Gościem Mediów Narodowych był prof. Mirosław Dakowski – fizyk, specjalista od energetyki, sybirak i działacz antykomunistyczny. Wypowiedział się on na temat problemu smogu. Zapraszamy na rozmowę Roberta Bąkiewicza.
– Cała ta sprawa bardzo zagraża Polakom. Szczególnie naszym kieszeniom – powiedział Dakowski. Opisał też negatywny wpływ Unii Europejskiej na tę kwestię. – Nasi wrogowie wymuszają, żeby ludzie zmienili kotły, z kotłów na drewno i słomę, właśnie na gaz. Po to, żeby zyski miał Gazprom – stwierdził.
Dodał także, że rozwiązaniem tego problemu mogłyby być kotły wykorzystujące odnawialne źródła energii. Jednak ze strony urzędników nie ma woli wsparcia tego typu inicjatyw. – Niestety nami rządzą amatorzy – uważa profesor.
Więcej o energetyce i ,,ekologicznych” interesach w rozmowie Mediów Narodowych.
W najbliższą sobotę (3.03.) w Kielcach odbędą się obchody Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Brygada Świętokrzyska ONR organizuje je już po raz szósty.
Uroczystość będzie miała miejsce na Cmentarzu Partyzanckim przy ul. Ściegiennego. Rozpocznie się o godz. 17. – Obchody organizujemy już po raz szósty. W tym roku postanowiliśmy nieco zmienić formułę wydarzenia. Zamiast marszu odbędzie się uroczystość na Cmentarzu Partyzanckim – mówi Filip Bator z Brygady Świętokrzyskiej, organizator obchodów. – Zapraszamy wszystkich, którzy chcą uczcić pamięć bohaterów podziemia niepodległościowego. My jako mieszkańcy ziemi świętokrzyskiej jesteśmy do tego szczególnie zobowiązani, ponieważ Kielecczyzna ma piękne tradycje walki o niepodległość. W czasie, gdy na temat naszych bohaterów rzuca się tyle obelg i kłamstw, ich upamiętnienie jest wyjątkowo ważne – dodaje.
Polacy uhonorowani tytułem ,,Sprawiedliwy wśród narodów świata” wystąpili z apelem do rządów i parlamentów Polski i Izraela. W liście otwartym proszą budowanie ,,przymierza i przyszłości”.
– My Sprawiedliwi, ostatni żyjący spośród 6850 polskich Sprawiedliwych wśród Narodów Świata, zwracamy się z apelem do rządów i parlamentów Izraela i Polski o powrót na drogę dialogu i pojednania – napisali. – Nie zgadzamy się na skłócanie Żydów i Polaków. Apelujemy, aby nasze dwa narody połączone blisko 1000-letnią, wspólną historią, budowały w Polsce, Europie, Izraelu i Ameryce przymierze i przyszłość, oparte na przyjaźni, solidarności i prawdzie – stwierdzają Sprawiedliwi.
Przypominają oni skalę zbrodni popełnionej na Żydach i Polakach. Zwracają także uwagę na licznych przedstawicielach narodu polskiego, którzy pomagali Żydom. – Zabito 6 milionów obywateli Rzeczypospolitej, w tym 3 miliony polskich Żydów. Mimo ogromnych strat naród polski przetrwał, ale społeczność polskich Żydów przestała istnieć. W tych strasznych czasach, gdy w okupowanej Polsce groziła kara śmierci za jakąkolwiek pomoc naszymżydowskim współobywatelom, wielu podjęło wyzwanie niesienia pomocy. Setki Polaków ten czyn solidarności przypłaciło życiem, dając świadectwo najwyższej miłości bliźniego – napisali w liście.
Autorzy apelu zaznaczyli również, że Polacy, którzy pomagali Niemcom w Holokauście ,,postępowali we własnym imieniu, nie w imieniu polskiego państwa.” – Jednak to w ramach zbrodniczej polityki Adolfa Hitlera i na rozkaz władz niemieckich powstawały obozy koncentracyjne i obozy zagłady na terenach polskich i III Rzeszy: w Auschwitz-Birkenau, Sobiborze, Bełżcu, Treblince, Mauthausen-Gusen, Gross-Rosen, Ravensbruck… To Niemcy zniszczyli wiosną 1943 roku warszawskie getto, a rok później całą Warszawę – stolicę Polski, mordując w tym mieście ok. 180 tys. Polaków. – dodają.
List podpisało 50 ostatnich żyjących polskich sprawiedliwych w tym kierownictwo Polskiego Towarzystwa Sprawiedliwych wśród Narodów Świata. Trafił on już do rąk premiera Mateusza Morawieckiego. Ma być przekazany także marszałkowi Sejmu Markowi Kuchcińskiemu oraz szefowi rządu Izraela i przewodniczącemu tamtejszemu parlamentu.
W mocnych słowach poseł Kukiz’15 Tomasz Rzymkowski mówił na antenie TVP Info o wydarzeniach marca 1968 roku.
Poseł Kukiz’15 odniósł się we wczorajszym programie “Bez Retuszu” do Marca 1968 roku w kontekście zbliżającej się rocznicy. – Ja nie będę za to przepraszał, bo to komuniści mogą ewentualnie przepraszać – podkreślił polityk.
– Geopolityka światowa, nagłe przebiegunowanie, nagle Sowieci pokłócili się z Izraelem, postawili na świat arabski. Świat arabski dostał łomot podczas wojny i nagle reżim komunistyczny w Polsce zdecydował, że Natolin zrobił porządek z Puławami. Wewnętrzna rozgrywka partyjna – mówił Tomasz Rzymkowski.
Poseł Kukiz’15 wskazywał, że np. Adam Michnik został wówczas w Polsce, jego matka i ojciec również. Tylko brat wyjechał do Szwecji. – Brat miał krew Polaków na rękach i do tej pory Państwo Polskie go ściga, żeby go przywieźć i postawić przed sądem – dodawał. – Mieliśmy Helenę Wolińską, która też miała krew Polaków na rękach, siedziała w Wielkiej Brytanii i jak Polska domagała się, żeby przyjechała i stanęła przed wymiarem sprawiedliwości, odpowiedziała za zbrodnie, to od razu media światowe powiedziały: to jest przykład antysemityzmu – skwitował.
Poseł Rzymkowski o antysemickiej czystce w 68 roku w Polsce
I o żydach którzy mają krew Polaków na rękach i nigdy nie zostali ukarani za zbrodnie na narodzie Polskim pic.twitter.com/xX6DuWbX79
Nie jestem dumny z faktu bycia Polakiem – oznajmił na portalu społecznościowym lewicowy działacz i publicysta Piotr Szumlewicz.
Szumlewicz postanowił podzielić się z użytkownikami Twittera swoją refleksją na temat swojego podejścia do polskości. “Nie jestem dumny z faktu bycia Polakiem” – oznajmił publicysta. Jak dodał, odczuwa dumę, kiedy uda mu się pomóc drugiemu człowiekowi.
Publicysta podkreśla, że nie podziwia ani narodu polskiego ani żadnego innego, lecz poszczególnych ludzi. “Podziwiam Polaków, Węgrów, Rosjan, Irańczyków, którzy często wbrew woli większości swoich narodów pomagają innym ludziom” – skwitował.
Nie jestem dumny z faktu bycia Polakiem. Jestem dumny, gdy udaje mi się pomóc drugiemu człowiekowi. Nie podziwiam polskiego ani żadnego innego narodu. Podziwiam Polaków, Węgrów, Rosjan, Irańczyków, którzy często wbrew woli większości swoich narodów pomagają innym ludziom.
Niewątpliwie jest dla Polaków postacią mało sympatyczną, jego wypowiedzi na temat Polski były bardzo nieprzychylne. Ale chciałbym bardzo mocno podkreślić i dać pod rozwagę – ten człowiek nie miał ze zbrodnią wołyńską nic wspólnego – w ten sposób o Stepanie Banderze mówi premier Jan Olszewski.
Odnosząc się do swojej wcześniejszej krytyki nowelizacji ustawy o Instytucie Pamięci Narodowej Jan Olszewski ocenia, że wątek relacji polsko-żydowskich jest zbyt ważny, aby mieszać go z innymi sprawami – takimi jak np. ukraiński nacjonalizm. – Łączenie tych dwóch tematów jest rzeczą co najmniej dziwaczną. A wrzucenie tego do jednej ustawy ma charakter czegoś pomiędzy obsesją a dywersją. Może to mocne słowa, ale tak to wygląda. Bo trudno znaleźć jakieś inne uzasadnienie – mówi były premier w wywiadzie dla “Super Expressu”.
Dopytywany o ludobójstwo na Wołyniu oraz postać Stepana Bandery, były premier wskazuje, że istnieje właściwie tylko jedna zbrodnia Bandery przeciwko państwu polskiemu i jest to zamach na polskiego ministra spraw wewnętrznych pułkownika Bronisława Pierackiego. – I rzecz znamienna – w procesie winnych, między innymi Banderę, skazano na kary śmierci. Ale żadnego wyroku nie wykonano. Stało się tak, pomimo że minister Pieracki był jednym z najbliższych współpracowników Józefa Piłsudskiego. A decyzja o niewykonywaniu wyroku śmierci musiała zapaść za wiedzą, a najpewniej na podstawie decyzji samego Marszałka. I stało się bardzo dobrze. Bo Bandera odegrał potem niezwykle ważną rolę w historii walki Ukraińców o niepodległość – przekonuje.
Obejrzyj:
Na uwagę dziennikarze, że postać Bandery jest dla Polaków nie do zaakceptowania ze względu na Wołyń, Jan Olszewski podkreśla: “Niewątpliwie jest dla Polaków postacią mało sympatyczną, jego wypowiedzi na temat Polski były bardzo nieprzychylne. Ale chciałbym bardzo mocno podkreślić i dać pod rozwagę – ten człowiek nie miał ze zbrodnią wołyńską nic wspólnego”. Były premier wyraża pogląd, że gdyby Bandera uwięziony przez Niemców mógł podejmować decyzję, do zbrodni wołyńskiej by nie doszło. – Po prostu był politykiem myślącym, miał wielki zmysł polityczny i zdawał sobie sprawę z tego, że po Stalingradzie i klęsce Niemców wynik wojny jest już w zasadzie przesądzony, a akt ludobójstwa wobec ludności polskiej mógł służyć tylko jednej stronie – stronie sowieckiej. A na pewno bardzo szkodził sprawie zarówno polskiej, jak i ukraińskiej. I tylko ta trzecia strona może się z tego cieszyć. Bandera by to zrozumiał – tłumaczy.
Pytany o odpowiedzialność za dokonane na Polakach ludobójstwo Olszewski wskazuje na Romana Szuchewycza, jednak i tu ma pewne wątpliwości. – Potrzeba tu bardzo pogłębionych badań. Także w kwestii roli sowieckiej w wywołaniu tej zbrodni – dodaje.
Kiedy polska delegacja brała udział w uroczystych obchodach 74. rocznicy zbrodni w Hucie Pieniackiej, tuż obok swoją pikietę zorganizowali młodzi Ukraińcy, którzy przynieśli ze sobą czerwono-czarne flagi.
O proteście informuje portal Vgolos. Uczestnicy pikiety zgromadzili się przed pomnikiem ofiar reżimów okupacyjnych, oddalonego o kilkaset metrów od miejsca w którym odbywały się uroczystości z udziałem polskiej delegacji. Demonstranci wspominali Ukraińców, którzy zginęli z rąk Polaków. Wskazywano tu m.in. ofiary “polskich obozów koncentracyjnych” w latach 1919-21, ofiary Operacji Wisła, którą nazwano “czystką etniczną o znamionach ludobójstwa”, ofiary “represji polskiego stalinizmu w latach 40-tych i 50-tych”, a także ofiary poniesione w wyniku Traktatu Ryskiego, który “podzielił Ukrainę między Moskwę a Warszawę”.
Przed pomnikiem ofiar reżimów okupacyjnych były wygłaszane przemówienia. Historyk Mychajło Hałuszczak przekonywał, że akcja ma charakter pokojowy, dlatego nie zbliżają się do Polaków, żeby nie prowokować incydentów.
Dzisiejsza prowokacja ukraińskich nacjonalistów w Hucie Pieniackiej. Kłamliwa tablica informacyjna, droga pod pomnik “ozdobiona” czerwono-czarnymi flagami i okrzyki nacjonalistów pod pomnikiem, że Bandera to ich bohater.
– Dziś Polska swoją ustawą o Instytucie Pamięci Narodowej zakazuje czerwono-czarnych flag i tym samym zaprzecza prawu Ukraińców do swojej walki narodowo-wyzwoleńczej i do własnego państwa. Szanujemy Polskę, szanujemy prawo każdego narodu do posiadania swoich bohaterów i swojego państwa. Ale nie rozumiemy, dlaczego Polska zabrania tego samego nam i zaczyna dyktować Ukraińcom ukraińską historię – mówił historyk
Od wczorajszego południa zamknięta została na czas nieokreślony bazylika Grobu Świętego w Jerozolimie w proteście przeciwko wymierzonej w Kościoły chrześcijańskie dyskryminacyjnej polityce władz Izraela.
Zablokowanym drzwiom w miejscu najczęściej odwiedzanym przez chrześcijańskich pielgrzymów odwiedzających Ziemię Świętą towarzyszy afisz z napisem „Tego już za wiele: żądamy zaprzestania prześladowań Kościołów”. Umieszczono na nim również podobiznę burmistrza Jerozolimy Nira Barkata, który w minionych tygodniach jednostronnym działaniem zniósł przyznane historycznie Kościołom (jeszcze przez władze otomańskiej Turcji) zwolnienia od podatków gminnych i zamknął ich konta na ich rachunkach bieżących w celu odzyskania zaległości.
Ależ przykry obraz. Są osoby, które latami czekają na pielgrzymkę do Grobu Zmartwychwstania i spotyka ich ta sytuacja. Hierarchowie chrześcijańscy zamknęli kościół Grobu Świętego w Jerozolimie na znak protestu przeciw państwu Izrael i jego polityce wobec chrześcijan. fot. Reuters pic.twitter.com/yZy8Q014gv
— ks. Daniel Wachowiak (@DanielWachowiak) 25 lutego 2018
Protestacyjnemu zamknięciu e protestu towarzyszy nota podpisana przez prawosławnego patriarchę Teofila III, kustosza Ziemi Świętej, o. Francisa Pattona OFM i patriarchę ormiańskiego Nourhana Manougiana, czyli przez zwierzchników trzech wspólnot, które wspólnie administrują w Jerozolimie bazyliką i innymi głównymi miejscami świętymi dla tradycji chrześcijańskiej. „Śledzimy z wielkim niepokojem systematyczną kampanię przeciwko Kościołom i wspólnotom chrześcijańskim w Ziemi Świętej, z rażącym naruszeniem status quo – napisało trzech zwierzchników religijnych.
Zaznaczono, że w ostatnim okresie ta systematyczna i gwałtowna kampania osiągnęła poziom bezprecedensowy, gdy władze miejskie Jerozolimy wydały skandaliczne zawiadomienie o płatności i nakazały zajęcie aktywów, majątku i rachunków bieżących Kościołów za domniemane długi karnych podatków miejskich. Ten krok – kontynuacją sygnatariusze dokumentu – jest sprzeczny z historyczną rolą Kościołów w świętym mieście Jerozolimie oraz z relacją, którą zawsze utrzymywali z władzami cywilnymi. Akty te naruszają obowiązujące umowy i zobowiązania międzynarodowe, które gwarantują prawa i prerogatywy Kościołów, co wydaje się być próbą osłabienia chrześcijańskiej obecności w Jerozolimie”.
Władze Jerozolimy domagają się od Kościoła katolickiego około 2,8 mln euro, anglikańskiego 1,6 mln euro, od ormiańskiego 465 euro, grecko-prawosławnego 116 tys. euro. Kościoły zwracają uwagę, że „głównymi ofiarami tych decyzji będą zubożałe rodziny, które pozostaną bez jedzenia i bez domu, a także dzieci, które nie mogą chodzić do szkoły”.
Obejrzyj:
Zdaniem Kościołów – jest to kolejna kropla goryczy. Bowiem już we wrześniu ub. roku przywódcy wszystkich Kościołów chrześcijańskich w Jerozolimie wydali surową notę, aby napiętnować serię wydarzeń, w tym projekt ustawy przedstawionej w Knesecie ograniczający prawa Kościołów wobec swoich własności. „Ta odrażająca ustawa ma być dziś przedstawiona na posiedzeniu komisji ministerialnej. Gdyby została ona zatwierdzona, umożliwiłaby wywłaszczenie ziem należących do Kościołów.
To przypomina nam wszystkie ustawy o podobnej naturze, które zostały wprowadzone przeciwko Żydom w mrocznych czasach w Europie. Ten systematyczny i bezprecedensowy atak na chrześcijan w Ziemi Świętej poważnie narusza najbardziej podstawowe, istniejące od starodawnych czasów suwerenne prawa, depcząc delikatną strukturę stosunków między wspólnotą chrześcijańską a władzami budowaną przez dziesięciolecia.
Dlatego przywołując Deklarację Patriarchów i Zwierzchników Kościołów Lokalnych w Jerozolimie, datowaną z 14 lutego 2018 r. oraz ich wcześniejsze oświadczenie z września 2017 r., jako środek protestu, postanowiliśmy podjąć ten bezprecedensowy krok zamknięcia bazyliki Grobu Świętego” – czytamy w oświadczeniu podpisanym przez prawosławnego patriarchę Teofila III, kustosza Ziemi Świętej, o. Francisa Pattona OFM i patriarchę ormiańskiego Nourhana Manougiana.
Minister infrastruktury ma złe wieści dla kierowców / fot. Wikimedia Commons
Dawanie przywilejów przez państwo prywatnym spółkom kończy się w Polsce horrendalnymi cenami za korzystanie z autostrad, a utajnione zapisy na długie lata osłabiają państwo. To, co prawda, nie jedyne, ale dość bulwersujące konsekwencje specyficznego ustroju III RP, z którymi chyba nawet obecny rząd nie jest sobie w stanie poradzić.
W Polsce mamy najdroższe autostrady nie tylko pod względem ich budowy, ale także opłat. Od 2 stycznia spółka Autostrada Wielkopolska należąca do spadkobierców Jana Kulczyka podniosła po raz kolejny opłaty za przejazd płatnym 150-kilometrowym odcinkiem autostrady A2. Z komunikatu spółki wynika, że przyczyną podwyżki jest wzrost kosztów utrzymania autostrady, niezbędnych inwestycji oraz kosztów obsługi kredytów, jakie spółka ta zaciągnęła na budowę. Jeśli tak, to tłumaczenie to może świadczyć o tym, że do budowania dróg w Polsce nie potrzeba było mieć kapitału, wystarczyły kredyty, a złośliwi (i odważni) dodaliby, że i układy w rządzie polityków SLD, którzy do tej inwestycji przyznali potrzebne koncesje.
W każdym razie – do tej pory jednorazowy przejazd tym odcinkiem kosztował 57 zł, ale spółce było mało, więc bez zbędnych ceregieli podnosi opłaty. Teraz kierowcy za przejazd trzema odcinkami kulczykowej autostrady zapłacą w sumie 60 zł za 150-kilometrowy odcinek. To i tak była najdroższa autostrada w Europie, a będzie jeszcze droższa, w sieci pojawiają się porównania do innych krajów, np. Szwajcarii, gdzie za całoroczną kartę korzystania z autostrad płaci się w przeliczeniu na nasze 136 zł.
Historia pewnej autostrady
Warto przypomnieć, że na budowę płatnych autostrad wpadł Jan Kulczyk już na początku lat 90. Wtedy to wraz z Andrzejem Patalasem założył spółkę Autostrada Wielkopolska S.A. Koncesję na budowę poszczególnych odcinków spółka nieżyjącego już Kulczyka otrzymała od rządu Włodzimierza Cimoszewicza z SLD.
Ale to niejedyna autostradowa zmora, która dość mocno trapi Polskę. Posiadająca koncesję na zarządzanie 60-kilometrowym odcinkiem autostrady A4 spółka Stalexport Autostrady w 2016 r. zarobiła netto przeszło 163 mln zł. Łatwo wyliczyć, że każdy metr tej państwowej autostrady przyniósł prywatnej spółce 2750 zł zysku na czysto. Wszystko też na to wskazuje, że za rok 2017 ten wynik może być jeszcze lepszy, bo jak wynika z danych, za trzy kwartały minionego roku Stalexport miała 123,6 mln zł zysku netto, można zatem przypuszczać, że gdy lada moment poznamy całoroczne sprawozdanie za rok 2017, wynik finansowy będzie lepszy od poprzedniego. A można być tego niemal pewnym, jeśli przypomnimy, że w 2015 r. spółka zarobiła 113,6 mln zł. Na czele Stalexport Autostrady stoi Emil Wąsacz – były minister skarbu w rządzie AWS-UW
Autostradowy monopolista
Te dwa powyższe przykłady czarno na białym pokazują, jak w praktyce wygląda wykorzystywanie uprzywilejowanej pozycji ofiarowanej prywatnym spółkom przez państwo. Narzucanie cen bez żadnych większych konsekwencji i kontroli ze strony państwa. Wszystko przez konstrukcję umów. Najwięcej kontrowersji budzi umowa zawarta na zarządzanie płatnym 60-kilometrowym odcinkiem między Katowicami a Krakowem. Umowę zawarto w 1997 r. Utajnienie tej bulwersującej umowy pokazuje poniekąd, jak państwo polskie było (a zdaniem wielu osób – jest) słabe w starciu z monopolem prywatnych spółek autostradowych. Umowa zawarta została na 30 lat, ale poza tym niewiele o niej wiadomo. Do mediów jakiś czas temu trafiła informacja, że w umowie znajduje się zapis, że każde podniesienie jakości lub przepustowości dróg równoległych do A4 może być potraktowane przez prywatną spółkę jako droga konkurencyjna, co może skutkować wypłaceniem dla Stalexportu odszkodowania przez skarb państwa.
Po tych doniesieniach rząd PiS twierdził, że skłonny jest odtajnić zapisy z tej umowy. Ministerstwo Infrastruktury i Budownictwa zapowiadało nawet przeprowadzenie kontroli warunków tej umowy, ale do dziś resort zarządzany przez Andrzeja Adamczyka nie pochwalił się efektami tej kontroli, a umowa wciąż jest tajna. W mediach „rządowych” na ten temat cisza jak makiem zasiał.
I tylko Cezary Kaźmierczak, szef Związku Przedsiębiorców i Pracodawców, po informacji o kolejnej podwyżce cen za korzystanie z “kulczykowej” autostrady napisał na Twitterze:
Umowy na A2 (Kulczyk) i A4 (Stalexport) należy wypowiedzieć, zapłacić odszkodowania i wprowadzic winety na autostrady jak w wiekszosci krajow Europy. Trzeba skonczyc z ordynarnym i wulgarnym dojeniem Polakow, jak w jakims Bantustanie
Lider największej partii opozycyjnej zapowiedział w trakcie sobotniego posiedzenia Rady Krajowej PO dążenie do wprowadzenia w Polsce unijnej waluty. Pomysłom formacji Grzegorza Schetyny wspólnie sprzeciwia się Prawica Rzeczypospolitej oraz Kukiz’15.
Polska ma wciąż historyczną szansę trwałego dociągnięcia do liderów Zachodu, ale też może zostać na długie lata wśród średniaków. Musimy rozpocząć wielką, merytoryczną, narodową debatę o euro. Wszyscy widzimy, że strefa unii walutowej dynamicznie się odbudowuje. #TakDlaEuropy
Posłowie wywodzący się z Prawicy RP oraz parlamentarzyści z klubu Kukiz’15 zgłoszą w Sejmie projekt rezolucji. Ma ona na celu zmuszenie polskiego rządu do potwierdzenia nienaruszalności artykułu 227 konstytucji oraz zachowania narodowej waluty. Ten fragment ustawy zasadniczej dotyczy niezależności ekonomicznej i możliwości prowadzenia własnej polityki monetarnej.
Dyskusji nad rezygnacją z tej części polskiej suwerenności chce lider PO Grzegorz Schetyna. Mówił o tym podczas sobotniego posiedzenia Rady Krajowej Platformy Obywatelskiej.
W odpowiedzi na słowa Schetyny działania zapowiedzieli w mediach społecznościowych przedstawiciele Kukiz’15 oraz Prawicy RP.
Wspólnie z @Kukiz15 zgłaszamy w Sejmie projekt Rezolucji zobowiązujący rząd do potwierdzenia nienaruszalności art. 227 Konstytucji i trwałego zachowania waluty narodowej. Pakt fiskalny zupełnie zmienił charakter unii walutowej i Polska w tym zakresie nie ma żadnych zobowiązań.
Jak można sugerować, że Szwecja decydując w referendum o zachowaniu swojej waluty narodowej złamała traktat akcesyjny? Im więcej eurofederalizm ma u nas zapalonych adwokatów,tym bardziej musimy moblizować opinię publiczną w obronie pozycji Polski w Europie https://t.co/AzMkVbQj9Y
Wspólnie z @Prawica_Rz zgłaszamy w Sejmie projekt Rezolucji zobowiązujący rząd do potwierdzenia nienaruszalności art. 227 Konstytucji i trwałego zachowania waluty narodowej. Pakt fiskalny zupełnie zmienił charakter unii walutowej i Polska w tym zakresie nie ma żadnych zobowiązań.