/ fot. wikimedia commons

W programie „Magazyn Śledczy Anity Gargas” ujawniono nowe fakty dotyczące kulisów TW “Bolka”. Wedle nich Lech Wałęsa próbował kilkukrotnie zniszczyć dokumenty SB na jego temat, gdy tylko upewnił się, że nic nie będzie w stanie powstrzymać lustracji w Polsce.

Już 5 czerwca 1992 roku ludzie Wałęsy, z Andrzejem Milczanowskim na czele, opanowują Ministerstwo Spraw Wewnętrznych – powiedział historyk, dr Sławomir Cenckiewicz.

Kilka godzin przed tymi wydarzaniami upadł rząd premiera Jana Olszewskiego. Zdaniem historyka, ówczesny prezydent we wrześniu 1992 roku po raz pierwszy wypożyczył materiały dotyczące jego osoby. Potem dokumenty te wróciły zdekompletowane.

Wałęsa nie mógł wtedy przypuszczać, że oryginalna teczka współpracy agenta o pseudonimie “Bolek” odnajdzie się w domu Czesława Kiszczaka. Ujawniono je na początku 2016 roku, gdy wdowa po szefie komunistycznej bezpieki skontaktowała się z Instytutem Pamięci Narodowej.

Tymczasem w sierpniu br. media informowały o nowych faktach dotyczących próby zniszczenia dokumentów przez Lecha Wałęsę.

W Gdańsku przy ul. Wojska Polskiego 39 17 kwietnia 1995 roku o godzinie 5.50 doszło do wybuchu gazu. Według informacji Sławomira Cenckiewicza, eksplozja została upozorowana przez UOP, który poszukiwał kopii dokumentów agenturalnych Wałęsy/”Bolka, jakie miały być przetrzymywane przez płk. Adama Hodysza – informował portal niezalezna.pl.

Szokuje skala tego procederu, z którym mieliśmy do czynienia w latach 90-tych. Skala środków użytych do tego, aby zatrzeć ślady agenturalnej przeszłości. Zostały użyte do tego służby specjalne, zostali sprowadzeni na wysokie stanowiska w UOP ludzie, którzy wywodzili się z SB i którzy nie mieli zasług dla podziemia – mówiła w TVP Info Anita Gargas.

Według niej, to w tamtym okresie należy szukać genezy aktualnej sytuacji w Polsce.

To ówczesne decyzje Wałęsy, że należy wesprzeć „lewą nogę”, że nie należy rozliczać komunistów, zbrodniczych rządów, nie należy rozliczać esbeków – to wszystko skutkowało tym, że później ta nomenklatura, byli esbecy, osadzali się w III RP, stworzyli układy, z którymi mamy do czynienia do dziś – podkreśliła autorka programu.

Tutaj LINK do całego programu Anity Gargas na stronie vod.tvp.pl.

Dodano w Bez kategorii

Armia syryjska, wspierana przez Hezbollah, toczy walkę z oddziałami samozwańczego Państwa Islamskiego. Syryjczycy przy jednym z poległych żołnierzy ISIS znaleźli kamerkę GoPro. Zobaczcie, co zostało na niej nagrane.

Filmik przedstawia ostatnie chwile życie bojowników islamskich, wyraźnie przerażonych. Żołnierze krzyczą i płaczą ze strachu przed nadjeżdżającym czołgiem.

Internauci nazwali film „najlepszym nagraniem ISIS 2017 roku”.

 

Dodano w Bez kategorii

Nie ma podstaw, by zgodzić się z teoriami, że Mieszko I był z pochodzenia Normanem lub Morawianinem. Jest natomiast bardzo możliwe, że chrzest Polski odbył się nieco wcześniej lub później niż sądzimy – mówi PAP historyk dr hab. Dariusz Sikorski.

PAP: Początki naszej państwowości są w środowisku historyków i archeologów przedmiotem ciągłych sporów i burzliwych polemik. Niektórzy mediewiści twierdzą, że pierwszy polski władca był potomkiem Normanów lub władców Wielkich Moraw. Co właściwie wiemy o pochodzeniu Piastów i samego Mieszka I?

Dr hab. Dariusz Sikorski (Instytut Historii Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu): Przekaz „Kroniki” Galla Anonima – na którym opierają się późniejsze wzmianki o początkach Piastów – powstał około 150 lat po ewentualnych wydarzeniach, o których pisał. Gall wymienia trzech przodków Mieszka – Siemowita, Lestka i Siemomysła.

Trudno przypuścić, żeby kronikarz sobie te imiona wymyślił – bo nie był Słowianinem i nie miał zapewne wyczucia języka polskiego. Zakłada się, że spisał on wersję opowieści, którą przekazano mu ustnie. Ta legenda nie wspomina o zewnętrznym najeździe, ale mówi o rodzimej genezie dynastii Piastów – o tym, że dokonał się pewien wewnętrzny zamach, w wyniku którego przejęła ona władzę. Jak ta opowieść Galla ma się do rzeczywistości – tego nie jesteśmy w stanie zweryfikować.

PAP: Niedawno archeolog prof. Przemysław Urbańczyk (w swojej książce „Mieszko Pierwszy Tajemniczy”) wysunął hipotezę, że dynastia Mieszka I pochodziła z Wielkich Moraw. Na ile ten pogląd jest uzasadniony?

DS: Moim zdaniem, teoria ta nie ma żadnych podstaw. Prof. Urbańczyk dobiera taki zestaw źródeł i ich interpretacji, aby zgadzały się z jego własną koncepcją; kiedy jednak inne jej przeczą to je pomija.

PAP: Jednak prof. Urbańczyk przywołuje interesujące przesłanki językowe – twierdzi np. że nazwę Poznań można wywieść od wielkomorawskiego rodu Poznanów, a Sandomierz – od wielkomorawskiego imienia Sudomir.

DS: Nazwę Sandomierz wywodzi się od formy Sędomir. Ponieważ imię to później nie pojawia się w imiennictwie na ziemiach polskich Tadeusz Lalik wysunął przypuszczenie (podkreślam – przypuszczenie), że być może pochodzi od obcego przybysza z Czech bądź Moraw. I tego „uczepił się” prof. Urbańczyk. Pomysłodawcą koncepcji morawskich początków Poznania byli poznańscy archeolodzy prof. Zofia Kurnatowska i Michał Kara. Przypomnieli oni wzmiankę o rodzie Poznan z pogranicza węgiersko-słowackiego, który poświadczony jest w XI w. Przedstawiciel tego rodu miał już w początkach X wieku uciec na północ i założyć to gród Poznań. Jest to teoria, która zupełnie ignoruje stan imiennictwa wczesnego średniowiecza – imię Poznan występuje często w ówczesnych dokumentach. Na terenie Polski – też poza Wielkopolską – znajdziemy jeszcze cztery miejscowości Poznań – niektóre z nich obecnie zanikły.

Dodatkowym argumentem na rzecz tej koncepcji mają być zabytki z Wielkich Moraw, które znaleziono w Wielkopolsce czy w ogóle na południu Polski. Równie dobrze może być to jednak przejaw kontaktów handlowych mieszkańców tych terenów z Wielkimi Morawami. Same w sobie nie mają cech, które pozwalałyby uznać, że zostały wyprodukowane na ziemiach polskich przez przybyszów z południa.

PAP: A co z teorią – popularną do niedawna wśród badaczy – że to Normanowie podbili ziemie dzisiejszej Wielkopolski i to od tych najeźdźców wywodzili się Piastowie?

DS: Podstawą tej teorii było uznanie, że Mieszko I, który w dokumencie „Dagome Iudex” (oddającym władztwo Polan pod opiekę papiestwa) – znanym nam jedynie ze streszczenia – występuje w formie Dagome. Formę tę, a właściwie rdzeń „Dag-”, uznano za germański. Jedni uznali, że być może Mieszko otrzymał imię chrzestne Dagobert (za św. Dagobertem, królem merowińskim). Natomiast jeden z historyków niemieckich blisko sto lat temu wysunął przypuszczenie, że to imię świadczy o normańskim pochodzeniu Mieszka. Wydawało się to całkiem sensowne, gdy weźmie się pod uwagę, że na sąsiedniej Rusi dynastia tamtejsza jest pochodzenia normańskiego.

Kilka lat temu ukazała się publikacja, która zbiera znane nam imiona germańskie do roku 1000 – w tym skandynawskie. Wynika z tego, że w tym okresie w Skandynawii nie budowano wcale imion ze rdzeniem „Dag-”; pojawia się on później.

Ponadto ostatnie odkrycia archeologów nie potwierdzają obecności Normanów na ziemiach polskich w pierwszej poł. X wieku, czyli wtedy, kiedy mieliby założyć w Wielkopolsce dynastię. Dotychczasowe znaleziska potwierdzają ich obecność dopiero w drugiej poł. X w. i w XI w. Gdyby dynastia Piastów miała pochodzić od Normanów, to powinniśmy mieć jednak wcześniejsze ślady ich pobytu. Tak nie jest. Najstarsze pozostałości obecności Normanów na Wolinie – chata zamieszkała przez Skandynawa – są datowane dzięki dendrochronologii nie wcześniej niż na rok 966.

Groby normańskie – np. znane cmentarzysko w Bodzi i Lutomiersku są również późniejsze. Potwierdzają, że wojownicy normańscy byli obecni na naszych ziemiach – być może, jako część drużyny książęcej – ale już po śmierci Mieszka I.

Przeciwko teorii normańskiej świadczy też to, że dynastia piastowska nie wspominała nigdzie o swojej „obcej” genezie, a pierwsi jej władcy noszą słowiańskie imiona. Dlaczego Piastowie mieli zapomnieć o zewnętrznych korzeniach? Przecież na Rusi pamiętano o tym i nie budziło to, jak się zdaje, negatywnych emocji. Zresztą ta sama uwaga dotyczy „hipotezy” morawskiej.

PAP: Inną sporną kwestią związaną z początkiem naszej państwowości – oprócz samego pochodzenia dynastii – jest terytorium władztwa Mieszka I. W niektórych szkolnych podręcznikach oglądamy mapy państwa Piastów z X wieku, które prawie pokrywają się z terenem współczesnej Polski – z wyjątkiem Warmii i Mazur. Czy to prawdziwy obraz?

DS: Granice ówczesnego władztwa Mieszka I określamy głównie na podstawie streszczenia jednego dokumentu – wspomnianego „Dagome Iudex”, gdzie użyte jest sformułowanie „Civitas Gnieźnieńskie z przyległościami” (łac. cum pertinentis). Nie wiemy jednak dokładnie, jak szeroko interpretować te przyległości i jaki był stopień ich związania z władztwem Piastów w Wielkopolsce.

Wydaje się, że władza Mieszka rozciągała się na gnieźnieńsko-poznańską część Wielkopolski. Im dalej od tego, tym prawdopodobnie była ona nieco słabsza. Pomorze oraz dzisiejsze Mazowsze były prawdopodobnie eksploatowane przez trybuty narzucane miejscowej ludności, która sama je zbierała i oddawała Piastom. Śląsk i Małopolska mogły być początkowo wykorzystywane w ten sam sposób, ale np. na Śląsku w końcu X wieku pojawiają się grody podobne do wielkopolskich, które mogą świadczyć o pogłębianiu tej zależności.

PAP: Skąd badacze to wiedzą?

DS: Z odkryć archeologicznych. Jeżeli utożsamiamy falę dość jednorodnego budownictwa grodowego z władzą Mieszka, to możemy wnioskować o przybliżonych granicach podlegającego mu terytorium. Nie widzimy, aby w danym czasie budował on grody w Wolinie, Kołobrzegu czy Gdańsku, choć pod koniec X wieku – jak wspomniałem – powstają grody we Wrocławiu czy Opolu. Bardziej skomplikowana jest sprawa z Krakowem. Toczą się wciąż dyskusje, kiedy powstały najstarsze obwałowania Wawelu.

PAP: Jeszcze jedna sporna kwestia: data chrztu Polski – 966. Skąd biorą się tutaj kontrowersje? I czy w takim razie w przyszłym roku powinniśmy świętować okrągłe 1050 lat od tego kluczowego dla nas wydarzenia?

DS: Data chrztu przekazana jest w najstarszym zasobie roczników polskich, które znane są nam z dopiero trzynastowiecznych kompilacji. Niektórzy badacze uważają, że podstawą tych najstarszych zapisków są tablice paschalne (używane w średniowieczu zestawienie dat świąt Wielkanocy), które miał przywieźć ze sobą pierwszy polski biskup Jordan. Oryginalne tablice nie zachowały się.

W Niemczech, gdzie zachowały się oryginalne tablice paschalne z klasztoru w Korwei od VIII do XII wieku, możemy stwierdzić, że roczników tego rodzaju najczęściej nie prowadzono na bieżąco, jako podsumowania danego roku. Wpisy na tablicach paschalnych wprowadzono często po kilku, kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu latach od wydarzenia odwołując się do własnej pamięci. W takiej sytuacji łatwo o błąd.

Podobnie mogło być w przypadku najstarszych roczników polskich. Możliwe zatem, że data chrztu Mieszka nie jest całkiem dokładna – ten, kto ją z pewnej perspektywy czasu obliczał, mógł się np. trochę pomylić w obie strony (o rok czy dwa lata). Tak czy inaczej – jesteśmy blisko 966 roku przyjmowanego dotychczas przez badaczy, ale nie mamy już absolutnej pewności co do tej daty.

Rozmawiał Szymon Łucyk

PAP – Nauka w Polsce

Dodano w Bez kategorii
Abp Stanisław Gądecki.

/ fot. youtube.com

“Reklama alkoholu powinna być zakazana; trzeba iść pod prąd społecznego nawyku, popularnych opinii i źle rozumianej wolności – powiedział w czwartek przewodniczący KEP abp Stanisław Gądecki podczas mszy św. rozpoczynającej Narodowy Kongres Trzeźwości

W homilii hierarcha przypomniał, że w tym roku mija 30 lat od ustanowienie przez polskich biskupów sierpnia miesiącem abstynencji alkoholowej.

Dodał, że w specjalnym apelu wystosowanym z tej okazji przez Zespół KEP ds. Apostolstwa Trzeźwości wyraził ubolewanie, że dzisiaj wartości takie jak umiarkowanie, trzeźwość, powściągliwość brzmią jak słowa z innej epoki. Dzisiaj promuje się zachłanność, chciwość i nieumiarkowanie – zaznaczył abp Gądecki.

Przypomniał, że wszystkim, którzy nie są uzależnieni. potrzeba powściągliwości, czyli stylu życia pełnego umiaru. Być człowiekiem wolnym znaczy być człowiekiem trzeźwym – powiedział abp Gądecki.

Dodał, że wolność można człowiekowi odebrać przez “różnego rodzaju manipulacje”. “Przy pomocy specjalistów z wielu dziedzin tworzy się reklamy, w których alkohol jest gwarantem dobrej zabawy, przyjaźni, znakiem dobrego gustu”. Wywiera to silny wpływ na postawy wobec alkoholu, zwłaszcza wśród młodzieży. Dlatego też reklama alkoholu powinna być zakazana.

Pamiętajmy, że naród, który rozpija własne dzieci, jest narodem pozbawionym przyszłości – zaznaczył hierarcha. Dodał, że „trzeba iść pod prąd społecznego nawyku i popularnych opinii a także źle rozumianej wolności. “Wolność nie została dana człowiekowi przez Stwórcę, aby niszczył siebie” – podkreślił abp Gądecki.

Zaznaczył, że trzeźwość nie jest przede wszystkim skutkiem silnej woli człowieka, ale zdolność do powściągliwości jest “darem samego Boga”. Człowiek uzależniony sam nie wyjdzie z uzależnienia. Potrzebna jest pomoc z zewnątrz – przyjaciół, rodziny, specjalistów – podkreślił hierarcha.

pap.pl

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Adrian Grycuk, Wikipedia

Brak klarownego stanowiska Platformy Obywatelskiej ws. przymusowego systemu relokacji od dawna jest przedmiotem żartów i kpin. Choć sondaże pokazują wśród Polaków miażdżącą przewagę przeciwników przyjmowania imigrantów, to ugrupowanie Grzegorza Schetyny wciąż nie potrafi opracować jednego zbieżnego stanowiska.

Jeszcze niedawno sam Schetyna przedstawiał zupełnie wykluczające się stanowiska. Raz był zwolennikiem przyjmowania imigrantów, później przeciwnikiem, a jeszcze innym razem znów zwolennikiem. Teraz w programie prowadzonym przez Andrzeja Stankiewicza na portalu Onet, lider PO znów zmienił zdanie.

Niespodziewanie Schetyna oznajmił, że jego partia znów jest przeciwko imigrantom. Wielokrotnie mówiłem, nie będziemy prowadzić pro uchodźczej polityki, nie będziemy zapraszać uchodźców tutaj. Polacy nie chcą uchodźców i trzeba to uszanować. – stwierdził lider PO, dopytywany przez prowadzącego.

Nie wiadomo, co na temat tak częstych zmian stanowiska sądzą wyborcy PO. Muszą już być chyba porządnie zdezorientowani.

Źródło: wmeritum.pl
fot. Adrian Grycuk, Wikipedia

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Piotr Drabik, flickr

Politycy Platformy Obywatelskiej zapowiedzieli złożenie do prokuratury zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa przez Jarosława Kaczyńskiego. Ich zdaniem, prezes PiS stoi na czele “układu” odpowiedzialnego za kampanię informacyjną “Sprawiedliwe Sądy”. Szybko zareagowała Beata Mazurek, która również zapowiedziała możliwość zawiadomienia prokuratury. Tylko, że w sprawie polityków PO.

Rzeczniczka PiS, Beata Mazurek stwierdziła, że wniosek zapowiadany przez polityków PO jest “absurdalny”. W tej chwili nasi prawnicy analizują go pod kątem złożenia kontr zawiadomienia wobec autorów tego wniosku, o możliwości popełnienia przestępstwa, polegającego na fałszywych oskarżeniach. – oświadczyła.

Wszelkie wypowiedzi szkalujące naszych polityków w zakresie reformy sądownictwa, które będą powielane, które są zawarte w tym wniosku będą skutkowały tym, że będziemy składać wnioski do sądów w sprawach cywilnych o ochronę dóbr osobistych, w tym o ochronę dobrego imienia. – dodała Mazurek.

Rzeczniczka PiS dodała, że na takiej samej zasadzie jaką proponują politycy PO, można złożyć zawiadomienie przeciwko Grzegorzowi Schetynie. Jako lider partii politycznej mógłby zostać uznany za odpowiedzialnego za działania Hanny Gronkiewicz-Waltz w związku z aferą reprywatyzacyjną w Warszawie.

Oczywiście to jest absurdalne, tak jak i absurdalny jest wywód, który został podniesiony w tym wniosku PO. – podsumowała.

Źródło: niezalezna.pl
Fot.: Wikimedia/Drabik

Dodano w Bez kategorii

17 tysięcy żołnierzy, prawie 3 i pół tysiąca pojazdów uczestniczy w rozpoczętych w środę największych w Polsce manewrach wojskowych DRAGON 17. Biorą w nich udział wojskowi z Polski i jedenastu krajów NATO.

Nad tłem taktycznym ktoś nie popracował. Rozumiem poprawność polityczną, ale nie możemy dochodzić do granic śmieszności. – mówił w Polskim Radiu 24 gen. Roman Polko.

Jak sam podkreślił Polko:

Scenariusz DRAGON nie powala na kolana. Zakłada on obronę przed potencjalnym atakiem ze strony wrogiego państwa, które chce wkroczyć na terytorium Polski, by zagarnąć surowce.Tło taktyczne powinno mieć coś wspólnego z zagrożeniami hybrydowymi. W Polsce możliwe jest oddziaływanie grup dywersyjnych, które nie będą wkraczały, by zdobywać surowce, ale chcieć zdestabilizować Polskę jako silny kraj na flance wschodniej, by realizować swoje cele na Litwie, Łotwie, Estonii. By wykluczyć Polskę jako stabilny kraj sojuszu NATO.

Tym samym zaznaczył:

Trudno nie przygotowywać się na tego typu scenariusze.  Rosjanie przygotowują elementy do działania na terytorium Polski, szkoląc się w zakresie prowadzenia działań dywersyjnych, to stale podłoże różnych ćwiczeń. Trzeba być proaktywnym, a nie reaktywnym.

Gość odniósł się również do zakończonych właśnie manewrów rosyjsko-białoruskich Zapad 2017. Wskazywał, że choć w trakcie ćwiczeń obyło się bez prowokacji, nie oznacza to, że po ich zakończeniu jakieś nie będą miały miejsca.

Rosjanie w taki sposób działają, lubią zaskakiwać, są nieprzewidywalni i narzucają inicjatywę. Cel informacyjny osiągnęli, o tym mówiły wszystkie stacje, udało się pokazać potęgę imperium rosyjskiego. – mówił dalej.

Według gen, Polko nie nie wiemy, czy wojsko rosyjskie pozostanie na Białorusi. Jednak stwierdził:

Wątpię, żeby siły rosyjskie tam pozostawały, ale jest bardzo prawdopodobne, że jakieś bazy, pozostawienie sprzętu będą miały miejsce.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że w Dragonie biorą udział nie tylko żołnierze z Polski, ale w sumie z dziewięciu krajów Sojuszu Północnoatlantyckiego: również z Bułgarii, Litwy, Łotwy, Niemiec, Rumunii, Słowacji, USA, Wielkiej Brytanii i Włoch, a także dwóch krajów partnerskich: Gruzji i Ukrainy. Wojska współdziałać będą z pododdziałami NATO, które wzmacniają tzw. wschodnią flankę i Amerykańską Pancerną Brygadową Grupą Bojową.

Głównym ćwiczącym tegorocznych manewrów DRAGON jest 12. Dywizja Zmechanizowana ze Szczecina, na pewno pojawią się zatem dobrze znane transportery opancerzone Rosomak. Śmigłowce i samoloty będą prowadzić działania wspierające, a najwięcej będzie działo się dziś na poligonie w Drawsku Pomorskim. 

Na drawski poligon ma przyjechać wiceminister obrony Michał Dworczyk oraz dowódca generalny rodzajów sił zbrojnych generał broni Jarosław Mika. Na manewry Dragon 17 zostali też zaproszeni obserwatorzy OBWE.

Dodano w Bez kategorii

Słynny hollywoodzki aktor Morgan Freeman wystąpił w krótkim nagraniu, którego przekaz był wymierzony w Rosję. Aktor przekonuje, że rosyjskie władze w gruncie rzeczy dokonały agresji na Stany Zjednoczone, a sam Putin został nazwany wprost “agentem KGB”. Szybko zareagowali przedstawiciele Kremla.

Nagranie, które wzbudziło tak wiele kontrowersji zostało opublikowane 20 września przez amerykański Komitet ds. śledztwa przeciwko Rosji. Jego głównym zadaniem ma być zbadanie czy i jak dochodziło do rosyjskiej ingerencji w ostatnie wybory w USA. Choć jest ciałem nieformalnym złożonym z historyków i publicystów, to jego działania już wywołały międzynarodowy skandal.

Wszystko za sprawą nagrania opublikowanego w sieci nagrania. Krótki film odbił się dużym echem głównie ze względu na zaangażowanie do niego Morgana Freemana i mocne słowa jakie padły z jego ust. Popularny aktor nazwał Władimira Putina “agentem KGB” i stwierdził, że podczas ostatnich wyborów prezydenckich, Federacja Rosyjska dokonała “zaatakowała” Stany Zjednoczone.

Freeman stawia tak mocną tezę nawiązując do raportu FBI na temat aktywności rosyjskich hakerów podczas ostatniej kampanii wyborczej. Krótkie nagranie kończy się zdecydowanym apelem aktora do prezydenta Donalda Trumpa, aby ten oficjalnie powołał komisję, która zbada wszelkie wątpliwości w tej sprawie.

Nie trzeba było długo czekać na reakcję Kremla. Maria Zacharowa, rzeczniczka rosyjskiego MSZ stwierdziła, że Freeman został “wrobiony” w całe zamieszanie, tak jak Colin Powell w sprawie inwazji na Irak. W rozmowie z brytyjskim “The Telegraph”, do sprawy odniósł się również rzecznik Kremla, Dmitrij Pieskow. To wideo niemalże nie może być brane serio. – stwierdził. Wielu artystów powodowanych emocjami ulega czasem egzaltacji. – dodał.

Źródło: wprost.pl
fot. Wikimedia Commons

Dodano w Bez kategorii

/ fot. Wikipedia Commons / CC BY-SA 2.0

Oddziały hiszpańskiej Gwardii Cywilnej wtargnęły do kilku budynków autonomicznego katalońskiego rządu w Barcelonie i aresztowały co najmniej 14 osób. Akcja jest związana z zapowiedzianym referendum o niepodległość Katalonii, które władze w Madrycie uznały za nielegalne.

Jak donosi “El Pais”, wśród zatrzymanych są m.in. Josep Maria Jové (sekretarz wiceprezydenta Katalonii), Josue Sallent Rivas (CTTI – urząd odpowiedzialny za usługi informatyczne dla rządu katalońskiego), Xavier Puig Faree (dział informacji departamentu spraw zagranicznych), Josep Lluis Salvado Tenesa (doradca w dep. gospodarki i finansów), David Franco Martos (CTTI odpowiedzialny za bezpieczeństwo publiczne) oraz Juan Manuel Gomez – osoba odpowiedzialna za przebieg głosowania elektronicznego. Zatrzymani zostali także Marcedes Martinez Martos oraz Pau Furriol Fornells, którzy byli zaangażowani w organizację referendum.

Jak czytamy na stronie BBC, oprócz budynków departamentu gospodarki, akcja policji objęła także departament spraw zagranicznych oraz Pałac Prezydencki. Radio RAC1 podało, że policja weszła również do drukarni “de Bigues i Riells”, która w ostatnich dniach produkowała materiały zachęcające do poparcia niepodległości Katalonii.

Przeszukania zlecił sąd rejonowy w Barcelonie, jednak akcja nie była wcześniej zgłoszona rządowi katalońskiemu. Przedstawiciele katalońskiej administracji proszą osoby dokonujące kontroli do opuszczenia budynków.

Protestujący blokują samochody służb, które przyjechały do budynków autonomii. Krzyczą “votarem Si” (głosujemy na tak), “votarem” (głosujemy), “No pasarán” (nie przejdą). Protest trwa także na ulicy la Rambla. Niektóre ulice są zablokowane, komunikacja miejska wprowadziła zmiany w kursowaniu pojazdów.

Burmistrz Badalony zapowiedziała wielką manifestację, która ma odbyć się o 18 na placu Villa. Badalona jest częścią zespołu miejskiego Barcelony.

Sondaże przewidują, że ponad 70 proc. Katalończyków chce wypowiedzieć się w referendum na temat niepodległości.

Dodano w Bez kategorii

Wojska Obrony Terytorialnej od samego pomysłu ich utworzenia wzbudzały wiele kontrowersji. Jednak krytykom nie podobała się głównie… osoba ich twórcy, Antoniego Macierewicza. Tymczasem raczej nieprzychylny obecnej władzy portal Wirtualna Polska postanowił sprawdzić, co na ten temat sądzą sami Polacy.

Portal wp.pl przeprowadził sondaż na panelu Ariadna. Jego wyniki chyba musiały zaskoczyć redaktorów. Okazało się, że 43 proc. badanych pozytywnie ocenia powstanie Wojsk Obrony Terytorialnej, a negatywnie – 23 proc. Zdania w sprawie nowej formacji tworzonej przez Antoniego Macierewicza nie ma 34 proc.

W sondażu sprawdzono również jak rozkłada się poparcie dla nowego rodzaju sił zbrojnych wśród zwolenników poszczególnych partii politycznych. Tutaj zaskoczenie było mniejsze. Najlepszy stosunek do WOT mają wyborcy PiS (82 proc.) i Kukiz’15 (44 proc.). Negatywne oceny przeważają w elektoracie Nowoczesnej (71 proc.) i Platformy Obywatelskiej (50 proc.).

W badaniu zapytano również o ocenę tego, czy zdaniem respondentów Obrona Terytorialna może odegrać pozytywną rolę w obronności Polski. 45 proc. badanych odpowiedziało pozytywnie, a 26 proc. negatywnie. Wyrobionego zdania na ten temat nie miało 29 proc. ankietowanych.

Źródło: dorzeczy.pl
Fot.: fot. pixabay 

 

Dodano w Bez kategorii