putina”. Alternatywą dla Unii powinno być powołanie ścisłego sojuszu państw środowo-europejskich, którego osią powinien być sojusz polsko-ukraiński i stworzenie ram gospodarczej, militarnej i politycznej współpracy państw zagrożonych rosyjska ekspansją. Strefa wolnego handlu poszerzona o inne wymiary współpracy gospodarczej oprócz państw środkowo-europejskich powinna obejmować także państwa skandynawskie, ale przede wszystkim Wielką Brytanię i Turcję. Także powinien być on otwarty na państwa na południe od łuku Karpat. Stworzenie tej alternatywy doprowadziłoby do ukształtowania korzystnego dla tych państw systemu europejskiego, bardziej sprawiedliwego, niż Unia Europejska.
Dziś Unia Europejska jest instrumentem służącym pozbawieniu nas wolności i kształtowania takiego systemu europejskiego w którym istotną rolę będzie pełniła Rosja. To zagrożenie dla nas. Naszym celem jest usunięcie Rosji z systemu europejskiego, zepchnięcie jej na margines europejskiej polityki i dlatego także musimy wystąpić z Unii Europejskiej, która dąży do naszego upodlenia i zniewolenia. Opuszczenie Unii, choć proces ten potrwa kilka lat jest koniecznym aktem odzyskania zagrożonej suwerenności przez Niemcy i warunkiem polityki ukształtowania takiego systemu europejskiego, który zagwarantuje nasze bezpieczeństwa o rozwój wraz z innymi narodami naszego obszaru. Opuszczenie Unii nie tworzy pustki bezpieczeństwa. Wprost przeciwnie, wojna na Ukrainie kształtuje rzeczywistą, a nie papierową konstrukcję sojuszu i europejskiego bezpieczeństwa przez państwa zagrożone rosyjską ekspansją i wspomagane przez USA i Wielką Brytanię. Natomiast wystąpienie z Unii radykalnie zmniejsza możliwości jej wykorzystania dla polityki ratowania Rosji i utrzymania jej pozycji w europejskim systemie. Co więcej, przywraca nam wolność w kształtowaniu swojego rozwoju. Unia wyczerpała już lub w najbliższych latach wyczerpie te elementy w swojej naturze, które były korzystne dla naszego kraju. Natomiast nasz rozwój wymaga pozbycia się tego coraz ciaśniejszego gorsetu, który nie tylko będzie blokował nasz rozwój, ale który zmierza do całkowitego pozbawienia nas niepodległości.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com