Blokowanie, wyrzucanie ze znajomych. Wojenka między Robertem Biedroniem a Szymonem Hołownią. Można powiedzieć, że jacy kandydaci, takie problemy.
Przed państwem problemy pierwszego świata. Aż chciałoby się napisać, że jacy kandydaci, takie problemy. Szymon Hołownia pożalił się na swoim Facebooku: “Smutna wiadomość tej kampanii. Przemek Staroń, mój doradca ds. edukacji, został wyrzucony ze znajomych przez Roberta Biedronia i Krzysztofa Śmiszka oraz zaatakowany ad personam przez drugiego z nich. Po zapytaniu przez Piotra Kuczyńskiego, Robert Biedroń zablokował go na twitterze. Ani ja, ani żaden z moich doradców nie będzie traktować nikogo w ten sposób”.
Szymon Hołownia początkowo był przedstawiany jako kandydat katolicki, ale z każdym dniem swojej kampanii pokazuje, że zwykły z niego tvnowski liberał. Wiele osób oskarża go o brak wyrazistych poglądów praktycznie w każdej sprawie. Po kompromitującym spocie, w którym w pewien sposób szydzono z katastrofy smoleńskiej, Hołownia cały czas próbuje przypodobać się elektoratowi liberalnemu, lewicowemu i wielkomiejskiemu. Nawet jeśli kiedyś podkreślał swoje bardziej konserwatywne poglądy, teraz z każdej takiej deklaracji się wycofuje. Nie bardzo wiadomo dlaczego ktokolwiek w ogóle miałby na Hołownię głosować.
ZOBACZ TAKŻE: Kandydaci na prezydenta z podpisami od zmarłych lata temu
Teraz narzekanie na blokowanie na Twitterze czy wyrzucanie ze znajomych przez polityków lewicowych spowodowało kolejne śmiechy z Szymona Hołowni. Z tego co możemy zaobserwować, kilku kandydatów będzie walczyło o ten sam, wielkomiejski i liberalny elektorat. Małgorzata Kidawa-Błońska, Robert Biedroń i Szymon Hołownia mówią praktycznie tym samym głosem. Nie dziwne więc, że w wielu miastach prowadzona jest zbiórka podpisów na… czterech kandydatów opozycji na raz. Przy jednym stoisku można podpisywać się pod kandydaturami MKB, Władysława Kosiniaka-Kamysza, Roberta Biedronia i niby “antysystemowego” Hołowni. Daje do myślenia.