- Płk. Marotto: Siły amerykańskie odpowiedziały ostrzałem przeciwartyleryjskim, którego celem było zniszczenie wyrzutni.
- To już drugi taki zmasowany atak lotnictwa amerykańskiego; poprzedni ostrzał lotniczy zarządzony przez Bidena miał miejsce w lutym, przypomniała agencja.
- Syryjska agencja rządowa SANA podała, że w kierunku bazy wojsk USA w Al-Omar zmierza ok. 50 pojazdów wojskowych z uzbrojeniem.
- Zobacz także: Szwecja: 15-latek dźgnięty nożem w szkole, raniony w śledzionę i płuca. Napastnik otrzymał żałośnie niski wyrok
W poniedziałek doszło do ataku rakietowego na amerykańską bazę wojskową w Al-Omar w Syrii. Ostrzału dokonały prawdopodobnie pro-irańskie milicje. – Nikt z wojskowych nie ucierpiał – podał rzecznik koalicji płk. Wayne Marotto.
Żołnierze z amerykańskiego kontyngentu w Syrii stacjonujący na polu naftowym w Al-Omar stali się w poniedziałek celem ataku rakietowego. Informacje podał na Twitterze płk. Wayne Marotto.
– Nikt z wojskowych nie ucierpiał, trwa szacowanie szkód
– zaznaczył.
Atak był przeprowadzony około 19:44 czasu lokalnego.
– Siły amerykańskie odpowiedziały ostrzałem przeciwartyleryjskim, którego celem było zniszczenie wyrzutni
– powiedział płk. Marotto.
Rzecznik nie powiedział, kto jego zdaniem, mógł stać za tym atakiem.
Jak zaznacza „Reuters”, ostrzału dokonały prawdopodobnie pro-irańskie milicje.
– Nie minęły nawet 24 godziny od wydania przez prezydenta USA Joe Bidena rozkazu przeprowadzenia ataków lotniczych na ich bazy wojskowe na pograniczu syryjsko-irackim
– pisze „Reuters”.
Drugi taki atak lotniczy
To już drugi taki zmasowany atak lotnictwa amerykańskiego; poprzedni ostrzał lotniczy zarządzony przez Bidena miał miejsce w lutym, przypomniała agencja.
Anonimowe źródła z miasta Dajr az-Zaur we wschodniej Syrii potwierdziły, że ataku dokonały proirańskie milicje, które zaatakowały kontrolowane przez siły syryjskiej pozycji polna naftowe w Al-Omar, gdzie znajduje się baza USA, z mobilnych wyrzutni.
„Reuters” uzyskał potwierdzenie z amerykańskich źródeł wojskowych, że na bazę wojsk USA skierowano co najmniej 5 dronów z ładunkami wybuchowymi.
Syryjska agencja rządowa SANA podała, że w kierunku bazy wojsk USA w Al-Omar zmierza ok. 50 pojazdów wojskowych z uzbrojeniem. Agencja po raz kolejny potępiła weekendowy atak lotniczy na milicje pro-irańskie w Syrii jako pogwałcenie integralności terytorialnej państwa.
Amerykański atak lotniczy przeprowadzony podczas weekendu był – tak samo, jak w lutym – wymierzone w obiekty wykorzystywane przez powiązaną z Iranem szyicką milicję Kataib Sajed al-Szuhada, aktywną zwłaszcza w Syrii, przypominają media.
Sekretarz stanu USA Antony Blinken oświadczył po ich przeprowadzeniu amerykańskich nalotów, że ataki były nieodzowną, właściwą i przemyślaną akcją. Miała ona odstraszyć milicje przed dalszymi działaniami zbrojnymi i doprowadzić do deeskalacji. W amerykańskich atakach lotniczych miało zginąć co najmniej czterech przedstawicieli kadry dowódczej grupy Kataib Sajed al-Szuhada.
wydarzenia.interia.pl