Dylematy narodowe

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!
Polska flaga

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. pixabay.com CC0 Public Domain

Opierając się na naszej tożsamości narodowej i patriotyzmie powinniśmy pokładać nadzieję w solidarności międzyludzkiej, a zwłaszcza solidarności narodowej i międzypokoleniowej. Solidarność jest cechą budulcową współczesnego społeczeństwa narodowego -społeczeństwa, które szanuje swoja kulturę, tradycję i kieruje się wszelkimi cnotami moralnymi, jakimi niejednokrotnie wykazywali się nasi przodkowie. W bogatej historii państwa polskiego pojawia się wiele znaczących i charakterystycznych postaci, które swoimi działaniami przysporzyły ojczyźnie wiele chwały, ale pojawiają się również zepsuci do granic możliwości (nie)Polacy i wichrzyciele, którzy swoimi występkami starają się zniszczyć wszechobecny porządek; zarówno ten materialny jak i moralny stawiając ponad wartościami tradycyjnymi wartości nabyte i szkodliwe.

Czynnikiem szkodzącym państwu są też takie jednostki, bądź społeczności, które nie rozumieją lub niezupełnie pojmują istotę idei polskiego państwa narodowego. W społecznościach takich można zaobserwować zjawisko homogenizacji poglądów i kultury, czyli swoistego zaszczepiania obcego elementu, a w dalszej perspektywie jego całkowitej dominacji.

Stabilne i dobre poglądy są główną cechą, która kształtuje naszą osobowość i decyduje o naszej indywidualności. Człowiek formuje je tak naprawdę od dziecka i ważnym jest, aby takie poglądy były świadomie kształtowane poprzez wpajanie tradycyjnych wartości przez rodziców, placówki oświatowe czy też różne organizacje narodowe. Gloryfikacja tradycyjnych wartości przez społeczeństwo narodowe kształtuje w najmłodszych pewne nawyki społeczne i sprawia, że stają się oni świadomymi patriotami, którzy wielbią swój kraj, a zwłaszcza Naród z którym się w pełni solidaryzują.

Nie ma Narodu bez świadomości narodowej, a bez Narodu nie ma niepodległego państwa. Bardzo prosta zależność, która jednak jest niezrozumiała dla Polaków. Polacy to Naród kłótników i wielu z nas nawet nie zadaje sobie trudu, żeby zrozumieć czym jest państwo narodowe. A państwo narodowe to nic innego jak państwo ponad podziałami politycznymi. Ponad wszelkimi podziałami. Jest to bowiem twór nadzwyczajny. Zbiorowość nieprzypadkowych ludzi wyznających taką sama ideę narodową, ale niekoniecznie z identycznymi poglądami. Bo te mogą być różne. Ważnym jest, by te poglądy kształtować na dobrych moralnie wartościach. Poglądy, które wykrystalizowały się na wartościach złych należy piętnować i niszczyć w zarodku.

Wielki wkład wniesiony przez system PRL-u w niszczeniu narodowości i solidarności pomiędzy Polakami – prawie pół wieku reżimu komunistycznego przeprowadzonego rękoma rodzimych zdrajców wypaczył światopogląd i sprawił, że tak naprawdę polski Naród jest Narodem jeszcze bardziej skłóconym niż przed wojną, nieufnym, zazdrosnym i podejrzliwym. Wszechobecny syndrom PRL-u ciągnie się za nami, aż do dzisiaj. Powojenna mentalność pozostała, a organizm Narodu nie potrafi się wyleczyć z tej trucizny. Co najgorsze III RP nie potrafiła odrzucić starego systemu. Jest to niby-nowy twór powstały na dogorywających zwłokach starego systemu. Twór, który nie potrafi zaakcentować silnej państwowości i rozwinąć pozytywnych cech w obywatelach, w pewnym sensie kontynuując dzieło poprzedniego systemu. W realiach III RP nie jest możliwe osądzenie zbrodniarzy i aparatczyków poprzedniego systemu; są oni właściwie nietykalni, niektórzy zajmują wysokie stanowiska i dalej decydują o losach państwa. Jakby tego było mało zostają pochowani z wszelkimi honorami, które im się nie należą i to często w takich miejscach jak Cmentarz Powązkowski, tym samym przynosząc ujmę takim miejscom. To nie jedyne grzechy III RP. Jest ich znacznie więcej, jak choćby niektóre ustawy pamiętające stare dobre czasy, kiedy po ulicach dziarsko biegały oddziały ZOMO. No, ale nic dziwnego, że ustawy pozostały te same skoro najwyższe stanowiska nadal piastują osoby powiązane z poprzednim systemem lub czynnie w nim działający.

System PRL-u był systemem zbrodniczym i nie tylko w ujęciu stricte politycznym, ale również był zbrodniczy w szerszym rozumieniu, czyli powoli wyniszczał, kulturę, wymazywał niewygodne fakty historyczne, gnębił prawdziwych bohaterów i oddziaływał destruktywnie na umysły Polaków czyniąc nasz kraj podległym obcemu mocarstwu i próbując wychowywać przyszłe pokolenia w duchu bratniej lojalności i służalczości.

Ci co próbowali się przeciwstawić byli bezlitośnie tępieni w ubeckich katowniach. Celem zbrodniarzy było nie tylko zamordowanie człowieka, ale też złamanie jego ducha, poniżenie i oplucie, zdeptanie z ziemią. Nie wiedzieli jednak, że polskiego ducha złamać nie można i nie można zdeptać honoru i godności.

Pomimo bezkarności i przeżycia swojego jedynego żywota w najniegodziwszy sposób jaki można było aparatczycy starego systemu odchodzą często w zapomnieniu i przy głosach niezadowolenia społeczeństwa. Imię kata Witolda Pileckiego mało kto pamięta, mało kto wie, kim był ten człowiek. Splugawił się służalczością dla zbrodniczego systemu. Umarł jak wielu jemu podobnych. Witold Pilecki żyje. Prawdziwi bohaterowie nie umierają. Oni żyją wiecznie i zajmują szczególne miejsce w sercu każdego Polaka. A kto czci pamięć o aparatczykach i zbrodniarzach PRL-u? Nikt. Ci ludzie umierają. Nie tylko śmiercią fizyczną, ale również duchową.

Prawdziwy Naród Polski tworzą ludzie dobrzy, uczciwi i sumienni, ale sumienni w budowaniu lepszego bytu, lepszej Polski, aby przyszłym pokoleniom żyło się lepiej. Prawdziwy Polak pracuje nie tylko dla siebie, ale i dla całego Narodu. Nie jest egoistą. Nie wywyższa się. Nie pragnie sławy, ani nie oczekuje pochlebstw. Prawdziwy Polak pracuje dla Narodu i wyższego dobra, jest świadomym i wyedukowanym obywatelem. Broni swej Ojczyzny jak matki, a na każde oszczerstwo skierowane w jej kierunku odpowiada stanowczo i tak jak należy.

W polskim społeczeństwie funkcjonuje jednak przeświadczenie, w myśl którego „każdemu się należy”. Jest to pozostałość po systemie PRL-u, której społeczeństwo nie potrafi się wyzbyć. O tym świadczy chociażby obietnica wyborcza jednej z partii w której zobowiązuje się ona do wprowadzenia pewnych świadczeń pieniężnych na dziecko. Partia ta uzyskała większość w Sejmie i o ironio określana jest mianem prawicowej. Warto się zastanowić jakie są skutki wprowadzania świadczeń socjalnych i jakie konsekwencje niesie to dla budżetu państwa, czyli de facto pieniędzy obywateli.

Rozbudowana polityka socjalna jest jak najbardziej niekorzystna dla kraju, gdyż to tak naprawdę państwo decyduje ile pieniędzy ma zabrać obywatelowi i później ile mu oddać. Polityka rozdawnictwa przez państwo świadczeń socjalnych jest drogą donikąd. Świadczenia te otrzymują często takie osoby, które nie powinny go dostać, a w ekstremalnych przypadkach świadczenia te nie przysługują osobom, które ich naprawdę potrzebują. Polityka socjalna państwa powinna być jak najmniejsza i rządzący powinni zapobiegać niepotrzebnemu trwonieniu środków.

Wycofanie się z bezsensownej polityki socjalnej byłoby dla państwa rzeczą zbawienną. Pewnym jest, że podatki, które płacą obywatele uległyby znacznemu obniżeniu w wyniku czego obywatel, który do tej pory płacił wysokie podatki zapłaci mniej i pieniądze zostaną w jego kieszeni. On sam zadecyduje czy pieniądze, które mu zostały w kieszeni przeznaczy na zakup ubrania dla dziecka czy na spłatę kolejnej raty.

Podstawowym prawem człowieka jest wolność wyboru. Państwo pozbawia tej wolności obywateli i uważa ich za osoby ubezwłasnowolnione tym samym decydując na co przeznaczone będą środki pieniężne. Przed osiągnięciem pełnoletności to rodzice są „organem” decyzyjnym i decydują ile dać dziecku kieszonkowego, albo czy kupić cukierki za dobre sprawowanie. Dziecko wydając kieszonkowe decyduje ile ma wydać na pewne rzeczy i jest pewna swoboda co do wyboru, aczkolwiek iluzoryczna, bo tak naprawdę decydują rodzice wprowadzając dodatkowo ograniczenia co do ilości kupowanych słodyczy czy niezdrowych produktów. Wszystko oczywiście w trosce o zdrowie pociechy, gdyż dziecko tak naprawdę nie ma wykształconych pewnych nawyków i nie wie co jest dla niego dobre, a co nie.

Podobnie jest w państwie. Niektórzy osiągają pełnoletność i stwierdzają oczywista analogię pomiędzy rozdysponowywaniem środków przez rodziców i państwo. Działa to na tej samej zasadzie. Tak naprawdę decyduje ktoś wyżej i mimo złudnej wolności tej wolności nie ma, gdyż państwo wie lepiej od obywatela czego on potrzebuje. Państwo traktuje obywatela jak małe dziecko i z góry narzuca mu na co ma przeznaczyć pewne środki i nie daje mu możliwości swobodnego podjęcia decyzji.

Zamiast ubezpieczyć się w państwowej firmie ubezpieczeniowej może obywatel będzie chciał się ubezpieczyć w prywatnej, która oferuje znacznie więcej? W Polsce to oczywiście niemożliwe, bo istnieje coś takiego jak państwowa służba zdrowia, a prywatne ubezpieczenie w zasadzie nie zastąpi tego państwowego. Dzięki takiemu przymusowemu świadczeniu zagwarantowany jest zwrot kosztu leków, badań czy specjalistycznych zabiegów operacyjnych. W teorii wszystko ładnie brzmi, w praktyce jest niestety gorzej. Chyba nie trzeba wspominać tego, że Zakład Ubezpieczeń Społecznych jest instytucją, której funkcjonowanie pozostawia wiele do życzenia, a mówiąc bardziej kolokwialnie- bandycką.

Polski system emerytalny też kuleje i jest on synonimiczny do słów takich jak niesprawiedliwość, wyzysk, korupcja czy oszustwo. Pod płaszczem prawa i sprawiedliwości kryje się zepsucie i rozkład. Emeryci, którzy wpłacają przez większość życia określone sumy pieniężne nie dostają czasem nawet połowy tego co wpłacili. Wzorowa praca dla państwa jest niczym. Państwo nie potrafi zapewnić godnego życia tym ludziom. Jeszcze dochodzi do tego wydłużanie wieku emerytalnego… A wszystko po to, żeby starszy człowiek nie mógł nacieszyć się końcówką swojego życia. Tak, dzisiejszy wiek emerytalny to jest końcówka życia człowieka, która powinna zostać godnie uczczona przez państwo. Sprawić, że człowiek ten przez cały czas będzie dostrzegał owoce własnego wysiłku i cieszył się, że państwo też to dostrzega. Niestety państwo upatruje zysku we wszystkim przy jednoczesnym marnotrawieniu środków.

System wpadł w błędne koło. Nie funkcjonuje jak należy. Nie jest dla społeczeństwa, nie troszczy się o jednostkę. Państwo opiekuńcze staje się państwem biurokratycznym. Wielki Polak – papież Jan Paweł II w encyklice  Centesimus annus napisał: „Interweniując bezpośrednio i pozbawiając społeczeństwo odpowiedzialności, Państwo opiekuńcze powoduje utratę ludzkich energii i przesadny wzrost publicznych struktur, w których – przy ogromnych kosztach – raczej dominuje logika biurokratyczna, aniżeli troska o to, by służyć korzystającym z nich ludziom.” W tej samej encyklice czytamy również:  „Niesprawności i niedostatki w Państwie opiekuńczym wynikają z nieodpowiedniego rozumienia właściwych Państwu zadań. Także w tej dziedzinie winna być przestrzegana zasada pomocniczości, która głosi, że społeczność wyższego rzędu nie powinna ingerować w wewnętrzne sprawy społeczności niższego rzędu, pozbawiając ją kompetencji, lecz raczej winna wspierać ją w razie konieczności i pomóc w koordynacji jej działań z działaniami innych grup społecznych, dla dobra wspólnego.”

Celem państwa nie jest troszczenie się o dobro całego społeczeństwa i zaspokajanie jego potrzeb pod kątem ogółu. Celem państwa jest troska o dobro każdej jednostki z osobna.

Spełnienie potrzeb jednostki tak naprawdę spełnia potrzeby całego Narodu. Państwo powinno dać swobodę jego obywatelom jeżeli chodzi o podejmowanie decyzji i przestać być państwem opiekuńczym. Jego polityka powinna kształtować obywateli w kierunku samodzielności, a jeżeli chodzi o samych obywateli powinni oni wziąć odpowiedzialność  za swoje czyny.

Wracając do tematu świadczenia pieniężnego na dziecko popieranego przez tak wielu obywateli. Zastanawiające jest to czy pomysłodawca projektu w ogóle pomyślał o tym, że zostaną wprowadzone nowe podatki czy o tym, że zostanie zwiększona biurokracja? Pewnie tak. Wszystko było z góry przemyślane. Wprowadzenie świadczeń pieniężnych na dziecko było jedynie sprytnym zabiegiem marketingowym, który pozwolił na wygraną w wyborach. Naród polski wychowany jest na świadczeniach  socjalnych – stara dobra szkoła PRL-u. Na górze o tym wiedzą, a obywatele zadowoleni są z tego, że państwo od czasu do czasu rozda pieniądze jednocześnie nie dostrzegając ile wypływa z ich kieszeni.

Dziecko nie potrzebuje wspaniałomyślnych resztek od państwa. Wystarczy, że państwo nie będzie zabierało jego rodzicom pieniędzy poprzez wprowadzanie nowych zupełnie niepotrzebnych podatków. Podatków niepotrzebnych z punktu widzenia rozsądnie myślących ekonomistów, gdyż są to podatki marnotrawione, które wydatkowane są na źle funkcjonującą służbę zdrowia, która bez względu na finansowanie jest w opłakanym stanie, zakup obcego sprzętu wojskowego, opłacanie coraz większej ilości urzędników czy utrzymanie Unii Europejskiej.

To są tylko te najbardziej oczywiste typy trwonienia majątku narodowego. Są to wydatki, które poważnie uszczuplają nasz budżet, bądź wydatki, które już raz wydane nie wrócą w sposób naturalny do rodzimej gospodarki. Jaki jest bowiem sens kupowania uzbrojenia za granicą, gdy państwo może kupować w kraju i jednocześnie pozwalać na rozwój własnych zakładów zbrojeniowych? Kupowanie u siebie i w polskich zakładach czy przedsiębiorstwach produkcyjnych powoduje taką sytuacje, że budżet zostaje w kraju. Nie jest wywożony za granicę, a skostniałe polskie firmy dostają potężnego zastrzyku budżetowego. To nie odnosi się tylko do koncernów zbrojeniowych. Kupowanie u „swoich” pobudza wzrost gospodarczy i powoduje powiększenie dobrobytu całego Narodu. Lepiej oczywiście kupić u obcego niż dać zarobić rodakowi. W czasach, gdy kraj boryka się z potężnymi problemami finansowymi taka polityka jest niezrozumiała i samobójcza.

Wisienką na torcie jest kolejny problem z którym Naród Polski będzie musiał się zmierzyć. W dobie kryzysu imigranckiego, który nie został jeszcze zażegnany dochodzi kolejny kryzys. Tym kryzysem jest masowa imigracja naszych „braci” zza wschodniej granicy. Przyjazd ponad miliona Ukraińców do Polski nie jest mądrym posunięciem. W zasadzie przyjazd tylu Ukraińców jest decyzją szaleńców, którzy maja problem z poprawnym myśleniem. Decyzja ta wywoła fatalne skutki takie jak zmiana struktury narodowościowej czy chociażby wypieranie polskich pracowników przez tańszą siłę roboczą. Zamiast zachęcać Polaków do powrotu z wygnania to zaprasza się obcych, żeby miał kto pracować. Czy popatrzymy na rządzących czy na opozycję widzimy to samo tyle, że w innym opakowaniu i czasami zastanawiamy się gdzie w tym wszystkim normalność? Jesteśmy zaślepieni nie do końca wygrana walką z zalewem islamskim, a tu tylnymi drzwiami wpuszczają nam kolejnych nieproszonych gości.

Łukasz Jabłoński

Dodano w Bez kategorii

POLECAMY