– Będzie dług, będzie ból spłacania, ale i tak wisienką na torcie będzie konieczność ideologicznej uległości względem brukselskiego dyktatu – mówi w rozmowie z Mediami Narodowymi Arkadiusz Miksa, historyk i publicysta.
Jakub Zgierski: Obóz rządzący zaprezentował niedawno swój program społeczno-gospodarczy o nazwie “Polski Ład”. Piękne hasło, ale co z zawartością?
Arkadiusz Miksa: Partia rządząca z pewnością odrobiła lekcję z nośnych społecznie haseł, stąd też pomysł do nawiązania do polityki amerykańskiego „Nowego Ładu”, gdyby jednak rzeczywiście serio traktowała społeczeństwo, a zwłaszcza swoich potencjalnych wyborców, to darowałby sobie nawiązywanie do amerykańskiego pierwowzoru, który dotyczył zupełnie innej sytuacji gospodarczej i inne cele miał realizować. Grupa docelowa programu oraz czas realizacji wskazują jednoznacznie, że chodzi o umocnienie swoich pozycji w żelaznym socjalnym elektoracie.
Dodatkowo podkreśla się, że projektu nie się zrealizować w tej kadencji, tym samym stosuje się tu swoisty szantaż emocjonalny i mówi wyborcom – jeśli chcecie wdrożenia tego przełomowego dla Polski projektu, to w kolejnej kadencji również musicie zagłosować na nas. Zastanawia też ta uderzająca troska partii rządzącej o los najuboższych i najgorzej zarabiających. Jeśli zestawi się zarobki tej grupy z wynagrodzeniami PiS-owskiej koterii w spółkach skarbu państwa, gdzie w jeden dzień zgarnia się więcej niż miliony Polaków są w stanie zarobić w ciągu miesiąca, to widzi się cynizm i obłudę, a nie Nowy Ład.
Jak można ocenić rozwiązania składające się na ten program z perspektywy polskiego ruchu narodowego? Niektóre środowiska, jak np. Konfederacja, mówią wprost o neokomunie, ewentualnie przerośniętym etatyzmie państwowym.
Poglądy gospodarcze i ekonomiczne polskiego ruchu narodowego były przyczyną znaczących antagonizmów wewnątrz środowiska jeszcze przed wojną, a i dziś nie są one jednolite. Konfederacji blisko do koncepcji narodowca prof. Romana Rybarskiego, a PiS bazuje na sanacyjnym etatyzmie z pozorowanymi elementami wizji gospodarczej ONR-u czy wybiórczo potraktowanymi poglądami ekonomicznymi Adama Doboszyńskiego. PiS-owskiemu programowi z pewnością nie można odmówić zwrócenia uwagi na dwa niezwykle kluczowe i powiązane elementy z punktu widzenia polskich interesów narodowych, tj. demografię i rodzinę.
Zobacz także: Piotr Lisiecki: „Polski Ład”? Wyjdzie jak zwykle
PiS dostrzega wielowymiarowe korzyści dla państwa z utrzymania wysokiego poziomu przyrostu naturalnego, chociaż gorzej było dotychczas z doborem narzędzi, które miałyby ten wysoki poziom podnieść i utrzymać. Zamiast planowanych wypłat kilkudziesięciu tysięcy złotych na drugie i kolejne dzieci wystarczyłoby dać rodzinom większe ulgi podatkowe. Poza tym niepokoić może sposób pozyskania środków na ten cel. Ma być nim opodatkowanie przedsiębiorców, którzy ze względu na skutki koronakryzysu liczyli na ulgi, a zostaną obciążeni kolejnymi podatkami. Dotknięty zostanie przede wszystkim sektor usług, który rozwijał się w Polsce mimo przeciwności, zasilając budżet państwa istotnymi wpływami. Oby nie wylać dziecka z kąpielą i nie zarznąć kury znoszącej złote jaja. To tak jakby próbować leczyć jedną z komór serca zasobami drugiej, wiedząc, że gwarantem prawidłowej pracy organu jest funkcjonowanie obu.
Państwo z punktu widzenia idei narodowej jest właśnie po to, aby potrafiło umiejętnie równoważyć interes jednostki z interesem społecznym, prywatne prawo własności z dobrem ogółu. Mówi się słusznie o potrzebie zaprzestania opodatkowania najniższych emerytur, ale trzeba w takim razie skończyć z fikcją trzynastej emerytury, która wzmaga animozje społeczne i fałszuje rzeczywistość. Oby ten dobrze opakowany „Polski Ład” nie okazał się w rzeczywistości „Polskim Bezładem”.
Co pokazał ostatni sojusz polityczny Zjednoczonej Prawicy z Lewicą w kwestii przyjęcia Krajowego Planu Odbudowy?
Myślę, że jeśli zdamy sobie sprawę z tego, że znaczący odsetek tych, którzy 20 lat temu głosowali na SLD, dziś głosuje na PiS, to poziom naszego zaskoczenia takim obrotem sprawy będzie znacznie mniejszy. W szeregach PiS-u jest wielu ludzi sprawujących wysokie stanowiska z nadania władzy w okresie PRL-u. Zdarzały się już przypadki sojuszu PiS-u z lewicą w samorządach. Kandydatka SLD w wyborach prezydenckich jest dziś PiS-owską celebrytką w TVP. Historycznym idolem środowisk PiS-u jest Piłsudski, który był niepodległościowym socjalistą. PiS-owi gospodarczo i ekonomicznie zdecydowanie bliżej do myśli socjalistycznej niż tradycji narodowej.
Postawmy sprawę jasno – czy doszło właśnie do zadłużenia naszego kraju, a w konsekwencji do uzależnienia od Brukseli?
Zadłużenie to rzecz oczywista, natomiast jest to jedna strona medalu, bo co prawda dług ten będą spłacać jeszcze nasze wnuki, ale i nas początek tej spłaty nie ominie. Wkrótce bowiem na każdym paragonie fiskalnym, który otrzymujemy po dokonaniu opłaty za towar lub usługę oprócz dotychczasowych informacji o kwocie podatku, który przy okazji płacimy do Skarbu Państwa, pojawi się teraz informacja o jeszcze jednym podatku, podatku płaconym na rzecz Brukseli. I wbrew kampanii promującej w mediach, środki z Programu Odbudowy nie zostaną sprawiedliwie podzielone między wszystkich obywateli, za to z pewnością powstanie wiele nowych stanowisk dyrektorskich, rad nadzorczych i funkcji doradczych, które obsadzą ludzie powiązani z władzą.
Będzie dług, będzie ból spłacania, ale i tak wisienką na torcie będzie konieczność ideologicznej uległości względem brukselskiego dyktatu. Będzie trzeba zaakceptować promocję LGBT, kształt wymiaru sprawiedliwości będzie musiał być zgodny z linią Brukseli i nie będzie możliwy dalszy opór w temacie przyjmowania orientalnych imigrantów
Czy Solidarna Polska, która wykazała się w tej sprawie nieugiętą postawą, pozostanie w ramach koalicji rządzącej? Niektórzy wskazują na potencjalną współpracę z Konfederacją…
Przez moment wydawało się, że Naczelnik z Żoliborza gotowy jest pożegnać się z ekipą Ziobry z powodu tego głosowania i pewnie tak by się stało, gdyby głosowanie poszło nie po myśli PiS-u. Tymczasem cel nie tylko został osiągnięty, ale jeszcze przy okazji udało się Kaczyńskiemu doprowadzić do rozdźwięku i tarć w szeregach opozycji. Solidarna Polska może na razie spać spokojnie. Mówię „na razie”, ponieważ raczej środowisko to nie ma co liczyć na start z list PiS-u w kolejnych wyborach, dlatego dla „Ziobrystów” posiadających skromne struktury terenowe szukanie wyborczego partnera staje się koniecznością.
Natomiast ostatnie sondaże dające ponad 10 proc. poparcia dla Konfederacji zapewniają wyborczy komfort niezależności i samodzielności. Gdyby poparcie było na granicy 5 proc., z pewnością Konfederacja byłaby bardziej skłonna do sojuszu z Solidarną Polską. I wszystko wskazuje na to, że jeszcze trzy tygodnie temu liderzy Konfederacji skłonni byli w taki mariaż wejść. Ziobro to polityk ogromnych ambicji i trudno sobie go wyobrazić w roli ugodowego lidera skłonnego do partnerskich relacji w ramach Konfederacji w Sejmie kolejnej kadencji. Niemniej w polityce, zwłaszcza polskiej polityce, niczego wykluczyć nie można.
Rozmawiał Jakub Zgierski