Domowe aborcje. W Anglii dokonano ich już 75 tysięcy w czasie pandemii

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Youtube//MediaNarodoweInfo

W związku z pandemią Covid-19 aborcję farmakologiczną można dokonać w domu. Koalicja dziewięciu organizacji pro-life wezwała rząd Wielkiej Brytanii do jej delegalizacji. Coraz głośniej, również przez środowiska medyczne, podnoszony jest problem przemocy wobec kobiet, zmuszanych do dokonania aborcji.

  • Kobiety bez problemu mogą dostać pigułki poronne nawet po konsultacji przez telefon
  • Od marca ubiegłego roku blisko 12 tys. kobiet trafiło do szpitala, gdzie wykryto u nich tzw. aborcję niekompletną
  • Wiele kobiet, zwłaszcza działających pod presją, nie informuje lekarzy o swoim złym stanie po domowej aborcji
  • Zobacz także: Stan Utah: koszty poniesione w czasie ciąży pokryją ojcowie

Koalicja „Care For Women” prowadzi kampanię, służącą delegalizacji tymczasowego prawa, które zezwala na dokonanie aborcji w domu. Otrzymując pocztą, bezpłatnie, bardzo silne pigułki poronne, można zabić dziecko do 10. tygodnia życia. Kobiety mogą je dostać zaledwie po odbyciu rozmowy telefonicznej lub video-konsultacji z lekarzem.

Ponad 75 tys. aborcji w Anglii i Walii

Wprowadzona w marcu 2020 r. regulacja stanowi największą zmianę w brytyjskim prawie aborcyjnym od czasu zalegalizowania tej praktyki w 1967 r. Przy czym odbyło się to w pośpiechu, bez konsultacji społecznych i wobec braku kontroli parlamentarnej. Od marca ubiegłego roku w ten sposób przeprowadzono ponad 75 tys. aborcji w Anglii i Walii. A blisko 12 tys. kobiet trafiło do szpitala, gdzie wykryto u nich tzw. aborcję niekompletną.

Tymczasowe prawo, związane z pandemią, poddano konsultacjom społecznym, dopiero w obliczu propozycji trwałej legalizacji aborcji domowej. Wyniki tych konsultacji poznamy jeszcze w tym roku.

Powikłania wynikające z domowych aborcji

Okazuje się, że nieodpowiednio kontrolowane są powikłania wynikające z domowych aborcji. O czym parlamentarzystów alarmują eksperci brytyjskiego ruchu pro-life. Wiele kobiet, zwłaszcza działających pod presją, nie informuje lekarzy o swoim stanie.

Ankieta NHS wykazała, że 87 proc. lekarzy rodzinnych obawia się, że kobiety są narażone na niepożądane aborcje, wynikające z przemocy domowej.

Na podstawie prawa o wolnym dostępie do informacji uzyskano dane ze strony Komisji ds. Jakości Opieki. Średnio 20 karetek miesięcznie jest wysyłanych do kobiet, które zgłaszają powikłania. Z powodu niepełnej aborcji do szpitala trafia około 495 kobiet miesięcznie.

– W świetle tych zagrożeń tylko ideolodzy zaangażowani w poszerzenie dostępu do aborcji bez względu na konsekwencje, lub ci, którzy czerpią zyski z rozprzestrzeniania się aborcji, mogą oczekiwać uczynienia aborcji DIY stałym elementem prawa w Wielkiej Brytanii – skomentowała Catherine Robinson, rzeczniczka organizacji Right To Life UK.

jedenznas.pl

POLECAMY