Bezpieka – uprzywilejowana kasta w PRL. Czy i dziś jej pogrobowcy działają na szkodę Polski? [OPINIA]

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Czesław Kiszczak

Czesław Kiszczak / Fot. PAP. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Obserwując wydarzenia w naszym kraju, nienawiść lewicy do wszystkiego, co katolickie i polskie, aranżowanie przez lewicę wszelkich anty narodowych akcji mających na celu dekonstrukcje zachodniej cywilizacji, warto zadać sobie pytanie, czy i dziś pogrobowcy bezpieki działają na szkodę Polski i Polaków.

Bezpieka uprzywilejowana kasta

Bezpieka będąca hierarchiczną, zbiurokratyzowaną i opartą na bezwzględnym posłuszeństwie organizacją, w okupowanej przez komunistów Polsce tworzyła uprzywilejowaną kastę, mającą dostęp do dóbr niedostępnych dla reszty społeczeństwa. Celem jej działalności było czuwanie, by rzeczywistość była zgodna z komunistyczną ideologią.

Bezpieczniaków łączyły odrębne od Polaków wzory kulturowe, symbole, mity. Wśród motywów, dla których podejmowano pracę w bezpiece antropolodzy i socjolodzy wyróżnili, to, że praca w bezpiece zapewniała funkcjonariuszom: poczucie posiadania władzy, solidarności i odrębności od reszty społeczeństwa, siły i bezkarności wynikające z możliwości torturowania przeciwników politycznych, przynależności do uprzywilejowanej grupy (w ich mniemaniu lepszej i ważniejszej dzięki posiadanej wiedzy).

Zobacz także: Warszawa upamiętniła ofiary Rzezi Woli oraz cywilów poległych w Powstaniu Warszawskim

Do wstąpienia w szeregi bezpieki skłaniał bezpieczniaków: pozytywny wizerunek kreowany przez komunistyczną propagandę, uprzywilejowanie materialne (niedostępne dla reszty mieszkania, samochody, alkohol, dostęp do resortowych rozrywek, resortowej służby zdrowia), awans społeczny (z wiejskiej biedy do życia w dobrobycie nieosiągalnym dla reszty – co zapewniało prestiż).

Bezpieczniacy nie mieli poczucia winy z powodu dokonywania zbrodni na polskich patriotach, bo wykazywali wiarę w słuszność działań przełożony, czuli się usprawiedliwieni ideologią komunizmu głosząca słuszność terroru wobec reakcjonistów.

Początki bezpieki to prymitywny terror

Początkowo bezpieka opierająca się na prymitywnym terrorze, z czasem stała zaczęła w swoich działaniach wykorzystywać naukę. „Od lat sześćdziesiątych XX wieku […] bezpieka zaczęła wykorzystywać narzędzia socjologiczne do analizy pozyskanych danych, a w latach siedemdziesiątych przygotowywała się do informatyzacji”.

Nie od razu jednak bezpieczniacy korzystali z nauki. „Do końca lat pięćdziesiątych w resorcie nie doceniano, a nawet programowo lekceważono, wykształcenie ogólne i humanistyczne. Uważano, że wyższe uczelnie opanowane zostały przez element burżuazyjny, więc tylko demoralizowały przyszłych oficerów bezpieczeństwa. Rozwinięto więc system własnego szkolnictwa, metodą kursów, szkół partyjnych, które dawały poczucie wykształcenia i potrzebnych kwalifikacji. Podstawowym podręcznikiem w tych szkołach był krótki kurs historii WKP(b) i biografia Stalina”. Wykładowcy na kursach bezpieki głosili, że wiedza akademicka jest przestarzała, a wiedza z kursów partyjnych postępowa.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Zbrodniarze z bezpieki często nie byli ani psychopatami, ani prymitywami – część z nich miała dobre przedwojenne wyższe wykształcenie (Fajgin, Humer, Różański, Brystygierowa). Ci, którzy byli komunistami często wyrośli z okresu demoralizacji I wojną światową oraz zostali ukształtowani w dwudziestoleciu międzywojennym przez pobyty w więzieniach, gdzie byli szkoleni przez swoich towarzyszy. Na wolności przechodzili szkolenia w ZSRR. Z czasem, z zyskiwaniem wykształcenia, bezpieczniacy stali się mniej ideowi i bardziej pragmatyczni.

Ich liczba szybko wzrastała – w 1945 w bezpiece zatrudniano 2.500, a w 1953 – 33.000. W bezpiece początkowo służy większy odsetek kobiet. Z czasem komuniści przestali chętnie zatrudniać kobiety w bezpiece, uznając, że nie mają wymaganej do pracy w resorcie odporności psychicznej i fizycznej (zwłaszcza w sytuacjach stresowych), zbyt często są nieobecne w pracy z powodu choroby, od pracy odciąga je opieka nad dziećmi, nie ma jak im zapewnić bezpieczeństwa poza siedzibami bezpieki.

Bezpieka zamknięta kasta

Bezpieka miała swój specyficzny język, używany tylko między swymi. Kreślił on obraz świata z punktu widzenia resortu, odmiennie opisujący świat od tego, jak był on postrzegany przez Polaków. Wewnętrzny język bezpieki kształtował relacje społeczne tak, by były one zgodne z oczekiwaniami resortu. Bezpieczniacki język był instrumentem socjalizacji – służył dopasowaniu rekruta do instytucji oraz był odzwierciedleniem norm kulturowych wyznawanych przez funkcjonariuszy. Bezpieka dzięki swojemu specyficznemu językowi wyróżniała się od innych i tworzyła zamkniętą na obcych wspólnotę.

Więcej o badaniach antropologicznych nad bezpieką można przeczytać w zbiorze artykułów naukowych „Aparat bezpieczeństwa w perspektywie antropologii organizacji i antropologii władzy” opublikowanym nakładem Instytutu Pamięci Narodowej.

Jan Bodakowski

Subskrybuj
Powiadom o
0 komentarzy
Inline Feedbacks
Przeglądaj wszystkie komentarze

POLECAMY