- Jak podkreślił dyrektor Warszawskiego Festiwalu Filmowego Stefan Laudyn, w tym roku organizatorzy otrzymali około 4,5 tys. zgłoszeń z prawie stu krajów.
- Dodał, że wybierając filmy, stawiał na „interesujące historie, dobrze opowiedziane językiem współczesnego kina”.
- Stefan Laudyn zwrócił uwagę, że tym, co wyróżnia festiwal na tle innych imprez tego typu – poza liczbą premier – jest skracanie dystansu między gośćmi a widzami.
- Zobacz także: Rzecznik rządu o wyroku TK: “Powtórzenie wyroków z innych krajów UE”
Blisko 170 filmów z całego świata można będzie obejrzeć od piątku. Wtedy właśnie rusza 37 Warszawski Festiwal Filmowy. Wśród nich „Nosorożec” Olega Sencowa, „Jane według Charlotte” Charlotte Gainsbourg i „Brigitte Bardot Cudowna” Lecha Majewskiego.
Stratuje 37. Warszawski Festiwal Filmowy
Jak podkreślił dyrektor Warszawskiego Festiwalu Filmowego, w tym roku organizatorzy otrzymali około 4,5 tys. zgłoszeń z prawie stu krajów.
“To jest chyba nasz rekord wszech czasów. Ze względu na pandemię produkcje z dwóch, trzech lat się skumulowały. Do tego doszły opóźnienia związane z postprodukcją i sytuacje takie, jak w przypadku Bonda, który czekał półtora roku na premierę” – wyjaśnił.
Dodał, że wybierając filmy, stawiał na „interesujące historie, dobrze opowiedziane językiem współczesnego kina”.
“To jest nasze generalne kryterium. Bardzo dobrze, jeśli film wzrusza widza i jeśli nie pozostawia go obojętnym. Jeżeli chodzi o przekrój tematyczny, to są te same kwestie, które przewijają się w naszych rozmowach i w mediach – uchodźcy, problemy rodzinne, historia wolności. W tym roku będziemy mieli filmy z dosłownie całego świata – z Europy, obu Ameryk, Azji i nawet z Afryki” – poinformował dyrektor WFF.
Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com
Wyjątkowe wydarzenie
Laudyn zwrócił uwagę, że tym, co wyróżnia festiwal na tle innych imprez tego typu jest skracanie dystansu między gośćmi a widzami.
“Warszawski Festiwal Filmowy bardzo się rozwinął, ale cały czas staramy się postępować jak małe festiwale, tzn. zachowywać miłą, rodzinną atmosferę. Na naszym festiwalu unikamy sytuacji typu czerwone dywany. Każdy widz może spotkać się z gośćmi, porozmawiać, zadać pytanie po projekcji. Na festiwalach takich jak Cannes to nie zawsze jest możliwe” – stwierdził.
“Festiwal oficjalnie zainauguruje pokaz „Kapitan Wołkonogow uciekł” Natashy Merkulovej i Alekseya Chupova, zrealizowany w koprodukcji rosyjsko-estońsko-francuskiej. Z kolei na zakończenie pokazana zostanie koprodukcja bułgarsko-fracuska „Kobiety płaczą” Veseli Kazakovej i Miny Milevy. „Kapitan Wołkonogow uciekł” miał premierę w tym roku w konkursie głównym festiwalu w Wenecji. W roli głównej występuje Yuriy Borisov, fantastyczny rosyjski aktor, który przeszedł jak burza przez festiwalowe ekrany tego lata. Miał filmy w konkursach w Cannes, Locarno i Wenecji. Film opowiada historię kapitana NKWD. Jest 1938 r., Leningrad, Związek Radziecki. Bardzo smutny czas czystek stalinowskich, a bohater przeżywa rozterki moralne. Natomiast na zakończenie mamy najbardziej kobiecy film tegorocznego festiwalu – nie tylko ze względu na tytuł. Na ekranie zobaczymy w zasadzie same panie z wyjątkiem jednego pana, którego – dodam – nie bardzo lubimy” – powiedział dyrektor festiwalu.
W Konkursie Międzynarodowym wystartuje 15 tytułów, wśród nich prezentowany w Wenecji „Nosorożec” Olega Sencowa o młodym mężczyźnie uwikłanym w przestępczy świat, który pragnie radykalnie zmienić swoje życie.
tvp.info