O rzeczywistych problemach media nie mówią, więc ludzie nie wiedzą o ich istnieniu i się nimi nie martwią, za to zamartwiają się problemami nieistniejącymi a wykreowanymi przez media. Dokładnie ten sam mechanizm widać w ofercie programowej partii politycznych.
System emerytalny w Polsce (i wielu innych krajach) od samego swego początku skazany jest na bankructwo. By przetrwał musiałaby non stop rosnąć dzietność (czyli ilość urodzonych dzieci). Z pokolenia na pokolenie kobiety musiałyby rodzić coraz więcej dzieci. W rzeczywistości dzietność kobiet systematycznie spada. I nikomu nie udało się tego procesu zatrzymać (ani nazistom w Niemczech rozbudowanym socjalem i propagandą, ani PiS 500 plus). Kobiety po prostu wolą konsumpcję od prokreacji – dzieci do szczęścia, w ich mniemaniu, nie są im potrzebne).
Skutkiem dekad katastrofy demograficznej w Polsce i innych krajach jest to, że nie ma komu płacić podatków i składek na ZUS, z których wypłacane są emerytury – emerytury są wypłacane z tego, co na bieżąco ludzie wpłacają. Realia są takie, że ZUS wypłacający emerytury, musi realnie zbankrutować, bo nie realnie źródeł dochodów.
W obliczu bankructwa ZUS narodowcy proponowali wprowadzenie emerytury obywatelskiej jednakowej dla wszystkich po przekroczeniu określonego wieku. Wolnościowcy proponują likwidację ZUS. A antyPiS? AntyPiS ma jedną i jedyną odpowiedź na wszystko „jebać PiS”. Problem polega jednak na tym, że „jebanie PiS” nie jest odpowiedzią na wiele wyzwań, przed którymi stoi Polska.