Zaczęło się od tego, że kibice Jagiellonii protestowali przeciwko Tuskowi. Gdy Sikorski nazwał Powstanie Warszawskie narodową katastrofą, odpowiedzieli transparentem „Sikorski, to ty jesteś narodową katastrofą”. Potem ktoś podpalał drzwi mieszkań obcokrajowców w Białymstoku. „Idziemy po was” – ogłosił Bartłomiej Sienkiewicz, a media oskarżały kibiców. Sprawców podpaleń dziwnym trafem nie znaleziono do dziś. Za to kibiców Jagiellonii niszczył cały aparat państwowy. – Nie zdziwiłbym się, gdyby podpalenia drzwi były na polityczne zlecenie – mówi Adam „Redaktor” Tołoczko, szef stowarzyszenia „Dzieci Białegostoku”.
Nazwali się „Dzieci Białegostoku”, bo tak mówiono na 42 Pułk Piechoty, którego żołnierze powołali w 1920 r. ich ukochany klub – Jagiellonię Białystok. Adam „Redaktor” Tołoczko, obecny szef Stowarzyszenia Kibiców Jagielloni Białystok „Dzieci Białegostoku” swój pseudonim zawdzięcza temu, że wydawał kibicowskie gazetki jeszcze w czasach, gdy nie było internetu.
Tego, co po groźbach Bartłomieja Sienkiewicza przeżyli kibice Jagiellonii, nie przeżył chyba nikt inny.
Dedykuję tę opowieść dzisiejszym protestującym z KOD-u. Wtedy to by dopiero wolność słowa i demokrację zobaczyli, w pełnym wydaniu
– ironizuje Adam Tołoczko.
Kibice Jagiellonii skazywani byli za obrazę Donalda Tuska za okrzyk „Donald matole”.
Wszystkich do radiowozów i na komisariat. Oczywiście, policja twierdziła, że nie zostaliśmy zatrzymani, a tylko przewiezieni do komisariatu w celu weryfikacji danych. Co przeszkadzało policjantom kazać nam stać dwie albo trzy godziny twarzą do ściany, z zakazem rozmawiania i bez możliwości skorzystania z pomocy prawnika
– wspomina szef „Dzieci Białegostoku”.
Czytaj także: Anarchiści zdemolowali pub. Powód? Właściciel zaprasza patriotów
Po słowach ministra „Idziemy po was”, śledztwo w tej sprawie stało się najważniejszym w kraju. Trwało dwa lata, a pod koniec rządów PO sprawę umorzono z powodu niewykrycia sprawców.
Ale zniszczono dobrą opinię o „Dzieciach Białegostoku”, znanych także z działalności patriotycznej i charytatywnej na wielką skalę. Kibice zebrali np. 230 ton, czyli 15 tirów plastikowych nakrętek, za które kupowali wózki inwalidzkie dla niepełnosprawnych. Szkoły i przedszkola, które chwaliły sobie wcześniej współpracę z kibicami, zaczęły się z niej wycofywać, nieoficjalnie mówiąc, że taki zakaz przyszedł z góry.
Prowadzącego doping na Jagiellonii kłamliwie oskarżono o wznoszenie okrzyków antysemickich na podstawie zeznań jednego ochroniarza. News poszedł na całą Polskę, informacje o uniewinnieniu prawie nigdzie się nie przebiła.
Zobacz także:
Stowarzyszenie próbowano tymczasem zdelegalizować. Sąd ten wniosek odrzucił. Wtedy kibicami zajął się Urząd Skarbowy, naliczając gigantyczne sumy rzekomo zaległych podatków, bo uznał, że stowarzyszenie „Dzieci Białegostoku” organizując wyjazdy na mecze… nie prowadziło działalności będącej misją stowarzyszenia. Spłatą 150 tys. zł obciążono sześciu młodych członków zarządu stowarzyszenia.
Ci, których przekonają argumenty białostockich kibiców o stosowanych wobec nich represjach (do spłaty pozostało im jeszcze ponad 50 tys. złotych) mogą wesprzeć ich finansowo. Poniżej numer konta:
SKJB Dzieci Białegostoku, nr 38 1140 2004 0000 3702 7492 3914
IBAN: PL 38 1140 2004 0000 3702 7492 3914, Kod BIC/SWIFT: BREXPLPWMBK
Tytułem przelewu: „na cele statutowe”.
/niezalezna.pl/