Być może wielu to zdziwi, ale komuniści rządzą w Hiszpanii nie od wczoraj, a od niemal półtora roku, czego przykre efekty zdążyły już dotknąć mieszkańców tego pięknego kraju. Czy socjalistyczno-komunistyczne rządy doprowadzą Hiszpanów do ruiny? Niestety wszystkie fakty na to wskazują.
Władzę zdobyli komuniści?
Hiszpania, która w ostatnich latach nie mogła poszczycić się zbyt dobrymi statystykami ekonomicznymi, szczególnie ucierpiała w wyniku koronakryzysu. Dla uściślenia – gospodarka została zdewastowana nie z powodu samego COVID-19, ale przede wszystkim za sprawą nieracjonalnych i wręcz zbrodniczych posunięć tamtejszego rządu. Co istotne – a mało osób o tym wie – w Hiszpanii od stycznia 2020 roku władzę sprawuje koalicja Hiszpańskiej Socjalistycznej Partii Robotniczej i jawnie komunistycznego ugrupowania Unidas Podemos. Innymi słowy, na kluczowych stanowiskach już od prawie półtora roku znajdują się ideowi wyznawcy ideologii Karola Marksa. Nie bez konsekwencji, rzecz jasna.
Zobacz także: [OPINIA] Zgierski: Chcą zniszczyć klasę średnią, czyli Wielki Reset w praktyce
– Po pandemii z tysiącami sklepów i hoteli na skraju zamknięcia, klasa średnia boryka się z ogromnymi problemami, tym bardziej że socjalistyczno-komunistyczny rząd zdaje się nie wierzyć w przedsiębiorczość. Przez półtora roku wielki wpływ na premiera Sáncheza i kierunek zmian miał wicepremier Iglesias, zdeklarowany komunista, który wciąż podsycał konflikty na tle klasowym i nienawiść wobec tych, którym żyje się lepiej. Rząd nie kwapił się do wypłacania tarcz ochronnych czy innych środków ratujących małe biznesy, jakimi stoi Hiszpania żyjąca w dużej mierze z sektora turystycznego. Jak się przypuszcza, ten nowy kryzys może przekroczyć rekordy ostatniej recesji z lat 2008- 2012. Wysokie bezrobocie dotykające Hiszpanię uderza w sposób szczególny w klasę średnią i ludzi młodych (43,9% bezrobocia wśród młodych, największe w Europie). Specjaliści zaobserwowali, że już w ciągu tego roku rozrosły się klasa najuboższych i klasa najbogatszych właśnie kosztem klasy średniej – powiedziała mi korespondentka Tygodnika DoRzeczy Małgorzata Wołczyk.
Hiszpania cofnięta o 30 lat?
Przedstawmy nieco danych, które pomogą nam zobrazować skalę zniszczeń, które dotknęły daleką Hiszpanię. Największy wpływ na tę sytuację miało zamrożenie gospodarki wpisujące się w politykę lockdownową tutejszego rządu, ale i w zasadzie większości europejskich krajów. O tym, co spotkało hiszpańską klasę średnią, w jednym z wywiadów opowiedział szef Stowarzyszenia Niezależnych Pracowników (ATA) Lorenzo Amor:
„Pandemia Covid-19 oraz wywołany w jej rezultacie kryzys gospodarczy doprowadziły do upadku ponad pół miliona jednoosobowych podmiotów gospodarczych w Hiszpanii. Już sześciu na dziesięciu przedsiębiorców prowadzących jednoosobową spółkę przyznaje, że wskutek Covid-19 ich obroty spadły o ponad 60 proc. wobec okresu sprzed pandemii” – wyjaśnił przedsiębiorca.
Na tym nie koniec. ATA w lutym tego roku przeprowadziła badanie wśród mikroprzedsiębiorców, z którego wynika, że nawet ponad 300 tys. Hiszpanów planuje zamknąć swoją działalność gospodarczą z powodu zbyt ciężkiej sytuacji na rynku. Jak wynika ze studium przygotowane na podmadryckim Uniwersytecie Alcala de Henares, hiszpańska klasa średnia została w zasadzie ograniczona do poziomu z lat 90. XX wieku. To druzgocący trend pauperyzacji społeczeństwa, który trudno będzie odwrócić. Już po pierwszej fali koronawirusa odsetek osób z tej grupy obniżył się do poziomu 58 proc. społeczeństwa. Czas został cofnięty o… 30 lat.
– Trzeba pamiętać, że Hiszpania należy do krajów, w których klasa średnia obejmuje najmniejszą część społeczeństwa, czyli jest jedną z „najsłabszych” w Europie po Bułgarii i Litwie (stanowi 54% populacji Hiszpanii). Hiszpańska klasa średnia „wystartowała” później niż w innych krajach europejskich, przez kilka dziesięcioleci konsolidowała się, aż osiągnęła poziomy zbliżone do krajów sąsiednich – niestety aż do czasu dramatycznego kryzysu w 2008 r. Od lat następował cichy i ciągły transfer do niższych warstw społeczeństwa, zaostrzony przez poprzedni kryzys gospodarczy z lat 2008- 2012 – stwierdziła Wołczyk.
Wielki Reset po hiszpańsku
Czy proces niszczenia hiszpańskiej klasy średniej można podpiąć pod teorię Wielkiego Resetu, który dotyczy przecież całościowej przebudowy światowej gospodarki? Zapytałem moją rozmówczynię, czy ekonomiczne posunięcia rządu Sáncheza zaliczają się do agendy globalistycznej, o której zrobiło się głośno w 2020 roku:
– Oczywiście, dążą do zmiany modelu. Rząd hiszpański musi ratować finanse i przedstawić Brukseli plan naprawczy. Pomimo zapewnień w tamtym roku składanych WIELOKROTNIE, że nie podniosą podatków, to jednak obecnie dyskutuje się nad podatkami, które najbardziej uderzą w klasę średnią i ludzi o mniejszych dochodach. Przy czym zamordystyczna ustawa klimatyczna w największym stopniu dotyczy właśnie klasy średniej – kierowców diesla, których nie stać na nowe elektryczne samochody. Wysłany do Brukseli plan reform to historyczny wzrost podatków. Najbardziej kontrowersyjne jest przekształcenie wszystkich autostrad i dróg szybkiego ruchu w trasy płatne. To wywołało wściekłość i spowoduje pewnie strajki czy manifestacje – skwitowała dziennikarka.
Jak więc widzimy, agenda globalistyczna nie bez przyczyny nazywa się tak a nie inaczej. Nie oszczędzi nikogo: ani opalonych Hiszpanów, ani spokojnych mieszkańców nadwiślańskiego kraju. Zasięgiem obejmie absolutnie wszystkich.
Jakub Zgierski