- Z holenderskiego ministerstwa sprawiedliwości, prokuratury oraz centrali przychodni publicznych wyciekło 65 tysięcy danych
- Sprawcą całego zdarzenia został jeden z zewnętrznych audytorów, którzy w czerwcu przeprowadzali przegląd wewnętrznych systemów resortu sprawiedliwości i podległych mu instytucji
- Dane 65 tysięcy pracowników ministerstwa sprawiedliwości zostały zapisane na prywatnym twardym dysku w celu ułatwienia pracy przez audytora
- Szef resortu poinformował o całym wydarzeniu holenderskich parlamentarzystów, zapewniając ich o dokładaniu wszelkich starań w wyjaśnianiu sprawy
- Zobacz także: Amerykański samolot wojskowy na lotnisku w Tajwanie. Pekin jest wściekły
Jak informuje holenderskie ministerstwo sprawiedliwości z ich komputerów wyciekło blisko 65 tysięcy nazwisk pracujących dla resortu, a także rodzaj wykonywanej przez nich pracy, daty urodzenia, konta e-mailowe i numery paszportu. Zostały one ukradzione w kuriozalny sposób, gdyż pracownik zewnętrznej firmy przeprowadzając kontrolę jakości w resorcie, dla własnej wygody skopiował dane na swój prywatny dysk twardy.
Audytor nie poprzestał na resorcie sprawiedliwości. W tym samym czasie kontrolował prokuraturę oraz GGD GHOR – centralę przychodni publicznych. Tam również skopiował dane. Nie wiadomo, ilu osób dane zostały skopiowane bez ich zgody.
O samym wydarzeniu poinformował holenderskich parlamentarzystów, minister sprawiedliwości Fred Grapperhaus. Zapewniał on również, że on sam oraz resort traktują sprawę jak najbardziej poważnie i dokładają wszelkich starań w jej wyjaśnianiu.
Do wykrycia nieprawidłowości doszło podczas rutynowej kontroli w GGD GHOR. Jak informuje w sobotę dziennik Algemeen Dagblad incydent został zgłoszony ministrowi 30 czerwca. Ten zaś zawiadomił Urząd Ochrony Danych Osobowych.
wnp.pl