/ Fot. Karat Napalm Grupa

Płyta ma już 3 lata, więc ludzie, którym bliska jest scena rapu patriotycznego znają ją dobrze. Ja miałem okazję poznać ją dopiero 2 miesiące temu. Co mogę o niej napisać… jestem naprawdę pod wrażeniem. Muzyka i nawijka Karata na płycie to rap patriotyczny i warszawska przedwojenna muzyka, staro-warszawski styl.

Kart w znakomity sposób łączy Polski i warszawski lokalny patriotyzm. Na płycie znajdziecie 80 minut znakomitego rapu i tak jak rzecze KARAT w kawałku Polsko Warszawski sznyt. Płyta nie zawiera zbędnej elektroniki, ale za to zawiera warszawską gwarę nawijaną w znakomity sposób przez Karata (po warszawsku i z fasonem). Na płycie usłyszycie żywe instrumenty takie jak: perkusja, gitara basowa, mandolina i saksofon, co trzeba powiedzieć jest strzałem w 10 i podkreśla niebanalny charakter tej płyty. W kilku kawałkach słuchać też tzw. skrecze, które zrobił Dj Gondek.

Jak na każdej płycie raperów właściwie każdy kawałek nawijany jest z gośćmi zaproszonymi przez Karata wśród nich znajdziecie między innymi Bonus RPK, Jacol PP, Kowal PP, Elvis i Elfue PS, Radar WSP/PS, HDS, Dudek, Kafar Dix 37, Warszawski Desant, Kryptonim, Kokot OV, Ak – 47.

Teksty na płycie są ostre i mówiące prosto z mostu o problemach młodych ludzi. Jest również o błędach, które niestety popełniają, można powiedzieć, że to teksty życia ulicy. Mówią o tym kawałki Co Ci strzeliło do głowy, Życie ucieka, a także Kontrola. Płyta niesie ze sobą także wartości patriotyczne i nacjonalistyczne znakomicie wyrażone w kawałach Polska nie Europa czy Na ulicę wyjdźcie. Oczywiście nie może zabraknąć problemów historycznych związanych z banderyzmem i rzezią Polaków na Kresach. W kawałkach Pod krwawą banderą i Jebać waszą okupację, artysta w sposób kategoryczny wskazuje na to co zrobili Ukraińcy na Kresach oraz jasno i bez ogródek nawija jak “polskie elity” próbują w różny sposób relatywizować te zbrodnie.

Nie sposób nie odwołać się mnie, jako Warszawiakowi, do nawijki związanej z naszą Stolycą. Takie kawałki jak Polski Warszawski sznyt, Po Warszawsku, Styl Warszawski, czy absolutny hicior na tej płycie Stolica serca, rusza każdego chłopaka z Warszawy.

Płyta naprawdę godna polecenia dla wszystkich prawych słuchaczy.

KARAT Napalm Grupa
“Polsko Warszawski”
Rok wydania: 2014
Produkcja: Jarus BS Studio
Wydawnictwo: Ciemna Strefa

Polecamy przesłuchać również promomix całej płyty.

 

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Wikimedia Commons

1 września to jedna z najważniejszych dat w polskiej historii. Jak co roku Prezydent Andrzej Duda i Prezes Rady Ministrów Beata Szydło uczestniczyli w uroczystościach związanych z napaścią niemiecką na Polskę w Wieluniu i na Westerplatte.

W Wieluniu o 4:40 zawyły syreny, na pamiątkę niemieckiego bombardowania. Podczas uroczystości Andrzej Duda nazwał to miasto oraz Westerplatte symbolami II wojny światowej – Westerplatte symbolem niezłomnego, polskiego żołnierza, bohaterstwa polskich żołnierzy, ostrzeliwanych przez wroga; a Wieluń symbolem niemieckiego bestialstwa, złamania konwencji międzynarodowej, zdradzieckiego ataku, zniszczenia szpitala, obiektów kultu. Porównał zbombardowanie do współczesnych ataków terrorystycznych. Nikt nie był tak traktowany przez Niemców jak Żydzi i Słowanie – nas niszczyli w sposób bezwzględny, to jest straszliwy symbol tej wojny […] Nikt się nie spodziewał, że zaczną od bombardowania śpiącego miasta – powiedział Prezydent.

Burmistrz Wielunia Paweł Okrasa wspomniał ponad 1200 ofiar cywilnych, które poległy w niemieckim ataku. Podkreślił, że w jego wyniku 75% miasta zostało zrównane z ziemią. Nawiązał również do współczesnej retoryki, według której funkcjonuje pojęcie “polskich obozów śmierci”. Wyraźnie zaznaczył, że to Niemcy byli najeźdźcami, a Polska złożyła wielką ofiarę w walce i późniejszej okupacji kraju. Po przemówieniach oddano salwę honorową, a pod obeliskiem ofiar złożono wieńce. Andrzej Duda składał wieniec jako pierwszy, wraz z ocalałymi po bombardowaniu mieszkańcami Wielunia.

W uroczystościach na Westerplatte brała udział Premier Beata Szydło. Rozpoczęły się tradycyjnie ok. 4:45, na pamiątkę ataku pancernika “Schleswig-Holstein” na Wojskową Składnicę Tranzytową. Prezes Rady Ministrów w swoim przemówieniu mówiła, że II wojna światowa była nie tylko konfliktem militarnym, ale przede wszystkim hekatombą zwyczajnych ludzi. Jesteśmy tu dziś po to, by oddać hołd polskim żołnierzom. Czynimy tak od lat. By upamiętnić ich heroizm oraz uczcić pamięć ofiar tej największej w historii wojny. […] Dwudziestokrotnie liczniejsze siły niemieckie przez tydzień nie potrafiły złamać oporu obrońców. Kilkadziesiąt odpartych szturmów sprawiło, że polscy żołnierze zyskali szacunek wojsk najeźdźcy. Dowódca po kapitulacji dostał prawo ubrania galowego munduru. Był to jeden z niewielu przykładów cywilizowanej postawy niemieckich okupantów. Okupowana Polska była bowiem krajem wyjątkowego terroru, gdzie za ukrywanie Żydów skazywano na śmierć całe rodziny mówiła polska Premier na Westerplatte.

Po jej przemówieniu oddano salwę honorową, złożono kwiaty oraz znicze pod Pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Poza przemówieniem Premier, odczytano list Prezydenta Andrzeja Dudy oraz gdańskiego księdza arcybiskupa Sławoja Leszka Głódzia. W uroczystościach uczestniczyli ministrowie – Antoni Macierewicz, Anna Zalewska, Witold Waszczykowski, Mariusz Błaszczak, Elżbieta Rafalska, szef BBN Paweł Soloch i marszałek Senatu Stanisław Karczewski. Poza nimi obecny był prezydent Gdańska Paweł Adamowicz, wojsko oraz harcerze z ZHP.

Cześć i chwała Bohaterom!

premier.gov.pl/twitter.com/wp.pl

 

Dodano w Bez kategorii
Zdjęcie ilustracyjne

Zdjęcie ilustracyjne / Fot. Wikimedia Commons

Sierpecka inicjatywa Konfederacja Wolnej Myśli opracowała projekt „Żołnierze Niezłomni – Bohaterowie lat 1944-1963”, zgłoszony do konkursu organizowanego przez burmistrza Sierpca, Jarosława Perzyńskiego. Można na niego głosować na Facebooku do 3 września.

Stowarzyszenie Konfederacja Wolnej Myśli ma na celu propagowanie wartości patriotycznych, wolnościowych i obywatelskich. Jednym z jej celów jest odkłamywanie historii, a szczególnym szacunkiem darzą Żołnierzy Wyklętych. W ramach konkursu “Mała rzecz a cieszy” Stowarzyszenie zgłosiło projekt o Niezłomnych. Starają się o przyznanie 10 tysięcy złotych.

Ich projekt zakłada przeprowadzenie konkursu dla uczniów powiatu i miasta Sierpc. Miałby kilka kategorii: praca pisemna, plastyczna i multimedialna. W planach jest występ muzyka, a przede wszystkim zaproszenie gościa z Instytutu Pamięci Narodowej, historyka oraz potomków Żołnierzy Wyklętych. Całe wydarzenie miałoby charakter “żywej lekcji historii”. Dzięki niej Stowarzyszenie chce przybliżyć uczniom postacie Niezłomnych oraz podkreślić ich rolę w walce z komunizmem i znaczenie na kartach polskiej historii.

Głosowanie trwa do 3 września, do godziny 23:59. Wystarczy, że klikną Państwo “lubię to” pod TYM zdjęciem. Organizatorzy będą wdzięczni za każde kliknięcie i dzięki niemu zwiększy się szansa na zorganizowanie przedsięwzięcia przy wsparciu budżetu z urzędu miasta. Zapraszamy do głosowania!

 

Dodano w Bez kategorii

Upadnij na kolana

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Na co dzień nie zastanawiamy się głębiej nad swoją wiarą. Wpadając w wir życia, zbytnio zajęci jesteśmy pracą, domem, sobą… Do refleksji nad Bogiem i Życiem Wiecznym najczęściej skłaniają nas chwile upadku, kiedy dopada nas samotność, niepowodzenie, śmierć czy choroba bliskiej osoby.
Najczęściej jednak, kiedy tylko poradzimy sobie ze swoimi problemami, kiedy czas uleczy rany, na nowo powracamy do życia, w którym dla rozważań o Bogu nie pozostaje już zbyt wiele miejsca.

Jest to zachowanie wpisujące się w niedoskonałą naturę człowieka. Tylko nieliczne powołane do tego jednostki są w stanie w pełni poświęcić swoje codzienne życie i myśli Stwórcy, jak choćby zakonnicy, szczególnie Ci z klasztorów klauzurowych.

Nie oznacza to jednak przyzwolenia na zobojętnienie wobec Boga. Nawet gdy nasze myśli nie są nieustannie kierowane ku Niebu, kiedy zajęci jesteśmy szarą codziennością, powinniśmy oddawać Bogu należną część, gdyż prawdziwą i szczerą wiarę można okazywać na wiele sposobów, zaczynając od najprostszych czynności, jak rozpoczęcie dnia od uczynienia znaku krzyża, przeżegnania się przechodząc obok kościoła czy przez zachowanie piątkowego postu.
Są to czynności, które nie wymagają od nas jakiegoś specjalnego poświęcenia, ale dajemy w ten sposób świadectwo miłości do Boga, naszego Stwórcy i Zbawiciela.

Wielu z nas nie udaje się zdobyć nawet na tak drobne, wydawać by się mogło, gesty, gdyż brakuje nam wiary w to, że mamy do czynienia ze Stwórcą wszystkiego, co nas otacza.

Brak prawdziwej wiary jeszcze mocniej uwidacznia się w czasie Eucharystii.
Podczas każdej Mszy Świętej jesteśmy świadkami prawdziwego cudu. Możemy przyjmować Święte Ciało Jezusa Chrystusa i przeżywać dokładnie to samo, co apostołowie ponad 2000 lat temu, podczas Ostatniej Wieczerzy.
Już sama myśl o tak wielkim wyróżnieniu powinna być dla nas powodem do refleksji nad swoim zachowaniem wobec Jezusa Chrystusa, ukrytego w Najświętszym Sakramencie…
Jakże daleko nam do naszych Ojców, którzy nie tylko śpiewali, ale wprowadzali w czyn słowa przepięknej pieśni:

„Upadnij na kolana, ludu czcią przejęty, uwielbiaj swego Pana: Święty, Święty, Święty!
Zabrzmijcie z nami Nieba, Bóg nasz niepojęty, w postaci przyszedł chleba: Święty, Święty, Święty”

Choć zabrzmi to być może groteskowo, tęskno mi do czasów, których nigdy nie było dane mi przeżyć.
Tęskno mi do czasów, kiedy przynajmniej w kościele, w Domu Bożym, w należyty sposób oddawano cześć Panu Bogu. Kiedy przed Eucharystią, niesioną przez kapłana, klękali nie tylko Ci, którzy przystępowali do Komunii Świętej, ale także Ci, którzy nie znajdowali się w stanie łaski uświęcającej.
Tęskno mi do widoku ludzi przepełnionych wiarą, klękających przed Najświętszym Sakramentem, niesionym przez kapłana udającego się z posługą do chorego.
Coś, co jeszcze nie tak dawno było normą, dziś wzbudza zdziwienie, a nierzadko staje się także powodem do drwin i wyśmiania.
Nie musimy wpisywać się w te zachowania.

Warto czasem na chwilę zwolnić, zastanowić się nad swoją wiarą, „sprawdzić stan swojej duszy”.
Kiedy pochylimy się nad sprawami najważniejszymi, kiedy dogmaty naszej wiary przestaną być dla nas tylko zbiorem liter wypisanych na kartach Pisma Świętego, łatwiej będzie nam zdobyć się na gesty czci i uniżenia wobec Boga, których tak bardzo brakuje współczesnemu katolikowi.

Parafrazując trzeci punkt „Kodeksu Wszechpolaka” – Katolik walkę ze złem, rozpoczyna od walki ze swoimi słabościami.Zwycięstwa w tej walce życzę każdemu z nas.

Dodano w Bez kategorii

W debacie publicznej od pewnego czasu głośno jest o potencjalnych reparacjach wojennych jakich miałaby się domagać Polska ze strony Niemiec za straty poniesione w toku II wojny światowej. Niemiecki parlament potraktował te zapowiedzi poważnie i zlecił grupie ekspertów przygotowanie ekspertyzy na temat reparacji. Ich wnioski są już jednak mniej poważne.

O treści ekspertyzy pisze niemiecka gazeta „Frankfurter Allgemeine Zeitung”. Według Niemców prawo domagania się reparacji ze strony Polski wygasło najpóźniej w 1990 r. Zawarto wówczas traktat 2+4, a właściwie Traktat o ostatecznej regulacji w odniesieniu do Niemiec, w którym RFN, NRD oraz Francja, USA, Wielka Brytania i ZSRR ustaliły wszystkie prawne i polityczne warunki zjednoczenia Niemiec. W rozmowach uczestniczył również ówczesny polski minister spraw zagranicznych.

Jak przekonują niemieccy eksperci, tamta umowa była traktowana przez wszystkie strony jako “blokująca do dziś wszelkie roszczenia reparacyjne przeciwko Niemcom”. Co więcej, stwierdzają, że Polacy zrezygnowali z reparacji w sposób “milczący”.

Polskie żądania reparacji, skazane z prawnego punktu widzenia z góry na niepowodzenie, są zaprzeczeniem wspólnego, skierowanego w przyszłość projektu między Niemcami a Polską, a wręcz przeciwnie mogą spowodować niebezpieczne skutki – podsumował dla FAZ wiceprzewodniczący Bundestagu Johannes Singhammer z bawarskiej CSU.

Źródło: kresy.pl Fot.:

Dodano w Bez kategorii

Podczas wczorajszych gdańskich uroczystości z okazji rocznicy zawarcia Porozumień Sierpniowych, nie zabrakło wielu zabawnych i kuriozalnych zdarzeń. Do jednego z nich doszło, gdy dziennikarz Marcin Rola napotkał grupkę lewackich działaczy zbierających podpisy pod projektem ustawy liberalizującej aborcję.

Krótkie nagranie, które błyskawicznie podbiło sieć ukazuje młodego człowieka z… koroną na głowie. Podobnie ubrane są stojące obok niego feministki. Kobiety nie chciały rozmawiać z Marcinem Rolą oskarżając go, że przygotowuje tendencyjny materiał. Mężczyzna o imieniu Fabian nie miał jednak takich rozterek i postanowił udzielić krótkiego wywiadu.

Rola zapytał Fabiana, jakie jego zdaniem wolności odebrała mu partia rządząca. Szybko wymienił niekorzystne jego zdaniem zmiany w Telewizji Publicznej, ale gdy został zapytany o kolejny przykład… zapadło długie milczenie. Później próbował jeszcze zmienić temat na kwestię obywatelskich inicjatyw ustawodawczych, ale gdy otrzymał szybką ripostę od Roli. Chwilę później inne feministki odciągnęły chłopaka i zdaje się uchroniły go przed jeszcze większą kompromitacją.

Nagranie stało się prawdziwym hitem Internetu. Kolejne kopie i urywki zalewają media społecznościowe. Użytkownicy nie pozostawiają na bohaterze feministek suchej nitki.

Źródło, Fot.: Twitter.com/PikuśPOL
Dodano w Bez kategorii

W obronie Konfederacji

Dodano   0
  LoadingDodaj do ulubionych!

Co widzi przeciętny lewak, którego oczom ukazuje się flaga Konfederacji? Znając mentalność takiego człowieka, symbol ten staje się dla niego synonimem wszelkiego zła, udręczenia i kojarzy go głównie z Ku-Klux-Klanem i niewolnictwem. Jakby było tego mało flaga ta ostatnimi czasy kojarzona jest z wszelkimi systemami totalitarnymi, a głównie z nazizmem! Symbol walki zwykłych farmerów z uciskiem uprzemysłowionej Północy stał się z czasem rasistowski, a Południe szybko zostało skojarzone z niewolnictwem (jestem tylko ciekaw co z niewolnikami, którzy byli wyzyskiwani w stanach należących do Północy). Historia jest pisana przez zwycięzców – nie inaczej jest w tym przypadku.

Fakt, iż Stany Zjednoczone zostały zbudowane na niewolnictwie chyba dla nikogo nie powinien być zaskoczeniem. Od samego początku kraj wolnych Amerykanów był budowany również rękoma czarnych niewolników sprowadzanych z kontynentu afrykańskiego. Nie powinno być również żadną nowością, że pierwszy prezydent Stanów Zjednoczonych – George Washington, był zagorzałym zwolennikiem niewolnictwa, podobnie jak cały szereg jego następców. USA kwitło niewolnictwem do pewnego czasu.

Niemal od początku istnienia USA, bo od lat 30. XIX wieku na północy kraju powstał ruch abolicjonistów (abolition – zniesienie, zrzucenie prawa, zasady – w tym przypadku – niewolnictwa). Panowanie niewolnictwa w amerykańskim „kraju wolności” wydawało się niektórym obywatelom stanów północnych czymś haniebnym. Ruch abolicjonistów nie był ruchem masowym (do pewnego czasu), ale bardzo aktywnym, prowadzono propagandę przeciw niewolnictwu, organizowano ucieczki murzynów. Duży wkład w uświadamianie o tym poważnym problemie wniosła książka Harriet Beecher-Stowe pt. „Chata Wuja Toma” opisująca cierpienia niewolników murzyńskich, a zarazem pokazująca wzorce szlachetnych białych abolicjonistów. Osiągnęła ona 300-tysięczny nakład i w bardzo dużym stopniu przyczyniła się do upowszechnienia poglądów antyniewolniczych. Ostatnim wydarzeniem przed zbliżającym się konfliktem Północy i Południa było powstanie Johna Browna – fanatycznego białego abolicjonisty, który próbował zorganizować powstanie niewolników, głosząc, że misje tą powierzył mu Bóg. Został on schwytany i wyrokiem sądu skazany na śmierć na szubienicy. W ten sposób ruch abolicjonistów uzyskał własnego męczennika.

Niewolnictwo przyczyną wojny?

Abraham Lincoln, którego kreuje się na prawdziwą ikonę zniesienia niewolnictwa wcale nie sprzyjał abolicjonistom – był zdecydowanym przeciwnikiem zmuszania stanów południowych do zniesienia niewolnictwa, a tym bardziej do przyznania praw politycznych Murzynom, jednocześnie był jego przeciwnikiem i nie chciał dopuścić do jego rozszerzania. Tym samym prezydent USA stał „w rozkroku” pomiędzy dwoma wyborami. Trzeba przyznać, że zachował się bardzo pragmatycznie przyzwalając na to, żeby niewolnictwo kwitło dalej (między innymi w stanach, które były pod jego jurysdykcją), ale z drugiej strony potępiał je z całą surowością. Niewolnictwo miało się całkiem nieźle zarówno w północnych jak i południowych stanach, aż do czasu wybuchu wojny secesyjnej w 1861. W przypadku Lincolna kwestia niewolnictwa stała się karta przetargową, która okazała się zbawienna dla racji jego strony i została wykorzystana w odpowiedniej chwili.

Proklamacja zniesienia niewolnictwa ukazała się dopiero w 1863, czyli dwa lata po wybuchu wojny secesyjnej i de facto miała skłonić wyzwolonych Murzynów do zasilania armii Unii, która nie potrafiła zwiększyć przewagi nad wojskami Konfederatów.

Tekst proklamacji zniesienia niewolnictwa, 1 I 1863
Ja, Abraham Lincoln, prezydent Stanów Zjednoczonych, na mocy władzy nadanej mi jako Naczelnemu Wodzowi Armii i Marynarki Wojennej na czas buntu zbrojnego przeciwko władzy i rządowi Stanów Zjednoczonych oraz w charakterze stosownego i niezbędnego środka wojennego służącego stłumieniu wspomnianego buntu, […] polecam i ogłaszam, że wszystkie osoby trzymane w niewoli w wymienionych stanach i ich częściach będą odtąd wolne, a rząd Stanów Zjednoczonych wraz z władzami Armii i Marynarki Wojennej uznawać i strzec będzie ich wolności.

Niniejszym nakazuję też wyzwolonym w ten sposób, by powstrzymali się od wszelkiej przemocy, z wyjątkiem koniecznej samoobrony, by we wszystkich przypadkach, w których jest to możliwe, pracowali, z oddaniem, w zamian za rozsądne wynagrodzenie.

Ogłaszam również, że osoby takie, jeśli spełnią określone warunki, przyjmowane będą w szeregi sił zbrojnych Stanów Zjednoczonych dla obsadzenia fortów, placówek, stacji i innych obiektów wojskowych oraz dla wcielenia do załóg wszelkiego rodzaju okrętów.

W oparciu o ten akt, będący w moim szczerym przekonaniu aktem sprawiedliwości, akt gwarantowany przez konstytucję na wypadek konieczności wojskowej, odwołuję się do wyrozumiałego osądu ludzkości i miłosiernej łaski Boga Wszechmogącego.

Na dowód czego odciskam pieczęć Stanów Zjednoczonych.
Miasto Waszyngton, pierwszy stycznia roku Pańskiego tysiąc osiemset sześćdziesiątego trzeciego, w osiemdziesiątym siódmym roku niepodległości Stanów Zjednoczonych.

Abraham Lincoln

Ktoś jeszcze wierzy we wspaniałomyślność Abrahama Lincolna? Tekst dokumentu nie pozostawia żadnych złudzeń: wyzwolenie było zabiegiem koniecznym, żeby nowi żołnierze zasilili armię Północy. Ktoś musiał przerwać dwuletni impas w wojnie Północy z Południem, a Abraham Lincoln znalazł na to sposób. Sama wojna secesyjna nie wybuchła z tak „błahego” powodu jak niewolnictwo. Uzyskanie praw przez ludność murzyńską było zaledwie wypadkową całego tego konfliktu, którego przyczyn należy szukać gdzie indziej. O co więc chodzi?

Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Chodzi tutaj głównie o różnice gospodarcze i strukturę społeczną Północy i Południa, które znacznie od siebie odstawały. Społeczeństwo południa pozostało w większości bardzo konserwatywne i przywiązane do tradycyjnych wartości, na północy natomiast dominowały nowe idee liberalne i kapitalistyczne. To właśnie w stopniu industrializacji leżały przyczyny konfliktu. Północy, która była zdecydowanie lepiej rozwinięta gospodarczo, niż południe, ciągle daleko było do Europy, dlatego zdecydowano się na wprowadzenie ceł, aby chronić swój rozwijający się przemysł przed konkurencją lepszych i tańszych wyrobów europejskich. Wprowadzane w odwecie przez kraje europejskie cła uderzały w gospodarkę południa, uzależnioną od eksportu bawełny. Ponadto polityka celna Waszyngtonu uniemożliwiała południu import towarów przemysłowych, w tym narzędzi, które były niezbędne do pracy na farmach. Południe w odpowiedzi na tę haniebną politykę w akcie desperacji zahamowało eksport surowców potrzebnych stanom północnym. Powoli sytuacja stawała się coraz bardziej napięta, gdyż działania Północy podjęte w celu ochrony obróciły się na jej niekorzyść. Tak więc poprzez niekonsekwentną politykę celną tracili wszyscy, a najbardziej zwykli plantatorzy z Południa.

Kolejną z najważniejszych według mnie przyczyn secesji był wybór Abrahama Lincolna na prezydenta USA. Na secesję złożyło się kilka czynników, ale można powiedzieć, że to wybór Lincolna był głównym jej powodem, zresztą na taki stan rzeczy zanosiło się od kilku lat.

Pierwsza akt secesji ogłosiła  Karolina Północna, za nią podążyły Missisipi, Floryda, Alabama, Georgia, Luizjana i Teksas. 4 lutego 1861 Jefferson Davis został prezydentem nowo utworzonego państwa Skonfederowanych Stanów Ameryki, składającego się początkowo z 7 stanów. Secesja była zgodna z konstytucją, co gwarantowała X Poprawka, jednak Lincoln nigdy nie zaakceptował legalności i uznał skonfederowane stany za buntowników. Doprowadziło to do odłączenia się kolejnych stanów. Wirginia na przykład ratyfikowała konstytucję i przystąpiła do Unii tylko pod warunkiem możliwości wystąpienia – dlatego w obawie o swoją niezależność dołączyła do rebeliantów.

Południe tak bardzo obawiało się Lincolna, gdyż całkiem inaczej interpretował on Konstytucję, dążył do centralizacji władzy i przewagi rządu federalnego nad rządami stanowymi. Osiągnął zresztą ten cel, kiedy tylko wygrał wojnę – USA z roku na rok stawało się coraz bardziej scentralizowanych państwem, czego efekty możemy zobaczyć dzisiaj.

Amerykanie, którzy byli przywiązani do niezależności i samorządności upatrywali w Lincolnie żądnego władzy dyktatora – dla południowców zbyt daleko idąca władza prezydenta była niedopuszczalna. Późniejszy zabójca Lincolna, sympatyzujący z Konfederacją John Wilkes Booth, po oddaniu strzału krzyknął „Sic semper tyrannis!” („Tak kończą tyrani”).

Południowcy po prostu obawiali się, iż abolicja, którą głosił Lincoln będzie tylko pretekstem do ingerencji w ich wewnętrzne sprawy. Nie obawiali się abolicji jako tej, która miałaby pozbawić ich taniej siły roboczej. Wielu ignorantów sądzi, że wojna rozpoczęła się tylko dlatego, iż na Południu było więcej niewolników i tamtejsi ludzie odłączyli się, aby zapobiec wyzwoleniu Murzynów, którzy utrzymywali ich gospodarkę. Jest to totalna bzdura, niemająca pokrycia w rzeczywistości.

Czarni żołnierze w armii konfederackiej.

Najgorsze w tym wszystkim jest to, że w wielu podręcznikach do historii jak mantra powtarzana jest bajeczka o dobrej Północy i złym zacofanym Południu. Jest jeden szkopuł – na Południu nie było wcale mniej przeciwników niewolnictwa, niż na Północy. W gruncie rzeczy to właśnie w stanach południowych systematycznie rosła liczba wyzwalanych niewolników, a sami południowcy chcieli je stopniowo znosić. Zresztą to właśnie na Południu miały miejsce sytuacje, że Murzyn posiadał za niewolnika innego Murzyna. Ponadto w skład Unii wchodziły cztery niewolnicze stany (Maryland, Delware, Kentucky i Missouri). Wydana przez Lincolna Proklamacja Emancypacji nie miała nawet do nich zastosowania – de facto to na Północy niewolnictwo istniało dłużej niż na Południu.

A co sądził bohater Południa generał Edward Lee? Uważał on niewolnictwo za coś złego i był jego zdecydowanym przeciwnikiem – jeszcze przed wojna uwolnił swoich niewolników. W 1856 napisał:

W tej oświeconej epoce jest niewielu, którzy nie przyznają, że niewolnictwo jako instytucja jest politycznym i moralnym złem w tym kraju.

Co w takim razie skłoniło tego bohatera, tak opluwanego i szkalowanego przez najróżniejszej maści lewicę, aby stanąć na czele konfederackich wojsk? Ano, patriotyzm. Tak, patriotyzm – postawa, która każe walczyć z wrogiem wówczas, gdy łamane są wszystkie prawa. Zrobił to w momencie, gdy jego rodzinna Wirginia wystąpiła z Unii. Ktoś taki jak generał Lee nie mógł mieć za cel zachowania niewolnictwa – walczył o prawo do samostanowienia, które było dla niego ważniejsze niż cokolwiek innego. Podobnie było przypadku takich wybitnych postaci jak gen. Thomas Jackson, gen. Joseph Johnston czy gen. Pierre Beauregard, którzy opuścili armię federalną, aby bronić swoich stanów i Konfederacji.

Patrząc na drugą stronę konfliktu nie można nie dostrzec generała Ulyssesa Granta, którego niektórzy dziś przedstawiają jako wyzwoliciela czarnych. Sam generał Grant, głównodowodzący Północy, który przez cały okres wojny posiadał niewolników, powiedział po uchwaleniu Proklamacji Emancypacji, że:

gdybym wiedział wcześniej, że wojna toczyła się o wyzwolenie niewolników, to zaoferowałbym swoją szablę przeciwnej stronie.

Postawa Granta ciekawie kontrastuje z jego głównym przeciwnikiem, jakim był generał Edward Lee i obala mit o dobrej Północy i złym Południu. Niewolnictwo przez większą część wojny było obojętne dla opinii publicznej w całej Ameryce. Trudno zresztą przypuszczać, aby setki tysięcy białych żołnierzy, wśród których wielu podzielało różne uprzedzenia rasowe, szło na wojnę i oddawało życie za Murzynów.

Warto podkreślić, że w czasie wojny secesyjnej czarni niewolnicy stanowili jedynie siedem procent mieszkańców południa, zresztą w historii armii konfederackiej to właśnie czarnoskórzy zapisywali własne karty. Afroamerykanin, który jest profesorem Southern University – dr Leonard Haynes zaznacza:

Szacuje się, że w czasie wojny secesyjnej w Konfederackiej Armii służyło ponad 65,000 Czarnych Oficerów, z czego grubo ponad 13,000 zdążyło wziąć udział w walkach na polach bitew prowadząc do boju oddziały żołnierzy”
Z oficjalnych rejestrów możemy dowiedzieć się, że 13 marca 1865, planowany był pobór 300 000 Afroamerykanów, jednakże nie był nigdy zrealizowany. Wcielonych zostało zaledwie od kilku do kilkunastu tysięcy.

Czarni chłopcy po wypełnieniu służby wojskowej mieli otrzymać wolność oraz ziemię, na której mogliby pracować i zarabiać pieniądze, aby wykupić z niewoli swoje rodziny – jednak to Unia wygrała wojnę i wszystko, co otrzymali, to ból, cierpienie, choroby, rany wojenne, bieda, brak perspektyw, zniszczone domy, spalone pola, wymordowane rodziny, zapomniane mogiły swoich dawnych panów, upadające dawne miejsca zamieszkania i pracy  oraz wolność,  w której w istocie zawierały się wszystkie poprzednie podarki. – podkreśla Haynes.

Warto w tym miejscu przedstawić kolejną bardzo ważną wypowiedź, która obnaża całą resztę kłamstw na temat czarnoskórych konfederatów. Dr Lewis Steiner, Naczelny Inspektor Korpusu Sanitarnego Armii Stanów Zjednoczonych, obserwując konfederacką okupację Friedericksburga w stanie Maryland w roku 1862, stwierdził:

Ponad 3000 Czarnuchów wchodziło w skład tej liczby [żołnierzy Konfederacji – przyp. Ł.J.], odziani byli we wszystkie rodzaje mundurów, nie tylko w zdarte z trupów czy zdobyte mundury US Army, ale w mundury z Południowymi znakami, znakami poszczególnych Stanów, etc. Większość z tych mundurów wyglądała jak szmaty, ale nie bardziej niż mundury białych rebeliantów. Większość Czarnuchów miała broń – karabiny, muszkiety, szable, noże, sztylety, bagnety, etc… było widoczne i całkowicie jasne, że są integralną częścią konfederackiej armii.

W konfederackiej armii wolni czarni żołnierze czy kucharze zarabiali tyle samo ile ich biali koledzy. Dla porównania w Armii Unii czarni zarabiali nawet trzykrotnie mniej. Mimo zakazu zaciągania niewolników jako żołnierzy do armii, po stronie Konfederacji walczyli zarówno wolni czarni, jak i niewolnicy. Ci drudzy podążali zazwyczaj za swoim panem i często walczyli z nim ramię w ramię. Inni byli wbrew swojej woli wcielani do oddziałów na rozkaz swoich panów. Niewolnikom takim obiecywano wolność i pieniądze. Zdecydowana większość czarnych żołnierzy była jednakże wolnymi ludźmi.

Północ po raz pierwszy, ku swojemu wielkiemu zdziwieniu, spotkała się z czarnymi regimentami już w pierwszej bitwie nad Bull Run. Według naocznych świadków miały być to trzy oddziały pochodzące z Georgii, Południowej Karoliny oraz Wirginii, liczące około 1000 ludzi każdy. Według Williama Henry’ego Johnsona, wolnego czarnego z Connecticut, biorącego udział w bitwie po stronie Północy, te trzy regimenty walnie przyczyniły się do zwycięstwa Południa. Przy okazji warto wspomnieć, że Johnson dołączył do oddziału ochotniczego wbrew nakazom administracji Lincolna, która także nie dopuszczała zaciągu czarnych. Kolejnym potwierdzonym przypadkiem czarnych w służbie Konfederacji jest milicja stanowa Luizjany, gdzie około 1500 czarnych stanęło ramię w ramię z białymi. Oddana walce o prawa Południa była szczególnie grupa czarnych plantatorów, z których około 3700 posiadało własnych niewolników. Większość z nich żyła w Południowej Karolinie, Luizjanie i Missisipi.

Północ czy Południe?
W tym konflikcie żadna strona nie była bez skaz – to pewne. Na pewno bez skaz nie była Północ mieniąca się jako strona dążąca do wolności wszystkich obywateli, a w końcu te wolności ograniczająca. Można sypać argumentami i wręcz licytować, która ze stron była lepsza, a która gorsza. Prawda jest taka, że każda ze stron to setki tysięcy żołnierzy – wielu idealistów, bojowników o wolność czy w końcu walczących o swój skrawek ziemi i o rodzinę. Jeżeli miałbym wybrać jedną ze stron to z pewnością walczyłbym po stronie Konfederatów. Czemu? Bo w większości byli to zwykli ludzie, którzy walczyli o to, co im zabrano lub po prostu dlatego, że mieszkali tam, gdzie mieszkali. Większość z nich nie zginęła za niewolnictwo czy za jakieś szczytne idee wymyślone przez możnych tego świata. Oni ginęli za to, w co wierzyli – za swój styl życia, który ktoś próbował im odebrać.

Dziś lewaccy aktywiści nieświadomi ich prawdziwych motywacji, bezczeszczą pamięć, niszcząc, malując, opluwając groby i pomniki prawdziwych bohaterów, bez których nie byłoby Ameryki. Flaga Konfederacji jest wbrew ich głosom symbolem tego, za co potrafi oddać życie prawdziwy Amerykanin, a to, że jest wykorzystywana w różnych innych pokrętnych kontekstach nie oznacza wypaczenia jej prawdziwej wartości. Krzyż Południa (ang. Southern Cross) jest symbolem sprzeciwu wobec autorytatywnych rządów na całym świecie oraz przywiązania do tradycyjnych, lokalnych i konserwatywnych wartości.

Bibliografia:
Anna Radziwiłł, Wojciech Roszkowski, Historia 1789-1871, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 1995
Shi D, Tindall G, Historia Stanów Zjednoczonych, Zysk i S-ka, Poznań 2002
http://thepolandtimes.com/odklamywanie-historii-cala-prawda-fladze-konfederacji/

Łukasz Jabłoński

Dodano w Bez kategorii

/ fot. wikipedia commons

Na swoim profilu społecznościowym, Kinga Rusin opublikowała post zawierający treść listu na temat uchodźców i różnic między imigrantami a Polakami. Autorką listu miała być fanka dziennikarki, jednak zważywszy na to, co stało się później, internauci nie byli tego pewni. Dziś dziennikarka w ostrych słowach odniosła się do “kretynów”, którzy wyśmiewali wpadkę.

Ten list od Marty jest wart więcej niż 1000 moich słów. Dziękuję! – zachwalała wczoraj list dziennikarka TVN.

Pani Kingo, Świetne wystąpienie na temat uchodźców. Mieszkam w Niemczech od roku jak tu przyjechałam byłam stanowczo na nie w sprawie przyjmowania uchodźców. Dopiero w momencie poznania osobiście tych ludzi zmieniam zdanie. Są życzliwi, pomocni. Naprawdę wspaniali ludzie NORMALNI. O wiele lepsi niż typowy Polak za granicą – czytamy w opublikowanym liście.

Najwięcej mają do powiedzenia Ci którzy nie mieli z nimi do czynienia. Wszyscy komentują ze dostają kasę a nikt nie ma pojęcia jaka tragedię przeżyli uciekając z państwa objętego wojną. Jednego z uchodźców którego poznałam uciekał z Aleppo swoją rodziną żona w ciąży i małym dzieckiem. Szli do Niemiec 7 dni. Żona w 9 miesiącu ciąży tydzień po dojściu do Niemiec urodziła. Jacy oni musieli być zdeterminowani. A Polaków którzy siedzą na socjalu bo im się należy nikt nie widzi a jest ich masa – stwierdza Marta.

To jednak nie koniec. Za opublikowanie listu i śmiałe wyrażanie swych opinii pochwaliła w komentarzu dziennikarkę sama… Kinga Rusin. Internauci momentalnie podchwycili temat i zwrócili uwagę, że prawdopodobnie dziennikarka lub osoba współprowadząca profil zapomniała zalogować się na inne konto.

Dziś Rusin ruszyła z kontrofensywą i w niewybrednych słowach zwróciła się do internautów: Do wszystkich kretynów (mówię tylko do tych nienawistników którzy mnie tak, lub gorzej nazwali), hejterów z rzekomej “prawej” strony, którzy nie słuchają słów Prymasa Polski o uchodźcach, wypisują idiotyzmy na moim profilu i są bardzo z siebie zadowoleni! Sami się teraz zaoraliście pokazując, że nie potraficie czytać ze zrozumieniem i max waszej percepcji to tytuł nienawistnego artykułu! W komentarzach do mojego posta, którego treścią jest list Marty z Niemiec ZACYTOWAŁAM, jako głos w dyskusji, kolejny list, który dostałam na priv (ZAŁĄCZAM SCREEN). I TAK zrobiłam to ze swojego konta, tego samego na które dostałam list! Jak łatwo jest wywołać hejt i manipulować debilami (używam tu ich własnych słów), którzy czytają wyłącznie nagłówki nienawistnych prawicowych portali. Żal. Idźcie przeprosić za to do kościoła, pseudo-katolicy! I poczytajcie nauki Jana Pawła II.

Później edytowała post i zmieniła go na nieco łagodniejszy ton.

Dodano w Bez kategorii

/ fot. wikipedia common

Szef Polskiej Organizacji Turystycznej Marek Olszewski, zmienił program wizyt dla zagranicznych gości. Usunięto zwiedzanie Niemieckiego obozu zagłady Auschwitz i Muzeum Historii Żydów. Minister Sportu i Turystyki Witold Bańka za pośrednictwem Twittera zdymisjonował Olszewskiego.

Marek Olszewski został szefem POT w marcu br. Dawniej był prezesem uzdrowisk w Kołobrzegu i Świeradowie-Zdroju oraz dwukrotnym kandydatem PiS na burmistrza Kamienia Pomorskiego.

Decyzję o zmianie programu wizyt Olszewski tłumaczył w następujący sposób: nadszedł czas na przebicie się z naszą własną kulturą. (…) To polskie, a nie żydowskie elity zostały w czasie wojny zupełnie przeorane i zlikwidowane. (…) Ale zwiedzania obozu na pewno nie zaproponuję dziennikarzowi z Chin, który po raz pierwszy przyjeżdża do Polski. Podczas krótkich studyjnych pobytów nie ma czasu na tłumaczenie skomplikowanej historii.

Zaistniała sytuacja nie spodobała się ministrowi Witoldowi Bańce, który zdymisjonował Marka Olszewskiego z funkcji prezesa POT.

Tomasz Cynkier

Dodano w Bez kategorii

To można by podać jako kolejny przykład hipokryzji i zakłamania środowisk lewicowo-liberalnych, gdyby nie to, że takie amoralne postępowanie jest przecież wpisane w ideologię tych środowisk. Nie ma bowiem norm społecznych, które te środowiska nie starają się złamać. Nie ma również norm moralnych, które te środowiska uparcie łamią. Ale co ciekawe, kiedy przychodzi do polemiki z “prawą stroną” to nagle te środowiska odwołują się do tych norm, tych pojęć, tych zachowań społecznych, które same nie tylko nie przestrzegają, ale uporczywie obalają.

Rafał Gaweł jest wręcz wzorcowym przykładem lewaka, który odwołuje się do tych norm których nie przestrzega. Na facebookowej stronie Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych dochodzi uparcie do łamania prawa. Ośrodek publikuje wizerunki prywatnych osób, które jego zdaniem naruszają prawo poprzez zamieszczanie różnych komentarzy na Facebooku. Można uznać, że takie działanie ma znamiona wręcz nękania.

Ale jednocześnie ten sam Ośrodek, publikując wizerunki niektórych mężczyzn na których są ze swoimi rodzinami, upubliczniając ich imiona i nazwiska, poucza pod takimi postami w komentarzach jak np. powinien “prawdziwy mężczyzna”.

W tym wypadku przypomnijmy więc o tym, że stojący na czele Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych Rafał Gaweł został skazany za oszustwa finansowe na 4 lata (wyrok jest ciągle nieprawomocny), ale nie został skazany sam. Wraz z nim na ławie oskarżonych zasiadła również jego małżonka, która została skazana na 2 lata więzienia w zawieszeniu (wyrok również nieprawomocny) oraz jeszcze współpracownica, która również została skazana (również jeszcze nieprawomocnie).
Czyli “prawdziwy mężczyzna” wciągnął w proceder swoją małżonkę. Ten proceder doprowadził do tego, że jego małżonka została skazana, ale jakoś “prawdziwy mężczyzna” nie wytrwał ze swoją żoną na dobre i na złe, bo nie tak dawno na Facebooku chwalił się nie swoim związkiem małżeńskim, ale swoją nową, młodszą “narzeczoną”.

“Prawdziwy mężczyzna” Rafał Gaweł bardzo chętnie się lansuje, ale jak widać wszystko jedynie służy temu, aby wyciągnąć od ludzi jak najwięcej kasy, kiedy bowiem przychodzi zagrożenie Gaweł podwija pod siebie ogon i ucieka z “pola walki” co dostrzegli już nie tylko inni lewacy.

https://www.facebook.com/Wszechpolacy1922/posts/123895614913480

“Prawdziwy mężczyzna” Rafał Gaweł tak też przestraszył się tego, że może trafić za kratki, że podczas swojego procesu przed sądem zaczął strugać wariata. Warto posłuchać co w tym temacie powiedział sędzia podczas rozprawy gdzie na ławie oskarżonych obok Gawła siedziała wówczas również jego żona.

Gaweł nie tylko udaje wariata przed sądem. Zapytany w tym roku na blokadzie marszu ONR o to czy nie ciąży na nim wyrok sądu zaprzeczył.

Warto też wspomnieć o tym co podczas kolejnej rozprawy, jaka miała miejsce w kwietniu tego roku, powiedział prokurator, który oskarża Rafała Gawła. Zwrócił on mianowicie uwagę, że Rafał Gaweł część swoich zobowiązań finansowych spłaca z… darowizn. To wiele wyjaśnia dlaczego na profilu facebookowym Ośrodka cały czas są “produkowane” jakieś kompletnie niedorzeczne materiały, ale za to każdy z apelem o wpłaty. W końcu zobowiązania finansowe Gawła to nie są kwoty kilku czy kilkunastu tysięcy, ale po kilkaset tysięcy.
Przypomnijmy również co mówił w lipcu ubiegłego roku na rozprawie sędzia, który skazał Gawła. Zwrócił m. in. uwagę, że Ośrodek otrzymał od Fundacji Batorego środki, ale tylko niewielką część tych środków przeznaczył na działanie Ośrodka. Słowa sędziego przytoczyła nawet Gazeta Wyborcza, która dosyć szczegółowo opisywała sprawę tego procesu.
Oskarżony niewielką część środków przeznaczył na wskazane we wniosku czynności i zakupy. Większość zdefraudował.

I tak wygląda obraz “prawdziwego mężczyzny” Rafała Gawła, szefa Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, którego sprawa nie jest zamknięta, a nowe zarzuty jakie stawia mu prokuratura, co jest wynikiem innego śledztwa, są jeszcze cięższego kalibru. To zarzuty podrobienia weksla, usiłowania wyłudzania i wyłudzenia dotacji oraz ukrywania majątku przed wierzycielami. W tym wypadku Gawłowi może grozić do 25 lat więzienia.

Dodano w Bez kategorii