- Według ostatnich doniesień mera Mariupola Petra Andriuszczenko mieszkańcy Mariupola walczą między sobą o żywność.
- Zauważył, że czekają oni w długich kolejkach na jedzenie z pomocy humanitarnej.
- Niestety sama żywność nie jest dobrej jakości, a ponadto przez brak prądu, nie można go przechowywać w lodówkach.
- Zobacz także: Wołodymyr Zełenski: Trwa heroiczna obrona Donbasu
Mer Mariupola Peter Andriuszczenko przekazał kolejne informacje ws. obecnej sytuacji w mieście. W swoim wpisie na Telegramie nazwał miasto wprost tzw. piekłem humanitarnym. Wskazał, że mieszkańcy walczą między sobą o jedzenie.
Mieszkańcy są zmuszeni do prawdziwej walki o pomoc humanitarną z powodu braku innego źródła pożywienia. Najpierw zapisujesz się do kolejki na 2,3 dni do przodu. W odpowiednim dniu musisz znaleźć się w gronie 300 pierwszych szczęśliwców. Czekasz w gorącym słońcu jak zwierzę w zagrodzie bez wody
– poinformował Peter Andriuszczenko.
Zaznaczył, że żywność nie jest dobrej jakości i bardzo szybko się psuje. W mieście nadal nie ma dostaw prądu, przez co nie można jedzenia przechowywać w lodówkach.
Dzień lub dwa i znowu będziesz musiał starać się o żywność z pomocy humanitarnej
– dodał mer Mariupola.
Rosyjska agresja na Ukrainę spowodowała katastrofę humanitarną w Mariupolu. Miasto zostało prawie całkowicie zniszczone przez ostrzały rosyjskie. Dziś w mieście, w którym zostało ponad 100 tysięcy osób, nie ma normalnego dostępu do wody, prądu i gazu. Władze szacują, że w wyniku rosyjskiej agresji zginęły 22 tysiące cywilów.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
rmf24.pl