Wybudzony z przebudzenia, czyli czy Wielka Brytania odzyskuje zdrowy rozsądek [OPINIA]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Pixabay

Tam, gdzie istnieją różnice, zawsze można je wyeksponować, przejaskrawić i na koniec wykorzystać we własnym celu. Wszyscy to znamy np. ze szkoły, gdzie można zrobić z kogoś ofiarę, poddaną ciągłej krytyce i agresji. Powód się znajdzie, jak mawiał jeden z klasyków bolszewizmu: „Dajcie mi człowieka, a ja znajdę na niego paragraf”.

Powodów do podziałów prawdziwych i sztucznych jest aż nadto w świecie, który przyjęliśmy określać jako Zachód. Przede wszystkim kolonializm i niewolnictwo. Można śmiało powiedzieć, że takie państwa, jak Wielka Brytania czy Francja cierpią na swoistego „postkolonialnego kaca”. Mamy więc wrażliwy punkt. Jest on ostatnio permanentnie przywoływany, jest obrysowany grubą czerwoną linią i z mediów idzie stała zachęta: kopnij w to, użyj tego! Nie jest prowadzona żadna zrównoważona dyskusja na temat kolonialnej przeszłości i niewolnictwa. Nie ma głosów, jak kiedyś, które wskazywały również na cywilizacyjną rolę Zachodu w koloniach czy udział lokalnych społeczności w zniewalaniu swoich współbraci. Winny jest zły do cna biały człowiek. W ten sposób narodził się wokeizm (z ang. woke – obudzony)

Wokeizm – czyli co?

Centrum i generatorem wokeizmu są niewątpliwie Stany Zjednoczone. Jak silna jest tam polaryzacja społeczeństwa, można zaobserwować oglądając media z przeciwstawnych opcji światopoglądowych. Obóz rewolucji woke to prawie cały główny nurt medialny, a zwłaszcza CNN. Bardzo skromny obóz próbujący bronić tradycyjnych wartości to takie media, jak Newsmax TV czy FOX. Jak zwykle to, co się dzieje w USA, ma natychmiastowe przełożenie na sytuację w Wielkiej Brytanii ze względu na bliskie związki językowe i kulturowe.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Tu również głównym propagatorem wokeizmu są media głównego nurtu, szczególnie BBC. Dobrze jest przypomnieć, że kiedyś BBC było przykładem złotego standardu obiektywnego dziennikarstwa – odbiorcom starano się dostarczyć obiektywnych informacji, a opinie i dyskusje były wyraźnie oddzielone, właśnie jako czyjeś opinie. Dziś prawie każda podawana informacja ma swoje zabarwienie ideologiczne, nastawione na przestrzeganie wytyczonej linii propagandowej.

Klękać czy nie klękać?

Do ideologicznej, medialnej propagandy włączono także imprezy sportowe, zwłaszcza te najbardziej popularne, jak mecze futbolu. Uliczne rozruchy, wywołane przez BLM w USA, znalazły swoje odzwierciedlenie na stadionach w Wielkiej Brytanii, kiedy piłkarzy zachęcano (albo użyto innej perswazji) do klękania przed każdym meczem, jako wyraz poparcia dla tego ruchu. Znamiennym jest fakt, że kilka miesięcy temu, kiedy liderzy BLM zaczęli dość mocno wyrażać swoje poparcie dla Palestyńczyków i krytykować Izrael, BLM w Wielkiej Brytanii stało się na chwilę „skrajnie lewackie”. Wywołało to dwutygodniowy okres zamieszania u komentatorów piłkarskich, którzy nie mieli jasnych wytycznych, jaka jest obecna linia przekazu – klękać to dobrze czy klękać to źle. To wręcz komiczne zamieszanie zostało wreszcie opanowane i teraz klękanie nie jest tłumaczone jako gest polityczny, tylko wyraz sprzeciwu wobec rasizmu. Komentatorzy niepodzielający tej opinii zniknęli z wizji. Sytuacja na pewno stanie się interesująca, kiedy zostaną otwarte stadiony i publiczność będzie mogła wyrazić swoją opinię bezpośrednio. Już widać, że klękanie staje się coraz krótsze, bardziej nieśmiałe i prawdopodobnie zostanie wkrótce zniesione, kiedy powita je fala buczenia i gwizdów na otwartych stadionach.

Ofensywa woke ma swoje kuriozalne aspekty. Kilka dni temu zarządzana przez laburzystów dzielnica Redbridge we wschodnim Londynie wynajęła aktorów przebranych za tęczowe małpy z ogromnymi półmetrowymi penisami pod hasłem „Jeśli to masz, to pokaż” . Akcję zorganizowano w ramach zachęcania dzieci do czytania! Na szczęście wywołało to dość zdecydowaną reakcję rodziców, ale jest oczywiste, że taktyka seksualizacji dzieci prawie od kołyski i łamania jakichkolwiek norm moralnych, prowadzona przez lewackich ekstremistów, idzie pełną parą i granica akceptowalności ich działań jest przesuwana coraz dalej.

Polska lewica, jako wierna, bezmyślna papuga zachodnich trendów, może też chcieć stosować takie metody zachęcania dzieci do „wczesnego czytelnictwa”. Warszawscy rodzice mogą spodziewać się więc, że Rafał Trzaskowski powoła brygady tęczowych małp z penisami na wierzchu, aby wdrażać ten szczytny cel w szkołach i bibliotekach. Sztuczny penis oczywiście w każdej chwili może być zastąpiony prawdziwym. Po wydaniu milionów – z kieszeni podatnika oczywiście – na szkolenie lewackich bojówkarzy w skutecznym przeprowadzaniu zadym ulicznych, kolejne miliony przeznaczone na ten „szczytny cel edukacyjny” warszawscy radni mogą uznać za pieniądze dobrze wydane.
Wydaję się, że szlifowana i udoskonalana przez stulecia kultura Europy ma zostać zastąpiona nowym miksem kulturowym, gdzie dźwięki afrykańskich bębnów są cenione na równi z muzyką Bacha i Chopina. Utrwalone normy społeczne i moralne oraz organiczne związki rodzinne wymienione na chaos, gdzie role sędziów i autorytetów będą pełnić anonimowi moderatorzy Facebooka, Twittera i Google’a – otrzymujący swój przekaz dnia od jeszcze bardziej anonimowych animatorów życia ze szklanych wież Mordoru. Tak jak bolszewicy stworzyli człowieka sowieckiego – homo sovieticusa, w pełni ukształtowanego przez sowieckie państwo, tak teraz tworzy się człowieka tęczowego – homo irideusa, sterowanego przez media społecznościowe i aktualne przekazy dnia.

Na szczęście, pomimo braku jakiejś bardziej zdecydowanej reakcji mediów na takie działania (Wielka Brytania nie ma swojego odpowiednika Newsmaxa), brytyjski rząd zaczyna reagować i pojawiają się głosy, że podkreślanie podziałów społecznych przy każdej okazji nie może prowadzić do niczego dobrego, a przeciwnie – będzie stwarzać więcej konfliktów i budowa jednego społeczeństwa z różnych grup etnicznych stanie się niemożliwa. Pojawiają się rządowe interwencje w szkołach, w których często prowadzone są bezlitosne nagonki na nauczycieli wykazujących najmniejszą niezgodę na lawinę ideologii LGBT. Wokeistom również bardzo nie spodobała się krytyka – wyrażona przez Borysa Johnsona i niektórych ministrów rządu JKM – klękania jako gestu politycznego, na który nie powinno być w sporcie miejsca. Jak ostrzega Frank Luntz, jeden z najbardziej wpływowych komentatorów politycznych na świecie, wokeizm jest jak rak – jak już wejdzie w społeczeństwo, podziały i konflikty mogą być nie do uleczenia. Czy Wielka Brytania będzie miała na tyle swojego słynnego zdrowego rozsądku, aby zejść z tej drogi? Czas pokaże.

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY