Minister Zdrowia, Adam Niedzielski za pośrednictwem komunikatora społecznościowego przekazał, że grypa po raz pierwszy od dłuższego czasu prześcignęła w liczbie zachorowań COVID-19. W okresie od 1. lutego do 7. liczba zachorowań na grypę ponad 40 tysięcy. Nazwał również sytuację w kraju za stabilną od czasów wprowadzenia stanu epidemicznego.
- Adam Niedzielski informuje o pierwszym przypadku wyższości zachorowań grypy nad koronawirusem
- W okresie od 1. do 7. lutego na grypę zachorowało ponad 40 tysięcy, a na koronawirusa blisko 37 tysięcy osób
- Trzykrotny spadek zachorowań na grypę w ciągu kilku lat z powodu wprowadzonych restrykcji
- Zobacz także: Polska w czołówce szczepień na koronawirusa. Pierwsze miejsce w UE
Zgodnie z informacjami przekazanymi przez Ministra Zdrowia, w okresie od 1. do 7. lutego w Polsce na grypę zachorowało o kilka tysięcy mniej osób niż na wirus SARS-COV-2 – “W zeszłym tygodniu po raz pierwszy liczba zachorowań na grypę przekroczyła liczbę zachorowań na covid! 1-7.02: grypa 41 047, covid 36 795” – napisał Adam Niedzielski.
Poinformował również, że współczynnik reprodukcji koronawirusa w Polsce (R0) utrzymuje się na poziomie zbliżonym do 1, co oznacza stabilizację sytuacji epidemicznej w kraju (współczynnik R0 wyznacza ile osób zakaża średnio jedna zakażona osoba).
W wywiadzie dla “Dziennik Gazeta Prawna” wyjawił, że będzie w rządzie pierwszą osobą rekomendującą powrót do ograniczeń jeżeli liczba zachorowalności przekroczy 10 tysięcy osób – “Nie chcę określać, gdzie ta granica leży, ale w kontekście trzeciej fali trzeba stwierdzić, że system ochrony zdrowia nie podoła liczbie powyżej 30 tys. zakażeń dziennie” – tłumaczył.
Gdzie podziała się grypa?
Statystki pokazują również znaczny spadek zachorowalności na grypę w podobnym czasie w stosunku do lat ubiegłych. W porównaniu z 2019 rokiem liczba ta spadła blisko trzykrotnie. Bowiem w tym czasie w 2019 roku na grypę zachorowało 236 454 osób, natomiast w 2020 roku liczba ta była nieznacznie mniejsza, bo grypą zakaziło się 193 482 osób.
Eksperci donoszą, że nałożone na obywateli restrykcje sanitarne tj. nakaz noszenia maseczek, częsta dezynfekcja powierzchni oraz dłoni oraz ograniczony ruch publiczny spowodował obniżenie się szans transmisji choroby wśród ludzi.
“Jest takie zjawisko, jak interferencja wirusowa. To znaczy, że zakażenie jednym blokuje drugie, ale nie o to chodzi w tym przypadku. Nie mamy ochrony przed koronawirusem, my mamy ochronę przed zakażeniem drogą kropelkową i to trzeba wyraźnie mówić” – powiedział prof. wirusologii Włodzimierz Gut.