Kto prowadzi dywersję wobec ochrony życia? [KOMENTARZ DNIA]

TYLKO U NAS
Dodano   7
  LoadingDodaj do ulubionych!
najnowszy sondaż

WARSZAWA POSIEDZENIE SEJMU RP / Fot. PAP/Albert Zawada. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

To jest po prostu dywersja wobec ochrony życia – mówiła rzecznik prasowa PiS, Anita Czerwińska, oceniając obywatelski projekt ustawy "Stop Aborcji 2021". Dziś projekt, wspólnymi siłami znacznej części polityków większości rządowej i opozycji, został odrzucony. Przy tej okazji warto się zastanowić, kto w rzeczywistości prowadzi dywersję wobec ochrony życia.

Zobacz także: Sejm odrzucił obywatelski projekt ws. aborcji. PiS podzielony

Jedno mówią, drugie robią

10 września 2015 roku polscy politycy żyli już kampanią wyborczą przed wyborami parlamentarnymi. Sejm jednak dokańczał swoje prace ówczesnej kadencji. Tego dnia zajęto się akurat obywatelskim projektem rozszerzającym prawną ochronę życia. Przedstawiająca stanowisko klubu PiS poseł Marzena Machałek podkreśliła, że życie ludzkie jest wartością “fundamentalną” i “uniwersalną”.

Wydawałoby się sprawą prostą i oczywistą, że w przypadku kwestii zupełnie fundamentalnej partia, która jej znaczenie podkreślała, po dojściu do władzy, zajmie się tym tematem priorytetowo. Tymczasem miesiące mijały, a nowy obóz rządzący nie kiwnął palcem. Zdawałoby się więc, że sprawa aż tak ważnego znaczenia nie ma. Przecież opóźnianie zajęcia się sprawą tak fundamentalną, jak wedle oficjalnego stanowiska PiS, ochrona życia, byłoby oczywistą dywersją wobec tejże ochrony. Trudno byłoby oczekiwać od społeczeństwa uznania danej sprawy za ważną, tym bardziej fundamentalną, jeżeli obóz polityczny, który tak o niej mówił, swoimi działaniami sugerowałby, że jest inaczej.

Zapomniane obietnice

Czego nie robili rządzący, zrobili obywatele. Poszli nawet o krok dalej i zażądali nie tylko zakazu aborcji eugenicznej, ale pełnej prawnej ochrony życia. Sejm jednak, w porozumieniu obozu rządzącego z opozycją, odrzucił projekt obywatelski. Brzmi znajomo? Ówczesna premier Beata Szydło jednak zapowiedziała, że rządzący będą chcieli doprowadzić do szerszej ochrony życia, ale dojdą do tego w inny sposób. Złożyła trzy deklaracje. Po pierwsze wprowadzenie programu “Za życiem”. Po drugie zagwarantowanie pieniędzy na ten program w budżecie. Po trzecie przeprowadzenie “szeroko zakrojonej” kampanii społecznej pro-life. Wiele osób kojarzy pewnie program “Za życiem”, ale tej ostatniej sprawy, kampanii społecznej, jakoś już nie. Ciekawe czemu?

To wszystko z powodu, że po ucichnięciu sprawy rządzący nabrali wody w usta. Ani nie kiwnęli w palcem w sprawie realizacji trzeciej z obietnic premier Szydło, ani nie chcieli nawet przyznać się, że taka obietnica padła, choć można to łatwo sprawdzać. Są dostępne nagrania z sejmowego wystąpienia pani premier, jak i stenogramy. Z jednej strony obóz rządzący przekonywał, że nie można wykonywać nerwowych ruchów, że trzeba spokojnie przekonywać społeczeństwo do ochrony życia. Z drugiej zupełnie zablokował realizację inicjatywy, która wedle ich własnej logiki byłaby kluczową w tymże przekonywaniu społeczeństwa. Nie sposób znaleźć argumentów przeciw określeniu takiego zachowania jako dywersję wobec ochrony życia.

Czasu było wystarczająco dużo

Wreszcie grupa posłów złożyła wniosek do TK ws. aborcji eugenicznej. Wydawało się, że zostanie on dosyć szybko rozpatrzony. Lata mijały, wreszcie zakończyła się kadencja i zgodnie z prawem, nierozpatrzony wniosek powędrował do kosza. W aktualnej kadencji posłowie znów złożyli ten wniosek. TK znów niezbyt pośpiesznie przystąpił do rozpatrywania. Wydawałoby się, że skoro TK do sprawy podchodził tak ślamazarnie, to obóz rządzący przygotował się do sprawy na tip top i ma rozmaite koncepcje, projekty kampanii społecznych, nowe programy pomocowe itp. Tymczasem wyrok zapadł, wściekli aborcjoniści wylegli na ulice polskich miast i okazało się, że rząd dopiero zapowiedział, że będzie pracował nad nowymi rozwiązaniami, m.in. rozszerzającymi wsparcie dla matek i dzieci.

Czy bezczynność rządu, wobec wiedzy, że taki wniosek do TK jest, że zgodnie z zapisami Konstytucji RP i w kontekście innego wyroku z 1997 roku, jego treść jest przesądzona i należy się spodziewać po jego wydaniu protestów aborcjonistów, nie należy nazwać dywersją wobec ochrony życia? Wydawało się jednak, że tym razem rząd zrozumiał powagę sytuacji i w ciągu kilku tygodni przegłosuje stosowne programy wsparcia i inne “cuda niewidy”, pokazujące, że kobiety w tragicznej sytuacji nie są skazane na aborcję.

Dywersja trwa

Jak dobrze wiemy, minął już ponad rok od wspomnianego wyroku TK. W międzyczasie, przy okazji rocznicy, ze strony rządu pojawiła się zapowiedź, że zapowiadane przed rokiem rozwiązania… jeszcze nie zostały przygotowane, ale za kilka miesięcy będą. Czy sześć lat rządów i ponad rok od wydania stosownego wyroku TK to zbyt mało, żeby przygotować przynajmniej przyzwoity projekt ws. wsparcia dla niepełnosprawnych, czy dla matek? Trudno nie odnieść wrażenia, że w rządzie przez rok po prostu nie kiwnęli palcem, a przy okazji rocznicy wyroku przypomnieli sobie i zaczęli coś robić. Nie da się znaleźć argumentów przeciw tezie, że jest to dywersja wobec ochrony życia.

Czy obóz rządzący, tytułujący się a to Prawem i Sprawiedliwością, a to Zjednoczoną Prawicą, prowadzi dywersję wobec ochrony życia? Niech każdy sam odpowie sobie na to pytanie. Być może przedstawione wyżej fakty pomogą w udzieleniu odpowiedzi. W założeniu ten tekst miał być krótkim komentarzem. No cóż… wyszło mi to, jak PiS-owi realizacja obietnic w sprawie ochrony życia.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
7 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY