Zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej wyznał niedawno, że “nienawidzi przeciwników Rosji”. To jednak nie koniec kontrowersyjnych wpisów Miedwiediewa.
Tym razem były prezydent Federacji Rosyjskiej napomknął w serwisie Telegram o planach Kijowa, w sprawie odraczania płatności za energię.
A kto powiedział, że za dwa lata Ukraina będzie istnieć na mapach świata?
– zapytał w komentarzu bliski współpracownik Władimira Putina.
Miedwiediew ostrzegł również Zachód przed negatywnymi skutkami wprowadzania kolejnych sankcji wobec Moskwy.
Z niecierpliwością oczekujemy kolejnego pakietu europejskich sankcji i wspaniałych rozwiązań dziadka Joe.
– napisał polityk, mając na myśli oczywiście urzędującego prezydenta USA.
Autorzy tych sankcji natychmiast wymyślają schematy ich obchodzenia. Szczególnie uzdolnione postacie na Zachodzie zdały sobie sprawę, że nie mogą przetrwać bez Rosji, ponieważ inaczej nie dostaną żywności dla swoich obywateli, nawozów do ich produkcji, źródeł energii i ciepła, metali i innych produktów do produkcji maszyn oraz paliw. Ta lista może być dłuższa.
– kontynuuje w swoim stylu rosyjski polityk na Telegramie.
Miedwiediew podkreślił, że europejska gospodarka ma problemy, lecz najgorsze dopiero przed nią.
Nie będę powtarzał o inflacji, cenach na wszystkie rodzaje paliw i prognozach załamania gospodarki. Wszystkie informacje można uzyskać otwarcie. A to dopiero pierwszy letni miesiąc. Czekamy na jesień, kiedy będą musieli zebrać główne żniwa sankcji.
– napisał zastępca sekretarza Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej.
Unia Europejska zmierza do podpisania nowej umowy partnerskiej z Organizacją Państw Afryki, Karaibów i Pacyfiku – AKP.Oprócz wymiaru gospodarczego, porozumienie stanowi próbę narzucania ideologicznych treści związanych z niezdefiniowanym lub ukrytym znaczeniem pojęć „prawa i zdrowie reprodukcyjne i seksualne” czy „gender”.Stanowi to przejaw wykorzystywania zależności ekonomicznej państw AKP od Unii Europejskiej.Instytut Ordo Iuris opublikował analizę na ten temat.
Ekspertyza dotyczy praktyki uzależniania udzielania pomocy rozwojowej przez UE od zobowiązania beneficjentów do wdrażania określonych nurtów ideologicznych i rozwiązań prawnych. Powodem opracowania tego tematu było nowe porozumienie pomiędzy UE a państwami Afryki, Karaibów i Pacyfiku, którego proces kształtowania Instytut Ordo Iuris śledzi i od samego początku angażuje się w kampanię na rzecz odrzucenia jego szkodliwych ideologicznych postanowień.
Charakter współpracy pomiędzy UE a państwami Afryki, Karaibów i Pacyfiku ulegał stopniowo zmianie. Choć początkowo zakładał współpracę gospodarczą, to już w drodze Konwencji zawartej w Lomé w 1975 r. uwzględniono także aspekty polityczne, takie jak: demokracja, państwo prawa, wzmocnienie roli kobiet w społeczeństwie. W najnowszym projekcie umowy nastąpiła wyraźna próba narzucenia ideologicznych treści związanych z niezdefiniowanym lub ukrytym znaczeniem terminów „prawa i zdrowie reprodukcyjne i seksualne” czy „gender”, co jest niezgodne z kompetencjami przyznanymi Unii, treścią Traktatów i godzi w wizerunek UE, stawiając ją w miejscu mocarstwa dążącego do neokolonialnej dominacji.
Unia Europejska deklaruje, że wspiera kraje rozwijające się poprzez propagowanie zrównoważonego rozwoju i stabilności (Agenda 2030, Nowy europejski konsensus w sprawie rozwoju). Pojęcia takie jak „równouprawnienie płci”, „dobre rządy” oraz „demokracja, praworządność i prawa człowieka” stały się kluczem wykorzystywanym do narzucania państwom trzecim wspierania określonych nurtów i rozwiązań oraz celów politycznych.
Sformułowania „zdrowie reprodukcyjne i seksualne” oraz „prawa reprodukcyjne” czy „prawa seksualne” od lat budzą kontrowersje w dyskursie prawnomiędzynarodowym. Pojęcia te nie posiadają definicji legalnych oraz nie są w żaden sposób obecne ani tym bardziej definiowane w prawodawstwie Unii Europejskiej. Wynika to zarówno z braku konsensusu państw członkowskich wobec tych konstrukcji, jak i przede wszystkim, braku kompetencji Unii Europejskiej w zakresie kształtowania polityki zdrowotnej państw członkowskich UE.
– W wielu obszarach swej działalności i aktywności elity unijne od lat realizują postulaty oparte o kontrowersyjne teorie, zmierzające do ingerencji nie tylko w porządki prawne państw członkowskich UE i państw trzecich, lecz co więcej, do przeprowadzenia rewolucji kulturalnej o światowym zasięgu. Tylko tak ujęty cel wydaje się tłumaczyć konsekwentne działania na polach „równości genderowej”, unifikacji płci czy poszerzania praw człowieka metodą „soft-law” o takie kwestie jak aborcja, podejmowane nawet pomimo sprzeciwu państw wobec których ofensywa ta jest prowadzona. O ile jednak w sytuacji krajów członkowskich można uznać to za konflikt „wewnętrzny”, o tyle w przypadku państw trzecich i próby przemycenia, tudzież narzucenia implementacji kwestii ideologicznych w umowach partnerskich, stawia to Unię Europejską w pozycji mocarstwa dążącego do neokolonialnej dominacji – zauważa Anna Kubacka, analityk Centrum Prawa Międzynarodowego Ordo Iuris.
Minister rolnictwa Henryk Kowalczyk / Fot. PAP/Paweł Supernak. Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Henryk Kowalczyk zamierza rozwiązać problem bezdomności zwierząt
Minister rolnictwa podpisał przed kilkoma miesiącami rozporządzenie w sprawie szczegółowych wymagań weterynaryjnych dla prowadzenia schronisk dla zwierząt
Nowe przepisy zastąpiły dotychczas obowiązujące rozporządzenie Ministra Rolnictwa i Rozwoju Wsi z 23 czerwca 2004 r. o tym samym tytule
Nowe przepisy spowodują, że warunki w schroniskach będą lepsze
Resort wprowadził m.in. obowiązek zapewnienia w schronisku wybiegu dla psów, o powierzchni nie mniejszej niż 100 m2, z dostępem do trawnika
O poprawę warunków zwierząt w schroniskach zabiegało Polskie Porozumienie Kynologiczne z prezesem Piotrem Kłosińskim
W marcowej rozmowie z magazynem “Na Psi Temat” minister deklarował, że rozważy pomysł powstania funduszu przeznaczonego na budżet na chipowanie zwierząt i ich sterylizację
Portal zwraca uwagę na działalność szemranych organizacji i lewicowych aktywistów żyjących ze zbiórek na pozorowaną walkę z bezdomnością czworonogów
W sprawie wypowiedział się także Piotr Kłosiński, prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego
Kłosiński przypomina, że polskie gminy wydają nawet 280 mln złotych na schroniska dla zwierząt
Jak wskazuje ekspert, część profitów z nieszczelnego systemu trafia do pseudoekologów i organizacji o profilu lewicowym
Polskie Porozumienie Kynologiczne jest jedną z dwóch największych organizacji kynologicznych w Polsce
Henryk Kowalczyk chce rozwiązać problem bezdomności zwierząt
Wicepremier Kowalczyk już w styczniu zajął się tematem schronisk i wprowadził rozporządzenie dotyczące schronisk. Dokument miał na celu zminimalizowanie patologii w takich miejscach, zarządzanych często przez organizacje lewicowe.
Liczę, że zmniejszymy radykalnie zjawisko bezdomności zwierząt i schroniska nie będą już tak potrzebne jak dzisiaj. Mam taką nadzieję, bo schronisko to ostateczność. To nie jest nigdy idealne miejsce. Zwierzę powinno być przy człowieku i powinno być zadbane. Nie obawiam się larum od aktywistów, chociaż liczę się z tym, że jakieś niezadowolenie może wystąpić. Myślę jednak, że nikt publicznie nie będzie protestował dlatego, że chcemy zlikwidować bezdomność psów i kotów.
– mówił w marcu Kowalczyk w rozmowie z magazynem “Na Psi Temat”.
Wydawcą magazynu jest Polskie Porozumienie Kynologiczne. To przedstawiło już dawno kompleksowy program walki z bezdomnością psów. PPK spotyka się już od 2021 z urzędnikami resortu rolnictwa i przedstawicielami organizacji prozwierzęcych. W posiedzeniach grupy w ramach resortu udział brała także Beata Krupianik z Fundacji Karuna. Praca wykonywana przez PPK została dostrzeżona przez resort Kowalczyka.
Takie spotkania są dla nas zawsze cenne. Chcemy rozwiązać problem bezdomności zwierząt w sposób skuteczny, czyli poprzez wprowadzenie obowiązku chipowania psów i obowiązku sterylizacji, a to wszystko przy okazji obowiązkowych już przecież szczepień. To też dobry czas, aby założyć ogólnopolską ewidencję psów, żeby w końcu je policzyć i żeby było wiadomo kto jest jego właścicielem.
– wskazywał wówczas minister rolnictwa.
Polskie Porozumienie Kynologiczne proponuje stworzenie funduszu na chipowanie i sterylizację. Pieniądze miałyby pochodzić z dobrowolnych składek hodowców.
Zapewniam, że wszystkie dobre rozwiązania zostaną przez nas rozważone. Ważne, by finalnie te działania były skuteczne i zmniejszyły zjawisko bezdomności zwierząt.
– mówił Kowalczyk.
Ukrócić działalność pseudohodowli
Wśród hodowców mówi się coraz częściej o potrzebie walki z pseudohodowlami i potrzebie certyfikacji organizacji kynologicznych. W kontrowersyjnej tzw. Piątce dla zwierząt był feralny zapis, że istnieć będzie tylko jedna organizacja mogąca wydawać rodowody psom – Związek Kynologiczny w Polsce. Ten projekt na szczęście upadł.
– przypomina dziennikarz magazynu.
Pseudohodowle to faktycznie problem. Niektórzy liczą, że organizacji wydających coś na kształt rodowodów psów jest ponad dwa tysiące. Nie jest tajemnicą, że część z nich nie zna pojęcia dobrostanu zwierząt i nie ma pojęcia o kynologii. Podam przykład. W rolnictwie istnieje dział rolnictwa ekologicznego. O tym, co jest ekologiczne decyduje bardzo przejrzysty i precyzyjny proces certyfikacji. Myślę, że należy część organizacji zajmujących się hodowlą psów rasowych certyfikować. To musi być transparentne. Prace nad realizacją takich postulatów – jak Państwo wiecie – już trwają.
– zapewnił wicepremier.
Piotr Kłosiński: Na nieszczelnym systemie zarabia pseudoekologia
Szef Polskiego Porozumienia Kynologicznego Piotr Kłosiński w rozmowie z portalem Radia Maryja przedstawił plan zlikwidowania bezdomności zwierząt i oszustw z tym związanych. Nad rozwiązaniem problemu błąkających się bezpańskich zwierząt lider środowiska kynologicznego pracował m.in. z Marią Sowińską, prezes Stowarzyszenia Pokrzywdzeni przez System.
Zostanie powołany specjalny fundusz do walki z bezdomnością zwierząt. Nie będzie on oparty na pieniądzach państwowych, lecz na zyskach hodowców. Nie trzeba sięgać po pieniądze podatników. My od państwa nic nie chcemy. Państwo ma nie przeszkadzać, tylko wspierać. Hodowcy będą wpłacać pieniądze ze swoich hodowli. W zamian za wyswobodzenie zwierząt z łańcucha z uzyskanych środków będą one całkowicie za darmo sterylizowane i otrzymają kojce.
– wskazał kynolog.
Zdaniem Kłosińskiego, w procesie likwidacji pazernych schronisk pomóc może program promujący umiejętną adopcję. Ta według kynologa jest utrudniana przez pseudoekologów i lewicowców z prostej przyczyny. Pies w schronisku jest bowiem źródłem stałego, bezpiecznego dochodu.
Zamiast schronisk szukać ludzi. Zwierzęta trzeba wyadoptować umiejętnie dla ludzi, którzy się nimi zajmą. Zawsze podaję przykład schroniska na Paluchu w Warszawie, które ma świetnie rozwinięty system adopcyjny.
– tłumaczył prezes PPK.
W Polsce nie funkcjonuje system identyfikacji zwierząt, co tylko rozzuchwala pseudoekologów i “obrońców” zwierząt.
System identyfikacji w Polsce nie działa. Rocznie dla tych, którzy żyją ze schronisk i przetrzymywania zwierząt, budżety gminne wydają od 250 do 280 mln złotych na utrzymanie bezdomnych zwierząt. Są to też te zwierzęta, które są wielokrotnie oddawane i wielokrotnie wypuszczane i oddawane ponownie w innej gminie.
– dodaje prezes Polskiego Porozumienia Kynologicznego.
Monika Tichy to prezes stowarzyszenia Lambda Szczecin. Kobieta od lat udziela się w środowiskach LGBT, a w 2020 roku występowała jako liderka protestów pro aborcyjnych w mieście. To właśnie wtedy Tichy dopuściła się znieważenia Kai Godek.
Sąd Rejonowy w Szczecinie uznał, że nie można bezkarnie obrażać matki dziecka z niepełnosprawnością tylko dlatego, że aktywnie broni życia nienarodzonych dzieci.
Pełne nagranie z obraźliwymi komentarzami pod adresem Godek udostępnił w mediach społecznościowych Dariusz Matecki.
Poza litanią wulgarnych zwrotów sąd pochylił się także nad słowami Tichy, która na łamach portalu oko.press twierdziła, że Godek jest „przedstawicielem kliki, która cała powinna być skazana na podstawie ustawy o przestępczości zorganizowanej”. Aktywistka LGBT sugerowała, że Fundacja Życie i Rodzina jest finansowana z niejasnych źródeł. Sąd uznał to za nieuprawnioną próbę odbierania Kai Godek zaufania niezbędnego do prowadzenia działalności społecznej.
Tichy ma zapłacić łącznie ponad 11 tysięcy złotych – w tym zadośćuczynienie na rzecz Polskiego Czerwonego Krzyża, grzywnę i zwrot kosztów zastępstwa procesowego.
To jest liderka #StrajkKobiet ze Szczecina (zresztą bierze udział w wiecach LGBT w całej Polsce), do matki niepełnosprawnego dziecka krzyczy: – "Ty szmato jedna, co się tak pięknie fotografujesz ze swoim niepełnosprawnym synem" – "w*pierdalaj k*rwo", "j*bać Godek" pic.twitter.com/x4WYORT7tv
Władze w Jerozolimie podjęły decyzję, aby zrezygnować w tym roku z wyjazdów szkolnych w ramach nauki o historii Holokaustu.
Rodzice izraelskich uczniów, którzy mieli tego lata przylecieć do Polski na szkolne wycieczki poświęcone historii Holocaustu, otrzymują zawiadomienia z Ministerstwa Edukacji o odwołaniu całego programu wyjazdów w tym roku.
– poinformowały wieczorem izraelskie media.
Polski rząd postanowił, że w tym roku oficerowie Szin Bet (odpowiednik Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego) nie otrzymają zezwolenia na noszenie przy sobie broni. Dotychczas izraelskie służby specjalne pozostawały uzbrojone, co wielokrotnie wywoływało sprzeciw i oburzenie polskiej opinii publicznej.
Rodzice mają dostać zwrot poniesionych kosztów. Media w Izraelu wskazują, że nie wiadomo na razie, jak zwrócić pieniądze tysiącom rodziców, którzy płacili w różnych miejscach i różnym pośrednikom.
Chiński CALT, który jest największym na świecie producent baterii do samochodów elektrycznych, zainwestuje 2 mld euro na Węgrzech zamiast w Polsce / fot. youtube
Polska przegrała rywalizację z Węgrami o inwestycję chińskiego koncernu CALT
Firma jest największym na świecie producentem baterii do aut elektrycznych
Chińczycy mieli zainwestować w Polsce 2 miliardy euro pod budowę swojej fabryki
Ostatecznie CALT wybrał Węgry
Jak wskazuje “Puls Biznesu”, Chińczyków zniechęciły skomplikowane formalności oraz brak jasnego programu pomocowego dla dużych inwestycji
Węgrzy przebili polską ofertę dogodnymi warunkami dla przedsiębiorstwa rozpoczynającego ekspansję w Europie
CALT działa od ponad 10 lat; wśród globalnych partnerów CALT znalazły się BMW, Hyundai, Honda czy Volvo
W 2018 roku CALT otworzył swój zakład w Niemczech w Turyngii
Jest to pierwsza fabryka firmy, która znajduje się poza Państwem Środka
Chiński CALT, który jest największym na świecie producent baterii do samochodów elektrycznych, zainwestuje 2 mld euro na Węgrzech zamiast w Polsce.
– podaje “Puls Biznesu”, powołując się na relacje węgierskich mediów.
Oficjalnie, Polska nie została wybrana przez CALT z powodu skomplikowanych formalności i braku jasnego programu pomocowego dla dużych inwestycji.
Koncern od 2021 roku poszukiwał dogodnej lokalizacji pod wzniesienie swojej fabryki. Chińczycy zabiegali o działkę o powierzchni 200-250 ha. „Puls Biznesu” podał w poniedziałek, że ostatecznie wygrały Węgry.
W naszym kraju brakuje odpowiednich zachęt i lepiej raczej nie będzie.
– zakomunikował „PB”.
Węgierska gazeta „Világgazdaság” i portal „Hungary Today” poinformowały niedawno, że inwestycja może zostać zrealizowana w Debreczynie na Węgrzech. Zakup 200-hektarowej działki znajdującej się 20 km od fabryki BMW miał zostać już sfinalizowany.
Chińczycy nie przysłali informacji, że rezygnują z projektu w Polsce. Przestali się odzywać do wszystkich partnerów w Europie Środkowej i Wschodniej. Dostali kompleksową ofertę, działki na nich czekają. Wierzymy, że wciąż jesteśmy w grze. Jeśli jednak nie dojdzie do tej inwestycji, nie będziemy płakać.
– mówi przedstawiciel strony rządowej, cytowany przez “Puls Biznesu”.
Warszawa, 14.06.2022. Wicepremier, prezes PiS Jaros³aw Kaczyñski (L) oraz minister spraw wewnêtrznych i administracji Mariusz Kamiñski (P) podczas konferencji prasowej w siedzibie KPRM w Warszawie, 14 bm. Podczas spotkania zapowiedziano powstanie nowego Funduszu Ochrony Ludnoci w kwocie ok. 3 mld z³. (amb) PAP/Rafa³ Guz / fot. PAP/Rafał Guz
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Jarosław Kaczyński twierdzi, że w ciągu najbliższych trzech lat nie nastąpi żaden atak na samochody spalinowe
Prezes PiS odniósł się tym samym do alarmu podniesionego przez Solidarną Polskę
Zarząd partii Zbigniewa Ziobry przyjął w weekend uchwałę dotyczącą KPO oraz “kamieni milowych”
Solidarna Polska wskazuje, że ostateczna treść żądań UE wobec Polski nie była przedmiotem konsultacji rządowych ani politycznych z ugrupowaniem Ziobry
Koalicjant PiS zwrócił m.in. uwagę na kwestię wysokiego opodatkowania używania aut spalinowych
Cała ta zapowiedź, że nastąpi jakiś “atak” na samochody spalinowe w ciągu najbliższych 2-3 lat w postaci wysokich podatków, to po prostu bajka. Niczego takiego nie ma i nie mamy zamiaru niczego takiego robić.
– zapewnił Jarosław Kaczyński we wtorkowej rozmowie na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia.
Prezes PiS odniósł się tym samym do przyjętej przez zarząd Solidarnej Polski uchwały. Ta dotyczy Krajowego Planu Odbudowy i żądań Unii Europejskiej wobec Polski. Partia Ziobry utrzymuje, że treść “kamieni milowych” nie była omawiana w rządzie i wewnątrz klubu parlamentarnego.
Kaczyński pytany o tę sprawę, przyznał po części rację zaniepokojonemu koalicjantowi.
Nie było negocjacji, bo jednak rząd mający poparcie większości, której częścią, ale w ramach jednego klubu parlamentarnego, jest Solidarna Polska, ma pewną autonomię i pewne sprawy musi załatwiać sam. Nie można wszystkiego negocjować.
– przekonywał szef PiS.
Kaczyński nie tylko stwierdził, że ataku na auta nie będzie, ale też zwrócił uwagę, że w tej chwili jest różnica w opodatkowaniu samochodów, a kryterium jest pojemność silnika.
Tego rodzaju praktyki będą kontynuowane, ale tutaj się nic wielkiego w tej sprawie nie zdarzy.
Warszawa, 14.06.2022. Wicepremier, prezes PiS Jarosław Kaczyński podczas konferencji prasowej w siedzibie KPRM w Warszawie, 14 bm. Podczas spotkania zapowiedziano powstanie nowego Funduszu Ochrony Ludności w kwocie ok. 3 mld zł. (amb) PAP/Rafał Guz / fot. PAP/Rafał Guz
Sfinansowano przez Narodowy Instytut Wolności ze środków Programu Rozwoju Organizacji Obywatelskich na lata 2018 – 2030
Jarosław Kaczyński rozmawiał z “Gazetą Polską” na temat m.in. pomocy Ukrainie
Prezes PiS stwierdził, że Zachód “zafiksował się na unikaniu wojny”
Stan ten w ocenie wicepremiera sprawia, że Europa wypada słabiej w starciu z Rosją, która nie respektuje jakichkolwiek wartości
Kaczyński uważa, że klęska Zachodu na Ukrainie miałaby dużo poważniejsze reperkusje niż porażki historyczne pokroju Wietnamu czy Afganistanu
Niestety, zafiksowanie się Zachodu na unikaniu wojny sprawia, że w starciu tym z nieliczącą się z żadnymi wartościami Rosją jesteśmy w pewnym sensie słabsi.
– wskazuje prezes PiS Jarosław Kaczyński w rozmowie z “Gazetą Polską”.
Lider partii rządzącej podkreślił, że Zachód musi działać bardziej stanowczo w kwestii wojny.
Klęska Zachodu, przede wszystkim Ameryki, na Ukrainie byłaby czymś poważniejszym niż Wietnam, nie mówiąc już o Afganistanie.
– tłumaczy prezes PiS.
Niestety, zafiksowanie się na unikaniu wojny sprawia, że w starciu tym z nieliczącą się z żadnymi wartościami Rosją jesteśmy w pewnym sensie słabsi. Technologicznie, zasobami, sprzętem i wyszkoleniem bijemy ją na głowę, ale determinację by zwyciężyć, sami w sobie redukujemy.
– podkreśla polityk.
Kaczyński nie wyklucza rozszerzenia konfliktu na dalsze terytoria. Polityk uważa, że taki czarny scenariusz zaistniałby “w wyniku nieracjonalnych decyzji władz w Moskwie”, gdyby Rosja ponosiła znaczącą porażkę na froncie lub doszłoby do “zawirowań wewnątrz układu władzy w Rosji”.
Ale to jest jeden z rozpatrywanych scenariuszy, wojna zawsze ma w sobie element nieprzewidywalności.