Austriak

Austriak Thomas Thurnbichler obejmie kadrę polskich skoczków / fot. ALEXANDER NILSSEN / CC 2.0

  • Austriak Thomas Thurnbichler poprowadzi polską kadrę w skokach narciarskich
  • 32-latek w ostatnim sezonie był asystentem Andreasa Widhoelzla, z którym prowadził austriacką reprezentację do drużynowego złota olimpijskiego
  • Austriacy wygrali klasyfikację Pucharu Narodów; PZN wiąże w związku z tym wielkie nadzieje z postacią młodego szkoleniowca
  • Austriacki trener zastąpi Czecha Michala Doleżala, z którym umowa wygasła po zakończonym w niedzielę sezonie
  • Zobacz także: Lech Wałęsa doradził Ukraińcom jak… zniszczyć Kreml: „Dzisiaj jest taka technika”

Austriak poprowadzi polskich skoczków

Obecny sezon był nieudany dla polskich skoczków. Polacy zdobyli łącznie 1246 punktów. To najsłabszy wynik od cyklu 2015/16, w którym zgromadzili 1104 pkt. Jedynym sukcesem był brązowy medal Dawida Kubackiego wywalczony na igrzyskach w Pekinie. W Pucharze Świata najwyżej sklasyfikowany został Piotr Żyła, który zajął 14. miejsce.

Mimo licznych niepowodzeń skoczkowie z Kamilem Stochem na czele deklarowali wolę dalszej współpracy z czeskich szkoleniowcem. Media obiegły doniesienia o konfliktach w kadrze i problemach komunikacyjnych z dyrektorem PZN Adamem Małyszem. Zawodnicy po sezonie dostali dłuższe wolne niż zwykle.

Jak podaje Apoloniusz Tajner w rozmowie z Eurosportem, 32-letni Thomas Thurnbichler będzie mieszkał w Krakowie.

Jeden z jego asystentów już tu mieszka, bo żeni się z Polką. Będzie miał pełną dowolność w wybraniu kadry, podpisujemy kontrakt do igrzysk we Włoszech.

– wyjawił Tajner w rozmowie z Kacprem Merkiem, reporterem Eurosportu.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

eurosport

Mieszkańcy Odessy uczą się taktyki wojennej i obchodzenia się z bronią.

Mieszkańcy Odessy uczą się taktyki wojennej i obchodzenia się z bronią. / Fot. PAP/EPA/SEDAT SUNA. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Zobacz także: Skandaliczny artykuł Onetu! Oskarżają uniewinnionego przez sąd kard. Pella

To antyamerykańskie ostrze jej polityki było i jest podstawą faktycznego sojuszu z Chinami, które także są mocarstwem rewizjonistycznym dążącym do przebudowania systemu międzynarodowego, w pierwszym etapie na system multipolarny, a następnie sinocentryczny. Moskwa miała nadzieje, że rozbieżne geograficznie kierunki rewizji systemu międzynarodowego będą gwarancją, że ten faktyczny sojusz nie przekształci się w chińską dominację. Uważała bowiem, że centralnym kierunkiem polityki chińskiej jest wschodnia Azja i Pacyfik, gdy dla Rosji kierunkiem zasadniczym jest Europa. Niemniej wysiłki obu państw były wymierzone w globalną dominację Stanów Zjednoczonych. Jednak w przeciwieństwie do Pekinu, który zgodnie z chińską kulturą strategiczną dostosowuje swoją politykę do naturalnego biegu rzeczy, to jest do systematycznego wzrostu chińskiej potęgi i zmniejszania dystansu, także militarnego do Stanów Zjednoczonych, Rosja nie ma umiejętności  strategicznego czekania, tym bardziej, że czas pracuje przeciwko Moskwie. Dlatego też Rosja, zanim skończą się jej zasoby surowcowe i zanim upowszechni się energetyka oparta na zielonej rewolucji uderzającą w rosyjski eksport surowcowy, spieszy się by dokonać zmian geopolitycznych zanim będzie zmuszona do redukcji swojego potencjału militarnego limitowanego dostępnymi zasobami materialnymi. To jest zasadnicza, oprócz błędu przecenienia procesów dezintegracji Zachodu i niedocenienia procesów odrodzenia narodowego na Ukrainie, przyczyną rosyjskiego pośpiechu w przekształcanie europejskiego systemu politycznego. Wojna miała być tylko wstępnym etapem w odbudowie mocarstwowej pozycji Moskwy i przyspieszenia wypychania Stanów Zjednoczonych z Europy. Miała być i  w rzeczywistości jest proxy war ze Stanami Zjednoczonymi. To jest istota obecnego konfliktu zmierzającego do przekształcenia europejskiego i globalnego systemu międzynarodowego.

Ale nie jest to tylko proxy war, wojna zastępcza, ze Stanami Zjednoczonymi, jest to także proxy war z Polską, która po Ukrainie wraz z państwami bałtyckimi miała być i jest następnym etapem w rosyjskiej wielkiej strategii. Bez zdominowania naszej części kontynentu, Rosja nie zrealizowałaby swojego zasadniczego celu, do którego przygotowywała się już od kilkunastu lat. I w tej wojnie rola polski nie ogranicza się do lojalnego wypełniania naszych zobowiązań sojuszniczych wobec Stanów Zjednoczonych, w które politycznie i militarnie jest skierowana rosyjska agresja. Bo Polska nie leży na uboczu rosyjskich celów, ale na głównym szlaku rosyjskiej ekspansji. My mamy być następnym etapem. I dlatego strategia pomocy Ukrainie za parawanem NATO i Stanów Zjednoczonych nie zawsze jest najwłaściwszą opcją w naszej polityce. Nie jesteśmy bowiem w tej wojnie tylko sojusznikiem Waszyngtonu, który broni swojej globalnej dominacji, ale bezpośrednim celem rosyjskiej ekspansji. Ta zasadnicza różnica w położeniu musi także decydować o innej, w porównaniu z innymi członkami NATO, polityce wobec konfliktu na Ukrainie. I przynajmniej częściowo polskie władze zdają sobie z tego sprawę mobilizując międzynarodowy sprzeciw wobec rosyjskiej agresji. Także można zrozumieć politykę polskiego bezpieczeństwa narodowego za parawanem NATO i Stanów Zjednoczonych. Generalnie jest to słuszna zasada, żeby nie wchodzić bezpośrednio do konfliktu zbyt wcześnie, rezerwując własne siły na okres ostatecznych rozstrzygnięć dotyczących charakteru systemu międzynarodowego, który powstanie po okresie amerykańsko-chińskiej rywalizacji. Problem w tym, że zarówno USA, jak i państwa zachodnie inaczej postrzegają rosyjskie zagrożenie. Dla Stanów Zjednoczonych najwygodniej by było, gdybyśmy je odciążyli w największym zakresie od zobowiązań powstrzymywania rosyjskiej ekspansji. Dlatego polityka „pół kroku za USA” wymusza na tym państwie maksymalne zaangażowanie. Natomiast dla zdemoralizowanych państw europejskiego Zachodu, nasze działania zmierzające do zaostrzenia reakcji na rosyjską agresję są traktowane jako faktyczne stawianie ich w przymusowej sytuacji. Gdyby nie polskie działania, to ich reakcja z pewnością byłaby dużo słabsza. Opór Niemiec i Francji wobec totalnej blokady gospodarczej Rosji jest duży, ale ustępuje zarówno z powodu polskich działań, jak i presji moralnej własnych społeczeństw. Właśnie ta presja jest największym polskim sojusznikiem w izolowaniu rosyjskiego agresora.  Jest też atutem, który poprzez nasze własne działania może być stymulowany do dalszego wzmocnienia gospodarczego nacisku na zwiększenie rosyjskich kosztów agresji.

Dziś Rosja już wie, że nie wygra wojny na Ukrainie, ale to nie znaczy, że nie jest zdolna do zadania takich strat, że to państwo nie będzie w stanie pełnić buforu naszego bezpieczeństwa. Masowe niszczenie miast i infrastruktury może spowodować nie tylko niezdolność w przyszłości do dalszego oporu, ale także może skłonić do przyjęcia choćby części rosyjskich warunków. W polskim natomiast interesie jest nie tylko zachowanie suwerenności i integralności Ukrainy, ale także jej swoboda w określaniu własnego statusu międzynarodowego i jak najmniejsze zniszczenia jej majątku trwałego. Niepodległa Ukraina stwarza bowiem gwarancje naszego bezpieczeństwa narodowego. Dlatego w przeciwieństwie do innych państw Zachodu w naszym bezpośrednim interesie jest wsparcie Ukrainy nie tylko w broń defensywna, ale także ofensywną, zwłaszcza w samoloty. Bo każdy zestrzelony rosyjski samolot, każdy rozbity rosyjski czołg, czy każda zniszczona rosyjska jednostka wojskowa, to gwarancja naszego pokoju i naszego bezpieczeństwa. Dlatego, jeżeli nie możemy uzyskać możliwości wsparcia Ukrainy za parawanem NATO, to trzeba to zrobić bezpośrednio i przekazać samoloty bojowe Ukrainie. Dziś jest unikalna sytuacja, w której poprzez naszą pomoc możemy wpłynąć na kształt statusu Ukrainy w sytuacji zawarcia rozejmu. Jej obecne powodzenie oznacza bowiem osłabienie Rosji. Im Rosja słabsza wyjdzie z tego konfliktu, tym dłuższe będą gwarancje naszego bezpieczeństwa i tym samym naszego statusu w Europie. Zwłaszcza jeżeli chodzi o nasz status w Europie, to nie jest nim zainteresowane ani Niemcy, ani Francja. Dlatego aby go zdobyć dziś własnymi działaniami musimy wymuszać na tych państwach wzrost poparcia dla naszej polityki. Nasze samodzielne działania bowiem stawiają je w sytuacji przymusowej i tym samym muszą podążać naszym śladem. Dlatego też samodzielne przekazanie samolotów jest działaniem, które także w przyszłości zakreśli zakres naszych możliwości w Europie.

Ale oprócz mniej lub bardziej maskowanego sprzeciwu dominujących w Unii państw wobec takiej polityki mamy do czynienia z oporem wewnątrz naszego społeczeństwa wobec polskich działań jednostronnych. Z jednej strony wynikają one z pewnej formy quasinacjonalizmu, który odwołuje się do siedzenia cicho w każdym konflikcie, w obawie przed konsekwencjami aktywnej polityki. Jest on niewątpliwie dziś eksploatowany przez rosyjską agenturę wpływu. Ale jest jeszcze silniejsza jego wersja by nie podejmować samodzielnie żadnych działań innych niż za parawanem państw sojuszniczych. Ta postawa wynika z ostrożności by nie sprowokować rosyjskiego ataku i wplątania Polski do obecnego konfliktu wojennego. Wynika ona z tradycji niesamodzielności polskiej polityki i nadmiernej ostrożności, z przekonania, że choć wojna na Ukrainie na ogromny wpływ na nasze położenie, to jednak nie jest to bezpośrednio nasza wojna. I dlatego nasza pomoc powinna być ograniczona tak, aby nie sprowokować rosyjskiego ataku. Ten typ postawy jest także eksploatowany przez rosyjską agenturę wpływu, choć w większym zakresie niż poprzednia wynika z poczucia wrodzonej ostrożności. Otóż rosyjska propaganda odwołująca się do możliwości eskalacji wojny, czy nawet do użycia broni jądrowej jest zupełnie niewiarygodna. Rosja nie jest w stanie poradzić sobie w wojnie z Ukrainą, a prowokowanie wojny z państwem NATO byłoby działaniem samobójczym. Także lęk przed bronią nuklearną jest niewiarygodny, bo Rosja prowokowałaby samounicestwienie. To są przysłowiowe strachy na Lachy. Dlatego też w imię naszego bezpieczeństwa powinniśmy dziś wesprzeć Ukrainę w broń ofensywną. Polityka jest funkcją czasu i odmowa użyczenia skutecznej broni Ukrainie oznacza zaprzepaszczenie unikalnej szansy silniejszego osłabienia Rosji, niż przy możliwościach jakie posiada armia ukraińska. Dziś ta odmowa oznacza zaprzepaszczenie okazji do ukształtowania przyszłego statusu Ukrainy zgodnie z polskim długofalowym interesem. Jest to typ postawy i polityki, co prawda wynikający z narodowego poczucia bezpieczeństwa, ale prowadzący do nieodpowiedzialnej ostrożności  zaprzepaszczenia niepowtarzalnej być może szansy.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Lech Wałęsa

Lech Wałęsa / Fot. YouTube

  • Lech Wałęsa w rozmowie z “Faktem” zdradził swój pomysł na pokonanie Rosjan
  • Były prezydent wczuł się w rolę ukraińskich dowódców i przekonuje, że najlepszą obroną jest atak
  • Noblista stwierdził, że gdyby to on prowadził wojnę, zrobiłby wszystko by przenieść działania zbrojne na terytorium przeciwnika
  • Trwa 36 dzień rosyjskiej inwazji na Ukrainę; Rosja nie zdołała w tym czasie osiągnąć swoich zamierzonych celów
  • Zobacz także: Władimir Putin czuje się zwodzony przez własnych doradców

Lech Wałęsa doradza Ukraińcom

Różni samobójcy się poświęcają i robią porządek.

– komentuje były prezydent.

Świat w większości jest już w XXI wieku, a Rosja została w XIX i stosuje stare metody, nie nadążą za rozwojem. Świat musi wytrwać na swojej drodze i jednocześnie szukać skutecznych metod, żeby zatrzymać tamten rozwój.

– wskazuje Wałęsa w rozmowie z “Faktem”.

Gdybym ja decydował w Ukrainie, to ja bym to zastosował, dlatego, że ja lubię grać na polu przeciwnika. Jeśli on mnie niszczy, to ja niszczę jego. „Ząb za ząb”, za Starym Testamentem. Ja bym to zastosował. Ukraina stosuje, że dostałeś w prawy w policzek, to nadstaw lewy.

– stwierdził laureat Pokojowej Nagrody Nobla.

Zdaniem Wałęsy, technologia pozwala Ukraińcom na przeprowadzenie ataku na Moskwę.

Gdyby chcieli z Kijowa atakować, to nie sięgną Moskwy, ale dzisiaj jest taka technologia, że można zameldować się w mieszkaniu obok Kremla i Kreml zniszczyć. Dzisiaj jest taka technika. To można wykonać, tylko nie z Kijowa, trzeba się trochę bliżej przesunąć. Różni samobójcy się poświęcają i robią porządek.

– przekonuje były prezydent.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

TVP Info

Ukraińscy żołnierze zajmują pozycje w ramach przygotowań do obrony pod Kijowem.

Ukraińscy żołnierze zajmują pozycje w ramach przygotowań do obrony pod Kijowem. / Fot. PAP/EPA/ALISA YAKUBOVYCH. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

Rekrutacja czy desperacja?

Rosjanie werbują do wojska w wyniku poniesionych strat na Ukrainie, gdzie już ponad 17 tys. żołnierzy rosyjskich poległo.

Rosyjskie siły, które odnoszą kolejne porażki, werbują ochotników do wsparcia inwazji na Ukrainę

– poinformował Sztab Generalny Sił Zbrojnych Ukrainy.

Według podawanych informacji, do szeregów sił Rosji w obwodzie kaliningradzkim głosiło się 17-stu ochotników.

Siły Ukrainy kontynuują operację obronną na kierunkach wschodnim, południowo-wschodnim i północno-wschodnim. Wróg rosyjski kontynuuje zakrojoną na szeroką skalę agresję zbrojną przeciwko Ukrainie. Poniósł on znaczne straty i prawdopodobnie tymczasowo zrezygnował z blokady Kijowa. Przegrupowuje się i koncentruje na działaniach ofensywnych we wschodniej strefie operacyjnej oraz na zwiększeniu systemu logistycznego wsparcia wojsk w rejonie Doniecka i Tawrijśka

– przekazał ukraiński sztab.

Straty Rosji

Dowództwo wojskowe Rosji – które ponosi duże straty – nadal rekrutuje ochotników do udziału w wojnie. żołnierze rosyjskiego wroga, są zdemoralizowani i mają niską motywację do udziału w działaniach wojennych na terytorium Ukrainy

– podkreśla sztab ukraiński.

Dlatego według dostępnych informacji próby mobilizacji ochotników podejmowane przez rosyjskie dowództwo wojskowe nie cieszą się poparciem ludności. W szczególności w obwodzie kaliningradzkim zrekrutowano tylko 17 tzw. ochotników

– czytamy.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

tvp.info

Orlen

MOŚCISKA KONFERENCJA PREMIERA MORAWIECKIEGO / fot. PAP/Paweł Supernak Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Olren wypracował w 2021 roku ponad 11 miliardów złotych zysku; jest to skonsolidowany zysk netto przypisany akcjonariuszom
  • Jest to najwyższy wynik w historii działalności spółki
  • Skonsolidowane przychody ze sprzedaży sięgnęły 131 341 mln zł w 2021 r. wobec 86 180 mln zł rok wcześniej
  • W ujęciu jednostkowym zysk netto w 2021 r. wyniósł 8 398 mln zł wobec 2 356 mln zł straty rok wcześniej
  • Zobacz także: Mateusz Morawiecki: Polska rezygnuje z ropy, gazu i węgla z Rosji

Orlen z rekordowym wynikiem

W trudnym 2021 roku wypracowaliśmy ponad 11 mld zł zysku netto. To historyczny, rekordowy wynik, którego nie osiągnęła wcześniej żadna polska spółka. To też potwierdzenie, że mieliśmy rację budując silny koncern multienergetyczny i stawiając mocny nacisk na energetykę oraz petrochemię, czyli perspektywiczne segmenty, których nie posiadają inne spółki. To nasza przewaga.

– przekazał cytowany w komunikacie prezes PKN Orlen Daniel Obajtek.

Stabilność finansowa pozwala nam systematycznie zwiększać nakłady na inwestycje. W zeszłym roku na realizację strategicznych projektów przeznaczyliśmy niemal 10 mld zł. Nasze inwestycje generują nowe miejsca pracy wpływając na koniunkturę gospodarczą. W tym roku jeszcze mocniej koncentrujemy się na rozwoju energetyki, przede wszystkim odnawialnych źródeł energii oraz zeroemisyjnej technologii jądrowej, ponieważ to gwarantuje długoterminowe bezpieczeństwo i niezależność energetyczną Polski.

– dodaje szef przedsiębiorstwa.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Do Rzeczy

Donald Tusk

Zduńska Wola, 29.03.2022. Przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk (L) podczas spotkania z uchodźcami z Ukrainy w powiatowym ośrodku sportu i rekreacji w Zduńskiej Woli, 29 bm. (kf) PAP/Grzegorz Michałowski / fot. PAP/Grzegorz Michałowski Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Donald Tusk odniósł się do planów rządu w kwestii rezygnacji z importu rosyjskiego gazu, ropy i węgla
  • Mateusz Morawiecki zapowiedział kompleksowy plan “derusyfikacji węglowodorów” w polskiej gospodarce
  • Szef rządu podczas środowej konferencji prasowej wezwał inne państwa, aby poszły w ślady Polski
  • Premier ocenił, że rosyjskie surowce z narzędzia szantażu zamieniły się w narzędzie wojny
  • Morawiecki zadeklarował, że rząd nałoży całkowite embargo na węgiel rosyjski najpóźniej w maju
  • Premier podkreślił znaczenie Orlenu, dzięki któremu Polska wybiła się na pewną niezależność energetyczną
  • W ocenie przewodniczącego PO, rząd nie potrzebuje radykalnych planów, tylko prostych regulacji do rozwiązania kwestii rosyjskich surowców
  • Zobacz także: Mateusz Morawiecki: Polska rezygnuje z ropy, gazu i węgla z Rosji

Donald Tusk apeluje do Morawieckiego

W środę szef rządu ogłosił że w najbliższych tygodnia uda się odejść od importu węgla z Rosji. Plany są jednak znacznie szersze.

Polska będzie robiła wszystko, aby do końca 2022 roku odejść od rosyjskiej ropy naftowej.

– powiedział Morawiecki na konferencji prasowej.

Ambitne plany rządzących skomentował przewodniczący Platformy Obywatelskiej.

W drodze tutaj do Gostolina usłyszałem o radykalnych planach pana premiera Morawieckiego. Panie premierze my w tej sprawie nie potrzebujemy radykalnych planów, tylko decyzji i te decyzje można podjąć bez zmiany konstytucji jak jeszcze kilka dni temu oczekiwał tego Jarosław Kaczyński i większość decyzji dzisiaj potrzebnych też nie wymaga jakichś zawiłych procedur i nie wymaga jakichś szczególnych zabiegów w Brukseli.

– zapewnił Tusk na konferencji prasowej w Gostolinie.

Tak naprawdę węgiel z Rosji do Polski płynie przez firmy, które z definicji powiązane są z rosyjskimi oligarchami już wpisanymi na listy sankcyjne.

– przypomniał lider PO.

Gdyby rząd był przygotowany jeśli chodzi o formalności i też tak emocjonalnie do podjęcia decyzji, żeby objąć sankcjami w handlu węglem tych, którzy są objęci przez Unię Europejską to moglibyśmy takie decyzje podejmować z dnia na dzień.

– podkreślił były premier.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

wmeritum

Tomasz Grodzki

Warszawa, 30.03.2022. Marszałek Senatu Tomasz Grodzki wziął udział w debacie młodzieżowej pn. "Dialogi senackie" nt. "Uchodźcy i nacjonaliści", 30 bm. w Senacie w Warszawie. Wydarzenie zostało zorganizowane przez ruch młodzieżowy "Gadka senacka" przy współpracy z Kancelarią Senatu, Warszawskim Centrum Innowacji Edukacyjno-Społecznych i Szkoleń, Fundacją Wolna Szkoła oraz Protestem z Wykrzyknikiem. (aldg) PAP/Piotr Nowak / fot. PAP/Piotr Nowak Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Tomasz Grodzki po raz kolejny zabłysnął kontrowersyjną wypowiedzią; słowa marszałka stały się obciążeniem dla opozycji
  • Polityk w wystąpieniu skierowanym do Rady Najwyższej Ukrainy, przeprosił za to, że polski rząd “finansuje zbrodniczy reżim”
  • Na trzecią osobę w państwie posypały się gromy; Grodzkiego skrytykował m.in. były prezydent Bronisław Komorowski
  • Były prezydent przyznał, że niedawna wypowiedź “trzeciej osoby w państwie” stwarza na Ukrainie złe wrażenie o Polakach
  • Senatorowie PiS z Markiem Pękiem na czele zapowiedzieli złożenie wniosku o odwołanie Grodzkiego ze stanowiska
  • Zobacz także: Bronisław Komorowski bezlitosny dla Grodzkiego: “Pojechał po bandzie”

Tomasz Grodzki zostanie odwołany?

Muszę Was przeprosić za to, że niektóre firmy w haniebny sposób kontynuują działalność w Rosji, że nadal przez Polskę jadą tysiące tirów na Białoruś i dalej, że nadal rząd importuje rosyjski węgiel i nie potrafi zamrozić aktywów rosyjskich oligarchów.

– powiedział marszałek Senatu Tomasz Grodzki w wystąpieniu skierowanym do Rady Najwyższej Ukrainy.

W ten sposób z niedającą się zaakceptować hipokryzją nadal – nawet wbrew intencjom – finansujemy zbrodniczy reżim, który zdobyte pieniądze zużywa na mordowanie niewinnych ludzi.

– stwierdził Grodzki, wywołując tym samym oburzenie nawet w szeregach opozycji.

Wicemarszałek Senatu komentuje

Widać, że wypowiedź Tomasza Grodzkiego jest problemem, również dla środowiska PO. Myślę, że marszałek Tomasz Grodzki z wielu powodów staje się coraz większym obciążeniem dla Platformy.

– ocenił wicemarszałek Senatu Marek Pęk na antenie radiowej “Trójki” w czwartek.

Jeszcze tego samego dnia politycy PiS planują złożyć wniosek o odwołanie marszałka Grodzkiego.

Nie chciałbym, żeby cała ta sprawa, która notabene dzisiaj znajdzie swój finał w postaci zgłoszenia przez nas wniosku o odwołanie marszałka Grodzkiego, żeby ona się jakoś zamieniła w moją prywatną wojenkę z marszałkiem Grodzkim, wicemarszałka Pęka z marszałkiem Grodzkim.

– tłumaczył senator.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Do Rzeczy

Robert Winnicki

Robert Winnicki / Fot. PAP/Tomasz Gzell. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030

  • Robert Winnicki zareagował na słowa rzecznika Ministerstwa Spraw Zagranicznych Łukasza Jasiny
  • Jasina przed kilkoma dniami stwierdził, że polskie władze są “sługami narodu ukraińskiego”
  • Niefortunna wypowiedź polityka PiS spotkała się ze zdecydowanymi reakcjami niektórych komentatorów i sporej części internautów
  • Prezes Ruchu Narodowego Robert Winnicki nie kryje oburzenia wystąpieniem Jasiny
  • Zobacz także: Władimir Putin czuje się zwodzony przez własnych doradców

Robert Winnicki reaguje na słowa rzecznika MSZ

Jesteśmy do dyspozycji Ukrainy, jej decyzji, jej próśb, jej wniosków w tej sprawie. Jeżeli nasi ukraińscy przyjaciele będą chcieli z tego planu skorzystać, pozostajemy do dyspozycji. Podobnie jak w wypadku sojuszników. (…) Jesteśmy tutaj sługami narodu ukraińskiego, jego próśb.

– zakomunikował we wtorek rzecznik MSZ Łukasz Jasina.

Jednym z kontekstów wypowiedzi była propozycja wicepremiera Jarosława Kaczyńskiego dotycząca wysłania na Ukrainę “misji pokojowej”. Udział w niej mieliby wziąć także (o ile nie głównie) polscy żołnierze.

Z całym szacunkiem do narodu ukraińskiego. I z całym zaangażowaniem w to, żeby obronił się przed bandycką rosyjską agresją, musimy jasno stwierdzić, że to jest niedopuszczalne i skandaliczne. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych i jedyną służbą, na jakiej jest rzecznik MSZ-u jest służba państwu polskiemu i narodowi polskiemu!

– zauważył Robert Winnicki, komentując bulwersujące wystąpienie rzecznika MSZ.

W ocenie posła Konfederacji, wypowiedź Jasiny to kontynuacja “serii nieszczęsnych dyplomatycznych wtop”.

Teraz mamy kontynuację tej kompromitacji w postaci wypowiedzi rzecznika MSZ-u o tym, że polski MSZ to są słudzy narodu ukraińskiego.

– stwierdził szef Ruchu Narodowego.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Do Rzeczy

Władimir Putin

Prezydent Rosji Władimir Putin / Fot. youtube/Business Insider

Władimir Putin zwodzony

Mamy informacje wskazujące, że Putin czuje się zwodzony przez doradców na temat przebiegu wojny na Ukrainie.

– poinformowała dyrektor ds. komunikacji Białego Domu Kate Bedingfield.

Mamy informacje, że Putin czuł, że rosyjskie wojsko go zwodziło, czego skutkiem są trwające napięcia między nim i wojskowym dowództwem.

– zakomunikowała Bedingfield podczas konferencji prasowej w Białym Domu.

Już wcześniej pojawiały się doniesienia twierdzące, że przywódca Rosji jest odcięty od prawdziwych informacji z frontu. Doradcy prezydenta rzekomo obawiają się wyznać mu prawdę o kompromitacji rosyjskich wojsk.

Z powyższą oceną amerykańskich służb zgodził się w środę rzecznik Pentagonu John Kirby. Jak powiedział, jest to niepokojąca sytuacja, która może mieć skutki m.in. dla przebiegu rozmów pokojowych.

Jeśli on nie jest w pełni poinformowany o tym, jak źle mu idzie, to jak jego negocjatorzy mogą wyjść z porozumieniem, które ma szanse przetrwać? Inna sprawa to taka, że nie wiadomo, jak taki przywódca może zareagować, otrzymując złe wiadomości.

– powiedział rzecznik Pentagonu.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Tysol

Rząd zapowiada kolejne luzowanie obostrzeń

Michał Dworczyk, KPRM / Fot. Flickr

  • Michał Dworczyk na antenie Programu Pierwszego Polskiego Radia mówił o rosyjskiej dezinformacji w Internecie
  • Szef KPRM przekazał, że w Polsce pracuje cały zespół, który specjalizuje się w “wyłapywaniu rosyjskich fejków”
  • Dworczyk przekonuje, że “rosyjskie fejki” mają na celu skłócenie Polaków i Ukraińców
  • Polityk PiS oznajmił, że konta, które wcześniej sprzeciwiały się segregacji sanitarnej i szczepionkom, dzisiaj “próbują skłócać” Polaków i Ukraińców
  • Minister podkreślił, że wojna na Ukrainie będzie przechodziła jeszcze wiele etapów i nie należy spodziewać się jej szybkiego zakończenia
  • Zobacz także: Rosyjski dziennikarz: “Życzę Polakom porażki na Mundialu. Jesteście podłymi…” [+WIDEO]

Michał Dworczyk o fake newsach

Niemcy i Francja powinny zrozumieć, że każde euro wydane na wsparcie Ukrainy i zatrzymanie działań agresji rosyjskiej to inwestycja w bezpieczeństwo i przyszłość całej Europy.

– powiedział szef kancelarii premiera Michał Dworczyk.

Zdaniem szefa KPRM, pojawiające się fejki to rosyjski oręż wymierzony w Polskę.

Musimy mieć świadomość, że są to celowe zaplanowane działania obliczone na skłócenie Polaków i Ukraińców. I w Polskę wymierzone jest ostrze propagandy i działań dezinformacyjnych prowadzonych przez Federację Rosyjską.

– wskazywał Dworczyk.

Część analityków twierdzi, że konta w mediach społecznościowych, które wcześniej były ukierunkowane na działania antyszczepionkowe, dzisiaj są nastawione na działania, które mają doprowadzić do polaryzacji Polaków z Ukraińcami.

– przekonywał szef KPRM.

Polityk podkreślił zaangażowanie polskiego rządu w pomoc Ukrainie. Dworczyk zaznaczył jednak, że potrzebna jest solidarność także Niemiec i Francji.

Robimy wszystko i namawiamy do tego naszych zagranicznych partnerów, żeby wesprzeć Ukraińców w tej walce dostarczając sprzęt i uzbrojenie defensywne, pomoc humanitarną, wszystko to, co jest potrzebne Ukrainie do obrony przed napaścią rosyjską.

– stwierdził.

Chcesz być na bieżąco? Czytaj codziennie MediaNarodowe.com

Do Rzeczy