- Rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka relacjonował najnowsze wydarzenia jakie miały miejsce na granicy z Białorusią
- Przekazał on, że białoruskie służby podają podstępem alkohol imigrantom, aby móc nim łatwiej manipulować i kierować
- Poinformował także o prowokacjach służb Aleksandra Łukaszenki, które oddają puste strzały z karabinów w kierunku imigrantów, ale również i naszych pograniczników
- Jego zdaniem nie należy również wysyłać na granicę przedstawicieli mediów, po przykrych doświadczeniach sprzed kilku miesięcy, gdzie media prowokowały do zamieszek
- Zobacz także: Putin o kryzysie na granicy z Białorusią: “Rosja nie ma z tym nic wspólnego”
Rzecznik KGP podczas radiowego podcastu “Machina Władzy” relacjonował, co dzieje się w miejscu przygranicznego kryzysu humanitarnego. Powiedział o dziwnych wydarzeniach, które obserwują polskie służby. Przekazał między innymi, że białoruscy pogranicznicy, pilnujący zgromadzonych przy granicznej zaporze grup migrantów, oferują im wódkę.
Robią to celowo, by łatwiej manipulować tłumem zdesperowanych, zziębniętych i zgłodniałych ludzi
– tłumaczył inspektor.
Ma się to dziać wieczorami. To celowe działania białoruskiego reżimu i kolejny dowód na to, że migranci są tylko propagandowym narzędziem w rękach dyktatora Alaksandra Łukaszenki.
Według inspektora Mariusza Ciarki, poczęstunek od białoruskich mundurowych ma pomagać w prowokowaniu incydentów na granicy. Mężczyźni po spożyciu alkoholu stają się agresywni i łatwiej ich namówić do ataków i forsowania zasieków.
Bezpośrednio przy płocie umieszczone są dzieci. Tuż za nimi kobiety, których jest mniej. A młodzi mężczyźni dopiero z tyłu
– powiedział rzecznik policji.
Policjanci pojechali na wschodnie krańce Polski po działaniach w stolicy, w związku z ochranianiem Marszu Niepodległości. Do służby zostało oddelegowanych 800 policjantów, w tym 100 z Centralnego Pododdziału Kontrterrorystycznego Policji.
Sytuacja tam jest bardzo trudna. Reżim Łukaszenki cały czas prowokuje różnego rodzaju sytuacje
– poinformował Ciarka o działalności białoruskich służb na granicy.
Puste strzały na granicy. Prowokacje reżimu Łukaszenki
Jak opowiedział rzecznik, w kierunku policjantów rzucane są kamienie i belki, dochodzi do szturmów na ogrodzenie. Ludzie pod kolbami karabinów przemieszczani są pod linię graniczną, nie mają żadnej możliwości, by zrobić cokolwiek innego, niż każą im białoruscy pogranicznicy.
Funkcjonariusze służb białoruskich potrafią celować kolbami w kierunku ludzi, których wepchnęli na linię granicy, ale też w kierunku naszych funkcjonariuszy, żołnierzy, oddając strzały na sucho, a więc bez przeładowanego naboju. Oddawane są też strzały w powietrze, aby zastraszyć ludzi, którzy się tam znajdują, oraz naszych funkcjonariuszy. To także powstające wzdłuż granicy dziwne budowle wojskowe. Te zachowania ze strony reżimu są nieprzewidywalne
– tłumaczył Mariusz Ciarka trudności z jakimi napotykają się polskie służby na granicy z Białorusią.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Mimo tych mrożących krew w żyłach relacji, rzecznik policji nie uważa jednak, że w rejonie kryzysu powinni przebywać dziennikarze, którzy mogliby rejestrować te wydarzenia i relacjonować je w polskich mediach.
Proszę przypomnieć sobie sceny sprzed wprowadzenia stanu wyjątkowego, kiedy część dziennikarzy, mogę ich nazwać nieodpowiedzialnymi, usuwała ogrodzenie graniczne. Skupmy się na ochronie granic, a nie na ochronie nieodpowiedzialnych ludzi, którzy zachowują się tam w sposób nieracjonalny, nieetyczny, niebezpieczny dla Polski
– powiedział rzecznik KGP, dając jasno do zrozumienia, że służby nie są zainteresowane dostępem mediów w strefie stanu wyjątkowego.
wp.pl