Wolontariusz Fundacji Pro po ataku na furgonetkę. Wstrząsająca relacja ze zdarzenia [NASZ WYWIAD]

TYLKO U NAS
Dodano   4
  LoadingDodaj do ulubionych!
Atak na furgonetkę pro-life w Warszawie

Atak na furgonetkę pro-life w Warszawie / Fot. Nadesłane

O brutalnej, zagrażającej życiu, napaści na furgonetkę i wolontariuszy Fundacji Pro - Prawo do życia, bohaterskim ujęciu sprawcy i walce z biznesem śmiercionośnych pigułek poronnych w rozmowie z Piotrem Motyką, specjalnie dla Mediów Narodowych, zaraz po zdarzeniu, mówi wolontariusz Fundacji, Dawid Wachowiak.

Zobacz także: Kopczyński: Globaliści chcą do końca zniszczyć polski system edukacji [NASZ WYWIAD]

Piotr Motyka: Czy może Pan powiedzieć jak doszło do dzisiejszego ataku na furgonetkę Fundacji PRO – Prawo do Życia?

Dawid Wachowiak: Fundacja Pro – Prawo do Życia od wielu miesięcy prowadzi kampanię społeczną “Stop biznesowi śmierci”. Kampania dotyczy informowania ludzi o bestialsko mordowanych dzieciach za pomocą pigułek wczesnoporonnych. Ulicami Warszawy jeździł oklejony samochód Fundacji z przekazem antyaborcyjnym, przeciwko pigułkom, z nagłośnieniem. Oczywiście w ramach legalnie zgłoszonego mobilnego zgromadzenia publicznego, poruszaliśmy się po drodze zgodnie z prawem, używaliśmy nagłośnienia. W tym momencie na jezdnię trzypasmową, na środek wtargnął mężczyzna na rowerze, zablokował auto, musieliśmy się zatrzymać, to było niebezpieczne, bo samochody z lewej i prawej strony pędziły, wyprzedzając nas. Musieliśmy stać, po krótkim czasie, po paru minutach, podszedł z boku auta, wziął w rękę gruby łańcuch, jakimi zabezpiecza się przed kradzieżą motory, taki około kilogramowy i tym łańcuchem uderzył w przednią szybę. Na szczęście nic się nie wydarzyło, kierowca uznał, że można odjechać, odjechaliśmy bezpiecznie, nie chcąc wchodzić w interakcję z napastnikiem. W pierwszym możliwym momencie zawróciliśmy, jednak zamaskowany, ubrany na czarno rowerzysta ruszył za nami, przy następnej okazji zatrzymaliśmy się na światłach drogowych, na czerwony świetle. Podjechał do samochodu, uderzył tymże ciężkim łańcuchem w boczną szybę, na szczęście nie rozbił jej. Światło zmieniło się na zielone, ruszyliśmy dalej. Na kolejnych światłach podjechał, uderzył kolejny raz w szybę boczną, jednak też nic się nie stało. I za czwartym razem, kiedy auto stanęło na światłach na skrzyżowaniu ul. Woronicza i ul. Wołoskiej, napastnik podjechał następny raz, pędząc na rowerze, bo próbował nas usilnie doganiać za każdym razem, nie odpuszczał i dużym, zamaszystym ruchem uderzył łańcuchem w przednią szybę, która została rozbita, potrzaskana, do tego stopnia, że w środku cała kabina była w pyle szkła i odłamków, które prysnęły na nas. Byliśmy w szkle, na szczęście żaden odłamek nie trafił kierowcy ani mnie w oko.

Piotr Motyka: Jak Państwo zareagowaliście na ten atak?

Dawid Wachowiak: W tym momencie zdecydowałem się wyjść z auta i dokonać ujęcia obywatelskiego, z racji tego, że zniszczenie tego typu to już jest przestępstwo. Mężczyzna zaczął uciekać, zacząłem go gonić. Wybiegł na chodnik, ja za nim. Przewrócił się, mówiłem, żeby się zatrzymał, ponieważ czekamy na policję. On wstał, obrócił się w moją stronę, trzymał w ręku tenże łańcuch. Poczułem się zagrożony, bałem się, być może próbował mnie uderzyć, więc w obronie własnej użyłem gazu łzawiącego, po czym mężczyzna zaczął ponownie uciekać. Ruszyłem za nim, po kilku metrach go przewróciłem, popychając z rowerem na pobliski trawnik. Mężczyzna wstał i wtedy zaczął atakować, uderzając mnie łańcuchem w korpus, po głowie. Użyłem wtedy jeszcze raz gazu w samoobronie. Jeśli chodzi o to uderzenie w moją głowę, na szczęście miałem na niej czapkę z daszkiem, wzmacnianą, taką specjalną, którą się wykorzystuje na budowach. Łańcuch, który trafił mi w głowę nic mi nie zrobił, ale że by długi, więc dostałem też w lewą część twarzy, gdzie powstały dwa guzy w okolicy skroni i żuchwy, naskórek został rozcięty, pojawiła się krew. W tym momencie, dzięki Bogu, nadbiegł kolega, czyli kierowca, który powalił agresora na ziemię, przygniatając go, uniemożliwiając dalszy atak. Po pewnym czasie pozwoliliśmy mu wstać, z racji, że krzyczał, że nie może oddychać. Zauważyłem, że gaz zaczął działać, wstał, natomiast nadal usilnie próbował dotrzeć do łańcucha, który wcześniej upuścił, uniemożliwiłem mu jego podniesienie, mając na uwadze, że może zaatakować ponownie. Gaz jednak zadziałał i mężczyzna został obezwładniony. Wtedy po raz kolejny zadzwoniliśmy na 112, wezwaliśmy policję, przyjechały  miejsce 3 radiowozy. Mężczyzna został zatrzymany, narzędzie w postaci ciężkiego łańcucha zostało zabezpieczone. Następnie już na komendzie Policji złożyłem zeznania i muszę udać się do szpitala na obdukcję, ponieważ odczuwam ból po uderzeniu, chcę żeby lekarz ocenił to wszystko. Oczywiście, złożyliśmy zawiadomienie, wniosek o ściganie, ukaranie sprawcy. Nie może być tak, że wolontariusze Fundacji, która broni życia dzieci najbardziej niewinnych, w łonach matek, robiąc to zawsze pokojowo, nigdy agresywnie, byli w taki sposób atakowani. Zostało też zniszczone mienie, nie godzimy się na to. Będziemy nadal nieustępliwie głosili prawdę o aborcji, o tym, że pigułki poronne zabijają dzieci w Polsce. Ofiar jest około trzydzieści tysięcy w skali roku. O tym mówią również handlarze pigułek, czyli mafia, która rozprowadza je nielegalnie, przez co nieświadome czasem tego, co robią kobiety, stają się matkami, które zabijają własne dziecko. Przed tym przestrzegamy i walczymy o tę prawdę dalej.

Piotr Motyka: Gratuluję brawurowego ujęcia przestępcy. Powodzenia w dalszym działaniu. Serdecznie dziękuję za wywiad, Bóg zapłać!   

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Subskrybuj
Powiadom o
4 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY