Pod koniec czerwca doszło do tragicznego wypadku z udziałem autobusu miejskiego. Wówczas u kierowcy wykryto spore ilości amfetaminy w organizmie oraz woreczek z substancją obok kierownicy. Tym razem złapano nieodpowiedzialnego mężczyznę przed kolejnym wypadkiem. Kierowca autobusu linii 181 został zatrzymany przez policję za jazdę pod wpływem narkotyków.
Około godziny 10:35 warszawska policja otrzymała zgłoszenie o kolizji z udziałem autobusu miejskiego. Na miejscu zdarzenia ustalono, że pojazd uderzył w zaparkowane w jezdni samochody. Według wstępnych analiz wynika, że kierowca jechał pod wpływem silnych narkotyków w postaci amfetaminy.
Zobacz także: Izrael wprowadza nowe ograniczenia. Nagły przyrost zakażonych COVID-19
W wypadku autobusu linii 181 mającego miejsce na ulicy Klaudyny w dzielnicy Bielany ucierpiała również kobieta, która została przetransportowana do szpitala. Na miejscu przeprowadzono również czynności wyjaśniające zdarzenie.
Warto przypomnieć o tragicznym wypadku z 29. czerwca, gdzie kierowca warszawskiego autobusu zasłabł w trakcie jazdy i spadł z wiaduktu. Wówczas zginęła jedna osoba, a kilkanaście ucierpiało. U mężczyzny również znaleziono w organizmie środki odurzające oraz za kierownicą pojazdu odnaleziono także woreczek z amfetaminą.
“Ta sprawa budzi niepokój, bo codziennie warszawską komunikacją miejską podróżują setki tysięcy ludzi, a nie jest to pierwszy wypadek wywołany przez pracownika spółki Arriva” – powiedział wiceminister sprawiedliwości Sebastian Kaleta.
Wskazał również na wzrost problemów pod rządami Platformy Obywatelskiej w Warszawie m.in. za kadencji Hanny Gronkiewicz-Waltz oraz Rafała Trzaskowskiego – “Związkowcy miejskich spółek transportowych alarmują o problemach z tym związanych. Należy przeprowadzić kontrolę w jakich warunkach pracują” – mówił.
polsatnews.pl